Wielu ludzi na widok osoby żebrzącej ogarnia pogarda i obrzydzenie. Nie zawsze uczucia te wywołuje kwaśna woń długo niemytego ciała czy brunatna warstwa pokrywająca brudną wyciągniętą rękę. Z badań wynika, że oprócz podejrzliwości wobec żebrzących o to, że są zwykłymi naciągaczami, bardzo często pogardę wywołuje w nas ich uniżona postawa prośby. Jesteśmy formowani tak, aby osiągać sukcesy. Programowani w taki sposób, aby nieustannie dążyć do własnej niezależności: finansowej, zawodowej, również niezależności w relacjach z innymi ludźmi. Często słyszymy: „Nie będę się prosił. Sam sobie poradzę. Kto, jeśli nie ja”. Zgadzamy się, nawet podświadomie, na wmanipulowywane w nas idee o samowystarczalności. Zgadzamy się, choć wszczepieni w Chrystusa przez sakrament chrztu, nosimy w swym sercu zupełnie inny porządek.
Chrystusowa Ewangelia staje w poprzek idei o samowystarczalności. Gdy Chrystus uczy Apostołów modlitwy, bezustannie powraca do modlitwy prośby. „PROŚCIE, A BĘDZIE WAM DANE” (Łk 11,9). Czy można wobec takiego nalegania ze strony Chrystusa wątpić w to, że modlitwa prośby, postawa prośby ma ogromne znaczenie? Skoro sam Bóg uczy nas, w jaki sposób prosić, to znaczy, że akt prośby jest nie tylko ważny, ale wręcz konieczny dla naszego życia duchowego. Proszenie to poniekąd postawa żebraka, dawanie - osób hojnych i możnych. Wielu z nas zapewne chciałoby się zaliczać do tych drugich. A jednak wobec Boga jesteśmy biedakami wystającymi na zakrętach świata z wyciągniętą ręką, drżącą i brudną. Nie mamy niczego, czego wcześniej nie otrzymalibyśmy od Niego. Nawet nasze pragnienie miłości, niezaspokojenie i szukanie jej mamy od Niego.
Jeśli uda nam się stanąć przed Bogiem w postawie prośby i wytrwać w niej przez całe życie, doświadczymy rzeczywistego obdarowania dziecka przez najhojniejszego z ojców.
Pomóż w rozwoju naszego portalu