Reklama

Wiara

Homilia

W niebo wstąpienie – Jezusa i nasze!

Niedziela Ogólnopolska 20/2021, str. IV

[ TEMATY ]

homilia

Adobe Stock

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Dawniej w podróż zabierano przewodnik z dokładnymi mapami. Dzisiaj kierowcy, gdy wsiadają do samochodu, często sięgają po GPS. Jazda staje się bardziej komfortowa dzięki wysoko rozwiniętej technologii i zdobytej na przestrzeni lat wiedzy. Do jakiej mądrości i do ilu „punktów odniesienia” (usytuowanych też na... niebie) potrzebujemy się odnosić w naszej życiowej podróży? Na tej pięknej planecie pojawiliśmy się niedawno i tylko na jakiś czas. Doświadczamy i zakorzenienia, i kruchości.

Poznawszy wielkie objawienie Stwórcy, wiemy, że jesteśmy ludźmi drogi i celu. Człowiek to pielgrzym – homo viator. Narodziny i śmierć wyznaczają ramy naszego ziemskiego bytowania. Za Wojciechem Młynarskim możemy zaśpiewać: „Przejazdem jestem...”. Tu można zauważyć przedziwny paradoks. Osiągnięcia nauki i techniki umożliwiają nam precyzyjne podróżowanie, może niedługo polecimy na Marsa i z powrotem, świadomość jednak tego, kim jesteśmy, skąd wyszliśmy i dokąd idziemy, jest mocno przyćmiona, pomijana, lekceważona. Warto zapytać: przypadkowo czy celowo? Dokładnie wyznaczamy, chronimy, doskonalimy ważne trajektorie, np. lotów kosmicznych, linii kolejowych, łączy internetowych... A jak strzeżemy tej jedynej w swym rodzaju trajektorii, którą wyznaczył nam Bóg, stwarzając nas Jemu podobnymi i ku Niemu skierowanymi? „Stworzyłeś nas bowiem jako skierowanych ku Tobie. I niespokojne jest serce nasze, dopóki w Tobie nie spocznie” – głosił św. Augustyn.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Sprawdźmy, jak działa nasz duchowy GPS. Może przestał działać? Albo działa wadliwie i wyprowadza nas w... pole, gdyż brakuje mu jednego lub kilku kluczowych punktów odniesienia – wielkiej i ważnej prawdy wiary? Tym defektom zaradzamy w Kościele na różne sposoby. Najważniejsze, aby podejmować pełne uważności czytanie i rozważanie słowa Bożego. W Biblii mamy dostęp do gromadzonej przez wieki wiedzy o Bogu i człowieku, o rudymentach i niuansach drogi do Stwórcy – do zjednoczenia się z Nim tu, na ziemi, i w wieczności. Po to jest każda niedziela z nabożnie celebrowaną Eucharystią i Komunią św. – przedsmakiem nieba, by nie pozostać pielgrzymem zdezorientowanym, bez polotu, pasji i sił.

Uroczystość Wniebowstąpienia Pańskiego zaprasza nas, byśmy razem z „mężami z Galilei” (jednak nieco dłużej) wpatrywali się w niebo i ufnie przylgnęli do Jezusa, który „po swojej męce dał wiele dowodów, że żyje” i wciąż na nowo chce opowiadać „o królestwie Bożym” (por. Dz 1, 3). Uwewnętrzniajmy te dowody i cudną opowieść Syna o wiecznym panowaniu Ojca. Często odwołujmy się do Ducha Świętego i zanurzajmy w Nim. Bądźmy też pewni, że „każdemu zaś z nas została dana łaska według miary daru Chrystusowego” (Ef 4, 7). A Dawca jest hojny i wielkoduszny! „Jeden jest Bóg i Ojciec wszystkich, który [jest i działa] ponad wszystkimi, przez wszystkich i we wszystkich” (Ef 4, 6). Głośmy to sobie i światu.

2021-05-11 13:39

Ocena: +26 -1

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Jezus chce być przyjacielem uczniom udającym się do Emaus

[ TEMATY ]

homilia

rozważania

O. prof. Zdzisław Kijas

Adobe Stock

Tylko pytany, człowiek opowiada to, czego doświadcza. Bliższy mu przyjaciel niż nauczyciel. I Jezus chce być przyjacielem uczniom udającym się do Emaus. Nie krępuje ich tym, co wie. Jakby chciał usłyszeć od człowieka wersję wydarzeń, w których On sam uczestniczył. Pozwala człowiekowi wypowiedzieć się do końca. Wyrzucić z siebie wszystko to, co zalega jego serce i myśli, nawet jego ludzkie rozczarowanie względem Boga. Stąd Jezus słyszy słowa uczniów: „A myśmy się spodziewali…”

Słowa Ewangelii według Świętego Łukasza

CZYTAJ DALEJ

Rocznica imienin ks. Jerzego Popiełuszki

2024-04-23 08:06

[ TEMATY ]

bł. ks. Jerzy Popiełuszko

ks. Mirosław Benedyk

Relikwie bł. ks. Jerzego Popiełuszki

Relikwie bł. ks. Jerzego Popiełuszki

Na imieniny ks. Jerzego Popiełuszki 23 kwietnia 1984 r. przybyło blisko tysiąc osób. Kwiaty wypełniły cały pokój na plebanii. W rocznicę tego wydarzenia, spotkają się niektórzy jego uczestnicy oraz wiele innych osób bliskich ks. Jerzemu i takich, które chcą wyrazić mu wdzięczność.

Po Eucharystii o godz. 18.00 w kościele pw. św. Stanisław Kostki w Warszawie w parafialnym Domu Amicus odbędzie się spotkanie, podczas którego głos zabiorą uczestnicy imienin ks. Popiełuszki z 1984 r. oraz przedstawiciele związanych z nim środowisk, w tym parafii, w których posługiwał. Wszyscy zaproszeni są do tego, by przynieść kwiaty na grób ks. Popiełuszki i wpisać się do „Księgi wdzięczności”, m.in. za pośrednictwem strony: 40rocznica.popieluszko.net.pl.

CZYTAJ DALEJ

Marcin Zieliński: Znam Kościół, który żyje

2024-04-24 07:11

[ TEMATY ]

książka

Marcin Zieliński

Materiał promocyjny

Marcin Zieliński to jeden z liderów grup charyzmatycznych w Polsce. Jego spotkania modlitewne gromadzą dziesiątki tysięcy osób. W rozmowie z Renatą Czerwicką Zieliński dzieli się wizją żywego Kościoła, w którym ważną rolę odgrywają świeccy. Opowiada o młodych ludziach, którzy są gotyowi do działania.

Renata Czerwicka: Dlaczego tak mocno skupiłeś się na modlitwie o uzdrowienie? Nie ma ważniejszych tematów w Kościele?

Marcin Zieliński: Jeśli mam głosić Pana Jezusa, który, jak czytam w Piśmie Świętym, jest taki sam wczoraj i dzisiaj, i zawsze, to muszę Go naśladować. Bo pojawia się pytanie, czemu ludzie szli za Jezusem. I jest prosta odpowiedź w Ewangelii, dwuskładnikowa, że szli za Nim, żeby, po pierwsze, słuchać słowa, bo mówił tak, że dotykało to ludzkich serc i przemieniało ich życie. Mówił tak, że rzeczy się działy, i jestem pewien, że ludzie wracali zupełnie odmienieni nauczaniem Jezusa. A po drugie, chodzili za Nim, żeby znaleźć uzdrowienie z chorób. Więc kiedy myślę dzisiaj o głoszeniu Ewangelii, te dwa czynniki muszą iść w parze.

Wielu ewangelizatorów w ogóle się tym nie zajmuje.

To prawda.

A Zieliński się uparł.

Uparł się, bo przeczytał Ewangelię i w nią wierzy. I uważa, że gdyby się na tym nie skupiał, to by nie był posłuszny Ewangelii. Jezus powiedział, że nie tylko On będzie działał cuda, ale że większe znaki będą czynić ci, którzy pójdą za Nim. Powiedział: „Idźcie i głoście Ewangelię”. I nigdy na tym nie skończył. Wielu kaznodziejów na tym kończy, na „głoście, nauczajcie”, ale Jezus zawsze, kiedy posyłał, mówił: „Róbcie to z mocą”. I w każdej z tych obietnic dodawał: „Uzdrawiajcie chorych, wskrzeszajcie umarłych, oczyszczajcie trędowatych” (por. Mt 10, 7–8). Zawsze to mówił.

Przecież inni czytali tę samą Ewangelię, skąd taka różnica w punktach skupienia?

To trzeba innych spytać. Ja jestem bardzo prosty. Mnie nie trzeba było jakiejś wielkiej teologii. Kiedy miałem piętnaście lat i po swoim nawróceniu przeczytałem Ewangelię, od razu stwierdziłem, że skoro Jezus tak powiedział, to trzeba za tym iść. Wiedziałem, że należy to robić, bo przecież przeczytałem o tym w Biblii. No i robiłem. Zacząłem się modlić za chorych, bez efektu na początku, ale po paru latach, po którejś swojej tysięcznej modlitwie nad kimś, kiedy położyłem na kogoś ręce, bo Pan Jezus mówi, żebyśmy kładli ręce na chorych w Jego imię, a oni odzyskają zdrowie, zobaczyłem, jak Pan Bóg uzdrowił w szkole panią woźną z jej problemów z kręgosłupem.

Wiem, że wiele razy o tym mówiłeś, ale opowiedz, jak to było, kiedy pierwszy raz po tylu latach w końcu zobaczyłeś owoce swojego działania.

To było frustrujące chodzić po ulicach i zaczepiać ludzi, zwłaszcza gdy się jest nieśmiałym chłopakiem, bo taki byłem. Wystąpienia publiczne to była najbardziej znienawidzona rzecz w moim życiu. Nie występowałem w szkole, nawet w teatrzykach, mimo że wszyscy występowali. Po tamtym spotkaniu z Panem Jezusem, tym pierwszym prawdziwym, miałem pragnienie, aby wszyscy tego doświadczyli. I otrzymałem odwagę, która nie była moją własną. Przeczytałem w Ewangelii o tym, że mamy głosić i uzdrawiać, więc zacząłem modlić się za chorych wszędzie, gdzie akurat byłem. To nie było tak, że ktoś mnie dokądś zapraszał, bo niby dokąd miał mnie ktoś zaprosić.

Na początku pewnie nikt nie wiedział, że jakiś chłopak chodzi po mieście i modli się za chorych…

Do tego dzieciak. Chodziłem więc po szpitalach i modliłem się, czasami na zakupach, kiedy widziałem, że ktoś kuleje, zaczepiałem go i mówiłem, że wierzę, że Pan Jezus może go uzdrowić, i pytałem, czy mogę się za niego pomodlić. Wiele osób mówiło mi, że to było niesamowite, iż mając te naście lat, robiłem to przez cztery czy nawet pięć lat bez efektu i mimo wszystko nie odpuszczałem. Też mi się dziś wydaje, że to jest dość niezwykłe, ale dla mnie to dowód, że to nie mogło wychodzić tylko ode mnie. Gdyby było ode mnie, dawno bym to zostawił.

FRAGMENT KSIĄŻKI "Znam Kościół, który żyje" DO KUPIENIA W NASZEJ KSIĘGARNI.

CZYTAJ DALEJ

Reklama

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję