Reklama

Niedziela Częstochowska

Aleje, megakoncerty i pielgrzymi

Niedziela częstochowska 33/2013, str. 4-5

[ TEMATY ]

Częstochowa

senior

Bożena Sztajner/Niedziela

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Letni wieczór, jeszcze gorączka w powietrzu, gęstym, że można kroić. Poproszono mnie o podrzucenie wiatraczka znajomej seniorce. Mieszka w II Alei NMP w Częstochowie niedaleko Banku Śląskiego. Wtaszczam na piętro wiatrak, starsza pani otwiera, a w mieszkaniu piec. Okna szczelnie pozamykane. Oddychać się nie da. Już mam zapytać, dlaczego na Boga tych okien nawet nie rozszczelni, gdy dobiega mnie dźwięk. Zaskakująco mocny. Kątem oka zanotowałem drgnienie szklanki na stoliku.

Okazuje się, że seniorka siedzi tak za każdym razem, gdy na placu Biegańskiego odbywa się impreza z cyklu: „Aleje - tutaj się dzieje”. Napisali, że to impreza kulturalna, ale ludzie w okolicy mówią raczej, że to skaranie boskie.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

- Wiem, że młodzi muszą się wyszaleć, ale tutaj wszędzie w okolicy mieszkają ludzie starsi, z małymi dziećmi, chorzy, niepełnosprawni... Dlaczego zmusza się nas do słuchania tego rodzaju muzyki? - mówi znajoma seniorka.

Się dzieje niefajnie

Reklama

Postanawiam sprawie przyjrzeć się bliżej. Na placu stoi kościół św. Jakuba. Wielu częstochowian lubi tu przychodzić na niedzielną Mszę św., bo jak mawiają „u Jakuba jest nastrój”. Rozmawiam z proboszczem - ks. kan. Stanisławem Mendakiewiczem. - Modlić się nie można, żyć się nie da. W parafii popołudniami odprawia się nabożeństwa, są pogrzeby, śluby. Wieczorem Msze św. A tu hałas wielki, dokuczliwy, nie pozwalający się skupić. Chodziłem do wydziału kultury porozmawiać, próbowałem negocjować z muzykami na placu. Bez rezultatów.

Ksiądz radzi, żeby popytać ludzi. Kogokolwiek w obrębie placu. Dzwonię pod przypadkowo wybrane numery w domofonach bloków i kamienic przylegających do placu Biegańskiego. Ludzie mało rozmowni, jednak, gdy pytam o koncerty i hałas - nie odkładają słuchawki.

- To nie jest tak, że koncert zaczyna się wieczorem i kończy ok. godz. 23 - starszy pan od ponad pół wieku mieszka w II Alei NMP. - Ja mam tolerancję wobec młodości i muzyki. Niestety, próby trwają przez cały dzień. A wie pani, takie próby to regularne rzępolenie. Oni się muszą zgrać. A ilość głośników jest tak wielka, jakby chcieli udowodnić, że są lepsi od tych spod Jeryha. Koszmar. Nie jest człowiek w stanie nic zrobić, ani telewizji pooglądać, ani się zdrzemnąć.

- Całe lata sąsiadka zazdrościła mi widoku na plac, bo ma okna od podwórka. Teraz ja zazdroszczę jej. Ma nieco ciszej… - wtrąca przechodząca obok kobieta.

Nie wszystkim do śmiechu

Reklama

Po godz. 23 kończy się granie, ale nie zabawa. Ludzie, często pod wpływem alkoholu, rozkręceni, chcą więcej. Zaczyna się dokazywanie w mniejszych grupach. Towarzystwo rozlewa się po okolicy. Wchodzi rozkołysanym krokiem w boczne uliczki. Wąskie, pełne zakamarków, podwórek. Im więcej alkoholu, tym głośniej, a alkohol kupi się w centrum o każdej porze. Kogo nie stać na knajpki, spożywa w bramie, w zaułkach. Toalet nigdzie nie ma. Więc kwestie fizjologiczne załatwia się tam, gdzie się pije albo kilka kroków dalej. Policji też jakby mniej. Zapewne zareagują, ale już na konkretne wezwanie do bójki czy awantury.

- Bawią się do jakiejś 3 czasem 4 nad ranem. Ryki - bo teraz nie wiem czy zauważyłaś - już się nie krzyczy, ani nie wrzeszczy. To jest taki ryk kibola. Z samych czeluści gardła. Bardzo ochrypły i równie nośny. Jak ci tak ryczą pod oknem w nieregularnych odstępach czasu, nie ma szansy na sen. Kiedyś, chyba w tamtym roku, wzywaliśmy policję. Teraz już nie, chyba, ze zaczną się bić. Bo zdarzyło się nam, że policjanci przyjechali, a delikwenci, jak ich tylko zobaczyli wjeżdżających na ulicę, dali dyla w Aleje. Musieliśmy się tłumaczyć, ale wyszło głupio, że jesteśmy przewrażliwieni. Niby jeszcze młodzi, a się czepiamy. Jak człowiek co piątek i sobotę ma takie imprezy pod blokiem, to nerwy nie wytrzymują. Koncert dobra rzecz, ale nie w tak gęsto zaludnionym miejscu, jak centrum i z taką częstotliwością.... Coś opowiem. Wracam sobie przez miasto późnym popołudniem w środku tygodnia. Na placu pod parasolem z logo miejskim głośna muzyka. Stoją jakieś leżaki, koleś coś tam nawija i zero ludzi. Oni pewnie zjawią się jakoś pod wieczór, ale wcześniej skatuje się tubylców tym rąbaniem przez kilka godzin... - mówi mieszkanka ul. Kilińskiego.

Centrum nie dla megakoncertów

Reklama

Monika jest organistką i w ostatnią sobotę lipca grała na popołudniowym ślubie w kościele św. Jakuba. - Nie słyszałam siebie. Z placu szedł dźwięk w takiej sile, że mam nadzieję, iż młodzi słyszeli księdza i siebie nawzajem. Szkoda mi było tych ludzi. Ślub to w końcu wielkie wydarzenie, miesiące przygotowań, a tu takie decybele, że witraże drżą w oknach...

Marzena z mężem przestali latem chodzić do św. Jakuba, bo nie mogą się skupić na modlitwie, przeszkadza im harmider dochodzący z placu. - Nie można terroryzować połowy dzielnicy, bo ktoś wymyślił sobie megakoncert w środku miasta. I reszta ma się dostosować i siedzieć cicho - mówią oburzeni.

- Nie lubię określenia „megakoncert” - przyznaje ks. Stanisław Mendakiewicz i opowiada, jak to po ostaniem lipcowym „megakoncercie”, w niedzielny poranek zebrali na przykościelnym placu 4 wory butelek po piwie. Nie udało im się niestety zneutralizować zapachu.

- Cały plac ludzi, a organizatorzy stawiają kilka toy-toyi. Po kilku godzinach fetor idzie z każdego zakamarka w okolicy - skarży się p. Ryszard z ul. Racławickiej.

- Dla mnie klimat centrum, deptaku śródmiejskiego skłania do innego rodzaju muzykowania. Takiego, który może z przyjemnością słuchać więcej ludzi, niż tylko młodzi. Podobają mi się młodzi muzycy grający na harmonii. Nieźle brzmi samotny solista śpiewający w górnej części III Alei. Czasem pojawi się jakiś skrzypek, jakiś jazzik… Miło dla ucha - opowiadają siedzący na ławeczkach w Alejach.

Musimy się skrzyknąć

Reklama

Jak na razie wiemy tylko tyle, że na dokuczliwy hałas skarżył się w ubiegłym roku tylko proboszcz ze św. Jakuba. Kilka osób spotkanych na placu twierdzi, co prawda, że było w magistracie ze skargą, jednak trzeba przyznać, że mieszkańcy okolic placu niespecjalnie się mobilizują, by zaprotestować wspólnie. A wiadomo, że takiego protestu władze miejskie nie mogłyby już zbagatelizować.

- Gdy narzekam, że nie mogę się w spokoju modlić, zawsze znajdzie się ktoś, kto wyciągnie sprawę pielgrzymek i Jasnej Góry. Że też hałas całodzienny, że z wałów jasnogórskich powinni modlić się ciszej. Moim zdaniem lewicowy samorząd już to załatwił. A żądać, żeby po Częstochowie nie chodzili pielgrzymi, to jakby zakazać festiwalu w Cannes czy procesji świateł w Lourdes! Przecież to jedyny koloryt tego miasta - jego cechą charakterystyczną jest właśnie sierpniowe pielgrzymowanie. Mieszkam na ul. Nowowiejskiego od dziecka, słyszę te pielgrzymki rok w rok, ale to jest jak fiesta, a nie rykowisko. Nie wiem, jak można nie dostrzegać różnicy. Pątnicy nie zakłócają mi nocnej ciszy, nie awanturują się po nocach. Nie są niebezpieczni, a ci młodzi z placu - nie wszyscy, oczywiście - przyjemni i pokojowo nastawieni raczej nie są - opowiada „Niedzieli” rodowita częstochowianka.

Komentarz władz

Poprosiliśmy też o komentarz władze miejskie. W odpowiedzi Biuro Prasowe Urzędu Miasta Częstochowy przysłało do redakcji oświadczenie tej treści: „W Częstochowie, tak jak w każdym mieście, obserwujemy duże zapotrzebowanie na imprezy plenerowe, szczególnie w okresie letnim cieszą się ogromnym powodzeniem i frekwencją. Liczny udział mieszkańców w miejskich wydarzeniach jest świadectwem ich zainteresowania. Z myślą o mieszkańcach Miasto zobowiązuje się do organizacji koncertów czy innych wydarzeń w przestrzeni miejskiej. Zdarza się, że na imprezie pojawiają się hałaśliwe osoby, które nie potrafią właściwie się zachować. To jest cena, którą płacą nie tylko uczestnicy, dlatego jako organizatorzy każdorazowo zabiegamy o zachowanie kultury i bezpieczeństwo. Stąd wynajem profesjonalnej agencji ochrony i aktywne współdziałanie służb: Straży Miejskiej i Policji. W przypadku ostatnich imprez nie odnotowaliśmy żadnych poważnych interwencji, poza wykroczeniami dotyczącymi spożywania alkoholu w miejscu zabronionym. Na osoby, które się ich dopuszczały nałożono mandaty karne. Nikt nie zgłaszał awantury czy rozróby. Tym samym trudno nam ustosunkować się do zarzutu. Przepraszamy za wszelkie uciążliwości. Sierpniowe imprezy plenerowe o charakterze masowym zaplanowane są przy Promenadzie”.

Mieszkańcy centrum mogą więc liczyć na chwilę wytchnienia? Miejmy nadzieję.

2013-08-13 10:51

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Z Maryją idziemy w przyszłość

W dniach od 7 do 8 maja br. pod hasłem „Z Maryją idziemy w przyszłość" odbyła się kolejna Ogólnopolska Pielgrzymka Akcji Katolickiej na Jasną Górę. W pierwszym dniu spotkania w auli Domu Pielgrzyma konferencję zatytułowaną : „Do czynu katolickiego przejść musimy. Duchowość Akcji Katolickiej według kard. Augusta Hlonda” wygłosił ks. dr Bogusław Kozioł SChr, wicepostulator procesu beatyfikacyjnego kard. Augusta Hlonda.

Potem odbyła sie dyskusja, po której udano się pod tablicę kard. A. Hlonda, gdzie złożono kwiaty oraz odczytano Akt Oddania Matce Bożej wszystkich trosk współczesnej Polski. Pierwszy dzień Pielgrzymki Akcji Katolickiej zakończył Apel Jasnogórski, który poprowadził bp Mirosław Milewski, Krajowy Asystent Akcji Katolickiej oraz nocne, modlitewne czuwanie. W drugim dniu w kościele Św. Zygmunta w Częstochowie już w godzinach porannych zaczęli się gromadzić wszyscy uczestnicy Pielgrzymki Akcji Katolickiej. Do zebranych przemówili m.in.: bp Mirosław Milewski, Krajowy Asystent Akcji katolickiej, Urszula Furtak, prezes Zarządu KIAK, Kazimierz Kryla, wiceprezes KIAK. W imieniu abp. Wacława Depo, metropolity częstochowskiego głos zabrał ks. Andrzej Kuliberda, wikariusz biskupi ds. duszpasterskich. Nastepnie wręczono medale „Za dzieło apostolstwa”.
CZYTAJ DALEJ

Egipt: historyczny klasztor św. Katarzyny na Synaju przechodzi na własność państwa

2025-05-30 16:08

[ TEMATY ]

Egipt

św. Katarzyna

klasztor

Synaj

wikipedia/Berthold Werner

Klasztor Świętej Katarzyny znajdujący się u stóp Góry Świętej Katarzyny i góry Synaj, na półwyspie Syna.

Klasztor Świętej Katarzyny znajdujący się u stóp Góry Świętej Katarzyny i góry Synaj, na półwyspie Syna.

Po 15 wiekach niezależnego istnienia prawosławny klasztor św. Katarzyny na półwyspie Synaj, mający status autonomicznego Kościoła prawosławnego, staje się własnością państwa egipskiego. Taką decyzję wydał 28 maja sąd w Ismailiji, co oznacza w istocie skonfiskowanie przez władze państwowe ogromnego bogactwa materialnego i duchowego tego obiektu: prastarych ikon, rękopisów, starodruków, bibliotek i innych dóbr, wpisanego na Listę Światowego Dziedzictwa UNESCO.

Klasztor św. Katarzyny powstał około 530 roku na rozkaz cesarza bizantyjskiego Justyniana I, choć pierwszą kaplicę wzniesiono tam na początku IV wieku na polecenie cesarzowej Heleny (zmarłej około 328-330 roku) i jest najstarszym, działającym do dzisiaj. monasterem chrześcijańskim na świecie. Znajduje się w wąskiej dolinie Wadi al-Dajr na południu Synaju w miejscu, w którym tradycja biblijna umiejscowiła krzak gorejący, z którego Bóg przemawiał do Mojżesza (Wj 3, 1-6), a w pobliżu wznosi się góra Synaj, zwana też Górą Mojżesza, gdzie miał on otrzymać od Boga tablice Dekalogu. Obiekt, otoczony wysokim na 12-15 metrów i grubym na ponad półtora metra murem obronnym, jest położony na wysokości 1570 m npm.
CZYTAJ DALEJ

Już 50 lat niosą Boga ludziom

2025-05-31 19:34

Magdalena Lewandowska

Złoci jubilaci z abp. Józefem Kupnym

Złoci jubilaci z abp. Józefem Kupnym

– Wasze życie pokazuje, że kapłaństwo to nie zawód, ale przymierze, to nie stanowisko, ale służba – mówił w jubileusz 50-lecia kapłaństwa ks. Paweł Cembrowicz.

Złoty jubileusz kapłaństwa świętowali w katedrze wrocławskiej kapłani wyświęceni tam 50 lat temu – 26 diakonów przyjęło wtedy świecenia prezbiteratu z rąk bpa Wincentego Urbana. Uroczystej Eucharystii pół wieku później przewodniczył abp Józef Kupny. – Święcenia kapłańskie przyjęliście w 1975 roku. Dla mnie również ten rok jest bardzo ważny, dlatego, że właśnie wtedy rozpoczynałem studia teologiczne – wspominał abp Kupny. – Kapłaństwo to coś wspaniałego i im bardziej sytuacja zewnętrzna sprawia, że jest kapłaństwo jest w jakiś sposób atakowane, tym bardziej powinno nas to mobilizować, żebyśmy byli czytelnym znakiem Bożej miłości – podkreślał metropolita wrocławski. Przypomniał, że kiedy rodził się protestantyzm, kiedy masowo odchodzono od Kościoła, właśnie wtedy Kościół podjął ważny wysiłek ukazywania piękna kapłaństwa, by przyciągnąć ludzi młodych do służby Bogu. – Przeżywając z wami ten piękny jubileusz, chcemy prosić o liczne powołania kapłańskie i zakonne, by nie zabrakło pracowników na żniwie Pana. Gratuluję wam 50-lecia kapłaństwa i dziękuję za waszą wierną posługę, oddanie. Proszę wszystkich kapłanów, żebyśmy byli widocznym znakiem Bożej miłości, Bożego przebaczenia. Żebyśmy tak żyli, aby wierni, którzy się w nas wpatrują, odzyskiwali nadzieję – przemawiał abp Kupny.
CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

REKLAMA

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję