Reklama

Handel wolny, a nie sprawiedliwy

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Gdy rozmawiam z politykami, większość z nich twierdzi, że opowiada się za wolnym handlem. Zaraz jednak dodają: „a musi to być handel sprawiedliwy”.

Za tym twierdzeniem kryje się następująca myśl: powinniśmy otwierać nasz rynek na przyjęcie produktów z innych krajów tylko wówczas, jeśli ich rynek jest otwarty na nasze.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

To dopowiedzenie, z politycznego punktu widzenia, ma sens, gdyż ludzie dają się łatwo przekonać o jego gospodarczej racjonalności. Dlaczego mielibyśmy stwarzać innym krajom możliwość większego zatrudnienia naszym kosztem, podczas gdy kraje te nie oferują nic w zamian? Niestety, pogląd ten kompletnie nie dostrzega prawdziwych zalet międzynarodowego handlu. Co więcej – odzwierciedla on poważne uprzedzenie polityczne, które zniekształcają decyzje podejmowane na szeroką skalę.

Korzyść wypływająca z handlu z innymi krajami nie pochodzi ze sprzedaży tym krajom więcej, niż one sprzedają nam, byśmy mogli utworzyć nowe miejsca pracy. Nigdy kluczem do pomyślnej gospodarki nie było samo tworzenie miejsc pracy. Zdolność konsumowania zawsze przekracza możliwości produkcyjne. Dlatego pracy nigdy nie brakuje. Kluczem do pomyślnej gospodarki jest kierowanie ludzi do zajęć najbardziej produktywnych, tzn. takich, które mają największą wartość dla konsumentów. To jest prawdziwa zaleta międzynarodowego handlu. Wytwarzamy więcej miejsc pracy w naszym kraju w momencie, gdy zarówno sprzedajemy, jak i kupujemy od innych krajów. Im bardziej otwarty jest międzynarodowy handel, tym lepiej dla wszystkich krajów. Kiedy kraj B ogranicza import produktów amerykańskich, redukuje on zarówno swoją produktywność, jak i naszą. My natomiast zwiększymy nasze straty produkcyjne, jeśli odpowiemy tym samym i ograniczymy naszym obywatelom możliwości kupna towarów z kraju B.

Pomijając retorykę polityczną, rozważmy pogląd, według którego, kiedy kupujemy produkty zagraniczne – tworzymy miejsca pracy w Ameryce. Właściwie dla Amerykanów byłoby lepiej, gdyby to nie była prawda. Gdy Amerykanie kupują towary, powiedzmy, z Japonii, otrzymują produkty, które cenią sobie bardziej niż dolary, które mogliby wydać gdzie indziej. Japończycy natomiast zyskują więcej dolarów. Co Japończycy robią z tymi dolarami? Byłoby miło, gdyby traktowali je jako przedmiot kolekcjonerski, taki, który się wyłącznie przetrzymuje i podziwia. Amerykanie mogliby zyskiwać cenne produkty, nie robiąc niczego prócz drukowania dolarów. A jest to czynność na tyle łatwa, że nawet rząd federalny radzi sobie z tym całkiem nieźle. Ale Japończycy produkują towary dla Amerykanów nie po to, by te dolary kolekcjonować, ale po to, by móc robić z nich gospodarczy użytek. Dolary te w końcu wracają do Ameryki w postaci inwestycji, które przyczyniają się do wzrostu zatrudnienia w USA. Te pieniądze mogą przywędrować nie bezpośrednio z Japonii, jednak przywędrują na pewno.

Reklama

Niestety, ogólne korzyści płynące z nieograniczonego importu (niższe ceny dla konsumentów i bardziej produktywna gospodarka) są w dużym stopniu niwelowane działaniami politycznymi, gdyż import jest postrzegany jako zagrożenie dla istniejących miejsc pracy. Stosunkowo małe grupy nacisku skoncentrowane na ochronie miejsc pracy, które mają mocną pozycję w różnych gałęziach przemysłu, artykułują mocno i wyraźnie swoje żądania, przez co wpływają na decyzje zależnych od ich poparcia polityków, zaś – w gruncie rzeczy – nastawione konsumpcyjnie społeczeństwo jest zbyt liczne i słabo zorganizowane, aby w taki sposób przekazywać rządzącym informacje o swoich potrzebach i preferencjach. Ponieważ ci pierwsi, choć nieliczni, są dobrze zorganizowani, rząd zwykle jest skłonny ulec ich naciskom niż wsłuchiwać się w głos tych, którzy stanowią większość, ale są niezorganizowani.

Przedkładanie interesów partykularnych nad interes ogółu tłumaczy ogromną ilość politycznych paradoksów. Wyjaśnia to np. trudności, które napotykają politycy głoszący w swych programach konieczność obcinania wydatków, które zwykły koncentrować korzyści w rękach nielicznych, ale dobrze zorganizowanych grup nacisku. Z całą pewnością tłumaczy to również pogląd większości polityków na wolny handel, eksponujący rzekome korzyści płynące z zachowania istniejących miejsc pracy nad przewyższające je, lecz o wiele bardziej ogólne korzyści lepszego wyboru dla konsumentów i większej efektywności gospodarczej.

Gdyby politycy mogli poczuć korzyści osiągane przez tych „wielu niezorganizowanych” w sposób tak intensywny, w jaki odczuwają bolączki „niewielu zorganizowanych”, ogromna liczba restrykcji rządowych nałożonych na nasz gospodarczy wybór zostałaby wkrótce wyeliminowana. Restrykcje nałożone na naszą swobodę kupowania najlepszych produktów po najniższych cenach, bez względu na to, czy wyprodukowano je w kraju, czy za granicą, znalazłyby się wśród tych pierwszych, przeznaczonych do odstrzału.

Dwight R. Lee


Jest profesorem uniwersyteckim w Cox School of Business w Stanach Zjednoczonych

2018-08-21 12:26

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

„Napełnił naczynie wodą i zaczął umywać uczniom nogi” (J 13, 5)

Niedziela warszawska 15/2004

[ TEMATY ]

Wielki Tydzień

pl.wikipedia.org

Mistrz Księgi Domowej, "Chrystus myjący nogi apostołom", 1475

Mistrz Księgi Domowej,

1. Wszelkie „umywanie”, „obmywanie się” lub kogoś albo czegoś kojarzy się ściśle z faktem istnienia jakiegoś brudu. Umywanie to akcja mająca na celu właśnie uwolnienie się od tego brudu. I jak o brudzie można mówić w znaczeniu dosłownym i przenośnym, taki też sens posiada czynność obmywania; jest to oczyszczanie się z fizycznego brudu albo akcja symboliczna powodująca uwolnienie się od moralnego zbrukania. To ten ostatni rodzaj obmycia ma na myśli Psalmista, kiedy woła: „Obmyj mnie całego z nieprawości moich i oczyść ze wszystkich moich grzechów …obmyj mnie a stanę się bielszy od śniegu” (Ps 51, 4-9). Wszelkie „bycie brudnym” sprowadza na nas złe, nieprzyjemne samopoczucie, uwolnienie się zaś od owego brudu przez obmycie przynosi wyraźną ulgę.
Biblia mówi wiele razy o obydwu rodzajach zarówno brudu jak i obmycia, czyli oczyszczenia. W rozważaniach niniejszych zajmiemy się obmyciami z brudu w znaczeniu moralnym.

CZYTAJ DALEJ

8 lat temu zmarł ks. Jan Kaczkowski

2024-03-27 22:11

[ TEMATY ]

Ks. Jan Kaczkowski

Piotr Drzewiecki

Ks. dr Jan Kaczkowski

 Ks. dr Jan Kaczkowski

28 marca 2016 r. w wieku 38 lat zmarł ks. Jan Kaczkowski, charyzmatyczny duszpasterz, twórca Hospicjum św. o. Pio w Pucku, autor i współautor popularnych książek. Chorował na glejaka - nowotwór ośrodka układu nerwowego. Sam będąc chory, pokazywał, jak przeżywać chorobę i cierpienie - uczył pogody, humory i dystansu.

Ks. Jan Kaczkowski urodził się 19 lipca 1977 r. w Gdyni. Był bioetykiem, organizatorem i dyrektorem Puckiego Hospicjum pw. św. Ojca Pio. W ciągu dwóch lat wykryto u niego dwa nowotwory – najpierw nerki, którego udało się zaleczyć, a później glejaka mózgu czwartego stopnia. Po operacjach poddawany kolejnym chemioterapiom, nadal pracował na rzecz hospicjum i służy jego pacjentom. W BoskiejTV prowadził swój vlog „Smak Życia”.

Podziel się cytatem

CZYTAJ DALEJ

USA: nowy program nauczania uniwersyteckiego – studiowanie dorobku św. Jana Pawła II

2024-03-28 16:55

[ TEMATY ]

USA

studia

św. Jan Paweł II

Adam Bujak/Biały Kruk

Katolicki Uniwersytet Św. Tomasza w Houstonie w stanie Teksas rozpoczyna 30-godzinny cykl wykładów online, poświęcony życiu św. Jana Pawła II i jego nauczaniu o „godnosci osoby ludzkiej w nawiązaniu do innych ludzi i ostatecznie w odniesieniu do Boga”. Uwieńczeniem kursu będzie uzyskanie stopnia magisterskiego (Master of Arts). Celem nowego programu jest też poznawanie „ojczyzny świętego: kultury i historii Polski”. Na zakończenie przewidziano dwutygodniowy pobyt w naszym kraju, po którym przewodnikami mają być polscy naukowcy, badający dzedzictwo świętego papieża.

Nowy kierunek studiów przeznaczony jest zwłaszcza dla formatorów w różnych zakonach, nauczycieli szkół katolickich i innych specjalistów. Do poznawania życia i dorobku Ojca Świętego zachęca kard. Daniel DiNardo - metropolita Galvestonu-Houstonu, archidiecezji, na której terenie znajduje się uniwersytet. Podkreślił on, że „program ten stwarza wspaniałą okazję do badania spuścizny po świętym Janie Pawle II, głoszonej przezeń obrony godności człowieka i wartości tego, czym jest wolność religijna”. Swoje poparcie dla nowego programu studiów wyrazili też m.in emerytowany arcybiskup Filadelfii Charles Chaput i George Weigel - znany na całym świecie autor książek o papieżu Wojtyle.

CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję