Reklama

Niedziela Małopolska

Jest niedościgłym wzorem

Czy św. Jan Paweł II jest nadal żywy i obecny wśród nas? Co z jego nauczania zabraliśmy do swego życia? 40. rocznica wyboru kard. Karola Wojtyły na Stolicę Piotrową to okazja, aby się nad tym zastanowić...

Niedziela małopolska 41/2018, str. IV

[ TEMATY ]

Jan Paweł II

świadectwo

Ryszard Rzepecki/Biały Kruk

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Teresa i Franciszek Mrugaczowie z Bytomska (parafia pw. św. Mikołaja w Żegocinie)

– Doskonale pamiętamy dzień wyboru Karola Wojtyły na Piotrową Stolicę. Radość, euforia, jakaś nieznana dotąd nadzieja wstępowała w serca Polaków. Jako Jan Paweł II niósł tę nadzieję do wszystkich ludzi na całym świecie. Pamiętamy spotkania z nim w czasie pielgrzymek do ojczyzny – niezliczone tłumy i wielką radość. I tę najważniejszą pielgrzymkę w naszym życiu – do Rzymu, a tam spotkanie z Ojcem Świętym na audiencji w watykańskiej bibliotece. Nie znamy dzieł Jana Pawła II, ale pamiętamy jego oczy. Spojrzenie to przechowujemy głęboko w naszych sercach jako jedno z najpiękniejszych wspomnień. W tych oczach skupiała się cała jego miłość, wiara, mądrość i troska o człowieka, o nas… Dziś po upływie wielu lat wiemy, że Ojciec Święty ciągle jest obecny w naszym życiu. Wiemy, że możemy zwrócić się do niego z każdym problemem i prosić o wsparcie.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Teresa: – Czytając jego poezję, modlę się wraz nim; malując portret – niemal fizycznie czuję jego obecność.

Teresa i Franciszek: – Swym życiem Jan Paweł II dał świadectwo wiary wyrażającej się nie tylko w modlitwie, ale w miłości do drugiego człowieka, umiejętności słuchania i zrozumienia go, wybaczaniu krzywd. Całe swoje życie zawierzył Bogu i Maryi. Jest dla nas niedościgłym wzorem, ale staramy się żyć zgodnie z Dekalogiem i kroczyć drogą wytyczoną przez Świętego.

Alicja i Adam Grzesikowie z Podegrodzia (parafia pw. św. Jakuba Apostoła Starszego)

Alicja: – Bijące dzwony – to pierwsze wspomnienie z 14 października 1978 r., a potem modlitwa różańcowa z rodzicami w intencji pontyfikatu Jana Pawła II. Następnie pielgrzymki i skierowane także do młodzieży słowa, które rozważaliśmy we wspólnocie działającej przy parafii. Osobiście najbardziej przeżyłam nauczanie z Westerplatte w 1987 roku. Do dziś kieruję się nim jako żona, mama, pracownik, pracodawca, członek Akcji Katolickiej. Kiedy zmieniłam pracę, z szafy, która została po poprzedniku, wypadł zwinięty w rulon portret Jana Pawła II. Ten obraz wędruje ze mną do dziś. Dzięki nauczaniu Jana Pawła II wiem, że jest porządek prawd i wartości, które trzeba utrzymać i obronić.

Reklama

Alicja i Adam: – Po studiach przyszedł czas na budowanie od podstaw studia RDN w Nowym Sączu i w Tarnowie, na głoszenie prawdy, dobra w audycjach. Gdy nie było lekko, przypominaliśmy sobie, co Jan Paweł II mówił, że każdy ma swoje Westerplatte. To Ojciec Święty powiedział, iż człowiek jest sobą poprzez wewnętrzną prawdę, prawdę sumienia, która odbita jest w czynach. Poprzez swoje świadectwo życia, pracę na rzecz własnego rozwoju duchowego, codzienne obowiązki staramy się dochować wierności sumieniu. W Akcji Katolickiej Diecezji Tarnowskiej mamy Uniwersytet Nauczania Społecznego Jana Pawła II i coraz więcej słuchaczy, którym przypominamy papieskie nauczanie. Wierzymy, że św. Jan Paweł II patrzy na nas z Domu Ojca i przypomina: „Więcej być, więcej być...”. Samo „więcej mieć” nie może zwyciężyć, bo stracimy wszystko: sumienie, godność, człowieczeństwo, czyli życie wieczne.

Agnieszka i Kazimierz Bukowiec ze Żmiącej (parafia pw. Najświętszego Serca Pana Jezusa)

Agnieszka: – Chociaż minęło już sporo czasu, odkąd Jana Pawła II nie ma z nami, to jego słowa i myśli towarzyszą nam na każdym kroku. Żyjemy w świecie, gdzie tak wiele się dzieje: praca, dziecko, mąż, dom, rodzice... Nieraz chciałabym rzucić to wszystko i mieć czas tylko dla siebie. Ale zarówno w tych najtrudniejszych, jak i dobrych chwilach odkrywam na nowo nauczanie Jana Pawła II. Tak było ostatnio; włączam płytę z homiliami Ojca Świętego, słucham i przychodzi myśl, że wszystko będzie dobrze. Wciąż powraca jego wizerunek; w książkach, gazetach, w telewizji. Nawet na prowadzonych przeze mnie lekcjach z doradztwa zawodowego pierwszym człowiekiem „pracy”, który przyszedł mi do głowy, był św. Jan Paweł II! Pamiętam polskiego Papieża jako człowieka, który zawsze wierzył i miał nadzieję. I nie tylko jako doradca zawodowy jestem przekonana, że jeśli się ma pasje i mocną wiarę, to można wiele osiągnąć, czego najlepszym przykładem jest św. Jan Paweł II.

Kazimierz: – Moim zdaniem, polski Papież dla nas pozostaje nadal żywy. Szczególnie pamiętam słowa: „Nie lękajcie się”. To Jan Paweł II sprawił, że Polacy się policzyli, że podnieśli głowy. On został naszym królem w czasach szczególnie dla nas trudnych. Zmieniają się ludzie, przychodzą nowe pokolenia, ale św. Jan Paweł II jest częścią naszej historii, której nie wolno zapomnieć!

2018-10-10 11:21

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Niewidoczni

Budowa Centrum „Nie lękajcie się!” oraz Sanktuarium bł. Jana Pawła II nie zwalnia tempa. Po ogłoszeniu przez kard. Stanisława Dziwisza Nowenny Miesięcy przed kanonizacją Ojca Świętego, pielgrzymów wciąż przybywa

Obserwujemy wznoszącą się coraz wyżej dzwonnicę, prace wykończeniowe przy elewacjach, dopracowywanie szczegółów wewnątrz budynków. Tego wielkiego przedsięwzięcia nie udałoby się jednak kontynuować, gdyby nie osoby, które pieczołowicie oddają się powierzonym sobie zadaniom. Nie tylko wywiązują się z umów, ale dają dużo więcej – w swoją pracę wkładają serce, czas, poświęcenie. Dziś przedstawiamy „Niewidocznych” – ludzi, których anonimowa praca przynosi piękne owoce, jakie możemy oglądać w budowanym sanktuarium.

CZYTAJ DALEJ

23 kwietnia świętujemy Międzynarodowy Dzień Książki i Praw Autorskich

2024-04-23 07:38

[ TEMATY ]

książki

Fotolia.com

23 kwietnia obchodzony jest ustanowiony przez UNESCO Międzynarodowy Dzień Książki i Praw Autorskich. W całym kraju w bibliotekach i księgarniach odbywać się będą spotkania z autorami, seanse głośnego czytania, wystawy i odczyty. W tym roku święto odbywa się pod hasłem "Czytaj po swojemu”.

Święto organizowane jest przez UNESCO od 1995 roku, jednak jego geneza sięga 1926 roku. Pomysł zrodził się w Katalonii, a inicjatorem tego wydarzenia był wydawca Vicente Clavel Andres. Kilka lat później w 1930 roku święto zaczęto oficjalnie obchodzić w Hiszpanii, a od 1964 roku także w pozostałych krajach hiszpańskojęzycznych. Data 23 kwietnia jest symboliczna dla literatury światowej, gdyż w ten dzień zmarli wybitni poeci Miguel de Cervantes, William Szekspir oraz Inca Garcilaso de la Vega. Zgodnie z długą tradycją w Katalonii, kobiety obdarowywano w ten dzień czerwonymi różami, mającymi symbolizować krew pokonanego przez św. Jerzego smoka. Z czasem kobiety zaczęły odwzajemniać się mężczyznom podarunkami w postaci książek.

CZYTAJ DALEJ

Marcin Zieliński: Znam Kościół, który żyje

2024-04-24 07:11

[ TEMATY ]

książka

Marcin Zieliński

Materiał promocyjny

Marcin Zieliński to jeden z liderów grup charyzmatycznych w Polsce. Jego spotkania modlitewne gromadzą dziesiątki tysięcy osób. W rozmowie z Renatą Czerwicką Zieliński dzieli się wizją żywego Kościoła, w którym ważną rolę odgrywają świeccy. Opowiada o młodych ludziach, którzy są gotyowi do działania.

Renata Czerwicka: Dlaczego tak mocno skupiłeś się na modlitwie o uzdrowienie? Nie ma ważniejszych tematów w Kościele?

Marcin Zieliński: Jeśli mam głosić Pana Jezusa, który, jak czytam w Piśmie Świętym, jest taki sam wczoraj i dzisiaj, i zawsze, to muszę Go naśladować. Bo pojawia się pytanie, czemu ludzie szli za Jezusem. I jest prosta odpowiedź w Ewangelii, dwuskładnikowa, że szli za Nim, żeby, po pierwsze, słuchać słowa, bo mówił tak, że dotykało to ludzkich serc i przemieniało ich życie. Mówił tak, że rzeczy się działy, i jestem pewien, że ludzie wracali zupełnie odmienieni nauczaniem Jezusa. A po drugie, chodzili za Nim, żeby znaleźć uzdrowienie z chorób. Więc kiedy myślę dzisiaj o głoszeniu Ewangelii, te dwa czynniki muszą iść w parze.

Wielu ewangelizatorów w ogóle się tym nie zajmuje.

To prawda.

A Zieliński się uparł.

Uparł się, bo przeczytał Ewangelię i w nią wierzy. I uważa, że gdyby się na tym nie skupiał, to by nie był posłuszny Ewangelii. Jezus powiedział, że nie tylko On będzie działał cuda, ale że większe znaki będą czynić ci, którzy pójdą za Nim. Powiedział: „Idźcie i głoście Ewangelię”. I nigdy na tym nie skończył. Wielu kaznodziejów na tym kończy, na „głoście, nauczajcie”, ale Jezus zawsze, kiedy posyłał, mówił: „Róbcie to z mocą”. I w każdej z tych obietnic dodawał: „Uzdrawiajcie chorych, wskrzeszajcie umarłych, oczyszczajcie trędowatych” (por. Mt 10, 7–8). Zawsze to mówił.

Przecież inni czytali tę samą Ewangelię, skąd taka różnica w punktach skupienia?

To trzeba innych spytać. Ja jestem bardzo prosty. Mnie nie trzeba było jakiejś wielkiej teologii. Kiedy miałem piętnaście lat i po swoim nawróceniu przeczytałem Ewangelię, od razu stwierdziłem, że skoro Jezus tak powiedział, to trzeba za tym iść. Wiedziałem, że należy to robić, bo przecież przeczytałem o tym w Biblii. No i robiłem. Zacząłem się modlić za chorych, bez efektu na początku, ale po paru latach, po którejś swojej tysięcznej modlitwie nad kimś, kiedy położyłem na kogoś ręce, bo Pan Jezus mówi, żebyśmy kładli ręce na chorych w Jego imię, a oni odzyskają zdrowie, zobaczyłem, jak Pan Bóg uzdrowił w szkole panią woźną z jej problemów z kręgosłupem.

Wiem, że wiele razy o tym mówiłeś, ale opowiedz, jak to było, kiedy pierwszy raz po tylu latach w końcu zobaczyłeś owoce swojego działania.

To było frustrujące chodzić po ulicach i zaczepiać ludzi, zwłaszcza gdy się jest nieśmiałym chłopakiem, bo taki byłem. Wystąpienia publiczne to była najbardziej znienawidzona rzecz w moim życiu. Nie występowałem w szkole, nawet w teatrzykach, mimo że wszyscy występowali. Po tamtym spotkaniu z Panem Jezusem, tym pierwszym prawdziwym, miałem pragnienie, aby wszyscy tego doświadczyli. I otrzymałem odwagę, która nie była moją własną. Przeczytałem w Ewangelii o tym, że mamy głosić i uzdrawiać, więc zacząłem modlić się za chorych wszędzie, gdzie akurat byłem. To nie było tak, że ktoś mnie dokądś zapraszał, bo niby dokąd miał mnie ktoś zaprosić.

Na początku pewnie nikt nie wiedział, że jakiś chłopak chodzi po mieście i modli się za chorych…

Do tego dzieciak. Chodziłem więc po szpitalach i modliłem się, czasami na zakupach, kiedy widziałem, że ktoś kuleje, zaczepiałem go i mówiłem, że wierzę, że Pan Jezus może go uzdrowić, i pytałem, czy mogę się za niego pomodlić. Wiele osób mówiło mi, że to było niesamowite, iż mając te naście lat, robiłem to przez cztery czy nawet pięć lat bez efektu i mimo wszystko nie odpuszczałem. Też mi się dziś wydaje, że to jest dość niezwykłe, ale dla mnie to dowód, że to nie mogło wychodzić tylko ode mnie. Gdyby było ode mnie, dawno bym to zostawił.

FRAGMENT KSIĄŻKI "Znam Kościół, który żyje".

CZYTAJ DALEJ

Reklama

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję