Reklama

Często jeżdżę do Rokitna

Niedziela zielonogórsko-gorzowska 51/2009

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Marta Jacukiewicz: - Zacznijmy od początku. Skąd się wziął śpiew w Pani życiu? Jak się zaczęła historia z muzyką?

Eleni: - Urodziłam się w rodzinie bardzo muzykalnej. Byłam dziesiątym dzieckiem - najmłodszym. Widziałam, jak starsze rodzeństwo wychowuje się w duchu muzyki. Grali na gitarach, na mandolinie. I tak naprawdę w domu nie potrzeba było żadnej specjalnej okazji - urodzin czy imienin, żeby usiąść do stołu i zacząć śpiewać. Dużo śpiewaliśmy piosenek greckich. Do 6. roku życia mówiłam tylko w języku greckim. Kochałam muzykę i już w szkole podstawowej śpiewałam w zespole muzyczno-wokalnym „Niezapominajki”. W szkole średniej razem z dwiema koleżankami założyłam zespół „Trio ballada”. W zespole grałyśmy na gitarach, a oprócz tego należałam do chóru szkolnego, który już w tamtych czasach zdobywał trofea.

- W dzieciństwie każdy z nas marzy o tym, kim chciałby zostać, jak dorośnie. Czy przypuszczała Pani, że będzie piosenkarką?

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

- Nigdy nie marzyłam, żeby zostać piosenkarką. Kochałam śpiewać i chciałam zostać nauczycielką wychowania muzycznego, żeby uczyć dzieci śpiewu.

- Jak zatem doszło do tego, że została Pani piosenkarką?

Reklama

- Po maturze zaczęłam śpiewać w greckim zespole „Prometeusz”. Traktowałam to jak przygodę - pośpiewam sobie przez rok i tyle. To był dla mnie czas przed studiami, a więc i szansa na zarobienie własnych pieniędzy, a w ten sposób także finansowe odciążenie rodziców. Zespół ten już w tamtych czasach dobrze funkcjonował. W niedługim czasie były pierwsze nagrania, pierwsze płyty… Miało to trwać tylko rok, a ten rok przedłużył się do 34 lat i trwa do dziś.

- Kto śpiewa, ten dwa razy się modli?...

- Tak jest. Szczególnie wtedy, kiedy chcę przekazać głębsze wartości, staram się to uwypuklić a nawet wyśpiewać.

- „Nic miłości nie pokona” - skąd pomysł na płytę pod takim tytułem?

- W 1995 r., czyli rok po stracie córki Afrodyty, postanowiłam nagrać płytę z przesłaniem dla osób, które przeżywają podobną tragedię, które może stoją na rozdrożu i rozważają, jaką drogę wybrać, co jest najważniejsze w życiu. „Nic miłości nie pokona” to była piosenka przewodnia płyty. W piosenkach z tejże płyty odnosiłam się do wartości chrześcijańskich, do Pana Boga, do wiary. Po wielu latach powstała także książka pod tym samym tytułem.

- Po stracie jedynego dziecka mówi Pani jeszcze o odniesieniu do Pana Boga.

Reklama

- Jeśli jesteśmy chrześcijanami, to mówimy „wierzę”, ale trzeba to odnieść także do drugiego człowieka. Bądźmy w tym konsekwentni. Ciągle powtarzam, że przebaczyć, to nie znaczy zapomnieć. Ja przebaczyłam. Pamiętam z domu rodzinnego, jak moi rodzice przebaczali, jak dzielili się wszystkim, co mieli. Pamiętam to ciągłe przebaczanie. Oni nic nam nie musieli mówić. Nigdy nie słyszałam, żeby rodzice narzekali. Zawsze byli uśmiechnięci, cieszyli się, że dzieci są zdrowe, że oni są zdrowi. A tutaj przecież chodzi o codzienność. I mimo że runął mój cały świat, to został fundament. Jeśli się buduje na Chrystusie, to można się podnieść. Nie mówię, że jest to łatwe. Życie toczy się dalej...

- Jest Pani szczęśliwa. Co wpływa na taki stan?

- Jeśli żyjemy z Chrystusem, to wiemy, że nie zabierzemy tego wszystkiego, co tutaj mamy. Sens ma to, co robimy dla drugiego człowieka. I to, że się kłócimy, to nie jest istotne. Ścieramy się, ale z tego i tak wyniknie jakieś dobro. Jeśli człowiek to zrozumie, nabierze dystansu do swojego zawodu i zastanowi się: „dokąd zmierzam”? Dla mnie najistotniejsze jest to, że pracuję, że śpiewam, że mam koncerty. Zajmuję się także ruchem społecznym, czyli byciem z drugim człowiekiem. Człowiek dzieli się swoim talentem, tym, co dostał od Pana Boga. Myślę, że złapałam taki dystans i jestem szczęśliwa. Wiem, że są ważniejsze sprawy niż nachalne zdobywanie szczytu kariery.

- Koncerty, praca, dom, mnóstwo różnych spraw, a skąd jeszcze w ciągłym zabieganiu czas dla innych?

Reklama

- Jak się coś chce zrobić, to zawsze się wygospodaruje czas. Uważam, że żaden człowiek nie powinien w życiu zapominać o drugim człowieku, i myślę, że jest w tym sens, kiedy człowiek dzieli się swoim talentem. Ja akurat śpiewam i tym śpiewem dzielę się nie tylko podczas koncertów, kiedy jest pełna sala, ale także kiedy mogę dojechać do ludzi, którzy często nie mają możliwości wzięcia udziału w koncertach, jak np. mieszkańcy domów pomocy społecznej. Dla nich to też jest radość, kiedy osobę - do tej pory znaną tylko ze szklanego ekranu - mogą mieć tuż obok siebie, mają możliwość rozmowy. Takie spotkania dają mi dużo siły.

- Angażuje się Pani nie tylko w spotkania ze starszymi osobami, ale także z dziećmi niepełnosprawnymi. Co takie spotkania wnoszą do Pani życia?

Reklama

- Wiele. Ludziom, którzy są fizycznie zdrowi, a ciągle narzekają na coś, życzyłabym, aby chociaż na jeden dzień znaleźli się w hospicjum czy na oddziałach dla takich dzieci. U nich mimo niesprawności fizycznej widać radość. I wtedy uświadamiam sobie, że przecież my nie powinniśmy narzekać. Bywam też w szpitalach, np. w Poznaniu na oddziale dziecięcym, gdzie na sali wykładowej odbywają się takie minikoncerty dla dzieci. To również daje mi siłę. Mam też kontakt ze szkołą specjalną w Gorzowie Wielkopolskim. Jestem przyjacielem tych dzieci i częstym ich gościem podczas jasełek. Dzieci cieszą się, że mogą publicznie je wystawić. Później śpiewam im kolędy, wspólnie śpiewamy, jest też wspólny obiad… Wtedy też spotykają się dzieci z różnych warsztatów terapii zajęciowej. I te spotkania nie odbywają się tylko podczas świąt, ale również przy okazji uroczystości, które obchodzą. Także Wigilia jest organizowana w warsztatach terapii zajęciowej. Dobrze, że są takie warsztaty, ponieważ w ten sposób dzieci mogą rozwijać swoje talenty. Dzieci się tam fantastycznie czują, a rodzicie chociaż przez kilka godzin mają czas dla siebie. Byłam też w Myśliborzu na zielonej szkole, gdzie dzieci jeżdżą. I to trwa już od wielu lat.

- Bywa Pani także w Rokitnie. Skąd się wzięła tradycja pielgrzymowania do tego sanktuarium?

- U nas w parafii jest taka tradycja, że dzieci pierwszokomunijne zawsze jeżdżą na pielgrzymkę do sanktuarium Matki Bożej Cierpliwie Słuchającej do Rokitna. 6 lat temu proboszcz powiedział, że jest organizowana taka pielgrzymka. Pojechałam. Pielgrzymka odbywa się zawsze w maju. Do Rokitna zjeżdżają się wtedy dzieci pierwszokomunijne z Gorzowa Wlkp., Zielonej Góry, Skwierzyny i okolic. Można posłuchać o historii sanktuarium, potem jest Eucharystia. Dla tych dzieci jest to wyjątkowy czas, bo są tam one i tylko one. Osobiście bardzo pokochałam to miejsce, w którym można odnaleźć ciszę, posłuchać własnych myśli, podziękować za opiekę. Bardzo często jeżdżę do Rokitna.

- Zbliżają się święta Bożego Narodzenia. Ma Pani jakieś szczególne wspomnienia z dzieciństwa związane z tym czasem?

- Jako dzieci szykowaliśmy ozdóbki na choinkę, a że byłam najmłodsza, zawsze robiłam łańcuchy z kolorowych wycinanek. Wszystko, oczywiście, robiliśmy własnoręcznie. Tata rano przynosił choinkę i my ją ubieraliśmy. Do nas, dzieci, należało też sprzątanie. Chłopcy trzepali dywany, a dziewczęta myły okna. Pamiętam, kiedy wspólnie z rodzeństwem siadaliśmy w przedpokoju i pucowaliśmy nasze buty. W czasie, kiedy sprzątaliśmy, mama z babcią już szykowały różne smakołyki. Nie czekaliśmy na jakieś większe prezenty. Zawsze rodzice dla nas coś przygotowali, a my dla nich oczywiście laurki. Taki obraz świąt z dzieciństwa pozostał w mojej pamięci i często do niego wracam.

2009-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Ks. Tomasz Trzaska: depresji nie da się zamodlić

Jest dziś potrzeba, żeby w kwestii kryzysów samobójczych budować mosty ze wszystkimi środowiskami: kościelnymi, społeczno-politycznymi, ze szkołą, ze służbą zdrowia, z państwem - po prostu z każdym; to zjawisko dotyczy wszystkich - powiedział metropolita warszawski abp Adrian Galbas.

Abp Galbas wziął udział w spotkaniu "Nie pozwólmy znikać bez słowa” poświęconym profilaktyce, systemom wsparcia i koordynacji działań między instytucjami w budowaniu bezpiecznego otoczenia dla osób w kryzysie psychicznym, które odbyło się w czwartek w Domu Arcybiskupów Warszawskich.
CZYTAJ DALEJ

Co najmniej 36 osób zginęło, a 200 zostało rannych w wyniku zawalenia się rusztowania na kościół

2025-10-02 09:19

[ TEMATY ]

Etiopia

Vatican Media

Co najmniej 36 osób zginęło, a 200 zostało rannych w wyniku zawalenia się prowizorycznego rusztowania na kościół w Etiopii. Do tragedii doszło 1 października, w trakcie nabożeństwa, a informuje o niej francuski dziennik „La Croix”, powołując się na etiopskie media.

Do zawalenia się drewnianego rusztowania w kościele w miejscowości Arerti, ok. 70 km od stolicy Addis Abeby doszło w godzinach porannych, gdy liczna grupa wiernych znajdowała się w świątyni. Zginęło co najmniej 36 osób a 200 zostało rannych, jednak, jak podkreśla szef lokalnej policji Ahmed Gebeyehu, liczba ta może wzrosnąć. Zawalone rusztowanie, służące do prowadzenia prac wykończeniowych, skonstruowane było z grubych drewnianych pali.
CZYTAJ DALEJ

Kapłaństwo jak jutrzejsza gazeta [Felieton]

2025-10-02 23:00

Obraz wygenerowany przez AI

Czytałem wczoraj, że ma powstać nowy religijny kanał TV. Zainteresowany temat zacząłem sprawdzać, jaką linię ma koncern go prowadzący. Przeglądając programy TV emitowane przez tego wydawcę natknąłem się na serial, który uwielbiałem w późnym dzieciństwie - “Zdarzyło się jutro”. Było w nim coś niezwykłego. Gary Hobson, zwyczajny facet z Chicago, codziennie rano dostawał gazetę z przyszłości. Nie był superbohaterem w pelerynie, nie miał broni ani pieniędzy, ale miał tylko poczucie misji i odpowiedzialności. Wiedział co się może wydarzyć i miał świadomość, że brak reakcji może doprowadzić do tragedii.

Przypominając sobie niektóre wątki przyszła mi myśl, że główny bohater dzień po dniu walczy o nadzieję. Wielu bohaterów, którym pomaga Gary to ludzie będący na skraju życia, przejawiający brak nadziei. A on swoją postawą i słowem namawiał, że jeszcze nie wszystko stracone, że można się podnieść, że jeszcze jest czas, że można inaczej.
CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

REKLAMA

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję