Reklama

Niedziela Zamojsko - Lubaczowska

Tradycje świąt Bożego Narodzenia na ziemi biłgorajskiej

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Święta Bożego Narodzenia nazywane dawniej Godami rozpoczyna wieczór wigilijny, a kończy Święto Chrztu Pańskiego. Są to chyba najpiękniejsze święta w roku. Chcę podzielić się garścią refleksji z pozycji osoby w podeszłym wieku, jak zapamiętałam ten okres w swoim dzieciństwie spędzonym na ziemi biłgorajskiej.

Przygotowania do świąt, jak i obecnie, rozpoczynały się wiele dni wcześniej. Ze względu na to, że nie było jeszcze telewizji, nie było też długoterminowych prognoz pogody, więc już na początku grudnia ludzie kierowali się mądrością zawartą w przysłowiu: „Święta Barbara po lodzie, Boże Narodzenie po wodzie”. Również na wiele dni przedtem rozpoczynało się ręczne przygotowywanie ozdób choinkowych. Z pociętej słomy i kolorowej bibuły lub z samej bibuły sporządzano łańcuszki, domowym sposobem były sklejane aniołki, pająki, jeżyki. Te ozdoby oraz własnego wyrobu ciastka a także pobarwione orzechy i kolorowe szyszki zawieszano na choince. Na takim drzewku można było także dostrzec rumiane jabłka, które zawsze stanowiły składową część dekoracji. Były też zawieszane, kupione w niewielkiej ilości, kolorowe bombki. Ponadto na grubsze gałązki nakładano kule waty imitujące śnieg. Wiadomo, że jeszcze wtedy nie było prądu elektrycznego w domach, więc dopełnienie dekoracji stanowiły małe kolorowe świeczki umieszczone na końcach niektórych gałązek. Zwieńczenie choinki zdobiła wielka zrobiona misternie gwiazda, zastąpiona z czasem bombką-szpicem. Taką choinkę, jodełkę, przyniesioną przez ojca z lasu, ubieraliśmy zwykle w dzień Wigilii, w odróżnieniu od teraźniejszych dekoracji świątecznych, które ustawia się już na początku grudnia. Nie było gorączki świątecznych zakupów, prezentów, zaś ludzie, zachowując post, w spokoju przeżywali okres Adwentu. Uczestniczyli w roratach, czyli Mszy św. odprawianej wczesnym rankiem.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Przed świętami należało zrobić gruntowne porządki w domu, m.in. dokładnie wyszorować podłogi z desek, wyprać firany, przybrać święte obrazy na ścianach. Trzeba podkreślić, że tradycyjnie obrzędowość okresu świąt Bożego Narodzenia jest dosyć bogata. Z tymi świętami, szczególnie z dniem Wigilii wiąże się wielka ilość zwyczajów, przesądów i wróżb oraz symbolika. Niektóre z nich przetrwały do dziś. Rodzice nakazywali dzieciom zachowywać się w tym dniu grzecznie, w myśl przysłowia: „Jakiś w Wigilię, takiś cały rok”. Należało w tym dniu unikać kłótni, wcześnie i szybko zerwać się z łóżka, aby przez cały rok zachować zdrowie, dobre samopoczucie i energię. Po przyjściu do domu obcy wypowiadał zwykle formułkę: „Daj, Boże, na szczęście, na zdrowie z Wigilią”. Odzew był następujący: „Daj, Boże”. Przepowiadano pogodę i zjawiska na przyszłość z obserwacji pogody w tym dniu: „Jak w Wigilię z dachu ciecze, jeszcze się zima długo powlecze” lub „Gdy w dzień Adama i Ewy mróz i pięknie, zima wcześnie pęknie” albo „Wigilia jasna, stodoła ciasna”, wreszcie „Na Pasterkę po wodzie, Alleluja po lodzie”.

Reklama

Przed wieczerzą wigilijną ojciec, gospodarz domu, wnosił do izby snop żyta zwany „królem”, stawiał go i ten „król” pozostawał na swoim miejscu aż do święta Trzech Króli. „Król” miał zapewnić obfity urodzaj. Rytuał kolacji wigilijnej był niezmienny. Ona w tym dniu była najważniejsza. Kolację zwaną też pośnikiem należało spożywać po ukazaniu się pierwszej gwiazdki na niebie. Oczekiwanie dłużyło się szczególnie dzieciom, kiedy po domu rozchodził się zapach gotowanych dań. A i starsi nie mogli się doczekać tego momentu, gdyż wcześniej cały dzień należało zachować post ścisły - nie jadło się potraw gotowanych. Pamiętam smak racuchów drożdżowych i ziemniaków pieczonych w popielniku.

Do wieczerzy schludnie ubrana zasiadała cała rodzina przy stole nakrytym białym olśniewająco czystym obrusem. Pod obrusem należało położyć naręcz siana. Obecnie można spotkać się ze zwyczajem kładzenia garstki sianka wraz z opłatkiem na małym płaskim koszyczku. Na stole paliły się w lichtarzach świece, które stwarzały niepowtarzalny nastrój. Jak nakazywała tradycja, na stole stawiano jedno puste nakrycie dla „zbłąkanego wędrowca”. Wieczerza zaczynała się wspólną modlitwą, w której zawsze pamiętało się i o zmarłych członkach rodziny. Potem wszyscy ze wzruszeniem dzielili się opłatkiem posmarowanym miodem i położonym kawałeczkiem czosnku. Należało przygotować na talerzu tyle części opłatka, ile osób będzie przy stole. Jako pierwszą potrawę wigilijną spożywaliśmy kapuśniak z grochem. Ta potrawa, podobnie jak i pozostałe, okraszona była lnianym olejem. Potem podawana była kasza z sosem grzybowym, kluski z makiem, czerwony barszcz z uszkami. W końcu karp smażony na oleju. To wszystko popijało się kompotem z suszonych owoców. Mama zwykle pilnowała, by każdy zjadał potrawę do końca lub przynajmniej każdej potrawy skosztował, gdyż w przeciwnym razie w przyszłym roku rośliny nie dadzą dobrych plonów. Jednak dzieci przeważnie nie zjadały wszystkiego, więc resztki ze stołu i pozostałości w garnku nazajutrz świtem wraz z kolorowym opłatkiem „bydlęcym” podawano zwierzętom domowym. W moim domu nie było alkoholu na wigilijnym stole. Prezenty pod choinkę nie zawsze były. A jeżeli już - to skromne. Dzieci znajdowały pod choinką zeszyty, cukierki, wystrugane z drewna koniki, szmaciane laleczki. Rzeczy plastikowych jeszcze w ogóle wtedy nie było. Wierzono, że tej niezwykłej nocy, tzn. w Wigilię, zwierzęta mówią ludzkim głosem. Tych cudów mogli doświadczyć tylko ludzie o nieskazitelnym charakterze i niezłomnej odwadze. Po pośniku rozścielano na podłodze słomę, na której potem siadano i śpiewano kolędy. Dzieci miały z tego powodu wiele radości i często zdarzało się, że zmęczone przespały tę noc na słomie.

Reklama

Po kolacji dzieci i młodzież wychodziły na pole, gdzie zapalano ogniska, zwykle była to słoma. Takie płonące ogniska można było zauważyć wzdłuż wsi.

Reklama

O północy - tak jak i obecnie - odprawiana była Pasterka. Do kościoła szła młodzież, a w czasie takiej drogi nierzadko chłopcy zatykali na tyczki pęki słomy, które podpalali. Z takimi pochodniami ciemną nocą raźniej było wędrować.

Dzień Bożego Narodzenia rodzina spędzała zwykle w domu. Poza udziałem we Mszy św. nie wykonywano prawie żadnych czynności. Uprasować sobie ubranie i wypastować buty należało w przeddzień. Z wizytą do rodziny na ogół chodziło się dopiero w drugi dzień świąt. W dzień kolędy, czyli w dzień św. Szczepana młodsze dzieci już od rana chodziły po połaźnikach. Wchodząc do domu, recytowały: „Daj, Boże, na szczęście, na zdrowie, na ten święty Szczepan, byśmy byli weseli jak w niebie anieli”, a potem rzucały garść owsa na podłogę. Starsi kolędnicy, chłopcy chodzili wieczorem, niektórzy z nich np. z pięknie przystrojoną ruchomą gwiazdą lub jako przebierańcy.

Niektóre obrzędy, zwyczaje tradycje odchodzą w zapomnienie. Rozwój techniki wypiera tradycję. Nie ma wesoło migających świeczek na choince, ale są elektryczne światełka (teoretycznie) bezpieczniejsze. Żywe, pachnące drzewka zastępuje się sztucznymi choinkami. Dania wigilijne nie mają nic wspólnego z naszą polską tradycją albo nie są przygotowywane ze zdrowych, naturalnych produktów. W pogoni za blichtrem zapominamy o istocie świąt Bożego Narodzenia, które przypominają nam o przyjściu Zbawiciela.

2012-12-31 00:00

Ocena: 0 -1

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Wigilijny opłatek

Niedziela przemyska 51/2001

[ TEMATY ]

Boże Narodzenie

Karol Porwich/Niedziela

W liturgii Kościoła wigilia, to dzień przed większą uroczystością przeżywany jako modlitewne i refleksyjne przygotowanie do niej. W mentalności Polaka wigilia kojarzy się z dniem poprzedzającym Boże Narodzenie, a właściwie to z uroczystą wieczerzą tego dnia, przeżywaną w rodzinnej wspólnocie.

Stół wigilijny odpowiednio przygotowany, mający przyjąć rozmaitość postnych potraw, tego wieczoru ubogacony jest wymowną bielą opłatka.

Opłatek to forma chleba, którym na początku wieczerzy wigilijnej "łamią się" jej uczestnicy, wybaczając wzajemnie zaszłe urazy, składając serdeczne życzenia; a wszystko to dzieje się w odniesieniu do zbawczej tajemnicy Bożego Narodzenia. Ta piękna polska tradycja opłatkowa, choć nie wiadomo dokładnie kiedy się zrodziła, całą swoją wymową nawiązuje do słowiańskiej tradycji gościnnego chleba, a także do pierwszych wieków chrześcijańskich, w których sprawowana Najświętsza Ofiara nazywała się "łamaniem chleba". "Łamanie się opłatkiem" przy wigilijnym stole, to jakby zapowiedź wejścia w głębię Tajemnicy Eucharystycznej na Pasterce i w czasie całych Świąt.

Nazwa "opłatek" pochodzi od łacińskiego oblatum - dar ofiarny - i dotyczy specyficznego gatunku przaśnego chleba. Takim chlebem karmił się naród wybrany w czasie wędrówki do ziemi obiecanej. Opłatki - hostie, w znanej nam formie, prawdopodobnie dopracowano już w średniowieczu. Natomiast ich forma wigilijna pojawić się miała w XVI w., w wyniku zastosowania nowego sposobu ich wypiekania. Odpowiednie metalowe kształtki na żelaznych szczypcach grawerowano różnymi figurami i scenami o treści Bożego Narodzenia. Wlewane rzadkie ciasto było dociskane i pieczone na ogniu.

Opłatkowa tradycja polskiego narodu została wpisana w rodzime malarstwo i w literaturę piękną. Henryk Sienkiewicz w Potopie każe o. Kordeckiemu przesłać z Jasnej Góry dla Szwedów paczkę opłatków, jako bożonarodzeniowy podarunek; zaś Władysław Reymont w Chłopach barwnie przedstawia wypiek opłatków przez lipeckiego organistę.

Dzisiaj opłatki pieką specjalistyczne piekarnie zakonne lub świeckie. Organiści zaś, względnie inni przedstawiciele wspólnot parafialnych, przygotowują z nich odpowiednie paczki. Przed rozdziałem opłatków często miejscowy proboszcz błogosławi je po Mszy św. w I Niedzielę Adwentu. Wręczanie opłatków zawsze wiązało się ze wstępnymi życzeniami świątecznymi.

Dawniej w białej wiązce opłatkowej spiętej kolorową krajką papieru znajdowały się kolorowe opłatki (do ciasta dodawano odpowiednie farby), z przeznaczeniem dla zwierząt. W niektórych regionach wypiekano opłatki z zielem, najczęściej była nim ruta.

Do dzisiaj można spotkać opłatki małego formatu. Roznoszący wręczali je dzieciom, które zawsze łakomie patrzyły na całą paczkę. Te mniejsze opłatki zwykło się też wkładać do kopert zawierających spisane życzenia świąteczne dla określonego adresata.

Z nazwą materialnego opłatka wiąże się pewna forma spotkania wspólnotowego zwanego "opłatkiem". Organizują go wspólnoty parafialne, pracownicy danego zakładu, biura, oddziału - wyprzedzając dzień wigilijny lub wiążą go z trwającym okresem Bożego Narodzenia. W przypadku rzeczywistej atmosfery opłatkowej nie brakuje na takim spotkaniu modlitwy, serdecznych życzeń, kolęd i samego znaku białego chleba. Głośne zabawy alkoholowe, choćby miały opłatkowy listek, z "opłatkiem" nie mają wiele wspólnego.

Warto jeszcze przytoczyć treść modlitwy, którą błogosławi się opłatki:

W tej uroczystej chwili wychwalamy Boga, naszego Ojca, za Świętą Noc, którą teraz wspominamy, a w której Jednorodzony Jego Syn, Jezus Chrystus, narodził się z Maryi, aby być Bogiem z nami.

Dziękujemy Ci, Boże i Ojcze nasz, za ten biały chleb - opłatek, owoc ziemi i ludzkiej pracy, który zgromadził nas dzisiaj w jedno przy tym stole, podobnie jak wówczas, kiedy mocą Twego Słowa staje się Twoim Ciałem i gromadzi nas we wspólnocie ołtarza.

Pobłogosław nas i te opłatki, którymi będziemy się łamać i - zwyczajem ojców naszych - składać sobie wzajemne życzenia świąteczne.

Panie, Ty sam nauczyłeś nas tego, aby w znaku przełamania się chlebem dzielić się z innymi - a zwłaszcza z potrzebującymi - miłością, życzliwością i pokojem.

Obdarz więc nas wszystkich Twoim pokojem, abyśmy wspólnie sławili Ojcowską Twą dobroć. Przez Chrystusa Pana naszego. Amen. ( Agenda Liturgiczna Diecezji Opolskiej, Opole 1986 r.)

Oby piękna i bogata tradycja wigilijnego opłatka żyła pośród nas i była przekazywana, nie tylko na polskiej ziemi, następnym pokoleniom.

CZYTAJ DALEJ

Uroczystości odpustowe w Czerwieńsku

2024-04-24 10:54

[ TEMATY ]

Czerwieńsk

parafia św. Wojciecha

Waldemar Napora

Po zakończonej Eucharystii wokół kościoła parafialnego przeszła uroczysta procesja z relikwiami św. Wojciecha

Po zakończonej Eucharystii wokół kościoła parafialnego przeszła uroczysta procesja z relikwiami św. Wojciecha

Parafianie z Czerwieńska 23 kwietnia przeżywali odpust ku czci św. Wojciecha.

CZYTAJ DALEJ

Co nam w duszy gra

2024-04-24 15:28

Mateusz Góra

    W parafii Matki Bożej Częstochowskiej na osiedlu Szklane Domy w Krakowie można było posłuchać koncertu muzyki gospel.

    Koncert był zwieńczeniem weekendowych warsztatów, podczas których uczestnicy doskonalili lub nawet poznawali tę muzykę. Warsztaty gospelowe to już tradycja od 10 lat. Organizowane są przez Młodzieżowy Dom Kultury Fort 49 „Krzesławice” w Krakowie. Ich charakterystycznym znakiem jest to, że są to warsztaty międzypokoleniowe, w których biorą udział dzieci, młodzież, a także dorośli i seniorzy. – Muzyka gospel mówi o wewnętrznych przeżyciach związanych z naszą wiara. Znajdziemy w niej szeroki wachlarz gatunków muzycznych, z których gospel chętnie czerpie. Poza tym aspektem muzycznym, najważniejszą warstwą muzyki gospel jest warstwa duchowa. W naszych warsztatach biorą udział amatorzy, którzy z jednej strony mogą zrozumieć swoje niedoskonałości w śpiewaniu, a jednocześnie przeżyć duchowo coś wyjątkowego, czego zawodowcy mogą już nie doznawać, ponieważ w ich śpiew wkrada się rutyna – mówi Szymon Markiewicz, organizator i koordynator warsztatów. W tym roku uczestników szkolił Norris Garner ze Stanów Zjednoczonych – kompozytor i dyrygent muzyki gospel.

CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję