KRZYSZTOF TADEJ, DZIENNIKARZ TVP: – Wkrótce minie pół roku od zakończenia Światowych Dni Młodzieży w Panamie. Jak teraz, po kilku miesiącach, oceniasz to wydarzenie?
MICHAŁ KŁOSOWSKI: – Na Światowe Dni Młodzieży można spoglądać z różnych punktów widzenia. Dla Panamczyków były to naprawdę wyjątkowe dni. Poczuli się dowartościowani. Papież Franciszek przybył do kraju, który nieraz nazywany jest peryferiami świata. Jego obecność, a także przyjazd tysięcy młodych ludzi z różnych krajów spowodowały, że wiele osób odczuło, iż centrum świata przeniosło się właśnie do Panamy. Poza tym Panamczycy zrozumieli, że świat w stosunku do nich nie jest wrogi. I to zburzyło pewne stereotypy.
Najważniejsze było to, że młodzież z tego regionu, np. z Kostaryki, Kolumbii, Nikaragui czy Wenezueli, poczuła się częścią Kościoła katolickiego. To już przestał być „jakiś” Kościół, ale zobaczyli Kościół powszechny, globalny, który tworzą. Doświadczyli żywego Kościoła. Widziałem, jak bardzo cieszyli się podczas czuwania modlitewnego, Mszy świętych – ze wspólnego wyznawania wiary. Poczucie wspólnoty dodawało im siły.
– W Panamie obserwowałeś efekty pracy dziennikarzy z różnych krajów. Czy Światowe Dni Młodzieży były jednym z głównych tematów w światowych mediach?
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Reklama
– W tym czasie wiele się działo. Obserwowaliśmy np. dramatyczne protesty w Wenezueli. Pomimo to słowa Papieża przebiły się w środkach przekazu, np. często cytowano słowa Franciszka o tym, że świat buduje mury, a należy budować mosty.
– W jednym z przemówień Papież powiedział m.in.: „Wiemy, że ojciec kłamstwa, diabeł, zawsze woli lud podzielony i kłótliwy. Jest on mistrzem podziału i boi się ludu, który uczy się pracować razem. To jest kryterium służące odróżnieniu osób: budowniczych mostów od budowniczych murów. Budowniczowie murów, którzy sieją strach, próbują dzielić i zastraszyć ludzi. Wy natomiast chcecie być budowniczymi mostów”.
Reklama
– Słowa o budowaniu mostów były cytowane w takich gazetach, jak „The New York Times” czy „The Wall Street Journal”, także na okładkach tych gazet. Wiele o nich pisano w prasie francuskiej i hiszpańskiej. Zostały, oczywiście, zauważone również w Polsce. To wszystko świadczy o tym, że Papież jest słuchany na całym świecie.
Podczas Światowych Dni Młodzieży było akredytowanych ponad 3 tys. ludzi mediów. Wśród nich – przedstawiciele najważniejszych i najbardziej znaczących stacji telewizyjnych świata, agencji prasowych i fotograficznych, także – co ciekawe – wielu dziennikarzy internetowych, dzięki którym przesłanie ŚDM w Panamie rozeszło się szeroko w cyfrowym świecie. Świadczy to o bardzo dużym zainteresowaniu. Obok przekazów w prasie, radiu i telewizji Światowe Dni Młodzieży pokazywano właśnie w mediach społecznościowych, na platformach internetowych, portalach. Opieka nad tymi mediami łączyła się z wielką odpowiedzialnością i była ważnym doświadczeniem. Relacji było mnóstwo. Były to rozmowy z pielgrzymami, relacje ze spotkań w parafiach, informacje o Panamie czy materiały z tego, co się działo „na obrzeżach” najważniejszych wydarzeń. Już wiem, że także to doświadczenie będzie bardzo użyteczne w tym, nad czym pracuję w Polsce.
– A jak Ty przeżyłeś to wydarzenie? Z jakimi doświadczeniami wiążą się dla Ciebie Światowe Dni Młodzieży?
– Na początku przeżywałem wiele trudnych chwil. Żeby udać się do Panamy, musiałem zrezygnować ze swoich wcześniejszych planów i różnych projektów, przy których pracowałem, a w które włożyłem wiele serca i sił. Po przylocie do tego kraju zacząłem funkcjonować w trochę obcym dla siebie świecie, w innej kulturze, wśród ludzi mówiących innym językiem – ale także myślących inaczej. To, oczywiście, nie było łatwe. Pokonywanie trudności okazało się jednak niezwykle ważne. Nie udałoby się bez przyjaciół, profesjonalistów komunikacji masowej, z całego świata – wspólnie towarzyszyliśmy sobie w tej wędrówce, wspierając się wzajemnie. Przez pracę przy Światowych Dniach Młodzieży Pan Bóg pokazał mi, co powinienem w sobie zmienić.
– Przykład?
– Często zamiast rozmowy twarzą w twarz z jakimś człowiekiem wybierałem kontakt mailowy. Bardzo dużo czasu poświęcałem na pracę. W zasadzie, poza godzinami snu, robiłem to bez przerwy. Nie miałem czasu dla bliskich. I właśnie uświadomienie sobie własnych wad, zwłaszcza tego, że bliscy i ci, którzy po prostu mnie otaczają, w jakiś sposób mnie potrzebują, ale też tego, że ja potrzebuję ich i że jestem tu dla nich – okazało się lekcją życia. Było to jedno z najważniejszych przeżyć podczas Światowych Dni Młodzieży. Pomogło iść dalej.