Reklama

Wierność prawom moralnym ratuje naród

Niedziela Ogólnopolska 21/2015, str. 15-17

Tadeusz Warczak

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Doświadczenie życiowe i codzienna obserwacja poucza nas, że o trwałości budowli decyduje wiele elementów: przede wszystkim fundament, ale też materiał budowlany i umiejętności wykonawców. Podobnie jest z trwałością wspólnot ludzkich. O ich znaczeniu, sile i godności decydują zasady, którymi zamierzają się kierować, cele, jakie stawiają przed sobą, i metody, jakimi będą się w realizowaniu tych celów posługiwać.

Ale Pan Jezus w dzisiejszej Ewangelii (J 10, 11 n.) zwraca uwagę, że fundamentem społeczności Kościoła jest On sam, jako dobry pasterz. A „dobry pasterz daje życie swoje za owce”. On je zna, ceni i naraża się dla nich. Demaskuje niebezpieczeństwa, wyszukuje pożywne pastwiska i staje do konfrontacji z wilkami, bo wie, że z dziką bestią, głodną krwi, nie da się dialogować.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Następcami Chrystusa w pasterskiej posłudze Kościoła są biskupi. To oni stanowią fundament Kościoła, żywego organizmu ochrzczonych. Są następcami Apostołów. To wielka, porażająca godność, złożona niekiedy w słabe, ludzkie dłonie, ale taka była i jest wola samego Chrystusa. I dlatego św. Paweł nie waha się postawić sprawy bardzo ostro w przytoczonym przed chwilą fragmencie Listu do Rzymian: „Któż może wystąpić z oskarżeniem przeciw tym, których Bóg wybrał?” (Rz 8, 33). A przy innej okazji przypomina: „Uważajcie (...) na całe stado, w którym Duch Święty ustanowił was biskupami. (...) Po moim odejściu wejdą między was wilki drapieżne, nie oszczędzając stada. Także spośród was samych powstaną ludzie, którzy będą głosić przewrotne nauki, aby pociągnąć za sobą uczniów” (Dz 20, 28 nn).

Zwycięstwo niekiedy może być pozorne

Rozeznawanie zewnętrznych zagrożeń i wewnętrznych niebezpieczeństw wymaga roztropności i odwagi, której nie zabrakło św. Stanisławowi, biskupowi krakowskiemu. Żył on zaledwie 44 lata (1035-79), a biskupem był tylko 7 lat, i to w trudnym okresie, kiedy powrót pogaństwa po śmierci Bolesława Chrobrego sparaliżował życie kościelne do tego stopnia, że metropolia gnieźnieńska przestała istnieć. Młody biskup Stanisław dzięki poparciu króla Bolesława Śmiałego (Szczodrego) zdołał uzyskać jej przywrócenie u papieża św. Grzegorza VII (1073-85).

Reklama

Początkowo dobre relacje biskupa z księciem krakowskim (potem królem Polski) zaczęły się poważnie chwiać. Młody monarcha wykazywał wielką aktywność i troskę o państwo i Kościół. W ciągu kilkunastu lat prowadził 7 uciążliwych, ale zwycięskich wojen. Wraz z sukcesami rósł prestiż króla Bolesława, którego nazywano Szczodrym. Władcy jednak, jak widać z późniejszych wydarzeń, lubią ustanawiać własne zwyczaje, nie zawsze zgodne z prawem Bożym, i wtedy muszą reagować biskupi. Tak było i tym razem. Biskup Stanisław upominał króla, a gdy to nie pomagało, obłożył go klątwą. Wrażliwość moralna, poziom wiary i wyczucie dyscypliny w ówczesnej Polsce były wysokie, skoro król poczuł się osamotniony i w swej porywczości osobiście dokonał świętokradczego samosądu. Tu, na Skałce, siedmiokrotnym uderzeniem w głowę zabił biskupa Stanisława w czasie sprawowanej przez niego Mszy św.

Spór został zakończony radykalnie, ale to przeważyło szalę. Ludzie odwrócili się od króla i pozorny zwycięzca musiał opuścić Polskę. Jakaż to wielka przestroga dla współczesnych władców: pewnych granic nie wolno przekraczać.

Kościół – niewygodny głos prawdy

Kult biskupa Stanisława stawał się coraz bardziej żywy. To przecież kolejny, po św. Wojciechu, biskup męczennik i patron Polski. Św. Stanisław oddał życie w obronie ładu moralnego w zaraniu dziejów naszej Ojczyzny. Był symbolem odwagi przez całe nasze dzieje, w ciągu których głos Kościoła był potrzebny, twórczy, ale też bywał i będzie niewygodny. Biskupi, a wraz z nimi kapłani i wierni Kościoła będą musieli niejednokrotnie powtarzać „non possumus” – nie możemy się godzić na zło, nie możemy milczeć, ilekroć deptane jest prawo Boże, nawet pod pozorem legalności uchwalanych przez parlamenty praw państwowych.

Reklama

„Nie zabijaj” znaczy nie zabijaj nikogo, nigdy. Nie zabijaj człowieka od poczęcia aż do naturalnej śmierci. A „Nie kradnij” zabrania przywłaszczania każdej własności prywatnej, wspólnej, państwowej, wyznaczając jednak zasady sprawiedliwości społecznej wobec pracodawcy i pracownika, bez przywilejów wobec bardziej partyjnego czy lepiej osadzonego w swoistym środowisku. Za uczciwą pracę należy się uczciwa zapłata.

Współczesne czasy patrzą na Kościół wymagającym wzrokiem. Stawiają wyraźne wymagania pasterzom Kościoła. I dobrze, że te oczekiwania są wysokie. Są w tym zgodne z postulatem Pana Jezusa z dzisiejszej Ewangelii: „Dobry pasterz” nie zabiega o siebie, ale „daje życie swoje za owce”. Gotów jest je oddać w miłości. Odważny pasterz nie kłamie, demaskuje kłamstwo i grzechy oraz zachęca do nawrócenia, głosząc miłosierdzie Boga i Kościoła. A mimo to – a może właśnie dlatego – do św. Jana Pawła II strzelano w dniu 13 maja 1981 r., aby wyeliminować niewygodny głos prawdy. Ale głos ten, jeszcze po ludzku bardzo słaby, zabrzmiał szczególnie mocno w pierwszej modlitwie „Anioł Pański”, kiedy zraniony i chory Papież przebaczał niedoszłemu zabójcy. Dał przykład.

Świadectwo w konfrontacji z anty-Kościołem

Jan Paweł II nie bał się świata, bo uczył się wrażliwości w rozpoznawaniu trudnych sytuacji społecznych od św. Stanisława już tu, w Krakowie, a ze zjednoczenia z Chrystusem czerpał odwagę do zabierania głosu. Niekiedy budził zdziwienie: skąd w tym dobrym, ludzkim Papieżu tyle siły, mądrości i odwagi? Odpowiedź jest jedna: z miłości do Boga, człowieka i do Ojczyzny, bo człowiek tak jak Ojczyzna potrzebuje prawdy, aby odnaleźć w sobie dobro, aby powstać, nawrócić się i żyć.

Jeszcze jako arcybiskup krakowski kard. Wojtyła odwiedził w sierpniu w 1976 r. Stany Zjednoczone. Na zakończenie wizyty powiedział do Polonii: „Stoimy dziś w obliczu największej konfrontacji, jaką kiedykolwiek przeżyła ludzkość. (...) Stoimy w obliczu ostatecznej konfrontacji między Kościołem a anty-Kościołem, Ewangelią i jej zaprzeczeniem. (...) Jest to czas próby, w który musi wejść Kościół, a Kościół polski w szczególności. Jest to próba nie tylko naszego narodu i Kościoła. Jest to w pewnym sensie test na dwutysiącletnią kulturę i cywilizację chrześcijańską ze wszystkimi jej konsekwencjami... (cyt. za „Gość Niedzielny”, 3 maja 2015 r.).

Reklama

Konfrontacja to zmaganie, czas próby, rozgrywka, a niekiedy zdecydowana bitwa. Kto zwycięży? Prawda Boża i dobro czy łudzące obietnice ludzkie, których nikt nie zamierza dotrzymywać? Pamiętajmy jednak, że ilekroć w tej konfrontacji przegrywa Bóg, ilekroć przegrywa Ewangelia, ilekroć przegrywa prawo natury i prawo Boże – tylekroć przegrywa człowiek.

A przegrywa dlatego, że nie jesteśmy zjednoczeni w całkowitej wierności Ewangelii, Kościołowi i pasterzom. Przegrywa, bo dobrzy milczą, bo godzimy się na aborcję, na in vitro i na ideologię gender w wychowaniu. Przegrywamy, bo wiary nie łączymy z życiem, bo chętnie słuchamy fałszywych proroków (także tych niekiedy przebranych w strój duchowny), którzy wołają obłudnie o reformę Kościoła, zamiast zabrać się do reformy samych siebie. Często są to katolicy „nieochrzczeni i niewierzący”, jak sami siebie nazywają, którzy od lat walczą z tym, co chrześcijańskie, i z tym, co polskie w naszym narodzie, zapominając, że ten naród i ta ziemia to nasza wspólna kultura, historia, dziedzictwo, bez których nie ma naszej przyszłości. Idźmy dalej. Zauważmy, że już św. Paweł przestrzegał, że spośród nas samych „powstaną ludzie, którzy będą głosić przewrotne nauki, aby pociągnąć za sobą uczniów”. A czy nie ma wśród nas rzekomo wierzących, którzy zamiast w pokorze wyznawać słabości własne, próbują czynić się reformatorami Ewangelii i obnoszą się z tzw. swoim liberalnym otwarciem? Niewiele zresztą mają wspólnego z duchem Chrystusowego Kościoła także ci z tzw. prawej czy lewej strony, którzy narzucają innym ciężary nie do uniesienia, ale sami dźwigać ich nie chcą i w przywiązaniu do litery ich prawa gardzą słabością człowieka, zamiast okazywać mu miłosierdzie. Tymczasem przecież nie ma prawdziwej Ewangelii i nie ma prawdziwego Kościoła bez miłości Boga i bliźniego.

Reklama

Polska jest chora

Jesteśmy w przededniu Światowych Dni Młodzieży, które odbędą się w przyszłym roku w Krakowie, i w przededniu 50. rocznicy Wielkiego Programu Duszpasterskiego, podjętego przez ówczesny Kościół w Polsce z okazji 1000-lecia chrztu. Ten program i dzisiaj – w 1050 r. rocznicę chrztu Polski – domaga się pogłębienia wiary i ożywienia jej naszym nawróceniem. Polska, jeśli ma przetrwać, musi się nawrócić. Polska jest dziś chora, bo nie reagując na zło, traci wolę życia. Jako naród wymieramy. Realizujemy, chcąc nie chcąc, przewidywania Klubu Rzymskiego, który już dawno obliczał, że niebawem zredukujemy się do 13 mln mieszkańców. Ojczyzna jest chora, bo chore są elity i chory jest cały naród.

Uchwalane są dziś jedna po drugiej ustawy sprzeczne z prawem natury, a naród udaje, że go to nie obchodzi. Atak na rodzinę trwa, zagrabia się prawa do wychowania przez seksualizację dzieci, poczynając od przedszkola, bo takie są wskazania laickich organizacji międzynarodowych. Ideolodzy genderyzmu bezkarnie propagują i narzucają hasła godzące w prawa natury, promując „małżeństwa” jednopłciowe, mimo że polska konstytucja wyraźnie chroni małżeństwo jako związek mężczyzny i kobiety. Są wyraźne próby nękania i wzywania przed sądy tych, którzy wbrew ideologiom libertynizmu ośmielają się bronić zdrowej moralności i przestrzegają przed relatywizmem moralnym. Bezrobociem i likwidacją polskich stoczni, kopalń i cukrowni nikt się nie przejmuje, samobójczą dla narodu emigrację ludzi młodych, wykształconych uważamy za sukces wolności. Trwa zapaść służby zdrowia. Ciągle bezradni jesteśmy wobec korupcji i braku kultury społecznej i politycznej. Polska znów stała się jak ten „postaw sukna”, z którego każdy, kto ma dostęp, stara się dla siebie coś wykroić.

Reklama

Zawsze, w każdych czasach potrzebne są głosy odważnie budzące sumienia, bo w trudzie naprawy Rzeczypospolitej nie wyręczy nas nikt, ani Ameryka, ani Rosja, ani żadna ideologia leseferyzmu czy genderyzmu. Trzeba też uświadomić sobie, że „procesy inżynierii społecznej, pranie mózgów są bardzo zaawansowane. A za nimi stoją konkretni ludzie przygotowujący ustawy, programy edukacyjne, konwencje międzynarodowe” (Krzysztof Skowroński, „Kurier Wnet – gazeta niecodzienna”, nr 12, maj 2015 r.).

Przed wielu laty wybitny przywódca Polski powiedział z niepokojem: „Głównym powodem obecnego stanu rzeczy w Polsce – to jest nędzy, słabizny wewnętrznej i zewnętrznej – było złodziejstwo pozostające bezkarne. Ponad wszystkim w Polsce zapanował interes jednostki i partii, zapanowała bezkarność za wszelkie nadużycia i zbrodnie. W odrodzonym państwie nie nastąpiło odrodzenie duszy narodu. (...) Rozwielmożniło się w Polsce znikczemnienie ludzi” (marszałek Józef Piłsudski, 29 maja 1926 r., cyt. za: „Kurier Wnet”, jw.).

Mamy prawo i obowiązek wpływać na polityków i politykę

Może jednak mieliby i dziś spoczywający na Wawelu marszałek Józef Piłsudski i prezydent Lech Kaczyński wiele do powiedzenia Polsce i Polakom o bezkarności nadużyć, o interesie jednostek i partii, o naszym znikczemnieniu, skoro w czasie wszystkich wyborów, jakie się dokonują w Polsce od 25 lat, do urn idzie tylko ok. 50 proc. Polaków – reszta zostawia innym decyzje o kształcie Ojczyzny. Co oznacza ten pasywizm? Czy my naprawdę dobrze rozumiemy, co dziś oznacza społeczna odpowiedzialność? Przede wszystkim – odpowiedzialność za prawdę o nas samych, odpowiedzialność za prawdę historyczną, która formuje myślenie na dziś i jutro. A zatem mamy prawo do prawdy o Katyniu i Smoleńsku, tak samo jak mamy prawo do prawdy o Jedwabnem, Auschwitz i Dachau. Mamy prawo i obowiązek wpływać na uzdrowienie polityków i polityki. Niedawno papież Franciszek zapytany o to, czy katolik może mieszać się do polityki, odpowiedział: „Powinien!”.

Reklama

Są i jasne promienie naszej polskiej rzeczywistości. Jesteśmy jednak narodem wierzących, skoro jest jeszcze 93 proc. ochrzczonych, a zatem na szczęście nie zerwaliśmy fundamentalnego kontaktu z Chrystusem. Są jeszcze rzesze ludzi modlitwy. Trwa przywiązanie do Maryi i trwa nieustanna ufność do Niej. A to znaczy bardzo wiele wbrew ośmieszaniu ludowej pobożności przez pseudokatolickie środowiska. Przypomnę tu znany tekst naszego noblisty Henryka Sienkiewicza z „Potopu”. W historii naszej wiele już bowiem razy tak bywało, że: „Szydził i drwił z nas nieprzyjaciel, pytając, co nam z dawnych cnót pozostało. A ja odpowiem – pisał Sienkiewicz: – wszystkie zginęły, ale pozostała cześć dla Najświętszej Panienki, na którym to fundamencie reszta odbudowana być może!”.

Nasze nadzieje

Pobożność maryjna, ludowa bywa wyśmiewana przez ludzi pysznych, bo drażni ich autentyzm wiary prostego, dziecięcego zaufania do Maryi, którą sam Bóg obdarzył zaufaniem i wybrał na Matkę Zbawiciela. Warto pamiętać, że pobożność ludu do Najświętszej Panny z Guadalupe uratowała wiarę w Meksyku w czasach długoletniego krwawego prześladowania masońskich rządów, pobożność maryjna dawała siłę rzeszom więźniów w obozach hitlerowskich i komunistycznych. Maryja uratuje i naszą wiarę.

Wielką siłą Kościoła w Polsce jest jedność biskupów, którzy nieustannie starają się prostować sumienia. W podtrzymywaniu tej jedności naszej Konferencji Episkopatu Polski wielką zasługę ma Ksiądz Kardynał Stanisław – i chwała mu za to. Księża polscy wyróżniają się dziś w Kościele dobrym przygotowaniem, gorliwością i odwagą duszpasterską. To spośród polskich misjonarzy coraz częściej wybierani są biskupi. Nadzieją jest Akcja Katolicka, Katolickie Stowarzyszenie Młodzieży i Ruch Apostolstwa Młodzieży, Ruch Światło-Życie, stowarzyszenia i ruchy duchowości, Droga Neokatechumenalna i wiele innych inicjatyw duchowości, pogłębiających wiarę i więź z Kościołem.

Reklama

Do jasnych promieni naszej rzeczywistości należy fakt, że powoli, ale systematycznie budzi się naród. Może zbyt powoli, ale rośnie aktywność społeczna, obrońcy życia jak w żadnym innym kraju zbierają setki tysięcy podpisów przeciwko jawnej i ukrytej aborcji, za przykładem górników budzi się szersza świadomość prawdy o zagrożeniach gospodarki. Przecież obrońcy Radia Maryja i Telewizji Trwam zdołali udowodnić, że w demokracji nie da się zlekceważyć milionowych protestów, i chwała im za to. Chwała wszystkim, którzy wspierają katolickie media – te wielkie ogólnopolskie i te lokalne, pomijane niekiedy, ale bardzo ważne, bo realizujące formację wiary u podstaw.

Ważnym znakiem żywotności Kościoła w Polsce i narodowej tożsamości są katolickie tygodniki i pisma niezależne, zakładane przez nową elitę ludzi świeckich, odpowiedzialnych za duszę narodu, za wewnętrzną wolność, za polskie i chrześcijańskie, za katolickie myślenie. Dziękujemy za Waszą odwagę i pomoc w promowaniu niezależności myśli i godnych człowieka czynów.

Kościół katolicki w Polsce, czyli wierni zmagający się z trudnościami, ofiarnie wspierają misjonarzy, a przez Caritas niosą wielką pomoc ludziom dotkniętym kataklizmami.

Nie! Z Kościołem katolickim w Polsce nie jest źle, bo ufamy Bogu i ludziom, bo wiemy ciągle, że siłą naszej wiary jest zaufanie do Chrystusa i Matki Najświętszej. Siłą Kościoła w Polsce jest więź z narodem, z prostym, szczerym człowiekiem, bo tu są nasze korzenie.

Reklama



Drodzy Bracia i Siostry – nie zapominajmy, że wiara to nie folklor. To piękno trudu życia w bliskości Boga, w jedności z Chrystusem, naszym Bratem i Przyjacielem.

Patrząc na dzisiejsze trudności, na bezrobocie, na brak perspektyw dla ludzi młodych, którzy emigrują, na zimną znieczulicę wobec rozpadających się rodzin, na powszechną tolerancję wobec braku kultury niektórych polityków, zauważmy także polityków odważnych i uczciwych. Pomagajmy słabym, pogardzanym, ale szlachetnym.

Miejmy odwagę pokazywać na co dzień, że naród polski i Kościół w tym narodzie nie abdykował, że jest w stanie jak św. Stanisław strzec moralności w życiu społecznym i przeciwstawić się zauważonym zagrożeniom moralnym. Święty biskup Stanisław zginął, ale ofiarą życia uratował wierność prawom moralnym. A tylko moralność ratuje naród. Amen.

2015-05-19 13:51

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Jezu, pokazuj mi każdego dnia, co mam czynić, aby osiągnąć życie wieczne

[ TEMATY ]

homilia

rozważania

Karol Porwich/Niedziela

Rozważania do Ewangelii J 6, 22-29.

Poniedziałek, 15 kwietnia

CZYTAJ DALEJ

Życie jest najważniejsze [Felieton]

2024-04-15 14:00

Karol Porwich/Niedziela

Temat życia i śmierci od zawsze budzi dużo emocji. I nie chodzi tylko o moment odejścia z tego świata. Każdego dnia toczy się walka o ludzkie życie, to najbardziej niewinne, a coraz bardziej rozochocona lewicowa machina próbuje udawać, że to wszystko dla dobra Polek.

Bardzo często, kiedy pojawia się temat aborcji, mam przed oczami panią w podeszłym wieku, która zapłakana chodziła po ulicach wrocławskiego Ostrowa Tumskiego. Byłem wtedy diakonem, a ona zapytała się, czy w katedrze może się wyspowiadać z zabicia swojej dwójki dzieci. I zaczęła opowiadać, że gdy w latach 60-tych dokonywała aborcji mówiono jej, że to nic takiego. “Wiedzy nie mieliśmy wtedy żadnej. Mówili, że to dla mojego dobra. A dziś po latach, gdy widzę, jaka to straszna rzecz, cały czas to do mnie wraca. Zabiłam swoje dzieci”.

CZYTAJ DALEJ

1690 kleryków w Kościele katolickim w Polsce w 2024 r., 266 mniej niż rok wcześniej

2024-04-16 07:23

[ TEMATY ]

klerycy

powołanie

powołania

Episkopat News

Do przyjęcia sakramentu kapłaństwa w seminariach diecezjalnych i zakonach Kościoła katolickiego w Polsce przygotowuje się 1690 alumnów. Jest ich o 266 mniej niż rok wcześniej. Z 329 do 280 spadła liczba kleryków, którzy w tym roku rozpoczęli formację.

W Kościele katolickim czwarta niedziela wielkanocna, przypadająca w tym roku 21 kwietnia, nazywana niedzielą Dobrego Pasterza. To także 61. Światowy Dzień Modlitw o Powołania, a w Polsce - początek tygodnia modlitw o powołania.

CZYTAJ DALEJ

Reklama

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję