Reklama

Kościół

Ks. Wojciech Węgrzyniak: Zniewolenia współczesnego Kościoła

W czasach, gdy słowo „wolność” jest odmieniane przez wszystkie przypadki, a jednocześnie coraz trudniej uchwycić jego prawdziwy sens, ks. Wojciech Węgrzyniak zaprasza czytelników do zatrzymania się i refleksji.

2025-04-09 21:13

[ TEMATY ]

Kościół

ks. Wojciech Węgrzyniak

Karol Porwich/Niedziela

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Jego najnowsza książka Wolność po Bożemu to nie tylko zbiór duchowych przemyśleń, ale przede wszystkim praktyczny przewodnik po jednej z najważniejszych wartości w życiu człowieka. Jak pisze autor – być może właśnie ta publikacja będzie impulsem do poszukiwania wolności w Twoim życiu.

Wolność, podobnie jak powietrze, jest czymś, co wydaje się oczywiste – do momentu, gdy zaczyna jej brakować. Choć żyjemy w świecie, który deklaruje nieskrępowaną swobodę wyborów, wiele osób doświadcza głębokich wewnętrznych zniewoleń: lęków, presji społecznej, uzależnień czy schematów myślowych. Ks. Węgrzyniak nie tylko diagnozuje te problemy, ale pokazuje, jak z nimi walczyć, gdzie szukać źródeł prawdziwej wolności i jak nie dać się zwieść jej fałszywym wersjom.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Autor prowadzi czytelnika w duchowej podróży, której celem jest autentyczna wolność – ta, którą daje Bóg. Odwołując się do Pisma Świętego, nauczania Kościoła i własnego doświadczenia duszpasterskiego, przedstawia trzy biblijne recepty na wolność. Każda z nich staje się konkretną propozycją dla współczesnego człowieka, który pragnie wewnętrznego pokoju i życia w prawdzie.

Reklama

Książka Wolność po Bożemu nie unika również trudnych tematów. Ks. Węgrzyniak podejmuje refleksję nad zniewoleniami, które dotykają także Kościoła – instytucji, która powinna być przestrzenią wolności, a czasem sama staje się jej ograniczeniem. Autor nie boi się zadawać pytań, które mogą poruszyć sumienia zarówno duchownych, jak i świeckich. Robi to jednak z miłością do Kościoła i w duchu ewangelicznej prawdy.

Jednym z największych atutów książki jest jej język – przystępny, pełen anegdot, obrazów i trafnych porównań. Dzięki temu Wolność po Bożemu nie jest hermetycznym wykładem teologicznym, ale książką, która przemawia do każdego – niezależnie od wieku czy duchowej drogi. To propozycja zarówno na indywidualną pracę nad sobą, jak i na czas rekolekcji, spotkań wspólnotowych czy duszpasterskich rozmów.

Myślą przewodnią publikacji stają się słowa z Listu do Galatów: „Ku wolności wyswobodził nas Chrystus” (Ga 5,1). Węgrzyniak przypomina, że wolność nie jest darem danym raz na zawsze – trzeba ją pielęgnować, zdobywać, a czasem także odzyskiwać. W tym kontekście wyjątkowo wybrzmiewają słowa Jana Pawła II: „Wolności nie można tylko posiadać, ale trzeba ją stale zdobywać”.

Ks. Wojciech Węgrzyniak to postać dobrze znana w środowisku teologicznym i duszpasterskim. Kapłan, biblista, rekolekcjonista, wykładowca Uniwersytetu Papieskiego Jana Pawła II, a jednocześnie duszpasterz żywo zaangażowany w życie Kościoła. Jego książka Wolność po Bożemu to nie tylko owoc intelektualnych poszukiwań, ale przede wszystkim świadectwo wiary i pragnienia dzielenia się nadzieją, że prawdziwa wolność jest możliwa – dla każdego z nas.

Zniewolenia współczesnego Kościoła

Reklama

Fragment książki „Wolność po Bożemu”. KLIKNIJ I KUP CAŁOŚĆ W NASZEJ KSIĘGARNI!

Rozpocząłem tę książkę próbą znalezienia odpowiedzi na pytanie: „Dlaczego temat wolności jest tak ważny?”. Później próbowałem znaleźć przyczyny zniewoleń i odpowiednie na te zniewolenia lekarstwa. Na koniec chciałbym się z wami podzielić moimi subiektywnymi oczywiście spostrzeżeniami na temat zniewolenia współczesnego Kościoła, a także tym, jaką drogę ku wolności dla tego Kościoła dostrzegam. Po tych dwudziestu kilku latach kapłaństwa i już ponad pięćdziesięciu latach życia trochę widzę, z jakiego Egiptu powinien wyjść Kościół w XXI wieku. Może ktoś z was odnajdzie siebie w niektórych z wymienionych przeze mnie sytuacji zniewoleń. Jeśli tak się stanie, przyjrzyjcie się temu z uwagą. Może nie jest za późno, żeby znaleźć prawidłową drogę, tę ku wolności. Posłuchajcie kilku przykładów. Tak chyba będzie mi najłatwiej wam przekazać to, co chcę powiedzieć.

Reklama

Pierwszym zniewoleniem Kościoła jest zniewolenie liczbami. Kiedyś było bardzo dużo wierzących Polaków, bardzo dużo pielgrzymów, wielu Polaków podczas uroczystości na placu św. Piotra, wielu kleryków w seminariach. Mieliśmy wówczas takie wrażenie, a właściwie przekonanie, głównie po czasach komunizmu, że jest u nas w Polsce rzeczywiście taki „boom” na wiarę. Zachód oczywiście jest zepsuty, ale nie my, nie Polacy! Tak było. Pamiętam, że jak ja poszedłem do seminarium w 1992 roku, to powiedziano nam, że jesteśmy ostatnim tak licznym rocznikiem, bo potem liberalizm nas zniszczy. No, ale nas jednak nie zniszczył przez kolejnych pięć, dziesięć, piętnaście, dwadzieścia lat. W ostatnich latach widzimy jednak wyraźne tąpnięcie i w seminariach, i w zakonach. Kiedyś nawet jedne siostry poprosiły, żebym wygłosił dla nich konferencję podnoszącą je na duchu, bo mają coraz mniej powołań. Pamiętam, że wtedy tę moją mowę zacząłem od pytania: „Czy jesteście gotowe na wymarcie? Bo dinozaury wymarły, a były wspaniałymi stworzeniami, które jednak istniały tylko przez pewien czas...”. Siostry były zaskoczone.

I z nami w Kościele jest podobnie, że w naszych sercach rodzi się taki lęk wynikający z tego zmniejszania się liczb. Boimy się, że będzie za mało ludzi w zakonach, za mało ludzi na rekolekcjach i w ogóle w Kościele, że będzie za mało odsłon kazania w internecie. Jesteśmy więc zniewoleni tymi liczbami i statystykami. Żyjemy w lęku przed spadkiem liczby wiernych na słupkach. Tak właśnie trochę w Kościele jest. Nigdy nie zapomnę pewnych rekolekcji, które prowadziłem. Parafia około ośmiu tysięcy wiernych. Całą niedzielę mówiłem kazania, na każdej Mszy, więc trochę ludzi mnie słuchało, również wielu młodych. We wtorek, Msza o godzinie 19.00 dla młodzieży – przyszło sześć osób. Wszyscy zostali w domach przed telewizorami, bo to była peregrynacja obrazu Pana Jezusa Miłosiernego. A my prawie sami w tym kościele, dwóch katechetów z liceum i sześć osób... Usiadłem z nimi w ławkach, powiedziałem konferencję, było wystawienie Najświętszego Sakramentu. Pamiętam, że wtedy tak sobie pomyślałem: „Moja mama miała tylko czwórkę, a ja mam aż szóstkę i to bez żadnych zabiegów!”. Potem sobie księża ze mnie żartowali i pytali: „Poważnie, dla sześciu osób konferencję wygłosiłeś?”. Ano wygłosiłem. Wiecie, ja w życiu nie spotkałem takiej matki czy ojca, którzy by powiedzieli swoim dzieciom, że dla dwójki czy dla czwórki dzieci to im się nie opłaca gotować.

Reklama

Zmierzam do tego, że mamy czasem w mentalności Kościoła takie przywiązanie do liczb. Nie twierdzę, że powinniśmy zupełnie to lekceważyć, ale jestem przekonany, że to nas nie może zniewalać. Bo to nie jest priorytet Kościoła. Co nam mówi o tym Biblia? Mówi, że liczba to jest wielkie błogosławieństwo. Bóg pragnie zbawienia wszystkich ludzi. Jezus mówi: „Idźcie więc i nauczajcie wszystkie narody, udzielając im chrztu w imię Ojca i Syna, i Ducha Świętego” (Mt 28,19) albo w innym miejscu: „Żniwo wprawdzie wielkie, ale robotników mało; proście więc Pana żniwa, żeby wyprawił robotników na swoje żniwo” (Łk 10,2). Są więc, jak widzicie, w Piśmie Świętym takie słowa, które świadczą o jednym, że Pan Bóg chce dotrzeć do wszystkich; Panu Bogu zależy na liczbie tych, którzy w Niego uwierzą. Mamy jednak z drugiej strony takie fragmenty, które mówią o tym, że pragnienie „liczby” może być oznaką pychy. W dwudziestym czwartym rozdziale Drugiej Księgi Samuela czytamy: „Jeszcze raz Pan zapłonął gniewem przeciw Izraelitom. Pobudził przeciw nim Dawida, mówiąc: «Idź i policz Izraela i Judę»” (2 Sm 24,1), a w Pierwszej Księdze Kronik powstał szatan przeciwko Izraelowi i pobudził Dawida, żeby policzył Izraela. Można więc powiedzieć, że pragnienie policzenia w Starym Testamencie może być uznane za oznakę pychy. Nieraz słyszymy od księży: „O, ja mam we wspólnocie trzysta osób!”, „O, a u mnie na oazie było sto czterdzieści osób!”, inny jeszcze powie: „O, a na mój profil wchodzi najwięcej ze wszystkich!”.

Reklama

Powiem wam szczerze, pycha jest tak blisko człowieka, jak mało co. Jest więc w tym przywiązaniu do liczb niebezpieczeństwo zniewolenia nimi. A nam zasadniczo powinno chodzić o zbawienie. Gdy ludzie pytali Pana Jezusa, czy wszyscy będą zbawieni, to co im wtedy odpowiedział? „Usiłujcie wejść przez ciasne drzwi; gdyż wielu, powiadam wam, będzie chciało wejść, a nie zdołają” (Łk 13,24). Nie pytajcie więc, ilu będzie zbawionych, nie myślcie, czy wszyscy, czy nie wszyscy pójdą do nieba, nie przerażajcie się tym, że jest mniej czy więcej powołań zakonnych albo ludzi w kościołach, ale po prostu starajcie przez ciasne drzwi wejść do Bożego Królestwa. Nie idźcie na łatwiznę, bo sam Chrystus przestrzega: „Wchodźcie przez ciasną bramę. Bo szeroka jest brama i przestronna ta droga, która prowadzi do zguby, a wielu jest takich, którzy przez nią wchodzą. Jakże ciasna jest brama i wąska droga, która prowadzi do życia, a mało jest takich, którzy ją znajdują!” (Mt 7,13-14). Nie lękajcie się więc, ale stawiajcie krok za krokiem na drodze do wolności. Pan Bóg mówi przez św. Pawła, przez ludzi natchnionych: „Na moje życie – mówi Pan – przede Mną zegnie się wszelkie kolano, a każdy język wielbić będzie Boga. Tak więc każdy z nas o sobie samym zda sprawę Bogu” (Rz 14,11-12). Bóg swojemu Synowi darował imię ponad wszelkie imię, aby na Imię Jezusa zgięło się każde kolano istot niebieskich i ziemskich. Chcąc wierzyć Nowemu Testamentowi, wszyscy zostaną chrześcijanami, tylko niektórzy przed śmiercią, a reszta po śmierci. Zgodnie z tym przekonaniem bycie wierzącym to jest zawsze kwestia czasu. Nie zajmujmy się więc tym, czy wszyscy, czy nie wszyscy będą zbawieni, bo każdy zda sprawę ze swojego życia, a nie z życia innych ludzi. Jest też w Piśmie Świętym wyraźnie napisane, że jeśli gdzieś nie będą was chcieli, jeśli nie dadzą gdzieś posłuchu waszym słowom, macie takie miejsce zostawić i, wychodząc z tego domu czy miasta, jeszcze powinniście strząsnąć proch z waszych nóg (por. Mt 10,14). W chrześcijaństwie nie jest to wszystko takie proste. Ważne jest, żeby mieć takie nastawienie, taką wewnętrzną prośbę: „Panie Boże, chcę, żeby wszyscy wierzyli w Ciebie, chcę, żeby wszyscy Cię słuchali”. To miej w sercu, a żyj tak, jak potrafisz najlepiej. Staraj się żyć tak, aby twoje czyny świadczyły o tym, że warto być osobą wierzącą. Resztę zostaw Panu Bogu. Bóg jest dobry. Wracając jeszcze do tych zatroskanych zakonnic, zobaczcie, Pan Bóg jakoś je zabezpieczył materialnie. Jeśli będzie ich za mało i będzie się im trudniej utrzymać, wtedy może trzeba sprzedać budynki, które są w ich rękach, i będą pieniądze na utrzymanie reszty. Bóg troszczy się o swoje dzieci. Jeśli idziesz za głosem Boga, wszystko będzie tak, jak powinno. Zobaczcie, nie ja wymyśliłem swoje powołanie, Bóg wybiera księży, siostry zakonne. Powołania biskupie to są wybory ludzi, ale samo powoływanie do kapłaństwa czy życia zakonnego to tajemnica. Nikt tam nie ma nic do gadania. Ja po maturze poszedłem do księdza zapytać, co on sądzi o tym, że myślę o seminarium. Bo myślałem o takiej drodze życiowej, ale miałem też wątpliwości. Wikary mnie wtedy zapytał: „Ty masz wątpliwości? My wszyscy wiemy, że ty pójdziesz na księdza, a ty tego nie wiesz?”. Tak to właśnie z naszymi wyborami bywa, że powinniśmy patrzeć na siebie i w siebie. Proszę mnie źle nie zrozumieć, ale trzeba trochę działać jak ci śpiewający w operetce. Oni grają swoją muzykę. Nie rozglądają się dookoła, że choćby na występy Zenka Martyniuka przychodzi więcej ludzi. Nie zmieniają repertuaru, nie chodzą po weselach. Oni po prostu robią swoje, grają swój repertuar, trzymają pewien poziom i kropka. Nieraz jak się pójdzie do Opery Krakowskiej, to naprawdę aż podziw bierze. Zachęcam was, abyście robili „swoje” najlepiej, jak potraficie. Reszta należy do Pana Boga. Komu ma zależeć, aby ludzie wierzyli w Boga? Mnie, tobie czy Panu Bogu? Chcę, żeby imię Jezusa było głoszone i wychwalane. Chcę, ale potrzebuję w tym pomocy Pana Boga, więc zostawiam Jemu pole do pokazania siebie ludziom. Niech nam Bóg dopomoże. Miejmy w sobie taką wolność wobec tego, że nie wiem, ile będzie powołań za kilka czy kilkanaście lat. Pewnie, że byłoby najlepiej, gdyby było ich cały czas dużo, ale nie mamy na to do końca wpływu.

Reklama

Zatem to, co jest poza naszym ludzkim zasięgiem, zostawmy Bogu. My jesteśmy tacy, że pełno w nas lęku. Jezus to wie i mówi, że „nie potrzebują lekarza zdrowi, ale ci, którzy się źle mają”. No i mówimy, że kościół jest szpitalem, a potem narzekamy, że jest za mało ludzi w tym „szpitalu”? Znacie lekarzy, którzy by narzekali na to, że mają coraz mniej ludzi w szpitalach? Raczej to dobry symptom, że szpitale nie są przepełnione. I my, księża, też się cieszymy, że jest mało ludzi w niektórych miejscach w kościele, na przykład w kolejce do konfesjonału. Sami więc widzicie, że to przywiązanie do liczb jest nam niepotrzebne. Zasadniczo lepiej byłoby się od tego uwolnić, a bardziej postawić na samą wiarę. Pragnąć Boga w swoim życiu, pragnąć, aby dzieci wierzyły, pragnąć, by rodzina trwała przy Panu Bogu. Gdyby jednak ktoś z bliskich chciał odejść od Boga, to musisz mu na to pozwolić. Skoro sam Bóg na to pozwala, tym bardziej ty musisz zostawić drugiego człowieka w wolności. My jesteśmy tym pokoleniem, któremu bardzo trudno cokolwiek odpuścić. Nasłuchaliśmy się o wierze, o spowiedziach w Irlandii czy Włoszech, o tym, jak tamtejsze matki płaczą, bo ich dzieci masowo porzucają Kościół, no i się tego boimy. Zmiany, których jesteśmy świadkami, to jest swojego rodzaju przełom. Tym bardziej chciejmy chodzić na rekolekcje, czytajmy Pismo Święte, uczmy się wolności dla siebie i dla innych. Pamiętajcie – wiara nie jest dziedziczna, tak jak miłość nie jest dziedziczna! Możemy i nawet powinniśmy się zastanawiać, co możemy robić lepiej, ale musimy też mieć w sobie taką pokorę i świadomość, że idealnie nigdy nie będzie.

Jezus był najlepszym kaznodzieją na świecie, mało tego, miał dowody swojej działalności i mimo to po trzech latach działań zostawił mniej osób niż w niejednym kościele jest na niedzielnej Mszy Świętej. W dniu Zesłania Ducha Świętego w Wieczerniku było sto dwadzieścia osób, a na pogrzeb Jezusa przyszło pewnie mniej ludzi niż przyjdzie na mój. Tak naprawdę, gdy Jezus umierał, kto z bliskich przy Nim trwał? Matka, bo matka trwa przy swoim dziecku z miłości. Był też Jan, umiłowany uczeń, bo miłość wytrzyma nawet pod krzyżem, ale Piotra już nie było, bo władza nie zawsze wytrzyma pod ciężarem cierpienia. Była też Maria Magdalena z wielkiej wdzięczności, bo Pan Jezus ją uwolnił od siedmiu złych duchów, i ona z tej wdzięczności poszłaby nawet na krzyż. I była jeszcze Maria, żona Kleofasa, ciotka Pana Jezusa. Na sto procent nie wiemy, czemu ona akurat tam była, bo nie ma jej przez całą Ewangelię, ale z ciotkami tak często jest, że one są z nami w jakichś ważnych momentach. Na pogrzeby zawsze przyjeżdżają. Myślę, że w każdej rodzinie mamy takich krewnych, którzy są tylko na pogrzebach. Z Jezusem w momencie śmierci były tylko cztery bliskie osoby! Potem Jezus zmartwychwstał i ukazał się pięciuset braciom jednocześnie. Sto dwadzieścia osób zostało w Wieczerniku i z tych stu dwudziestu osób po dziesięciu dniach, kiedy przyszedł Duch Święty, Chrystus zbudował Kościół, który jednoczy dzisiaj dwa miliardy ludzi. Gdyby pewnego dnia wszyscy ludzie wyginęli albo gdyby wszyscy przestali wierzyć w Chrystusa, pamiętajcie, że gdybyśmy zostali tylko my, to najważniejsze, żebyśmy się trzymali Chrystusa. Jeśli będziemy trwać w Chrystusie, to nawet ze wspólnoty niewielkiej jak ziarenko Bóg może wyprowadzić potężny Kościół.

Ciąg dalszy w książce: „Wolność po Bożemu”.

Oceń: +24 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Janów Podlaski: Kolegiata Świętej Trójcy ogłoszona bazyliką

[ TEMATY ]

Kościół

http://podlasie24.pl

Kolegiacie Świętej Trójcy w Janowie Podlaskim, miejscu spoczynku m.in. bp. Adama Naruszewicza nadano dziś tytuł bazyliki mniejszej. Decyzję papieską ogłoszono podczas uroczystej Mszy św. pod przewodnictwem nuncjusza apostolskiego abp. Salvatore Pennacchio. W Mszy uczestniczył episkopat polski, który w tych dniach obraduje w Janowie Podlaskim.

Stosowny Dekret Kongregacji ds. Kultu Bożego i Dyscypliny Sakramentów odczytano na początku Mszy św. Dokument podpisał prefekt Kongregacji kard. Robert Sarah. Odczytanie dekretu zgromadzeni przyjęli rzęsistymi brawami. Uroczystość odbyła się w ramach obchodów 200. rocznicy istnienia diecezji siedleckiej.
CZYTAJ DALEJ

Kto jest winny aborcji w 9. miesiącu ciąży w Oleśnicy?

2025-04-14 07:37

[ TEMATY ]

komentarz

aborcja

Fot: Pro Prawo do Życia

Zły stan psychiczny, natarczywy adwokat proaborcyjnej FEDERY oraz uległość lekarzy wystarczą by zabić dziecko w 9. miesiącu ciąży bez zmiany ustawy. Chłopca zabito śmiertelnym zastrzykiem w szpitalu w Oleśnicy. Jak do tego doszło skoro lekarze w Łodzi twierdzili, że jego aborcja jest sprzeczna z prawem?

Chłopiec miał już 37 tygodni życia, a więc w świetle nomenklatury medycznej nie był nawet wcześniakiem. W ginekologicznym szpitalu w Łodzi nie chciano go zabić, choć adwokat fundacji FEDERA żądał „indukcji asystolii płodu”, czyli zabicia dziecka zdolnego do życia poprzez wbicie igły do jego serca z podaniem chlorku potasu. - Zaproponowaliśmy natychmiastowe rozwiązanie przez cięcie cesarskie (ze względu na zły stan psychiczny Pani Anity) w znieczuleniu ogólnym z objęciem dziecka wysokospecjalistycznym leczeniem pediatrycznym. Oznacza to, że zaproponowaliśmy Pani Anicie niezwłoczne zakończenie ciąży, co nie jest jednoznaczne z uśmierceniem płodu zdolnego do życia – napisał w oświadczeniu prof. Piotr Sieroszewski, kierownik ginekologii szpitala w Łodzi i prezesa Polskiego Towarzystwa Ginekologów i Położników.
CZYTAJ DALEJ

Przy świątecznym stole

2025-04-17 23:16

Jms

    W Wielką Środę przełożeni prowincji i klasztorów rodziny franciszkańskiej w Krakowie spotkali się w klasztorze św. Bernardyna ze Sieny pod Wawelem, aby złożyć sobie świąteczne życzenia i podzielić się wielkanocnym jajkiem – znakiem nowego życia.

Gwardian, o. Barnaba Olszewski podziękował wszystkim za obecność i życzył, aby łaska płynąca od Chrystusa Cierpiącego, Ukrzyżowanego i Zmartwychwstałego przeniknęła wspólnoty braci, aby Bóg im błogosławił, i aby Boże światło towarzyszyło przełożonym w ich codziennych obowiązkach i zadaniach.
CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

REKLAMA

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję