Reklama

Wiara

Jestem Jej własnością. Prymas, który wszystko postawił na Maryję

Kard. Stefan Wyszyński 14 lutego 1953 r. wypowiedział słowa, które są ważne w całej jego posłudze duszpasterskiej: „Wszystko postawiłem na Maryję”

Niedziela Ogólnopolska 7/2015, str. 22-23

[ TEMATY ]

kardynał

Archiwum Instytutu Prymasa Wyszyńskiego

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Wypowiedział je wobec zagrożeń ze strony systemu komunistycznego, w czasie, gdy Kościół w Polsce był prześladowany, gdy religię wycofywano ze szkół, niszczono prasę katolicką, gdy władze administracyjne usuwały z zajmowanych stanowisk kościelnych księży proboszczów, biskupów i wybierały wikariuszy kapitulnych, pomimo ustalonego „modus vivendi” między Kościołem i państwem (zob. Porozumienie, w: Stefan Kardynał Wyszyński, „Dzieła zebrane”, t. 1, Warszawa 1991, s. 243-246; dalej skrót DZ). 9 lutego 1953 r. sytuacja uległa zaostrzeniu. Rząd PRL wydał dekret o obsadzaniu stanowisk kościelnych, w myśl którego państwo mogło wkraczać w wewnętrzne sprawy Kościoła. Sprzeciw wobec tego dekretu – memoriał z 8 maja 1953 r. – był bezpośrednią przyczyną uwięzienia Księdza Prymasa w nocy z 25 na 26 września 1953 r.

Pod groźbą uwięzienia

W jak trudnym czasie kard. Wyszyński służył Kościołowi, czytamy w więziennych notatkach:

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

„Przechodzę myślą całe pięć lat mej pracy na stanowisku Prymasa Polski i kierownika spraw kościelnych. (...) Niemal wszyscy płakali nade mną od początku. Ojciec był wyraźnie pod wrażeniem przyszłych moich losów. Podobnie moje siostry. Wśród moich domowników ta pewność rychłego aresztowania mnie była tak powszechna, że szofer oglądał się nawet za nową posadą. (...) W gronie Episkopatu też utrzymywała się opinia, że skończę w więzieniu. (...) Wielu księży było tak bardzo przekonanych o nieodzowności takiego końca, że domagali się szybkiego załatwienia swoich spraw albo potwierdzenia na piśmie decyzji ustnych. (...) Społeczeństwo niemal «oczekiwało» tego momentu. Niektórzy byli wyraźnie zawiedzeni, że «jeszcze nie». Ileż to pogłosek na ten temat powtarzano niemal z dokładnością periodyczną. Kto je puszczał i w jakim celu, nie wiem. Nieraz wchodząc do któregoś z kościołów, spotykałem się z gromadą płaczących ludzi. W takiej atmosferze predestynacji powszechnej na więzienie – miałem pracować” (Stefan Kardynał Wyszyński, „Zapiski więzienne”, 27 września 1953 r.).

Reklama

Ratunek w Maryi

Trudna rzeczywistość spowodowała skierowanie całej ufności Księdza Prymasa ku Matce Boga i zawierzenie Jej wszystkiego. Wszak teksty liturgiczne określają Maryję jako pomoc i obronę narodu polskiego, potwierdzają to również tysiącletnie dzieje naszej ojczyzny. Prymas Wyszyński uzasadniał te myśli w kazaniu na Jasnej Górze 26 sierpnia 1953 r., miesiąc przed aresztowaniem:

„Stoimy na opoczystym kraju naszego. Naród polski krzepi się tutaj, omywa się we łzach pokuty i radości i wraca do zwykłej pracy, świadomy, że na Jasnej Górze jest Pani i Matka, która czuwa nad jego duchem i jest jego obroną. (...) Balibyśmy się, czy wytrwamy, gdyby nie przedziwna pewność, że nad duchem katolickim Polski czuwa Maryja, którą nam tu dobry Bóg postawił dla obrony narodu polskiego, jak mówi Kolekta mszalna. Są to autorytatywne słowa modlitwy Kościoła: «Wszechmogący i miłosierny Boże, któryś w Najświętszej Maryi Pannie nieustanną pomoc dla obrony narodu polskiego ustanowić raczył oraz Jej święty Obraz Jasnogórski nadzwyczajną czcią wiernych szczególnie wsławił, spraw łaskawie, abyśmy taką pomocą wsparci, za życia walcząc, w chwili śmierci nad podstępnym nieprzyjacielem zwycięstwo odnieść mogli. (...) Stoimy na opoczystym ducha” (zob. DZ, t. 1, s. 229, 232; opoka, opoczyste to w dawnej polszczyźnie określenia skały).

Szkoła domu rodzinnego

Ksiądz Prymas wspominał również, że synowskie oddanie Bogurodzicy wyniósł z rodzinnego domu i z lat nauki w gimnazjum w Warszawie. W „Zapiskach więziennych” notuje 11 października 1953 r.:

„Wcześnie straciłem Matkę rodzoną, która miała szczególne nabożeństwo do Matki Bożej Ostrobramskiej, dokąd jeździła z pielgrzymką jeszcze z Zuzeli. Ojciec mój natomiast ciągnął zawsze na Jasną Górę. Cześć Matki Bożej w życiu domowym była bardzo rozwinięta; często odmawialiśmy wspólnie Różaniec w godzinach wieczornych. (...) Po śmierci Matki naszej, służąca domowa, zacna Ulisia, często nam mówiła o Matce Niebieskiej. Byłem sercem związany z pięknym posągiem Matki Bożej, stojącym na cmentarzu kościelnym. Później, gdy już byłem w Warszawie, w gimnazjum Wojciecha Górskiego, uczucia swoje przeniosłem na posąg Matki Bożej Passawskiej na Krakowskim Przedmieściu, przed kościołem Res Sacra Miser, gdzie zbierały się niektóre klasy szkolne na nabożeństwo”.

Reklama

Żołnierz Maryi

Dalej w notatce więziennej czytamy, jak to związanie z Matką Najświętszą umacniało się w seminarium duchownym we Włocławku, podczas II wojny światowej w Laskach, w posłudze biskupiej i potem prymasowskiej oraz przez związki z Jasną Górą. Wyznanie synowskich uczuć kończy Ksiądz Prymas, określając siebie żołnierzem Maryi:

„Odtąd wszystkie ważniejsze moje sprawy działy się w dzień Matki Bożej. «Zwiastowanie» biskupstwa lubelskiego miało miejsce w Poznaniu z ust Jego Eminencji kardynała Hlonda – w dzień Zwiastowania Najświętszej Panny (1946). Od razu postanowiłem sobie, gdy następnego dnia składałem konsens kanoniczny, że na mojej tarczy biskupiej będzie mi przewodziła Matka Boża Jasnogórska. Dlatego wybrałem Jej miesiąc na konsekrację i na ingres. Dlatego konsekracja miała miejsce na Jasnej Górze.

Dlatego też wszystkie ważniejsze listy i zarządzenia biskupie były wydawane w dni świąt Matki Bożej. Dlatego organizowałem tyle pielgrzymek z ziemi lubelskiej do Częstochowy.

A później, gdy otrzymałem wiadomość o powołaniu mnie na stolicę Bogurodzicy Dziewicy – do Gniezna, w liście datowanym 16 listopada 1948 r., a więc w dzień Matki Bożej Miłosierdzia – moje nabożeństwo do Matki Najświętszej stało się programem pracy. Ingres do Gniezna wyznaczyłem na 2 lutego, w dzień Oczyszczenia Najświętszej Maryi Panny. Zaraz po ingresie warszawskim wyjechałem na Jasną Górę, gdzie odprawiłem tygodniowe rekolekcje, podobnie jak przed konsekracją biskupią. Stąd wyruszyłem do pracy. (...)

Reklama

Wspominam dziś te doniosłe daty dla swojego życia, składając w macierzyńskie dłonie Maryi swoje sprawy, aby Opiekunka moja dalej je sama prowadziła i stanęła w obronie swojego żołnierza”.

Żołnierzem Matki Bożej nazwać możemy człowieka, który walczy o Jej chwałę, którego cieszy Jej chwała odbierana od wiernych. Cytowany wyżej zapisek więzienny rozpoczyna się opisem radości Księdza Prymasa:

„Uroczystość Macierzyństwa Bożego Najświętszej Maryi Panny. Z pobliskiego kościoła dochodzą śpiewy ludu, w miarę jak rozchylają się drzwi kościelne (może chórowe) na korytarz klasztorny. Radość wstępuje do serca, że Matka Boża hołd swój odbiera”.

Był własnością Matki Bożej

8 grudnia 1953 r. kard. Stefan Wyszyński dokonał aktu osobistego oddania się w niewolę Jezusowi Chrystusowi przez Maryję według nabożeństwa św. Ludwika Marii Grignion de Montforta. Własne przekonanie o mocy wstawiennictwa Maryi wprowadził później do całej posługi duszpasterskiej. Jest jakaś wielka tajemnica tego oddania.

Słowa medytacji zapisane przez Księdza Prymasa w więziennych rozważaniach nabożeństwa Drogi Krzyżowej pokazują, jak głęboko człowiek może związać się z Maryją:

„Wszystkiego można się wyzbyć, ale nie Matki Boga. Wszak jestem Jej własnością, którą sam rządzić się nie mogę (Stefan Kardynał Wyszyński, „Via Crucis. Szkice więzienne”, Warszawa 2011, s. 91).

2015-02-10 14:34

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Prymas Wyszyński nieznany

[ TEMATY ]

kardynał

kard. Stefan Wyszyński

Fotografie z archiwum Instytutu Prymasa Wyszyńskiego

Prymas z bp.Bronisławem Dąbrowskim i ks. Alojzym Orszulikiem (na pierwszym planie) podczas wakacji na Bachledówce

Prymas z bp.Bronisławem Dąbrowskim i ks. Alojzym Orszulikiem (na pierwszym planie) podczas wakacji na Bachledówce

Podczas obiadu, jak zresztą podczas innych posiłków, obowiązywała zasada, że nie rozmawiamy o sprawach służbowych. Przy stole panowała swobodna atmosfera, nawet żartobliwa. Prymas chciał się na moment oderwać od przedpołudniowych rozmów i tematów. Poza tym nie prowadził życia towarzyskiego. Ani sam do nikogo nie wpadał na herbatkę, ani nikogo nie zapraszał. Nie było żadnych przyjęć. Nawet przy okazji takich wydarzeń jak pięćdziesięciolecie jego kapłaństwa siostry zaserwowały gościom zwykły obiad, tylko z przystawką i deserem. Pod tym względem Prymas był bardzo ascetyczny. Pilnował skromności posiłku, jadł niewiele. Kiedy wyjeżdżał do różnych parafii i diecezji, oczywiście każdy gospodarz chciał go podjąć jak najgodniej, ale Kardynał zachowywał do tych wszystkich obfitości wyraźny dystans. Kiedy był biskupem w Lublinie i wizytował parafie, gospodynie starały się dowiedzieć, jakim daniem mogłyby sprawić mu szczególną przyjemność. Raz nieopatrznie powiedział, że lubi placki ziemniaczane. Odtąd niemal za każdym razem podejmowano biskupa… plackami. Nie wiadomo, czym by się to skończyło - na szczęście został przeniesiony na stolicę prymasowską do Gniezna i Warszawy…

CZYTAJ DALEJ

Abp Galbas do księży: Śpiący i półsenni nikogo nie obudzą

2024-04-20 08:50

[ TEMATY ]

Abp Adrian Galbas

archidiecezja katowicka

Karol Porwich/Niedziela

Śpiący i półsenni nikogo nie obudzą, a nieprzekonani nikogo nie przekonają! ‒ pisze do księży abp Adrian Galbas. Metropolita katowicki wystosował List do Księży z okazji Światowego Dnia Modlitwy o Powołania. Ten przypada w najbliższą niedzielę (21 kwietnia).

W liście hierarcha zwraca uwagę na orędzie papieża Franciszka. Przypomniał, że „bycie pielgrzymami nadziei i budowniczymi pokoju oznacza budowanie swojego życia na skale zmartwychwstania Chrystusa”, a naszym ostatecznym celem jest „spotkanie z Chrystusem i radość życia w braterstwie ze sobą na wieczność.” ‒ To ostateczne powołanie musimy antycypować każdego dnia: relacja miłości z Bogiem i z naszymi braćmi oraz siostrami zaczyna się już teraz, aby urzeczywistnić marzenie Boga, marzenie o jedności, pokoju i braterstwie ‒ wskazuje. Zachęca, za Ojcem Świętym, by nikt nie czuł się wykluczony z tego powołania!

CZYTAJ DALEJ

W. Brytania: ani Izrael, ani Iran nie chcą wojny, ale łatwo o coś, co ją wywoła

2024-04-20 09:58

[ TEMATY ]

Izrael

Iran

Karol Porwich/Niedziela

Ani Izrael, ani Iran nie są teraz zainteresowane eskalacją konfliktu, co nie znaczy, że go nie będzie w przyszłości, bo pierwsza wymiana ciosów już nastąpiła, a w takiej sytuacji bardzo łatwo o błędną kalkulację – mówi PAP dr Ahron Bregman z Departamentu Studiów nad Wojną w King's College London.

Ekspert wyjaśnia, że rząd Izraela – także ze względu na wewnętrzną presję – musiał zareagować na irański atak rakietowy w poprzedni weekend, ale ta reakcja była w rzeczywistości bardzo stonowana, co sugeruje, że Izrael nie chce eskalować sytuacji, lecz ją deeskalować. Bregman przypuszcza, że właśnie z powodu tej stonowanej reakcji Iran również nie będzie dążył do odwetu.

CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję