Reklama

Historia

Przyczynił się do zwycięstwa

Jego życie mogłoby się stać podstawą do serialu przybliżającego losy Polaków XX wieku. W tej historii odnajdziemy czas radości, powody do satysfakcji, dumy. Jednak szczególne miejsce zajmują doświadczenia wojenne wpisane w żołnierską rzeczywistość Armii gen. Andersa

Niedziela Ogólnopolska 21/2014, str. 38-39

[ TEMATY ]

historia

Archiwum Wojciecha Narębskiego

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Emerytowany wybitny profesor geochemii i petrologii Wojciech Narębski od 30 lat mieszka w Krakowie. Tu założył rodzinę, tu urodziły się jego córki, wnuczki, prawnuczka. Na Antarktydzie natomiast znajduje się przyczółek upamiętniający jego osobę: Narebski Point. Profesor (ma 89 lat) jest nadal aktywny, twórczy i świadomy roli, jaką wyznacza historia ostatnim żyjącym świadkom ważnych wydarzeń, do których należy udział w słynnej bitwie o Monte Cassino.

Z więzienia do armii

Do tworzącej się w Buzułuku polskiej armii młody, 16-letni Wojtek Narębski trafił podobnie jak wielu Polaków aresztowanych i zsyłanych do sowieckich łagrów i sowchozów. – Wybuch II wojny światowej zastał naszą rodzinę w Wilnie, dokąd przeprowadziliśmy się w 1929 r. – wspomina żołnierz Armii Andersa. – Gdy nastała okupacja, szybko znalazłem się w konspiracji. W Związku Wolnych Polaków działałem w kolportażu i przy druku podziemnego pisemka. Zaznacza, że cała rodzina była zaangażowana w walkę z okupantem, i dodaje, że najpierw Sowieci aresztowali jego, potem ojca, który ponownie znalazł się w więzieniu, gdy Niemcy wkroczyli na Kresy Wschodnie, a w 1944 r. również siostra trafiła do łagrów.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Z więzienia na Łukiszkach nastolatek, wspólnie z grupą jemu podobnych, trafił do pociągu z bydlęcymi wagonami. W jednym z nich dojechał do Gorkiego nad Wołgą. – Coś do jedzenia nam dawali, ale w zasadzie tośmy na głodno jechali – wspomina. – Na miejscu każdy dostawał skierowanie do pracy. Trafiłem do sowchozu Darowskoje, gdzie panowały nędza i głód. Jednak to tam szesnastolatek spotkał zawodowych polskich podoficerów, którzy go zachęcili, aby poszedł z nimi do tworzącej się na południu ZSRR polskiej armii. – To dzięki tym podoficerom zostałem przyjęty do armii, bo byłem przecież poniżej wieku poborowego – podkreśla.

W Buzułuku

Historię polskich zesłańców, którzy z różnych stron ZSRR przybywali do Buzułuku, doskonale przybliża nieznana dziś piosenka „Coś ty za jeden”, którą żołnierze śpiewali, wspominając początki swego pobytu w Armii Andersa: „Coś ty za jeden, przyjacielu mój,/Że masz na sobie taki dziwny strój?/Jam z niewoli polski żołnierz,/Został mi z munduru kołnierz/I podszyty wiatrem płaszcz./Cóż ty na sobie za łachmany masz/I taką dziwną wynędzniałą twarz?/Twarz to głupstwo, grunt, że żyję/I pod łachmanami kryję/Polskie serce, polską krew!/Gdzież twoje buty, coś na nogach miał?/Pewnieś je zgubił albo komuś dał?/W butach chodzić to nie sztuka,/Bosom szedł do Buzułuka,/Byle tylko z wami być! (…) Po coś przemierzył takiej drogi szmat?!/Po co cię przygnał z tak daleka wiatr?/By dokończyć z wami dzieła,/Służyć TEJ, CO NIE ZGINĘŁA,/Do ostatniej kropli krwi!”.

Reklama

Na froncie i w szkole

Zanim Wojciech Narębski poszedł na front, dwukrotnie trafił do szpitala. Najpierw w Buzułuku, a następnie (jako żołnierz 3. Dywizji Strzelców Karpackich) w Palestynie, gdzie lekarz wręcz mu powiedział: „To Rosja z ciebie wychodzi”. Stan zdrowia jednego z najmłodszych wówczas polskich żołnierzy sprawił, że skierowano go do 2. Kompanii Transportowej, którą później przemianowano na 22. Kompanię Zaopatrywania Artylerii. – Jeździliśmy początkowo trzytonowymi dodge’ami, a we Włoszech – czterotonowymi ciężarówkami FWD, którymi transportowaliśmy m.in. amunicję dla pułków ciężkiej artylerii – wspomina. Podkreśla, że w Armii dbano o edukację żołnierzy: – Gen. Anders miał świadomość, że wojna się skończy, toteż bardzo się starał, żebyśmy zdobyli wykształcenie. Była np. Szkoła Karpacka, która działała w przerwach między działaniami wojennymi. Organizowano też kursy maturalne, a w 2. Korpusie pod koniec wojny działały nie tylko dwa gimnazja i licea ogólnokształcące, ale także szkoły przygotowujące do wykonywania różnych zawodów. Sam prof. Narębski małą maturę zdawał w Palestynie. I klasę licealną zaliczył w Alessano (po zakończeniu wojny), a maturę zdawał w Anglii, w polskim liceum w Cawthorne. – Dzięki temu, gdy w 1947 r. wróciłem do Polski, do Torunia, gdzie odnaleźli się moi bliscy, mogłem się dalej kształcić – podkreśla żołnierz Andersa.

Reklama

W bitwie o Monte Cassino

Zanim jednak do tego doszło, żołnierz 22. Kompanii uczestniczył w walkach z okupantem na terenie Włoch, w tym w osławionej bitwie o Monte Cassino, która zakończyła się 18 maja 1944 r. Mój rozmówca zaznacza, że w tej bitwie nie walczył, ale… brał udział. – Myślę, że nasz wkład był istotny – mówi. – Myśmy się przyczynili do zwycięstwa, ale nie tak jak piechurzy czy czołgiści. Ich ryzyko było nieporównywalne. Wspomina, że do zadań 22. Kompanii należało zaopatrzenie artylerii w amunicję. – Krótko przed ustaloną datą natarcia polskich żołnierzy pod Monte Cassino dostaliśmy informację, że 11 maja 1944 r. późnym wieczorem, właściwie w nocy, rozpocznie się natarcie – wspomina. – Na tę wiadomość oczekiwaliśmy, a swoją robotę wykonaliśmy już wcześniej. Dodaje, że amunicję dla 10. i 11. Pułku Artylerii Ciężkiej transportowali nocami po niebezpiecznych górskich serpentynach, i to przy zgaszonych światłach!

Profesor podkreśla, że twierdzenie, iż polscy żołnierze zdobyli Monte Cassino, jest nieścisłe. – W wyniku zaplanowanych i zrealizowanych działań, polegających na okrążaniu Góry Klasztornej przez wzgórza masywu Monte Cassino – Monte Cairo, zmuszono Niemców do wycofania się z ruin klasztoru – wyjaśnia i dodaje: – Monte Cassino było fragmentem bitwy o Rzym, bitwy narodów. My dostaliśmy najtrudniejsze zadanie: zdobyć najsilniej ufortyfikowany odcinek. I wykonaliśmy je! Zauważa, że ta bitwa jest postrzegana jako zwycięstwo żołnierza, a nie dowództwa. – To była zażarta walka, w czasie której łączność była stale zrywana. W tej sytuacji gen. Anders mógł nawet nie wiedzieć, co się w danej chwili dzieje. Tam walczyły plutony, kompanie, bataliony… Decydowali dowódcy niższych szczebli.

Jeden z nielicznych żyjących żołnierzy 2. Korpusu Polski nie ma zamiaru umniejszać roli gen. Andersa. Podkreśla, że to wspaniały dowódca, strateg. Jako przykład podaje operację wyzwolenia Ankony z zastosowaniem manewru okrążającego. – To majstersztyk, zaplanowany i zrealizowany przez gen. Andersa – mówi. Ale to już temat na inny artykuł...

2014-05-20 15:42

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

50 lat temu z fabrycznej taśmy wyjechał pierwszy Fiat126p

50 lat temu, 6 czerwca 1973 r., z taśmy Fabryki Samochodów Małolitrażowych w Bielsku-Białej zjechały pierwsze egzemplarze Fiata 126p. Produkowano go przez 27 lat. "Był mały, ciasny, głośny, zapewniał tylko minimalny komfort i miał liczne wady, ale realnie zmotoryzował polskie społeczeństwo" - powiedział PAP historyk motoryzacji Tomasz Szczerbicki.

"Pod koniec lat 60. Polska poszukiwała licencjodawcy na małolitrażowy samochód, jednak zachodnie koncerny, m.in. Citroën, Volkswagen, Renault oraz japońska Toyota, oczekiwały opłat licencyjnych w dewizach, których brakowało, lub ich propozycje nie spełniały oczekiwań polskiej strony. Z kilku ofert wybrano propozycję włoskiego Fiata - projektowany właśnie model 126.

CZYTAJ DALEJ

Bp Artur Ważny o swojej nominacji: Idę służyć Bogu i ludziom. Pokój Tobie, diecezjo sosnowiecka!

2024-04-23 15:17

[ TEMATY ]

bp Artur Ważny

BP KEP

Bp Artur Ważny

Bp Artur Ważny

Ojciec Święty Franciszek mianował biskupem sosnowieckim dotychczasowego biskupa pomocniczego diecezji tarnowskiej Artura Ważnego. Decyzję papieża ogłosiła w południe Nuncjatura Apostolska w Polsce. W diecezji tarnowskiej nominację ogłoszono w Wyższym Seminarium Duchownym w Tarnowie. Ingres planowany jest 22 czerwca.

- Idę służyć Bogu i ludziom - powiedział bp Artur Ważny. - Tak mówi dziś Ewangelia, żebyśmy szli służyć, tam gdzie jest Jezus i tam gdzie są ci, którzy szukają Boga cały czas. To dzisiejsze posłanie z Ewangelii bardzo mnie umacnia. Bez tego po ludzku nie byłoby prosto. Kiedy tak na to patrzę, że to jest zaproszenie przez Niego do tego, żeby za Nim kroczyć, wędrować tam gdzie On chce iść, to jest to wielka radość, nadzieja i takie umocnienie, że niczego nie trzeba się obawiać - wyznał hierarcha.

CZYTAJ DALEJ

Korea Płd.: 24 proc. wzrost liczby chrztów

2024-04-25 11:02

[ TEMATY ]

Korea Płd.

Adobe Stock

Liczba chrztów w Korei Południowej wzrosła o 24 proc. w ciągu roku, według statystyk opublikowanych 24 kwietnia przez Konferencję Biskupów Katolickich Korei.

W 2023 r. w tym wschodnioazjatyckim kraju ochrzczono łącznie 51 307 osób, w porównaniu do 41 384 osób w 2022 roku. Chociaż w porównaniu z ubiegłym rokiem, wzrost ten jest gwałtowny, to liczba ta jest niższa niż poziomy sprzed pandemii, kiedy było ich ponad 80 tys. rocznie.

CZYTAJ DALEJ
Przejdź teraz
REKLAMA: Artykuł wyświetli się za 15 sekund

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję