Reklama

Idą Godne święta

Godnymi świętami nazywano kiedyś Boże Narodzenie w Zagłębiu Dąbrowskim. W Wigilię zagłębiacy oddawali pożyczone przedmioty, po to, by nie wchodzić z długami w nowy rok. Wróżyli również z pierwszej osoby, która przyszła do domu - jeśli była to kobieta, zapowiadała niepomyślność, jeśli przyszedł mężczyzna - wręcz przeciwnie...

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Przygotowanie do świąt rozpoczynało się od Adwentu, w czasie którego zagłębiacy chodzili na roraty. Do kościoła przynosili samodzielnie wykonane lampiony z papieru z palącą się wewnątrz świeczką. Przygotowania miały jednak nie tylko wymiar duchowy, ale także materialny. Ludzie gromadzili produkty spożywcze potrzebne do przyrządzenia świątecznych potraw, udawali się też na targ do Siewierza, gdzie zaopatrywali się w przyprawy korzenne i inne produkty.

Dawniej - w Wigilię

Dzień Wigilii zaczynano od obmycia się w wodzie. Ludzie wrzucali do niej kilka monet i kawałek chleba, co miało zapewnić myjącemu ręce pomyślność, dostatek jedzenia i pieniędzy. Tego dnia starano się też uregulować wszystkie zaległe sprawy. Dawniej w Wigilię starano się wykonać wszelkie czynności gospodarcze - zapewniano zwierzętom jedzenie na okres świąt, noszono do domu drewno, wodę, zamiatano izby i przygotowywano posiłki - ponieważ następnego dnia prace gospodarcze były niewskazane. Przebieg dnia wigilijnego uważany był za przepowiednię na rok następny. Gospodarz tego dnia starał się nie wydawać pieniędzy. Gospodyni natomiast zapraszała domowników do różnych robót gospodarskich, aby „w pracy cały rok przeszedł”. Jedzono postne śniadanie - żur z grzybami i ziemniaki. Robiono ostatnie porządki w gospodarstwie. Podłogę uprzątniętej izby zaścielano słomą, a w każdym kącie ustawiano snopek owsa lub żyta.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

„Łam mnie a służ mnie”

Reklama

Wszyscy, a zwłaszcza dzieci, z niecierpliwością oczekiwali pierwszej gwiazdki. Gdy wreszcie ją dostrzeżono, posypywano stół sianem i przykrywano białym obrusem, po czym domownicy zbierali się wokół stołu. Gospodarz żegnając się, brał opłatek, którym łamał się najpierw z gospodynią, potem z dziećmi. Do każdego mówił: „łam mnie a służ mnie”. Domownicy kłaniali się do ziemi, obejmowali gospodarza za nogi. Gdy wszyscy przełamali się opłatkiem, siadali na ławkach przy stole. Przestrzegano przy tym zasady, by liczba osób zasiadających za stołem była parzysta - panowało przekonanie, że w przeciwnym razie ktoś z obecnych mógł nie dożyć następnych świąt. Natomiast liczba potraw na zagłębiowskim stole wigilijnym musiała być nieparzysta. W zależności od zamożności przygotowywano trzy albo siedem potraw. Podstawę stanowiły: kasza jęczmienna z „siemaszką”, kasza z grzybami oraz tak zwane płatki, czyli kluski z kaszy tatarczanej z makiem. Podawano także kapustę z grzybami i bigos, ziemniaki polane sosem z gotowanych, suszonych śliwek, które przecierano i lekko słodzono. Ryba, która obecnie jest najważniejszym daniem tego wieczoru, nie jest tradycyjną potrawą wigilijną. Pojawiła się całkiem niedawno. W latach międzywojennych weszła do domów szlacheckich i mieszczańskich. Nie był to jednak karp, ale szczupak, sandacz, ryby „szlachetne”, podawane w sosach migdałowych i na inne wymyślne sposoby. Natomiast karp wyparł je w latach powojennych - był rybą hodowlaną, łatwo dostępną i tanią.

W oczekiwaniu na Pasterkę

Po wieczerzy gospodarz zanosił opłatek bydłu. W oczekiwaniu na Pasterkę śpiewano kolędy. Dziewczęta miotłą wypędzały z izby chłopaków i przystępowały do wróżb zapowiadających, która z dziewcząt pierwsza wyjdzie za mąż. Najpopularniejsza wróżba polegała na tym, iż wpuszczano do izby gąsiora. Panny otaczały go kołem i czekały cierpliwie, którą z nich skubnie pierwszą.
Przed wyjściem z domu na Pasterkę zagłębiowscy gospodarze szli do sadu i tam potrząsali drzewami mówiąc: „wstańcie drzewka, rodźcie i na pasterską Mszę pójdźcie”. Miało to zapewnić urodzaj w nadchodzącym roku.
Pierwszy dzień świąt miał charakter rodzinny, gdyż spędzano go w domu. 26 grudnia święcono w kościele owies i groch. Po odczytaniu Ewangelii część ziarna rzucano na księdza, na pamiątkę ukamienowania św. Szczepana, zaś resztę przechowywano do wiosny, aby zapewnić sobie dobre zbiory. W tym dniu gospodarz wymiatał słomę z izby. Część dawał bydłu, by dobrze się chowało, natomiast z pozostałej robił powrósła, którymi obwiązywał drzewa owocowe.

Kolędowanie

Drugiego dnia Godnych świąt zaczynało się kolędowanie. Na terenie Zagłębia spotykano różne grupy kolędników. Pastuszkowie - byli to chłopcy przebrani za pasterzy, którzy śpiewali kolędy i składali życzenia świąteczne. Po domach chodzili także kolędnicy z gwiazdą - było to najczęściej dwóch lub trzech małych chłopców ubranych w kożuchy, z których jeden niósł ruchomą gwiazdę na kiju. Była też grupa herodowa - młodzi chłopcy, którzy chodzili po domach i prezentowali przedstawienie o królu Herodzie. Jeszcze pod koniec XIX wieku w Zagłębiu Dąbrowskim chodziły grupy oprowadzające na powróśle parobka okręconego grochowinami, który głosem naśladował niedźwiedzia. „Niedźwiedź” chodził w towarzystwie umorusanych węglem i sadzą, ubranych w łachmany kolegów udających cyganów. Kolędowanie miało miejsce do Trzech Króli, kiedy to dołączała się kolejna grupa kolędników przebranych za monarchów.

Zagłębiowskie tradycje

Mało zagłębiowskich tradycji przetrwało do dziś. Większość z nich jest już tradycjami ogólnopolskimi, jak np. ubieranie choinki czy dzielenie się opłatkiem. Istnieją jednak pewne regionalne różnice w podawanych na stół wigilijny potrawach: u nas makiełki (kluski z makiem) i pierogi, na Górnym Śląsku - makówki (bułka z makiem układana warstwowo) i moczka. W Zagłębiu długo kultywowane były zwyczaje kolędnicze. Jeszcze w latach 90. XX wieku w Sosnowcu-Zagórzu istniała grupa herodowa, która obchodziła domy, wystawiając przedstawienia. Była to wieloletnia tradycja. Grupa ta miała stałą publiczność, którą co roku odwiedzała i która bardzo często niejako zamawiała sobie wizytę Herodów, gdyż kolędnicy zapowiadali szczęście na nadchodzący rok, a nieprzyjęcie ich było wielkim nietaktem.

Oprac. Julia Polak

2009-12-31 00:00

Oceń: 0 -1

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Legenda św. Jerzego

Niedziela Ogólnopolska 16/2004

[ TEMATY ]

święty

św. Jerzy

I, Pplecke/pl.wikipedia.org

Święty Jerzy walczący ze smokiem. Rzeźba zdobiąca Dwór Bractwa św. Jerzego w Gdańsku

Święty Jerzy walczący ze smokiem. Rzeźba zdobiąca Dwór Bractwa św. Jerzego w Gdańsku

Św. Jerzy - choć historyczność jego istnienia była niedawnymi czasy kwestionowana - jest ważną postacią w historii wiary, w historii w ogóle, a przede wszystkim w legendzie.

Św. Jerzy, oficer rzymski, umęczony był za cesarza Dioklecjana w 303 r. Zwany św. Jerzym z Liddy, pochodził z Kapadocji. Umęczony został na kole w palestyńskiej Diospolis. Wiele informacji o nim podaje Martyrologium Romanum. Jest jednym z czternastu świętych wspomożycieli. W Polsce imię to znane było w średniowieczu. Św. Jerzy został patronem diecezji wileńskiej i pińskiej. Był także patronem Litwy, a przede wszystkim Anglii, gdzie jego kult szczególnie odcisnął się na historii. Św. Jerzy należy do bardzo popularnych świętych w prawosławiu, jest wyobrażany na bardzo wielu ikonach.
CZYTAJ DALEJ

Franciszka myśli do zapamiętania

Niedziela Ogólnopolska 10/2025, str. 22-26

[ TEMATY ]

rocznica

papież Franciszek

Karol Porwich/Niedziela

Papież Franciszek na Jasnej Górze

Papież Franciszek na Jasnej Górze

W 12. rocznicę wyboru kard. Jorge Mario Bergoglia na papieża przypominamy tuzin wypowiedzi Ojca Świętego, które w naszej opinii warte są zapamiętania i głębszego przemyślenia.

1. Bóg nigdy nie przestaje przebaczać! To my nużymy się proszeniem o przebaczenie! On nigdy nie przestaje przebaczać, ale my czasami przestajemy prosić o przebaczenie. Nigdy nie ustawajmy! On jest kochającym Ojcem, który zawsze przebacza, który ma miłosierne serce dla nas wszystkich. My także uczmy się być miłosierni wobec wszystkich.
CZYTAJ DALEJ

W WYDANIU SPECJALNYM „NIEDZIELI” – o papieżu Franciszku mówią jego współpracownicy, dziennikarze, świadkowie

Większość z nas zachwycały przede wszystkim prostota przekazu Franciszka i jego specyficzne podejście duszpasterskie, które zjednały mu sympatię milionów ludzi. Jego pontyfikat już uznano za proroczy, choć gdy dla jednych był wizjonerem, inni uważali go za heretyka.

Jedni z chęcią go słuchali i czytali, inni bez ogródek krytykowali i odrzucali. Jednych inspirował, innych irytował. Kochany, oklaskiwany, ale i nierozumiany – zauważa ks. Jarosław Grabowski. Słowom papieża Franciszka i jego pontyfikatowi przyglądamy się uważnie w wydaniu specjalnym „Niedzieli” nr 17 na 27 kwietnia. Znajdziemy tu przegląd inicjatyw podjętych przez Ojca Świętego, wnikliwy komentarz do jego pontyfikatu, wykaz pielgrzymek oraz myśli, które nam pozostawił. Wypowiedzi współpracowników papieża pozwalają nam spojrzeć na jego postać z innej perspektywy, dostrzec jego charakter, unikatowość i wyjątkowość jego pontyfikatu. Wraz z dodatkiem specjalnym poznajemy papieża Franciszka jeszcze lepiej, zachowując w sercu i umyśle niepowtarzalność jego przesłania.
CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

REKLAMA

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję