Reklama

Dzięki Ci, Boże, za trudne i piękne życie…

Historia 20-letniej Renaty Galik z miejscowość Wleń jest niezwykła. Mimo choroby, trudności i ograniczeń, Pan Bóg obdarzył ją talentem, daje siły i możliwości, by pomagała Mu w naprawianiu świata - przynajmniej tej cząstki, w której ją postawił… I za to jest mu wdzięczna

Niedziela legnicka 47/2009

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Renia przyszła na świat jako wcześniak z mózgowym porażeniem dziecięcym, które obrało postać obustronnego porażenia kurczowego. Odkąd pamięta, była poddawana rehabilitacji. Wiotka, i słaba. Ciągle upadała. Na nogi stanęła - oczywiście z podtrzymywaniem - dopiero po ukończeniu drugiego roku życia. Każdy kamień czy krawężnik był ogromną przeszkodą w poruszaniu się. Codzienne ćwiczenia i ogromna cierpliwość mamy, pani Anny, zmieniały Renię z roku na rok.

Trudne lata szkolne

Reklama

Gdy miała trzy lata, w podziękowaniu narysowała mamie pierwszego kwiatka. Niestety w tym też czasie jej rodzina przeszła kryzys i mama została sama - z Renią i jej starszą siostrą. Był to czas pierwszych kontaktów z dziećmi w przedszkolu, następnie czas tzw. zerówki i wreszcie rozpoczęła się edukacja w szkole. Po licznych badaniach w poradni psychologiczno-pedagogicznej, po analizie dojrzałości szkolnej oraz predyspozycji fizycznych i umysłowych, skierowano Renię do szkoły specjalnej. Mama nie wyraziła na to zgody i zobowiązała się, że razem będą się uczyć. Nauka w szkole publicznej rozpoczęła się z rocznym opóźnieniem. Pani Ania towarzyszyła córce w szkole, podczas lekcji, pomagając opanować materiał. Później następowało wielogodzinne powtarzanie i przyswajanie wiedzy w domu. Każdego roku obie stawały przed komisją psychologów, których Renata zaskakiwałam swoim rozwojem. Wspaniała i pełna poświęcenia opieka mamy, a także nauka i rehabilitacja szły w parze, znakomicie uzupełniając się. Nauka sprawiała Renacie wiele trudności. Każda trójka czy czwórka otrzymana w szkole były dla niej i mamy ogromną radością, gdyż ich zdobycie kosztowało je bardzo wiele pracy. Wówczas w szkole, do której uczęszczała Renia (Zespół Szkół im. św. Jadwigi Śląskiej we Wleniu) powstała klasa integracyjna i tam dziewczynka mogła realizować normalny program nauczania ze wspomaganiem dodatkowego nauczyciela. Pod koniec III klasy zaczęły się problemy w kontaktach z rówieśnikami, a później także z niektórymi nauczycielami. To bolało. Mama często protestowała i - poświęcając córce coraz więcej czasu - pomogła zmienić myślenie otoczenia. W tym czasie dziewczynka przeszła operację oczu, leczenie ortodontyczne, terapię psychologiczną oraz zaczęła uczęszczać na zajęcia logopedyczne i wyrównawcze. Zawsze była i nadal jest bardzo pracowita. Najwięcej czasu zajmowała jej nauka. „Do dziś poświęcam niemal każdą chwilę dnia na uczeniu się dosłownie wszystkiego, co nowe oraz tak odległe i - wydaje się - niedoścignione dla mnie” - mówi.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Talent muzyczny

Reklama

Od najmłodszych lat przejawiała zainteresowania muzyczne. Lubiła słuchać bajek i bardzo szybko uczyła się tekstów na pamięć. Jedną z form rehabilitacji była gra na instrumencie klawiszowym. Koncentracja przy ustawianiu ręki na klawiaturze pomagała rozciągać przykurcze i drżenie dłoni. I tak po wielu trudach zdobyła wykształcenie podstawowe i gimnazjalne. Wieloletnie ćwiczenia, rehabilitacja, ból i wysiłek sprawiły, że dzisiaj Renata porusza się samodzielnie. „Było warto. Obecnie jestem uczennicą IV klasy fortepianu w Społecznej Szkole Muzycznej w Jeleniej Górze oraz - dodatkowo - pobieram lekcje z emisji głosu, wokalu i przedmiotów humanistycznych” - mówi ze szczerym, pięknym uśmiechem. Ze względu na stan zdrowia ma indywidualny tok nauczania. Niestety taki sposób edukacji wymaga dużych nakładów finansowych, więc realizowanie marzeń jest absolutnie uzależnione od ludzi dobrej woli, których Pan Bóg stawia na jej drodze.
„Choroba sprawiła, że mam częste huśtawki nastroju - mówi Renia, a z twarzy bardzo szybko znika uśmiech. Brak wiary w moje ograniczone możliwości wciąż sprawia mi wiele przykrości i cierpień. Często zadaję sobie pytania: „Dlaczego ja tak wszystkim się przejmuję? Dlaczego moje życie jest pełne niepokoju i napięcia nerwowego? Dlaczego ciągle za czymś gonię, choć dopędzić tego nie mogę? To prawdziwa udręka. Takie złe myśli bardzo mnie niszczą, wręcz rujnują. Dzięki Bogu minął już czas, kiedy moi rówieśnicy odtrącali mnie. Każdego dnia sama lub z pomocą mamy szukam gruntu pod stopami i dzięki Najwyższemu znajduję go…”.
Na drodze, którą dziewczyna kroczy, zawsze w towarzystwie swojej mamy, często spotyka ludzi podobnych do siebie. „Charakteryzują nas głębokie myśli” - mówi. W takim gronie młoda mieszkanka Wlenia miło spędza czas i nie musi bać się braku zrozumienia z ich strony. Każdego dnia otrzymuje wsparcie od najbliższych. „Oni utwierdzają mnie w przekonaniu, że wiele jeszcze mogę osiągnąć i że wiele dobra mogę uczynić dla nas wszystkich - dodaje. Wiem, że nie naprawię całego świata, ale chcę naprawić choć jego cząstkę, dlatego swoim życiem i twórczością przekazuję słowa pełne optymizmu, przyjaźni, wiary w Boga oraz miłości do Stwórcy i drugiego człowieka. Takie myśli i działania pomagają mi stanąć na nogi. Świadomość, że jestem cząstką tego świata, pozwala mi lepiej funkcjonować w nim”. Najgorszy czas załamania nerwowego - miejmy nadzieję - jest już za Renią.

Niezwykłe sny

Ogromną rolę odegrały tu jej sny. Niezbyt chętnie chciała o nich opowiadać. Miała wielkie opory, by się tym podzielić, bo to takie osobiste i takie intymne. Z drugiej strony, chciała o tym opowiedzieć światu, bo to takie dla niej ważne… „We wrześniu 2006 r. przyszedł do mnie we śnie Pan Jezus, który wymieniał szlachetne cnoty ludzkie. Byłam bardzo zatrwożona i zadałam sobie pytanie: Czy posiadam choć jedną z nich? Usłyszałam wtedy odpowiedź: Ty posiadasz w sobie wszystkie cnoty, które wymieniłem. Ten sen dał mi poczucie własnej godności. Od tamtej pory moje życie bardzo powoli, ale stanowczo zaczęło się zmieniać”. „Kolejny etap moich doznań to sny o największym z Polaków, Słudze Bożym Janie Pawle II - cicho kontynuuje swoje opowiadanie Renata. Zaczęło to się w sierpniu 2007 r. kiedy po raz pierwszy ujrzałam we śnie Ojca Świętego. To właśnie On wzywał mnie, bym wzięła życie w swoje ręce i przestała deptać i poniewierać swą godność i samą siebie, bo to niegodne dziecka Bożego. Wszystko dokładnie zapisuję i bardzo często czytam. To działa na mnie kojąco, dodaje chęci od dalszego działania, dodaje tak wiele potrzebnych mi sił”.

Własna twórczość

Reklama

Od najmłodszych lat Renata uwielbia śpiewać. Wtedy czuje się, jakby unosiła się w powietrzu, jak ptak. Nieśmiałość zaczęła przełamywać występami estradowymi na różnych festiwalach. Po dwóch, może trzech latach śpiewania piosenek cudzych, zaczęła występować z własnymi utworami. „Bardzo lubię tworzyć coś własnego - znów przemawia z uśmiechem. - Piszę opowiadania, wiersze i piosenki oraz komponuję muzykę. Jestem bardzo wrażliwa na wszystko, co mnie otacza. Żywo reaguję na osoby niepełnosprawne i szukam z nimi kontaktu. Lubię występować na scenie. To daje mi poczucie własnej wartości. Piosenka, muzyka i poezja to nierozłączni moi przyjaciele. Dzięki nim życie jest ciekawsze, pełne wrażeń i przeżyć. Jestem bacznym obserwatorem, chętnie przenoszę spostrzeżenia do mojej twórczości”. Renata nie pogodzi się z tym, że ludzie wyrządzają sobie nawzajem krzywdę. „Przez swoje piosenki i wiersze pragnę przekazać prawdę o tym, że każdy może czynić dobro. Ono jest wszędzie - trzeba tylko chcieć je odnaleźć i dostrzec…

Sukcesy estradowe

W swoim jeszcze niezbyt długim, ale bardzo intensywnym życiu Renata odniosła już kilka sukcesów. Do nich zalicza m.in. autorski recital w Teatrze Ateneum w Warszawie, konkurs Eurowizji dla dzieci w Warszawie - finał był w 2003 r. w Kopenhadze (Renia doszła do półfinału, było 150 uczestników, a ona była jedyną osobą niepełnosprawną), spektakl w Teatrze Lalki i Aktora w Wałbrzychu pt. „Ja i mój świat” - sztuka wystawiona na podstawie tomiku jej poezji, z jej muzyką skomponowaną na specjalne zamówienie teatru. Ostatnio wydała kolejny tomik poezji pt. „Podmuchy wiosny”. Obecnie piszę monodram pt. „Nadwrażliwość - to dobrze czy źle?” Zamówiła go u niej znana aktorka Joanna Brodzik. Fundacja Edukacji Międzynarodowej „Zdolny Ślązak” z Wrocławia, doceniając dotychczasową pracę i zasługi Renaty i jej mamy, już czterokrotnie przyznała jej stypendium artystyczne. Teraz właśnie trwa piąta edycja tego programu. Mamy nadzieję, że i tym razem los okaże się szczęśliwy dla naszej bohaterki…
Renata właśnie przygotowuje się do wydania swojej pierwszej płyty z własnymi kompozycjami. Sama jednak tego nie uczyni. Tu potrzebni są ludzie otwartego serca, dobrej woli i szczodrobliwej dłoni. Bez sponsorów tego marzenia nie uda się jej zrealizować… Pracuje też nad autorskim wieczorem dotyczącym Jana Pawła II. Jej pragnieniem jest przedstawić szerszej publiczności twórczość własną i innych, która dotyczy tego Wielkiego Człowieka.
Miała zaszczyt występować na wielu scenach w Polsce i poza jej granicami. Śpiewałam w Poczdamie i w Brukseli (w Parlamencie Europejskim). Brała udział w licznych festiwalach i koncertach, m.in. w Ciechocinku, Lubsku (Ogólnopolski Festiwal Osób Niepełnosprawnych), Warszawie, Wałbrzychu, Bytomiu Odrzańskim i w wielu innych, wspaniałych miejscach. Udało się przygotować i zorganizować wiele prezentacji i koncertów, o które ją proszono. Często też śpiewa w kościołach i kaplicach. Jej występy na scenie zawsze są poprzedzone wielkim przeżyciem i ogromną tremą. Każdy występ jest czymś wyjątkowym. Szczególny był moment, gdy podczas jednego z festiwali w Ciechocinku w Parku Zdrojowym Renata dostrzegła kilkumetrowej wielkości swoje zdjęcie z poprzedniego roku. „Organizatorzy wzruszyli mnie tym do łez” - wspomina. Na Ogólnopolskim Przeglądzie Teatrów Jednego Aktora, Renia, przedstawiając dzieło Helmuta Kaizara pt. „Gwiazda” otrzymała wyróżnienie i owację publiczności na stojąco. To także był jej ogromny sukces, bo po raz pierwszy z pisarki, kompozytorki, czy scenicznej gwiazdy, przerodziła się w prawdziwą aktorkę, z profesjonalną charakteryzacją na przeogromnej sceni. Poznała wielu aktorów i piosenkarzy.
W Ciechocinku śpiewała i recytowałam wiersz własnego autorstwa pt. „Serce” na koncercie zorganizowanym dla kard. Zenona Grocholewskiego z Watykanu. Ksiądz Kardynał poprosił ją o ten tekst i później - kilkakrotnie - cytował go w swoich oficjalnych wystąpieniach. Wraz z grupą osób niepełnosprawnych Renia brała udział w kilku koncertach oratoryjnych w większych miastach Polski. Szczególnie wspominam oratoria „Magnus Magnificat” i „Magnificat”, zorganizowane przez Fundację Inicjatyw na Rzecz Niepełnosprawnych PRO OMNIBUS z Ciechocinka. Występy odbywały się m.in. w Pabianicach, Warszawie, Gdańsku, Ciechocinku, Bielsko-Białej i we Wrocławiu). Ogromne przeżycie wiązało się z Wałbrzych Gospel Chór. Pierwszy raz uczyła się i wykonywała śpiewy w języku angielskim. To wyzwanie sprawiło jej ogromną radość. Kilka razy Stowarzyszenie Motyl z Wałbrzycha organizowało wspaniałe koncerty, do udziału w których ją zapraszano, a następnie zorganizowało jej benefis podsumowujący dotychczasową pracę artystyczną.

Na Kongresie Osób Niepełnosprawnych w Legnicy

Wszystkie muzyczne przygody dodały jej siły, wiary w siebie i nadały, nowy sens jej trudnemu życiu. Dzięki nim ma okazję do poznawania ciekawych ludzi oraz może nieść słowa pełne wiary i dobra. Renata brała udział w II Kongresie Osób Niepełnosprawnych w Legnicy i Legnickim Polu. W I dniu miała psalm, potem swój piętnastominutowy występ na świeżym powietrzu i śpiewała trzy razy. Przez cały dzień sprzedawała też i podpisywała swoje książki. W II dniu, w Legnickim Polu, był też psalm i sprzedaż książek. W sumie w dwa dni poszło ich ok. 70.

2009-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Dlaczego godzina dziewiąta jest godziną piętnastą?

Niedziela lubelska 16/2011

Triduum Paschalne przywołuje na myśl historię naszego zbawienia, a tym samym zmusza do wejścia w istotę chrześcijaństwa. Przeżywanie tych najważniejszych wydarzeń zaczyna się w Wielki Czwartek przywołaniem Ostatniej Wieczerzy, a kończy w Wielkanocny Poranek, kiedy zgłębiamy radosną prawdę o zmartwychwstaniu Chrystusa i umacniamy nadzieję naszego zmartwychwstania. Wszystko osadzone jest w przestrzeni i czasie. A sam moment śmierci Pana Jezusa w Wielki Piątek podany jest z detaliczną dokładnością. Z opisu ewangelicznego wiemy, że śmierć naszego Zbawiciela nastąpiła ok. godz. dziewiątej (Mt 27, 46; Mk 15, 34; Łk 23, 44). Jednak zastanawiający jest fakt, że ten ważny moment w zbawieniu świata identyfikujemy jako godzinę piętnastą. Uważamy, że to jest godzina Miłosierdzia Bożego i w tym czasie odmawiana jest Koronka do Miłosierdzia Bożego. Dlaczego zatem godzina dziewiąta w Jerozolimie jest godziną piętnastą w Polsce? Podbudowani elementarną wiedzą o czasie i doświadczeniami z podróży wiemy, że czas zmienia się wraz z długością geograficzną. Na świecie są ustalone strefy, trzymające się reguły, że co 15 długości geograficznej czas zmienia się o 1 godzinę. Od tej reguły są odstępstwa, burzące idealny układ strefowy. Niemniej, faktem jest, że Polska i Jerozolima leżą w różnych strefach czasowych. Jednak jest to tylko jedna godzina różnicy. Jeśli np. w Jerozolimie jest godzina dziewiąta, to wtedy w Polsce jest godzina ósma. Zatem różnica czasu wynikająca z położenia w różnych strefach czasowych nie rozwiązuje problemu zawartego w tytułowym pytaniu, a raczej go pogłębia. Jednak rozwiązanie problemu nie jest trudne. Potrzeba tylko uświadomienia niektórych faktów związanych z pomiarem czasu. Przede wszystkim trzeba mieć na uwadze, że pomiar czasu wiąże się zarówno z ruchem obrotowym, jak i ruchem obiegowym Ziemi. I od tego nie jesteśmy uwolnieni teraz, gdy w nauce i technice funkcjonuje już pojęcie czasu atomowego, co umożliwia jego precyzyjny pomiar. Żadnej precyzji nie mogło być dwa tysiące lat temu. Wtedy nawet nie zdawano sobie sprawy z ruchów Ziemi, bo jak wiadomo heliocentryczny system budowy świata udokumentowany przez Mikołaja Kopernika powstał ok. 1500 lat później. Jednak brak teoretycznego uzasadnienia nie zmniejsza skutków odczuwania tych ruchów przez człowieka. Nasze życie zawsze było związane ze wschodem i zachodem słońca oraz z porami roku. A to są najbardziej odczuwane skutki ruchów Ziemi, miejsca naszej planety we wszechświecie, kształtu orbity Ziemi w ruchu obiegowym i ustawienia osi ziemskiej do orbity obiegu. To wszystko składa się na prawidłowości, które możemy zaobserwować. Z tych prawidłowości dla naszych wyjaśnień ważne jest to, że czas obrotu Ziemi trwa dobę, która dzieli się na dzień i noc. Ale dzień i noc na ogół nie są sobie równe. Nie wchodząc w astronomiczne zawiłości precyzji pomiaru czasu możemy przyjąć, że jedynie na równiku zawsze dzień równy jest nocy. Im dalej na północ lub południe od równika, dystans między długością dnia a długością nocy się zwiększa - w zimie na korzyść dłuższej nocy, a w lecie dłuższego dnia. W okolicy równika zatem można względnie dokładnie posługiwać się czasem słonecznym, dzieląc czas od wschodu do zachodu słońca na 12 jednostek zwanych godzinami. Wprawdzie okolice Jerozolimy nie leżą w strefie równikowej, ale różnica między długością między dniem a nocą nie jest tak duża jak u nas. W czasach życia Chrystusa liczono dni jako czas od wschodu do zachodu słońca. Część czasu od wschodu do zachodu słońca stanowiła jedną godzinę. Potwierdzenie tego znajdujemy w Ewangelii św. Jana „Czyż dzień nie liczy dwunastu godzin?” (J. 11, 9). I to jest rozwiązaniem tytułowego problemu. Godzina wschodu to była godzina zerowa. Tymczasem teraz godzina zerowa to północ, początek doby. Stąd współcześnie zachodzi potrzeba uwspółcześnienia godziny śmierci Chrystusa o sześć godzin w stosunku do opisu biblijnego. I wszystko się zgadza: godzina dziewiąta według ówczesnego pomiaru czasu w Jerozolimie to godzina piętnasta dziś. Rozważanie o czasie pomoże też w zrozumieniu przypowieści o robotnikach w winnicy (Mt 20, 1-17), a zwłaszcza wyjaśni dlaczego, ci, którzy przyszli o jedenastej, pracowali tylko jedną godzinę. O godzinie dwunastej zachodziło słońce i zapadała noc, a w nocy upływ czasu był inaczej mierzony. Tu wykorzystywano pianie koguta, czego też nie pomija dobrze wszystkim znany biblijny opis.
CZYTAJ DALEJ

Módlmy się o nawrócenie Gizeli Jagielskiej i innych aborcjonistów

2025-04-18 11:44

[ TEMATY ]

aborcja

Oleśnica

Adobe Stock

"W boga nie wierzę. Jestem Żydówką i do tego ateistką. A zawodowo lekarką - dlatego wykonuje i wykonywać będę aborcje, zgodnie ze wskazaniami i życzeniem kobiet" - napisała w mediach społecznościowych Gizela Jagielska, która zabiła Felka w 9-tym miesiącu ciąży zastrzykiem w serce. Fundacja Pro-Prawo do Życia apeluje o modlitwę za Jagielską oraz innych aborcjonistów, zwłaszcza dzisiaj, w Wielki Piątek, kiedy w Liturgii modlimy się m.in. za Żydów oraz za wszystkich, którzy nie uznają Boga, aby Pan zdjął zasłonę ciemności z ich serc.

Gizela Jagielska jasno definiuje swój światopogląd. Co więcej, otwarcie deklaruje, że będzie wykonywać aborcję na życzenie kobiet. To już się dzieje w Oleśnicy (największym ośrodku aborcyjnym w Polsce) oraz wielu innych szpitalach, gdyż pozwala na to "kompromis aborcyjny" skutkujący złym i wadliwym prawem, które umożliwia zabijanie dzieci na żądanie do końca ciąży.
CZYTAJ DALEJ

Grób Pański na Jasnej Górze - kilkumetrowy krzyż, kamień z Golgoty i stare wrota

2025-04-19 11:41

[ TEMATY ]

Jasna Góra

Monika Książek

Ustawiony w centralnym miejscu, tuż przy figurze Chrystusa, kilkumetrowy drewniany krzyż ze stułą, wkomponowany w drewnianą kolumnę kamień z Golgoty oraz mnóstwo zieleni – to główne elementy wystroju Bożego Grobu w Kaplicy Matki Bożej na Jasnej Górze. Jego tło stanowią stare wrota.

„Kamień z Golgoty, Jezus w Grobie, Najświętszy Sakrament, krzyż, dalej już tylko niebo” - opisywał odpowiedzialny za dekorację Grobu brat Dawid Respondek, cytowany przez biuro prasowe Jasnej Góry.
CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

REKLAMA

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję