Reklama

Kościół

75. rocznica urodzin ks. Jerzego Popiełuszki

W rodzinnym domu ks. Jerzego Popiełuszki

- W Święta Wielkanocne razem z Jurkiem braliśmy ugotowane i pomalowane jajka do ręki i uderzaliśmy „noskami” jedno o drugie - wspomina ks. Kazimierz Gniedziejko, cioteczny brat ks. Popiełuszki.

[ TEMATY ]

bł. Jerzy Popiełuszko

ks. Jerzy Popiełuszko

bł. ks. Jerzy Popiełuszko

ks. Popiełuszko

Prywatne archiwum Marka Popiełuszki

Na traktorze w rodzinnym gospodarstwie w Okopach, 6 czerwca 1975 r.

Na traktorze w rodzinnym gospodarstwie w Okopach, 6 czerwca 1975 r.

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

14 września przypada 75. rocznica urodzin duszpasterza ludzi pracy i legendarnego kapelana "Solidarności", bł. ks. Jerzego Popiełuszki, zamordowanego w 1984 r. przez funkcjonariuszy IV departamentu MSW, zajmującego się zwalczaniem Kościoła katolickiego.

Podziel się cytatem

Materiał promocyjny

Okopy, kraina dzieciństwa Jerzego Popiełuszki, to stara, typowa polska wieś, położona 5 kilometrów od Suchowoli. Pośrodku wsi, po prawej stronie stoi dom. Szary, niepozorny, jak podobne w okolicy. Jedynie umieszczony naprzeciw niego głaz, a na nim napis: „W 10. rocznicę męczeńskiej śmierci księdza Jerzego”, wskazuje, że tu mieszka rodzina Popiełuszków.

Przez otwartą furtkę wchodzę na podwórko. Drzwi do domu są otwarte. W sieni spotykam drobną kobietę, pochyloną nad wiadrem. To Marianna Popiełuszko, mama księdza Jerzego. W czarnej spódnicy i czarnej bluzce, w biało-czarnej chustce na głowie przelewa mleko w bańki. Przerywa pracę i przez kuchnię prowadzi mnie do pokoju. - Niech siada - mówi charakterystyczną dla Białostocczyzny polszczyzną.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Ze stołu zdejmuje różaniec, energicznie przeciera ręką ceratę i kładzie na talerzu pokrojone, domowe ciasto. Pytam o jej syna, o jego dzieciństwo i młodość.

Siada naprzeciw, obok żółtego kaflowego pieca, na łóżku zaścielonym kolorową narzutą. - Tutaj urodził się ksiądz Jerzy - mówi cicho. Oczy ma zamyślone, ale przez pooraną zmarszczkami twarz przebija się uśmiech. O swoim synu nie mówi zwyczajnie, ciepło i czule, jak matki o swych dzieciach: mój syn albo Jurek. Tylko zawsze: ksiądz Jerzy. Z ogromnym szacunkiem, pietyzmem, jak mówi się o świętych.

Dlaczego Alek

Chłopiec, którego wtedy urodziła, to Alek. Na chrzcie otrzymał imię: Alfons - co znaczy: szlachetny, życzliwy, szybki. Nosili je Germanowie i królowie hiszpańscy. W dawnej Polsce mało kto nadawał je dzieciom.

- Imię ja wybierałam - przyznaje mama. Św. Alfons był znany i czczony w tej rodzinie od dawna. Czytała o nim także Marianna Popiełuszko w starych książkach i kalendarzach. Wiedziała, że był wielkim teologiem, ale przede wszystkim świętym kapłanem, który swe życie poświęcił całkowicie Bogu. Może dlatego postanowiła dać takie imię synowi? Teraz tego już nie pamięta.

Podziel się cytatem

Reklama

Potem jej syn zmienił imię na: Jerzy. - W Warszawie „Alfons” źle się kojarzyło, miało pejoratywne znaczenie - tłumaczył rodzinie motywy swej decyzji.

Reklama

Dzieciństwo Alka przypadło na lata 50. W tym okresie Popiełuszkom, jak wszystkim po wojnie, żyło się ciężko. Utrzymywali się z siedemnastohektarowego gospodarstwa. W pracach polowych pomagały dzieci. Mały Alek - chyba najmniej ze wszystkich. Pewnie dlatego, że był kruchy, szczupły. Na starych fotografiach z tamtych czasów, które przechowuje matka, widać drobnego chłopczyka. Z relacji jego bliskich, kolegów szkolnych i sąsiadów wynika także, że był delikatny, wrażliwy, trochę nieśmiały, ale bardzo lubiany przez bliskich. - Grzeczny, uprzejmy, nigdy nie powiedział niczego przykrego - charakteryzuje go ciotka, Janina Gniedziejko.

Reklama

W domu Popiełuszków w Okopach, w pokoju przy oknie stoi mały ołtarzyk. Biała figurka Matki Bożej, obok święte obrazki, kwiaty. Nad kapliczką, w brązowych ramach, wisi obraz Pana Jezusa. - Gdy ksiądz Jerzy był dzieckiem, podobna kapliczka była dwa metry dalej, w rogu pokoju - wspomina mama.
To tutaj gromadziła się cała rodzina na wspólną modlitwę. W środę do Matki Bożej Nieustającej Pomocy, w piątek do Serca Pana Jezusa, a w sobotę do Matki Bożej Częstochowskiej. W maju odmawiano tu wspólnie Litanię Loretańską, w październiku Różaniec.- Tak było zawsze. Jerzy modlił się z nami. Sam siebie pilnował. Pan Jezus był dla niego ważny - opowiada pani Marianna.

W tej rodzinie wiara była czymś naturalnym. Po prostu była i już. Rodzice dbali o religijne wychowanie swych dzieci. W środy, piątki i soboty pościli. W niedzielę ojciec całą rodzinę wiózł furmanką do kościoła. A mama drogę mierzyła „na Różańce”, bo zawsze, jak gdzieś szła albo skądś wracała, odmawiała kolejne „Zdrowaśki”.

Wszystkie święta w domu rodzinnym księdza Jerzego były zgodne z tradycją. Na Wielkanoc uroczyście święcono pokarmy. - A potem razem z Jurkiem braliśmy ugotowane i pomalowane jajka do ręki i uderzaliśmy „noskami” jedno o drugie. Zwyciężał ten, którego jajko pozostało całe. Było przy tym dużo śmiechu. Potem razem staczaliśmy te jajka po pagórku - wspomina ks. Kazimierz Gniedziejko, o dziesięć lat młodszy cioteczny brat Jerzego Popiełuszki, obecnie proboszcz w Stanisławowie koło Nieporętu.

Reklama

W Wielkim Poście cała rodzina w piątki uczestniczyła w nabożeństwach Drogi Krzyżowej, a w niedzielę w Gorzkich Żalach. W święto Matki Bożej Gromnicznej dzieci przynosiły z kościoła świece, które przechowywano potem w domu przez cały rok. W czasie burz mama wystawiała je w oknach dla bezpieczeństwa i wszyscy głośno się modlili.

Rodzinne wzorce

Popiełuszkowie w Okopach mieszkali „od zawsze”. Była to rodzina wielopokoleniowa: pod jednym dachem dziadkowie, rodzice i dzieci.

Z dzieciństwa Jurek pamiętał swą babcię Teofilę, a także dziadka Jana, który słynął w okolicy z mocnego, czystego głosu. Był najlepszym śpiewakiem we wsi. Znał na pamięć wszystkie pieśni religijne. Śpiewał je nie tylko w kościele, ale również w domach sąsiadów, gdy - zgodnie z kresową tradycją - wieś przez trzy dni żegnała swoich zmarłych.
Jerzy był bardzo związany także ze swoją babcią ze strony mamy - Marianną Gniedziejko, z domu Kalinowską. Mieszkała w Grodzisku, oddalonym od Okopów o kilka kilometrów. Cieszyła się poważaniem w całej rodzinie, była wyjątkowo pobożna. - Do końca życia, mimo braku sił, dreptała codziennie do kościoła - wspomina ks. Kazimierz Gniedziejko. - Jurka kochała chyba najbardziej, była w niego wpatrzona, dumna, kiedy poszedł do seminarium - mówi Adela Gniedziejko, krewna z Grodziska. Wnuczek odwzajemniał tę miłość. Gdy ktoś z Okopów jechał do Grodziska, wskakiwał na furmankę, by dostać się do babci. Lubił u niej przebywać.

W domu Popiełuszków w Okopach czy Gniedziejków w Grodzisku często rozmawiano o historii. Od najmłodszych lat Jerzy dowiadywał się o tym, co tak naprawdę stało się 17 września 1939 r. albo czym było Powstanie Warszawskie. Dobrą okazję stanowiły długie zimowe wieczory albo też latem wspólne prace w polu. Jerzy wyniósł więc z domu atmosferę ciężkiej pracy, pobożności, także szacunku dla prawdy i poszanowania ludzkiej godności. To wszystko nie mogło pozostać bez wpływu na postawę przyszłego księdza. Tym bardziej, że z rodzinnym gniazdem zawsze łączyły go silne więzy emocjonalne.

Okopy zawsze bliskie

Nie zapomniał o rodzinie, gdy wyjechał do Warszawy i wstąpił do seminarium. Na wszystkie święta przyjeżdżał do Okopów, tu spędzał ferie i wakacje. Czasu wolnego było mniej, gdy został księdzem. Niedziele były zajęte, ale jeden dzień w tygodniu miał wolny. Niekiedy wybierał się więc wtedy do domu, choć po porannej Mszy w Warszawie musiał przebyć ponad 200 km i wrócić wieczorem do stolicy. Za każdym razem jednak w pierwszej kolejności jechał do Grodziska odwiedzić babcię. Wpadał najczęściej zadyszany jak po ogień. Janina Gniedziejko, ciotka Jerzego z Grodziska wspomina: - Kiedyś przyniósł babci bombonierkę. Zapytałam go wtedy: „Jurek, może herbaty ci zrobię”. A on na to: „Przepraszam, ale nie mam czasu”. Trudno było go uprosić, by został. Czasami to nawet myślałam, że może on nami gardzi, ale potem zrozumiałam, że nie. Po prostu miał dużo zajęć.
U rodziców niekiedy udawało mu się zatrzymać dłużej: na dwa albo trzy dni. Nie zaniedbywał ich, nawet wtedy, gdy już go śledzono, prześladowano, gdy jeździł w otoczeniu „aniołów stróżów”. Wciąż starał się w miarę regularnie odwiedzać rodzinny dom. W swoich Zapiskach napisał później pod datą 15 listopada 1982 r.: „Jadę do rodziców, dawno nie byłem, a przecież nie wiadomo, jak się moje losy dalej potoczą”. Trzy dni później: „Ucieszyli się bardzo. Byli o mnie bardzo niespokojni. W domu, gdy robiłem zdjęcia tacie, popłakał się staruszek. Tak mało mam czasu dla Rodziców. A przecież nie będę miał ich długo. Tata ma 72 lata”.
Ojciec bardzo kochał Jerzego. „Ślepą”, bezwarunkową miłością. Po prostu za to, że był.
- O niego zawsze najwięcej się troszczył, chciał go ochronić przed całym złem świata. Nie chciał go puścić do seminarium do Warszawy, bo to daleko i wielkie miasto - wspomina Józef Gniedziejko, krewny z Grodziska.
Władysław Popiełuszko ciężko przeżył porwanie i śmierć swego syna księdza. Sam zmarł po długiej chorobie, 24 czerwca 2002 r. Miał 92 lata. W rodzinie mówią, że był jak św. Józef, cichy, spokojny, wrażliwy. Przez całe życie jakby w cieniu żony. Ale byli dobraną parą, kochającym się małżeństwem.
- Trudno mi pogodzić się z tym, że go już nie ma, 60 lat przeżyliśmy razem - wyznaje ze łzami w oczach Marianna Popiełuszko. Mieszka teraz z wnukami i synem Stanisławem. Wciąż pamięta uprowadzenie i męczeństwo księdza Jerzego. Do tego doszły jeszcze inne dotkliwe wydarzenia w domu. W 1992 r. nagle zmarł jej osiemnastoletni wnuczek Tomek, a niedawno syn Stanisław został wdowcem, potem odszedł jej mąż. - Dlatego dzisiaj mogę odmawiać tylko bolesne tajemnice Różańca - wyznaje.

Artykuł stanowi fragment wchodzącej właśnie na rynek wydawniczy książki: „Świadek prawdy. Życie i śmierć ks. Jerzego Popiełuszki”. Ukaże się ona nakładem Edycji Świętego Pawła.

2022-09-14 07:12

Ocena: +7 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Przesłanie ks. Jerzego jest uniwersalne, a nie polityczne

We Francji postawa ks. Jerzego Popiełuszki odbierana jest jako esencja chrześcijaństwa – mówi KAI ks. prof. Józef Naumowicz, członek trybunału beatyfikacyjnego w procesie polskiego kapłana. Tymczasem, jak dodaje, w w naszym kraju, odbiera się ks. Jerzego bardziej w kluczu społeczno-politycznym: jako męczennika w zmaganiach o wolną Polskę. Dziś w katedrze w Créteil pod Paryżem nastąpi uroczyste zakończenie procesu w sprawie domniemanego cudu za wstawiennictwem bł. Jerzego Popiełuszki.

Zdaniem ks. Naumowicza przesłanie ks. Jerzego jest odbierane w świecie jako bardzo uniwersalne. Dlatego jego relikwie obecne są w wielu krajach świata i wciąż napływają prośby z nowych miejsc.

CZYTAJ DALEJ

Widowisko „Pasja. Misterium Męki Pańskiej” w Kalwarii Zebrzydowskiej

2024-03-28 21:51

[ TEMATY ]

koncert pasyjny

Artur Brocki/Mat.prasowy/Pasja

Już 29.03.2024r. na antenie głównej Polsatu o godzinie 20:00 będzie miała miejsce emisja wyjątkowego widowiska. „Pasja. Misterium Męki Pańskiej” to program muzyczny, na który składa się rejestracja 12 pieśni pasyjnych w wykonaniu znanych polskich artystów m.in. Roksany Węgiel, dla której udział w tym wydarzeniu będzie osobistym przeżyciem.

Ilustracją dla występujących artystów będą fragmenty Misterium Męki Pańskiej odegrane w przepięknej scenerii Dróżek Kalwaryjskich przez braci z klasztoru Ojców Bernardynów i wiernych, którzy zwyczajowo biorą udział w tych corocznych celebracjach na Dróżkach Kalwarii Zebrzydowskiej. Misterium opisuje pojmanie, osądzenie, drogę krzyżową i ukrzyżowanie Jezusa i jest co roku odgrywane w Wielkim Tygodniu w Kalwarii Zebrzydowskiej, a jego tradycja sięga początków XVII wieku.

CZYTAJ DALEJ

Za mały mój rozum na tę Tajemnicę, milknę, by kontemplować

2024-03-29 06:20

[ TEMATY ]

Wielki Piątek

rozważanie

Adobe. Stock

W czasie Wielkiego Postu warto zatroszczyć się o szczególny czas z Panem Bogiem. Rozważania, które proponujemy na ten okres pomogą Ci znaleźć chwilę na refleksję w codziennym zabieganiu. To doskonała inspiracja i pomoc w przeżywaniu szczególnego czasu przechodzenia razem z Chrystusem ze śmierci do życia.

Dzisiaj nie ma Mszy św. w kościele, ale adorując krzyż, rozważamy miłość Boga posuniętą do ofiary Bożego Syna. Izajasz opisuje Jego cierpienie i nagrodę za podjęcie go (Iz 52, 13 – 53, 12). To cierpienie, poczynając od krwi ogrodu Oliwnego do śmierci na krzyżu, miało swoich świadków, choć żaden z nich nie miał pojęcia, że w tym momencie dzieją się rzeczy większe niż to, co widzą. „Podobnie, jak wielu patrzyło na niego ze zgrozą – tak zniekształcony, niepodobny do człowieka był jego wygląd i jego postać niepodobna do ludzi – tak też wprawi w zdumienie wiele narodów. Królowie zamkną przed nim swoje usta, bo ujrzą coś, o czym im nie mówiono, i zrozumieją coś, o czym nigdy nie słyszeli” (Iz 52, 14n). Krew Jezusa płynie jeszcze po Jego śmierci – z przebitego boku wylewa się zdrój miłosierdzia na cały świat. Za mały mój rozum na tę Tajemnicę, milknę, by kontemplować.

CZYTAJ DALEJ
Przejdź teraz
REKLAMA: Artykuł wyświetli się za 15 sekund

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję