Reklama

Niedziela Świdnicka

Świdnica. Dzień Chorego. Miłosierni jak Ojciec

Do takiej postawy za papieżem Franciszkiem namawiał w świdnickiej katedrze biskup senior, gdzie 11 lutego spotkał się z chorymi i ich opiekunami.

[ TEMATY ]

Świdnica

bp Ignacy Dec

Dzień Chorego

Świdnica ‑ Katedra

ks. Mirosław Benedyk

Do sakramentu namaszczenia chorych 11 lutego w katedrze świdnickiej przystąpiło ponad 50 osób

Do sakramentu namaszczenia chorych 11 lutego w katedrze świdnickiej przystąpiło ponad 50 osób

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Okazją do wspólnej modlitwy było wspomnienie Matki Bożej z Lourdes, które od 30 lat jest obchodzone jako Światowy Dzień Chorego.

- Chrystus nam dziś przypomina, że nasze choroby, bóle i cierpienia mogą mieć moc oczyszczającą. Pan Bóg przez cierpienie chce nas duchowo oczyścić i pogłębić. Nieraz dopiero w doświadczeniu cierpienia zaczynamy kogoś naprawdę kochać. Jest często tak, że pojawienie się choroby w rodzinie bardzo często sprawia, że choć domownicy czują się przygnieceni ciężarem cierpienia, to jednak wyzwalają w sobie nowe pokłady miłości i służby – zauważył bp Ignacy Dec.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Przypomniał też, że w Katechizmie Kościoła Katolickiego czytamy, że „choroba i cierpienie zawsze należały do najpoważniejszych problemów, poddających próbie życie ludzkie. Człowiek doświadcza w chorobie swojej niemocy, ograniczeń i skończoności. Każda choroba może łączyć się z przewidywaniem śmierci” i „może być drogą do większej dojrzałości, może pomóc lepiej rozeznać w swoim życiu to, co nieistotne, aby zwrócić się ku temu, co istotne” (KKK 1500-1501).

– Hasłem tegorocznego Światowego Dnia Chorego Ojca św. Franciszka są słowa z Ewangelii według św. Łukasza: "Bądźcie miłosierni, jak Ojciec was jest miłosierny". W tych słowach Chrystus wzywa nas do okazywania miłosierdzia potrzebującym, abyśmy w tym czasie, kiedy każdy zajmuje się sam sobą, abyśmy mieli czas dla ludzi cierpiących, abyśmy okazywali się im bliskimi. Niemal każda choroba, każdy ból sprawia, iż człowiek zamyka się w sobie, oddala się od środowiska, oddala się od drugiego człowieka". Naszym zadaniem wobec chorych jest stawanie nimi z darem miłosierdzia – podkreślał biskup w świdnickiej katedrze.

Skrajne podejścia

Mówił też o samym sakramencie namaszczenia chorych, zaznaczając, że jego głównym celem jest doprowadzenie do autentycznego spotkania chorego z Chrystusem w chorobie.

Reklama

Uwrażliwiał, że wobec sakramentu namaszczenia dają się zauważyć dwa niewłaściwe, skrajne podejścia, których powinniśmy unikać. Po pierwsze ludzie często zwlekają z wezwaniem księdza aż do stwierdzenia śmierci chorego, „żeby go nie przestraszyć”. W rezultacie wielu ludzi odchodzi do wieczności niepojednanych z Bogiem i często winę za to ponoszą osoby z najbliższego otoczenia chorego. Drugą skrajnością jest traktowanie go jako uzdrawiającej maści o cudownym działaniu. Takie osoby przyjmują ten sakrament w stanie dobrego zdrowia, co jest niezgodne z nauką Kościoła. Zachęcił zebranych, by rozeznali swój stan zdrowia i rozsądnie podeszli do tego widzialnego znaku niewidzialnej łaski. Po homilii udzielił go tym, którzy podeszli do balasek.

Razem z chorymi

Tego dnia chorych w świdnickim ZOL-u św. Ojca Pio odwiedził natomiast bp Adam Bałabuch. W czasie Mszy św. przypomniał im najważniejsze prawdy wiary związane z uzdrawiającą mocą Eucharystii i sakramentu chorych, którego udzielił podopiecznym hospicjum prowadzonego przez Caritas.

Podobne celebry odbyły się także w innych miejscach na terenie diecezji. Część placówek również tego dnia oferowała swoim wiernym sakrament namaszczenia. Tak było w dzierżoniowskim Zakładzie Opiekuńczo-Leczniczym. Z posługą przyszedł tu ks. Damian Mroczkowski, który jest kapelanem tego miejsca.


2022-02-15 18:06

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Świdnica. U paulinów na odpuście

[ TEMATY ]

Świdnica

św. Józef

Ireneusz Trojnar

Uroczysta celebra u świdnickich paulinów w liturgicznym dniu św. Józefa Oblubieńca

Uroczysta celebra u świdnickich paulinów w liturgicznym dniu św. Józefa Oblubieńca

Na wielkopostną drogę świdniccy zakonnicy zaprosili ks. Grzegorza Piekiełko, znanego rekolekcjonistę i kaznodzieję. Kapłan diecezji bielsko-żywieckiej przewodniczył także odpustowej Mszy świętej.

Na wstępnie do uroczystej Eucharystii, głos zabrał o. Rafał Kwiecień, który wyraził radość z obecności tak wielu osób. - Drodzy przyjaciele i dobrodzieje naszego sanktuarium, a także czciciele świętego Józefa, którzy przychodzicie dziś, aby przyzywać jego wstawiennictwa, uwielbiać razem z nim Pana Boga. Wspólnie chcemy oddawać cześć naszemu patronowi, zawierzając intencje, które przynosimy. Cieszę się, że w tym wyjątkowym dniu tak licznie przybyli księża z naszego dekanatu Świdnica-Zachód, na czele z dziekanem ks. prał. Rafałem Kozłowskim – mówił proboszcz i kustosz sanktuarium św. Józefa, witając pozostałych księży i parafian.

CZYTAJ DALEJ

Św. Florian - patron strażaków

Św. Florianie, miej ten dom w obronie, niechaj płomieniem od ognia nie chłonie! - modlili się niegdyś mieszkańcy Krakowa, których św. Florian jest patronem. W 1700. rocznicę Jego męczeńskiej śmierci, właśnie z Krakowa katedra diecezji warszawsko-praskiej otrzyma relikwie swojego Patrona. Kim był ten Święty, którego za patrona obrali także strażacy, a od którego imienia zapożyczyło swą nazwę ponad 40 miejscowości w Polsce?

Zachowane do dziś źródła zgodnie podają, że był on chrześcijaninem żyjącym podczas prześladowań w czasach cesarza Dioklecjana. Ten wysoki urzędnik rzymski, a według większości źródeł oficer wojsk cesarskich, był dowódcą w naddunajskiej prowincji Norikum. Kiedy rozpoczęło się prześladowanie chrześcijan, udał się do swoich braci w wierze, aby ich pokrzepić i wspomóc. Kiedy dowiedział się o tym Akwilinus, wierny urzędnik Dioklecjana, nakazał aresztowanie Floriana. Nakazano mu wtedy, aby zapalił kadzidło przed bóstwem pogańskim. Kiedy odmówił, groźbami i obietnicami próbowano zmienić jego decyzję. Florian nie zaparł się wiary. Wówczas ubiczowano go, szarpano jego ciało żelaznymi hakami, a następnie umieszczono mu kamień u szyi i zatopiono w rzece Enns. Za jego przykładem śmierć miało ponieść 40 innych chrześcijan.
Ciało męczennika Floriana odnalazła pobożna Waleria i ze czcią pochowała. Według tradycji miał się on jej ukazać we śnie i wskazać gdzie, strzeżone przez orła, spoczywały jego zwłoki. Z czasem w miejscu pochówku powstała kaplica, potem kościół i klasztor najpierw benedyktynów, a potem kanoników laterańskich. Sama zaś miejscowość - położona na terenie dzisiejszej górnej Austrii - otrzymała nazwę St. Florian i stała się jednym z ważniejszych ośrodków życia religijnego. Z czasem relikwie zabrano do Rzymu, by za jego pośrednictwem wyjednać Wiecznemu Miastu pokój w czasach ciągłych napadów Greków.
Do Polski relikwie św. Floriana sprowadził w 1184 książę Kazimierz Sprawiedliwy, syn Bolesława Krzywoustego. Najwybitniejszy polski historyk ks. Jan Długosz, zanotował: „Papież Lucjusz III chcąc się przychylić do ciągłych próśb monarchy polskiego Kazimierza, postanawia dać rzeczonemu księciu i katedrze krakowskiej ciało niezwykłego męczennika św. Floriana. Na większą cześć zarówno świętego, jak i Polaków, posłał kości świętego ciała księciu polskiemu Kazimierzowi i katedrze krakowskiej przez biskupa Modeny Idziego. Ten, przybywszy ze świętymi szczątkami do Krakowa dwudziestego siódmego października, został przyjęty z wielkimi honorami, wśród oznak powszechnej radości i wesela przez księcia Kazimierza, biskupa krakowskiego Gedko, wszystkie bez wyjątku stany i klasztory, które wyszły naprzeciw niego siedem mil. Wszyscy cieszyli się, że Polakom, za zmiłowaniem Bożym, przybył nowy orędownik i opiekun i że katedra krakowska nabrała nowego blasku przez złożenie w niej ciała sławnego męczennika. Tam też złożono wniesione w tłumnej procesji ludu rzeczone ciało, a przez ten zaszczytny depozyt rozeszła się daleko i szeroko jego chwała. Na cześć św. Męczennika biskup krakowski Gedko zbudował poza murami Krakowa, z wielkim nakładem kosztów, kościół kunsztownej roboty, który dzięki łaskawości Bożej przetrwał dotąd. Biskupa zaś Modeny Idziego, obdarowanego hojnie przez księcia Kazimierza i biskupa krakowskiego Gedko, odprawiono do Rzymu. Od tego czasu zaczęli Polacy, zarówno rycerze, jak i mieszczanie i wieśniacy, na cześć i pamiątkę św. Floriana nadawać na chrzcie to imię”.
W delegacji odbierającej relikwie znajdował się bł. Wincenty Kadłubek, późniejszy biskup krakowski, a następnie mnich cysterski.
Relikwie trafiły do katedry na Wawelu; cześć z nich zachowano dla wspomnianego kościoła „poza murami Krakowa”, czyli dla wzniesionej w 1185 r. świątyni na Kleparzu, obecnej bazyliki mniejszej, w której w l. 1949-1951 jako wikariusz służył posługą kapłańską obecny Ojciec Święty.
W 1436 r. św. Florian został ogłoszony przez kard. Zbigniewa Oleśnickiego współpatronem Królestwa Polskiego (obok świętych Wojciecha, Stanisława i Wacława) oraz patronem katedry i diecezji krakowskiej (wraz ze św. Stanisławem). W XVI w. wprowadzono w Krakowie 4 maja, w dniu wspomnienia św. Floriana, doroczną procesję z kolegiaty na Kleparzu do katedry wawelskiej. Natomiast w poniedziałki każdego tygodnia, na Wawelu wystawiano relikwie Świętego. Jego kult wzmógł się po 1528 r., kiedy to wielki pożar strawił Kleparz. Ocalał wtedy jedynie kościół św. Floriana. To właśnie odtąd zaczęto czcić św. Floriana jako patrona od pożogi ognia i opiekuna strażaków. Z biegiem lat zaczęli go czcić nie tylko strażacy, ale wszyscy mający kontakt z ogniem: hutnicy, metalowcy, kominiarze, piekarze. Za swojego patrona obrali go nie tylko mieszkańcy Krakowa, ale także Chorzowa (od 1993 r.).
Ojciec Święty z okazji 800-lecia bliskiej mu parafii na Kleparzu pisał: „Święty Florian stał się dla nas wymownym znakiem (...) szczególnej więzi Kościoła i narodu polskiego z Namiestnikiem Chrystusa i stolicą chrześcijaństwa. (...) Ten, który poniósł męczeństwo, gdy spieszył ze swoim świadectwem wiary, pomocą i pociechą prześladowanym chrześcijanom w Lauriacum, stał się zwycięzcą i obrońcą w wielorakich niebezpieczeństwach, jakie zagrażają materialnemu i duchowemu dobru człowieka. Trzeba także podkreślić, że święty Florian jest od wieków czczony w Polsce i poza nią jako patron strażaków, a więc tych, którzy wierni przykazaniu miłości i chrześcijańskiej tradycji, niosą pomoc bliźniemu w obliczu zagrożenia klęskami żywiołowymi”.

CZYTAJ DALEJ

Turniej WTA w Madrycie - Świątek wygrała w finale z Sabalenką

2024-05-04 22:18

[ TEMATY ]

sport

PAP/EPA/JUANJO MARTIN

Iga Świątek pokonała Białorusinkę Arynę Sabalenkę 7:5, 4:6, 7:6 (9-7) w finale turnieju WTA 1000 na kortach ziemnych w Madrycie. To 20. w karierze impreza wygrana przez polską tenisistkę. Spotkanie trwało trzy godziny i 11 minut.

Świątek zrewanżowała się Sabalence za ubiegłoroczną porażkę w finale w Madrycie. To było ich 10. spotkanie i siódma wygrana Polki.

CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję