Reklama

Miłość nigdy nie ustaje

Był początek XX wieku, kiedy przez aktywność niemieckich zakonników na teren obecnej Polski przybyli posługujący chorym – kamilianie.

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Założyli swe domy i rozpoczęli działalność w Miechowicach k. Bytomia, w Tarnowskich Górach, gdzie wybudowali lecznicę św. Jana Chrzciciela, i w Zabrzu. Obecnie zakonnicy z czerwonym krzyżem na piersi pracują jako kapelani w szpitalach, domach opieki społecznej, zakładach opiekuńczo-leczniczych, ośrodkach readaptacyjno-rehabilitacyjnych i w domach prywatnych.

Trudna historia

W Zabrzu kamilianie są obecni od 1928 r., kiedy przybyli na zaproszenie ówczesnego metropolity wrocławskiego i rozpoczęli swą działalność duszpasterską wśród ludności, która napływała do pracy w Hucie Donnersmarcka. Wybudowano wówczas dom, w którym obecnie znajduje się kościół, a obok rozpoczęto budowę szpitala.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

– To był na początku dom związkowy, w którym znajdowało się wiele pomieszczeń, m.in. sala kinowa. Wszystko w celu pozyskania środków na utrzymanie szpitala, który został wybudowany rok później – opowiada przełożony i proboszcz parafii św. Kamila w Zabrzu o. Wojciech Węglicki, kamilianin. – Po wojnie szpital zabrano jako tzw. mienie niemieckie. W budynku tym później mieściła się klinika ginekologiczna Uniwersytetu Medycznego i szpital wojskowy. Władze państwowe zabrały większą część, a nam zostawiły 1/3 obiektu. Obecnie budynek stoi pusty, a w niewielkiej części należącej do nas znajduje się Zakład Opiekuńczo-Leczniczy. Oprócz tego w Zabrzu prowadzimy jeszcze Dom Pomocy Społecznej przy ul. Cisowej. Poza tym posługujemy także jako kapelani szpitalni w innych miejscach.

Po II wojnie światowej, w 1946 r. została utworzona Polska Prowincja Zakonu Kamilianów. Niestety, kilka lat później pięknie zapowiadająca się działalność kamilianów została zahamowana, a szpitale zostały odebrane i upaństwowione. Zakonnicy kontynuowali pracę duszpasterską w czterech parafiach prowadzonych przez ich zakon: w Tarnowskich Górach, Zabrzu, Białej Prudnickiej i Taciszowie. W obrębie tych placówek prowadzili także posługę chorym w domach prywatnych i w szpitalach, przy czym w Polsce Ludowej przez dłuższy czas praca kapelanów szpitalnych była bardzo utrudniona.

Reklama

Wśród obecnie podjętych zadań zakorzenionych w duchowości i charyzmacie zakonu jest m.in. praca wśród: nieuleczalnie chorych, narkomanów, nosicieli wirusa HIV i innych potrzebujących samarytańskiej opieki.

Milcząca katecheza

Kamilianie wyróżniają się charakterystycznym strojem – czarnym habitem z czerwonym krzyżem na piersi. Jest to związane z osobą założyciela zakonu – św. Kamila de Lellis (1550 – 1614). Zanim przyszedł na świat, jego matka miała dziwny sen, w którym ujrzała swoje już dorosłe dziecko z czerwonym krzyżem wiszącym na jego piersi. Po przebudzeniu powiedziała o tym swoim najbliższym i zinterpretowała to tak, że na pewno syn będzie jakimś złoczyńcą, bo krzyżem znaczono tych, którzy szli na szubienice. Kiedy Kamil spotkał się po raz pierwszy z chorymi w szpitalu i kiedy myślał o tym, żeby założyć wspólnotę opiekującą się nimi, szukał znaku, który będzie nadzieją dla chorych. Podczas modlitwy pytał Boga, co ma zrobić, bo wszędzie napotyka trudności. Wówczas Chrystus z krzyża przemówił: „Nie trap się, człowieku małej wiary, to jest moje dzieło i rób dalej to, co robisz”. – Krzyż wrósł w kamiliańską duchowość. Jest on znakiem nadziei i ufności chorych w miłosierdzie Boże, w uzdrowienie, ale także w przyjęcie woli Bożej takiej, jaką Bóg ma dla nas wszystkich. Krzyż czasem razi, nie wszyscy mają do niego dobry stosunek, ale też leczy, łagodzi. To swoista milcząca katecheza, bo kto w swym cierpieniu spojrzy na krzyż, ten na pewno zostanie pobudzony do refleksji. Jezus za każdego z nas oddał swoje życie. Święty Kamil przekonywał chorych, że warto ofiarować swoje cierpienie jakiemuś dobru – opowiada o. Węglicki.

Czwarty ślub

Przyjęte jest, że ludzie, którzy decydują się na życie zakonne, składają trzy śluby: czystości, ubóstwa i posłuszeństwa. Święty Kamil dodał jeszcze czwarty ślub – służenia z narażeniem życia. Było to związane przede wszystkim z panującymi w jego czasach zarazami, epidemiami, które nawiedzały głównie Włochy i państwa basenu Morza Śródziemnego. Zakonnicy śpieszyli cierpiącym z pomocą, niekiedy także z narażeniem swego życia. Ten ślub wypełniają również dziś, realizując charyzmat zakonu. Nie tylko niosą chorym sakramenty święte, ale towarzyszą im, posługując przy najbardziej prozaicznych czynnościach, takich jak kąpanie i przewijanie chorych, tak jak to czynią pielęgniarki i pielęgniarze lub salowe.

Reklama

– Pracuję na pełny etat, tj. 12 godzin ze zmianami, także nocnymi. Wtedy do moich obowiązków należą opieka nad pacjentami i podawanie im leków zleconych przez lekarzy. Gdy zachodzi potrzeba, zmieniamy pampersy, czyli podejmujemy w pełni rozumianą obsługę pielęgnacyjną. Do naszych zadań należy też prowadzenie dokumentacji medycznej. Pod naszą opieką znajdują się pacjenci o różnym stopniu zaawansowania choroby. I choć w pracy nie chodzimy w habitach – byłoby trudno spełniać swoje obowiązki, szczególnie obecnie, kiedy stosujemy dodatkowe zabezpieczenia covidowe – to gdy pacjenci wiedzą, że jestem jednocześnie bratem zakonnym i pielęgniarzem, reagują bardzo pozytywnie – zwierza się br. Grzegorz Piskorz. – Od najmłodszych lat moje życie związane było z posługą dla potrzebujących. Pomagałem bezdomnym, pracowałem wśród chorych. Ciekawym doświadczeniem było zaangażowanie się w prowadzone dzieła miłosierdzia w sanktuarium Matki Bożej Bolesnej Królowej Polski w Kałkowie-Godowie. To było jeszcze przed wstąpieniem do zakonu. Gdy na swej drodze spotkałem ojców kamilianów, zdecydowałem się odpowiedzieć pozytywnie na powołanie i już mija 10 lat, gdy spełniam się przy chorych – dodaje br. Grzegorz.

– Od 27 lat jestem w zakonie kamilianów i przez większość swojego życia posługuję wśród chorych, tak jak czynił to nasz założyciel św. Kamil – opowiada o. Jacek Mond, kapelan Szpitala Specjalistycznego w Zabrzu, Śląskiego Centrum Chorób Serca w Zabrzu oraz Koła Zabrzańskiego Towarzystwa im. św. Brata Alberta. – Dla przykładu powiem, że będąc kapelanem w Śląskim Centrum Chorób Serca, szczególnie na oddziale dziecięcym, udzielam także chrztu św. w niebezpieczeństwie śmierci. Obecnie podczas pandemii i posługi na oddziale covidowym nie zniechęca mnie to, że zanim wejdę na oddział, muszę się odpowiednio ubrać, zabezpieczyć. Na dodatek wszystkie modlitwy muszę umieć na pamięć, gdyż niemożliwe jest korzystanie z pomocy.

Reklama

– Dziś służba człowiekowi przeżywa duży kryzys. Ginie gdzieś empatia i panuje duże zniechęcenie w służbie innym. Choć służba zdrowia bardzo się rozwinęła, to jednak wciąż potrzeba nowych rąk i gorących serc wśród chorych i cierpiących, którzy potrzebują pomocy i opieki. Podobnie jak w innych zakonach czy zgromadzeniach i seminariach, widać duży problem w spadku liczby powołań. Kamilianie pracują nie tylko w Polsce, ale i poza granicami kraju, m.in. w Berlinie, Austrii i we Włoszech. Jesteśmy pełni podziwu dla przybywających do naszego zakonu kandydatów z Gruzji i Armenii. Oni są przyszłością dla rozwoju zakonu i wszystkich tych dzieł miłosierdzia, którym patronuje św. Kamil – zauważa o. Węglicki.

Cierpienie wpisane jest w życie człowieka. Warto przywołać słowa św. Jana Pawła II, który w liście apostolskim o chrześcijańskim sensie ludzkiego cierpienia Salvifici doloris nauczał: „Aby odnaleźć głęboki sens cierpienia, idąc za objawionym Słowem Boga, trzeba otworzyć się szeroko w stronę ludzkiego podmiotu w jego wielorakiej potencjalności. Trzeba nade wszystko przyjąć światło Objawienia, nie tylko o ile wyraża ono transcendentny porządek sprawiedliwości – ale o ile porządek ten prześwietla miłością jako ostatecznym źródłem sensu wszystkiego, co istnieje. Miłość jest też najpełniejszym źródłem odpowiedzi na pytanie o sens cierpienia. Odpowiedzi tej udzielił Bóg człowiekowi w Krzyżu Jezusa Chrystusa” (n. 13).

Posługując wśród chorych nie tylko kamilianie dają wymowne świadectwo miłości. Każdy z nas, nawet nie będąc zakonnikiem, zaproszony jest do tego, by miłość pomnażać i na niej budować swoje życie.

2022-02-01 12:30

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Przerażający projekt w Belgii: eutanazja dla „ludzi zmęczonych życiem”

2024-04-17 09:46

[ TEMATY ]

eutanazja

Belgia

Adobe.Stock.pl

W Belgii mamy do czynienia z kolejną przerażającą odsłoną kultury śmierci. Luc Van Gorp, stojący na czele jednego z funduszy ubezpieczeń, których celem jest zapewnienie każdemu godnej opieki zdrowotnej, wyszedł z propozycją eutanazji dla „ludzi zmęczonych życiem”. W odpowiedzi belgijscy biskupi przypomnieli, że „ludzkie społeczeństwo zawsze opowiada się za życiem”.

Debatę na temat wspomaganego samobójstwa ludzi starszych Luc Van Gorp rozpoczął w minionym tygodniu na łamach flamandzkiej prasy. Powołał się przy tym w szczególności na presję finansową na system opieki zdrowotnej, jaką niesie ze sobą opieka nad ludźmi starszymi i często chorymi. W dwóch dziennikach zaproponował on radykalne rozwiązanie „kwestii starzenia się społeczeństwa”. Podkreślił, że „ci, którzy są zmęczeni życiem, powinni mieć możliwość spełnienia swojego pragnienia o końcu życia”. Wskazał, że „nie można przedłużać życia tych, którzy sami już tego nie chcą, bo chodzi o budżet i kosztuje to rząd duże pieniądze”. Zauważył, że w starzejących się społeczeństwach Europy jest to ogromny problem, brakuje też niezbędnego personelu do opieki.

CZYTAJ DALEJ

Francja: kościół ks. Hamela niczym sanktuarium, na ołtarzu wciąż są ślady noża

2024-04-18 17:01

[ TEMATY ]

Kościół

Francja

ks. Jacques Hamel

laCroix

Ks. Jacques Hamel

Ks. Jacques Hamel

Kościół parafialny ks. Jacques’a Hamela powoli przemienia się w sanktuarium. Pielgrzymów bowiem stale przybywa. Grupy szkolne, członkowie ruchów, bractwa kapłańskie, z północnej Francji, z regionu paryskiego, a nawet z Anglii czy Japonii - opowiada 92-letni kościelny, mianowany jeszcze przez ks. Hamela. Wspomina, że w przeszłości kościół często bywał zamknięty. Teraz pozostaje otwarty przez cały dzień.

Jak informuje tygodnik „Famille Chrétienne”, pielgrzymi przybywający do Saint-Étienne-du-Rouvray adorują krzyż zbezczeszczony podczas ataku i całują prosty drewniany ołtarz, na którym wciąż widnieją ślady zadanych nożem ciosów. O życiu kapłana męczennika opowiada s. Danièle, która 26 lipca 2016 r. uczestniczyła we Mszy, podczas której do kościoła wtargnęli terroryści. Jej udało się uciec przez zakrystię i powiadomić policję. Dziś niechętnie wraca do tamtych wydarzeń. Woli opowiadać o niespodziewanych owocach tego męczeństwa również w lokalnej społeczności muzułmańskiej.

CZYTAJ DALEJ

Kraków: 14. rocznica pogrzebu pary prezydenckiej Marii i Lecha Kaczyńskich

2024-04-18 21:40

[ TEMATY ]

abp Marek Jędraszewski

para prezydencka

Archidiecezja Krakowska

– Oni wszyscy uważali, że trzeba tam być, że trzeba pamiętać, że tę pamięć trzeba przekazywać, bo tylko wtedy będzie można budować przyszłość Polski – mówił abp Marek Jędraszewski w katedrze na Wawelu w 14. rocznicę pogrzebu pary prezydenckiej Marii i Lecha Kaczyńskich, którzy razem z delegacją na uroczystości 70. rocznicy Zbrodni Katyńskiej zginęli pod Smoleńskiem 10 kwietnia 2010 r.

Nawiązując do spotkania diakona Filipa z dworzaninem królowej Kandaki, abp Marek Jędraszewski w czasie homilii zwrócił uwagę, że prawda o Chrystusie zapowiedzianym przez proroków, ukrzyżowanym i zmartwychwstałym, trafia do serc ludzi niekiedy odległych tradycją i kulturą. – Znajduje echo w ich sercach, znajduje odpowiedź na ich najbardziej głębokie pragnienia ducha – mówił metropolita krakowski. Odwołując się do momentu ustanowienia przez Jezusa Eucharystii, arcybiskup podkreślił, że Apostołowie w Wieczerniku usłyszeli „to czyńcie na moją pamiątkę”. – Konieczna jest pamięć o tym, co się wydarzyło – o zbawczej, paschalnej tajemnicy Chrystusa. Konieczne jest urzeczywistnianie tej pamięci właśnie w Eucharystii – mówił metropolita zaznaczając, że sama pamięć nie wystarczy, bo trzeba być „wychylonym przez nadzieję w to, co się stanie”. Tym nowym wymiarem oczekiwanym przez chrześcijan jest przyjście Mesjasza w chwale.

CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję