Reklama

Wolny, trzeźwy, kocham

Wolny w myśleniu, przeżywaniu emocjonalnym, podejmowaniu decyzji oraz budowaniu więzi z Bogiem i drugim człowiekiem. A jeśli myślę tylko po to, by oszukiwać samego siebie, jeśli jestem ślepo zakochany w moim śmiertelnym wrogu, przez co to on podejmuje decyzje za mnie, i to relacja z nim jest najważniejsza, a odrzucam wszystkie inne relacje, to czy nadal jestem wolny?

Niedziela Ogólnopolska 9/2018, str. 24

Joanna Kruczyńska

Prelegenci i uczestnicy konferencji „Wolni w Chrystusie”

Prelegenci i uczestnicy konferencji „Wolni w Chrystusie”

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Przez dwa dni duszpasterze, psycholodzy i terapeuci dyskutowali nad tym, jak współcześnie należy pojmować trzeźwość i uzależnienie oraz o sposobach poradzenia sobie ze zniewoleniem, w jakie popada człowiek. Odbywało się to podczas ogólnopolskiej konferencji „Wolni w Chrystusie” zorganizowanej w dniach 20-21 lutego br. w Wyższej Szkole Kultury Społecznej i Medialnej w Toruniu przez Zespół Komisji Episkopatu Polski ds. Apostolstwa Trzeźwości, WSKSiM oraz Fundację Rozwoju Polski.

Boska wolność

Bóg, stwarzając człowieka na swój obraz, nie mógł nie obdarzyć go wolnością, bo tylko ktoś wolny jest zdolny do kochania. Ks. dr Marek Dziewiecki, psycholog i pedagog, stwierdził, że trzeźwość należy pojmować szeroko jako wolność w myśleniu, przeżywaniu emocjonalnym, w podejmowaniu decyzji oraz budowaniu więzi z Bogiem i drugim człowiekiem. Jeśli na tych płaszczyznach decyduje alkohol, na sam koniec człowiek używa swej wolności, by uciekać od miłości, bo ten, kto kocha, stawia wymagania. Jedynym ratunkiem dla alkoholika jest jego własne cierpienie, czyli doświadczenie wszystkich konsekwencji swojego postępowania. Tylko taka sytuacja daje szansę uzależnionemu, by powiedział sobie: „Zmieniam się albo umieram”.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Zewnątrzsterowni

Gdy mówi się o uzależnieniach, najczęściej na myśl przychodzi alkohol. Prof. nadzw. dr hab. Krzysztof Wojcieszek, specjalista w zakresie uzależnień młodzieży i profilaktyki patologii społecznych, psychologii i pedagogiki w nurcie chrześcijańskim, zauważył, że dzisiejsze pijaństwo to spuścizna lat ustroju totalitarnego. Niemniej, jak poinformował Robert Iwanicki, prezes stowarzyszenia KoLiber, statystyki pokazują, że w Polsce spada odsetek osób palących i alkoholików, a wzrasta liczba uzależnionych od narkotyków oraz osób wykazujących uzależnienia behawioralne.

Dr Błażej Kmieciak, socjolog prawa, bioetyk i pedagog specjalny, podał definicję uzależnienia behawioralnego. Według niego, o uzależnieniu takim mówi się, gdy „silna potrzeba wykonywania jakiejś normalnej czynności przynosi szkody, a wykonująca ją osoba nie potrafi – mimo prób – powstrzymać się od wykonywania tej czynności i przestaje kontrolować sytuację”. Tutaj otwiera się całe spektrum uzależnień: od pracy, hazardu, zakupów, Internetu, seksu, pornografii. Danuta Muszyńska – kierownik Funduszu Rozwiązywania Problemów Hazardowych w Krajowym Biurze ds. Przeciwdziałania Narkomanii podała, że 19 proc. Polaków jest uzależnionych od pracy, a ponad 4 proc. od zakupów (wśród zakupoholików ponad 80 proc. to kobiety; zakupoholizm u kobiet wynika głównie z ich niskiego poziomu samooceny i samoakceptacji). Uzależnienia behawioralne mają wyraźne konsekwencje w kategoriach społecznych.

Reklama

Dar i zadanie

Jednym z celów konferencji były przybliżenie i promocja Narodowego Programu Trzeźwości, który został ogłoszony 13 lutego br. w Warszawie przez bp. Tadeusza Bronakowskiego, przewodniczącego Zespołu Komisji Episkopatu Polski ds. Apostolstwa Trzeźwości. Obecny na toruńskiej konferencji bp Bronakowski podkreślił, że „Kościół nie walczy z alkoholem, ale o godność człowieka. Polskość nie może kojarzyć się z pijaństwem”. Porównał program do syreny alarmowej, która ma wybudzić społeczeństwo ze szkodliwego snu. – Potrzeba środowiskowego wzmocnienia działania prawa – podkreślił prof. Wojcieszek.

Proponowany program jest programem wychowawczym, a nie projektem aktu prawnego. To program długofalowy, obliczony na okres jednego pokolenia, bo jak zauważył ks. prof. nadzw. dr hab. Piotr Kulbacki: „Ma na celu trwałe przekształcenie kultury i zmianę postaw”.

Do realizacji tego programu w pierwszej kolejności wezwani są kapłani i osoby świeckie, głównie te zaangażowane w życie ruchów i wspólnot, bo postrzeganie alkoholizmu tylko w kategoriach choroby spłaszcza problem i pomija sferę duchową oraz sumienie. Czas pokaże, na ile jako naród przyjęliśmy dar wolności, którą obdarował nas Bóg, i zadania realizacji przykazania miłości – mądrej, odpowiedzialnej, trzeźwej.

2018-02-28 10:37

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Licheń: 148. Zebranie Plenarne Konferencji Wyższych Przełożonych Zakonów Żeńskich

2024-04-23 19:45

[ TEMATY ]

Licheń

zakonnice

Karol Porwich/Niedziela

Mszą Świętą w bazylice licheńskiej pod przewodnictwem abp. Antonio Guido Filipazzi, nuncujsza apostolskiego w Polsce, 23 kwietnia rozpoczęło się 148. Zebranie Plenarne Konferencji Wyższych Przełożonych Zakonów Żeńskich. W obradach bierze udział ponad 160 sióstr: przełożonych prowincjalnych i generalnych z około stu żeńskich zgromadzeń zakonnych posługujących w Polsce.

Podczas Eucharystii modlono się w intencjach Ojca Świętego i Kościoła w Polsce. 23 kwietnia to uroczystość św. Wojciecha, patrona Polski.

CZYTAJ DALEJ

Marcin Zieliński: Znam Kościół, który żyje

2024-04-24 07:11

[ TEMATY ]

książka

Marcin Zieliński

Materiał promocyjny

Marcin Zieliński to jeden z liderów grup charyzmatycznych w Polsce. Jego spotkania modlitewne gromadzą dziesiątki tysięcy osób. W rozmowie z Renatą Czerwicką Zieliński dzieli się wizją żywego Kościoła, w którym ważną rolę odgrywają świeccy. Opowiada o młodych ludziach, którzy są gotyowi do działania.

Renata Czerwicka: Dlaczego tak mocno skupiłeś się na modlitwie o uzdrowienie? Nie ma ważniejszych tematów w Kościele?

Marcin Zieliński: Jeśli mam głosić Pana Jezusa, który, jak czytam w Piśmie Świętym, jest taki sam wczoraj i dzisiaj, i zawsze, to muszę Go naśladować. Bo pojawia się pytanie, czemu ludzie szli za Jezusem. I jest prosta odpowiedź w Ewangelii, dwuskładnikowa, że szli za Nim, żeby, po pierwsze, słuchać słowa, bo mówił tak, że dotykało to ludzkich serc i przemieniało ich życie. Mówił tak, że rzeczy się działy, i jestem pewien, że ludzie wracali zupełnie odmienieni nauczaniem Jezusa. A po drugie, chodzili za Nim, żeby znaleźć uzdrowienie z chorób. Więc kiedy myślę dzisiaj o głoszeniu Ewangelii, te dwa czynniki muszą iść w parze.

Wielu ewangelizatorów w ogóle się tym nie zajmuje.

To prawda.

A Zieliński się uparł.

Uparł się, bo przeczytał Ewangelię i w nią wierzy. I uważa, że gdyby się na tym nie skupiał, to by nie był posłuszny Ewangelii. Jezus powiedział, że nie tylko On będzie działał cuda, ale że większe znaki będą czynić ci, którzy pójdą za Nim. Powiedział: „Idźcie i głoście Ewangelię”. I nigdy na tym nie skończył. Wielu kaznodziejów na tym kończy, na „głoście, nauczajcie”, ale Jezus zawsze, kiedy posyłał, mówił: „Róbcie to z mocą”. I w każdej z tych obietnic dodawał: „Uzdrawiajcie chorych, wskrzeszajcie umarłych, oczyszczajcie trędowatych” (por. Mt 10, 7–8). Zawsze to mówił.

Przecież inni czytali tę samą Ewangelię, skąd taka różnica w punktach skupienia?

To trzeba innych spytać. Ja jestem bardzo prosty. Mnie nie trzeba było jakiejś wielkiej teologii. Kiedy miałem piętnaście lat i po swoim nawróceniu przeczytałem Ewangelię, od razu stwierdziłem, że skoro Jezus tak powiedział, to trzeba za tym iść. Wiedziałem, że należy to robić, bo przecież przeczytałem o tym w Biblii. No i robiłem. Zacząłem się modlić za chorych, bez efektu na początku, ale po paru latach, po którejś swojej tysięcznej modlitwie nad kimś, kiedy położyłem na kogoś ręce, bo Pan Jezus mówi, żebyśmy kładli ręce na chorych w Jego imię, a oni odzyskają zdrowie, zobaczyłem, jak Pan Bóg uzdrowił w szkole panią woźną z jej problemów z kręgosłupem.

Wiem, że wiele razy o tym mówiłeś, ale opowiedz, jak to było, kiedy pierwszy raz po tylu latach w końcu zobaczyłeś owoce swojego działania.

To było frustrujące chodzić po ulicach i zaczepiać ludzi, zwłaszcza gdy się jest nieśmiałym chłopakiem, bo taki byłem. Wystąpienia publiczne to była najbardziej znienawidzona rzecz w moim życiu. Nie występowałem w szkole, nawet w teatrzykach, mimo że wszyscy występowali. Po tamtym spotkaniu z Panem Jezusem, tym pierwszym prawdziwym, miałem pragnienie, aby wszyscy tego doświadczyli. I otrzymałem odwagę, która nie była moją własną. Przeczytałem w Ewangelii o tym, że mamy głosić i uzdrawiać, więc zacząłem modlić się za chorych wszędzie, gdzie akurat byłem. To nie było tak, że ktoś mnie dokądś zapraszał, bo niby dokąd miał mnie ktoś zaprosić.

Na początku pewnie nikt nie wiedział, że jakiś chłopak chodzi po mieście i modli się za chorych…

Do tego dzieciak. Chodziłem więc po szpitalach i modliłem się, czasami na zakupach, kiedy widziałem, że ktoś kuleje, zaczepiałem go i mówiłem, że wierzę, że Pan Jezus może go uzdrowić, i pytałem, czy mogę się za niego pomodlić. Wiele osób mówiło mi, że to było niesamowite, iż mając te naście lat, robiłem to przez cztery czy nawet pięć lat bez efektu i mimo wszystko nie odpuszczałem. Też mi się dziś wydaje, że to jest dość niezwykłe, ale dla mnie to dowód, że to nie mogło wychodzić tylko ode mnie. Gdyby było ode mnie, dawno bym to zostawił.

FRAGMENT KSIĄŻKI "Znam Kościół, który żyje". CAŁOŚĆ DO KUPIENIA W NASZEJ KSIĘGARNI!

CZYTAJ DALEJ

Ghana: nie ma kościoła, w którym nie byłoby obrazu Bożego Miłosierdzia

2024-04-24 13:21

[ TEMATY ]

Ghana

Boże Miłosierdzie

Karol Porwich/Niedziela

Jan Paweł II odbył pielgrzymkę do Ghany, jako pierwszą na Czarny Ląd, do tej pory ludzie wspominają tę wizytę - mówi w rozmowie z Radiem Watykańskim - Vatican News abp Henryk Jagodziński. Hierarcha został 16 kwietnia mianowany przez Papieża Franciszka nuncjuszem apostolskim w Republice Południowej Afryki i Lesotho. Dotychczas był papieskim przedstawicielem w Ghanie.

Arcybiskup Jagodziński opowiedział Radiu Watykańskiemu - Vatican News o niezwykłej wierze Ghańczyków. „Sesja parlamentu zaczyna się modlitwą, w parlamencie organizowany jest też wieczór kolęd, na który przychodzą też muzułmanie. Tutaj to się nazywa wieczorem siedmiu czytań i siedmiu pieśni bożonarodzeniowych" - relacjonuje. Hierarcha zaznacza, że mieszkańców tego kraju cechuje wielka radość wiary. „Ghańczycy we wszystkim, co robią, są religijni, to jest coś naturalnego, Bóg jest obecny w ich życiu we wszystkich jego aspektach. Ghana jest oczywiście państwem świeckim, ale to jest coś naturalnego i myślę, że moglibyśmy się od nich uczyć takiego entuzjazmu w przyjęciu Ewangelii, ale także tolerancji, ponieważ obecność Boga jest dopuszczalna i pożądana przez wszystkich" - wskazał.

CZYTAJ DALEJ

Reklama

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję