Reklama

Jubileusz Dominikański

W ubiegłym roku Siostry Dominikanki Misjonarki Jezusa i Maryi, mające swój dom w Bielsku Podlaskim, obchodziły dwa jubileusze: 70. rocznicę założenia Zgromadzenia przez o. Jacka Woronieckiego OP i 10. rocznicę swojego pobytu w parafii pw. Narodzenia Najświętszej Maryi Panny w Bielsku Podlaskim.

Niedziela podlaska 3/2003

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Rodzina Dominikańska

Reklama

Zakon Dominikanów - Zakon Braci Kaznodziejów (Ordo Praedicatorum - OP), został założony przez św. Dominika de Guzman (1170-1221) i zatwierdzony w 1216 r. przez papieża Honoriusza III według reguły św. Augustyna. Papież miał nawet stwierdzić, że we śnie widział walący się gmach Kościoła, który jednak zachował się dzięki oparciu na dwóch filarach, którymi byli zakon franciszkanów (założony w 1215 r.) i właśnie dominikanie. Mając zaledwie kilkunastu braci św. Dominik niemal natychmiast rozesłał ich do różnych części Europy: Francji, Hiszpanii, Włoch. Przyjaciele Dominika oraz niektórzy bracia protestowali, mówiąc, że jest zbyt wcześnie by się rozpraszać, że nie są jeszcze uformowani, nie mają doświadczenia, odpowiednich struktur itd. Na to Dominik podobno odpowiedział: "Ziarno rozsiane wydaje owoc, ale gdy je zgromadzić w jednym miejscu - gnije".
Pierwszorzędnym zadaniem Dominikanów było i jest zgłębianie prawd wiary przez studium i modlitwę oraz ich przekazywanie przez słowo i przykład. W ciągu wieków swego istnienia Zakon wydał rzeszę teologów i filozofów, kaznodziejów i misjonarzy wśród ludów pogańskich. Wielu z nich zostało wyniesionych na ołtarze, wielu dało świadectwo wiary aż do przelania krwi męczeńskiej.
Do Polski dominikanie przyszli wkrótce po powstaniu Zakonu. Jeszcze za życia św. Dominika wstąpili do zakonu (w Rzymie) pierwsi Polacy - św. Jacek Odrowąż, bł. Czesław oraz kilku innych. Po powrocie do ojczyzny znaleźli licznych naśladowców, tak że mogli w ciągu kilku lat założyć klasztory w najważniejszych ośrodkach Polski, od Krakowa i Wrocławia po Gdańsk i Kamień Pomorski, a także klasztory w Czechach. Podjęli misje w Prusach, na Litwie i na Rusi. Aż do czasów rozbiorów byli jedną z największych rodzin zakonnych w Polsce. Po odzyskaniu niepodległości Dominikanie zaczęli podnosić się z upadku spowodowanym okresem rozbiorów. W tym odrodzeniu wielki udział miał o. Jacek Woroniecki - wybitny myśliciel katolicki, zasłużony rektor Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego.

Założyciel Zgromadzenia Sióstr Dominikanek Misjonarek Jezusa i Maryi

Reklama

Adam Woroniecki, przyszły dominikanin - o. Jacek, urodził się w Lublinie 21 grudnia 1887 r., a zmarł w opinii świętości 18 maja 1949 r. w Krakowie. W domu rodzinnym, wraz z licznym rodzeństwem, otrzymał staranne wychowanie, podstawy wykształcenia ogólnego, formację religijną i patriotyczną. Po ukończeniu rosyjskiego gimnazjum w Warszawie i odbyciu służby wojskowej studiował nauki przyrodnicze, a potem teologię we Fryburgu szwajcarskim. Po studiach wrócił do Lublina jako człowiek wykształcony, otwarty, o szerokich horyzontach myślowych, głęboko religijny, szukający swego miejsca w świecie i w Kościele.
W 1905 r. wstępuje do lubelskiego Seminarium Duchownego. W następnym roku otrzymuje święcenia kapłańskie. Trzy lata później, po obronie pracy doktorskiej z teologii, po długich wahaniach, trudnościach ze strony rodziny oraz osobistych zmaganiach, wyjeżdża z diecezji i rozpoczyna dominikański nowicjat w Fiesole koło Florencji. 15 września 1909 r. otrzymuje biały habit oraz imię zakonne - Jacek.
Zaczynają się poważne kłopoty ze zdrowiem. Od nowicjatu do końca życia cierpienie fizyczne będzie jego udziałem. 14 września 1910 r. składa pierwsze śluby, a profesję wieczystą 15 września 1911 r.
W Zakonie Kaznodziejskim pełnił różne odpowiedzialne funkcje - wykładowcy, spowiednika, kierownika duchowego, a przede wszystkim wychowawcy. Wczuwał się w aktualne potrzeby Kościoła. Wyraźnie zaznaczył swoją obecność w działalności apostolskiej, misyjnej i ekumenicznej. Był niestrudzonym nauczycielem i wychowawcą głoszącym prawdę w miłości - słowem i przykładem życia. W 1932 r. założył nowe Zgromadzenie Sióstr Dominikanek.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Zgromadzenie Sióstr Dominikanek Misjonarek Jezusa i Maryi

Miłość Boga, Kościoła i dusz, umiłowanie idei misyjnej oraz głębokie zrozumienie wartości cierpienia w ekonomii Bożej - to tworzywo, na którym łaska Najwyższego zaszczepiła myśl o założeniu Zgromadzenia Sióstr Dominikanek Misjonarek Jezusa i Maryi.
O. Jacek Woroniecki oddając Siostry do dyspozycji Kościoła powiedział: "Bóg chce w nas mieć swych współpracowników nawet w tej najbardziej ukrytej i tajemniczej pracy, jaką jest uświęcenie dusz i doprowadzenie ich do celu ostatecznego". Do życia dominikańskiego należy: stałe studium prawd Bożych zawartych w Piśmie Świętym i nauce Kościoła oraz pogłębianie zjednoczenia z Bogiem na modlitwie. Siostry łączą kontemplację z apostolstwem na miarę aktualnych potrzeb Kościoła, zgodnie z hasłem Zgromadzenia: Służyć prawdzie w miłości.
Celem Zgromadzenia jest całkowite oddanie się Bogu przez życie według rad ewangelicznych, służba Kościołowi na terenach misyjnych (Ukraina, Łotwa) i w kraju (Zielonka, Warszawa, Mińsk Mazowiecki, Józefów, Bielsk Podlaski).
Siostry poświęcają swoje życie i zdolności pracując jako katechetki, zakrystianki, organistki, opiekunki chorych i samotnych. Poprzez pracę w biurach misyjnych i sekretariatach współpracują z misjonarzami wspierając ich dzieła.

Dom Sióstr w Bielsku Podlaskim

W niedzielę 23 sierpnia 1992 r., podczas Mszy św. o godz. 10.00 odbyło się uroczyste powitanie Sióstr Dominikanek Misjonarek Jezusa i Maryi, które podjęły działalność apostolską w parafii Narodzenia Najświętszej Maryi Panny i św. Mikołaja w Bielsku Podlaskim. Wraz z trzema siostrami przybyła matka generalna, s. M. Monika Drabik OP. Był obecny także nieżyjący już ks. prał. Kazimierz Kułakowski, który swój dom rodzinny ofiarował Siostrom na klasztor. Przez to dziesięciolecie w bielskim Domu przebywały: s. Jordana Wiśniewska, s. Paula Glińska, s. Elżbieta Popczyńska, s. Consolata Gabriel, s. Katarzyna Kuczera, s. Łucja Sroka, s. Jadwiga Miłoń, s. Franciszka Raciborska, s. Beata Sabara, s. Diana Jaks.
Świętowanie rocznicy pobytu Sióstr w Bielsku Podlaskim rozpoczęło się w sobotę 14 września ubiegłego roku. Tego dnia przybyły siostry prawie ze wszystkich domów w Polsce wraz z matką generalną, Elżbietą Kubicą OP. Były także siostry niegdyś pracujące w tym Domu. Proboszcz, ks. Ludwik Olszewski w kaplicy Domu Zakonnego odprawił Mszę św. W czasie homilii przypomniał postać Abrahama. To właśnie on na Boże wezwanie złożył swoje namioty i poszedł tam, gdzie miejsce mu wybrał Stwórca. Podobna historia dzieje się w życiu każdej siostry. Młoda dziewczyna odpowiada na wezwanie Boże, pakuje swój "namiot" w rodzinie, wstępuje do zakonu, a później podąża na miejsce wskazane przez Boga.
Tego samego dnia siostry nowicjuszki wraz ze swoją mistrzynią, s. Beatą Sabarą OP (rok temu uczącą młodzież w I Liceum Ogólnokształcącym w Bielsku) przedstawiły inscenizację jednej z legend o św. Dominiku. Pewnego dnia Dominik wysłał dwóch braci do miasta po jałmużnę. Chodzili i niczego nie znaleźli. Gdy już wracali, w pobliżu kościoła św. Anastazji wyszła pewna matrona, która bardzo szanowała zakon. Widząc, że nie zdobyli żadnej jałmużny, dała im jeden chleb ze słowami: "Żebyście przynajmniej nie wracali tak całkiem bez niczego!" Gdy już szli do klasztoru, oto pewien człowiek prosi ich o jałmużnę. Bracia stwierdzili: "Cóż nam po jednym chlebie? Damy mu go w imię Bożej miłości". I oddali mu ten chleb. Ten szybko zniknął i nie zauważyli nawet, dokąd poszedł. Gdy wrócili do domu, pobożny ojciec wyszedł im naprzeciw. Twarz miał uradowaną, wiedział bowiem już wszystko, gdyż Duch Święty mu to objawił. "Nic nie macie, synowie?" Odpowiedzieli mu: "Niestety, Ojcze". Opowiedzieli mu o wszystkim, również o biedaku, któremu oddali chleb. Ojciec Dominik wezwał wszystkich na modlitwę. Wszedł do kościoła, a kiedy po chwili wyszedł, rozkazał braciom, aby zwołali wspólnotę na obiad. Bracia nakryli stoły i położyli naczynia. Dominik pobłogosławił stoły, puste naczynia i bracia usiedli. I oto nagle na środku refektarza pojawili się dwaj młodzieńcy niezwykłej urody, niosący dwa śnieżnobiałe obrusy wypełnione chlebem. I poczynając od najmłodszych - jeden od prawego, drugi od lewego końca stołu - położyli przed każdym bratem wspaniale wypieczony bochen. Kiedy doszli do błogosławionego Dominika, również przed nim położyli jeden bochen i skłoniwszy się, natychmiast zniknęli. Po obiedzie rozkazał święty Ojciec to co pozostało rozdać ubogim, nie chciał bowiem, aby cokolwiek zostało w domu. Przez trzy dni jednak nikogo nie wysłał po jałmużnę, gdyż Pan dał im chleba i wina pod dostatkiem.
Następnego dnia, tj. w niedzielę w bazylice mniejszej została odprawiona uroczysta Msza św. w intencji Sióstr Dominikanek. Przybyły na nią wszystkie Siostry i wielu parafian. Obecny był także ks. Zbigniew Król, który skierował prośbę do Matki Generalnej o utworzenie Domu Sióstr w miejscowości Orzeł w Rosji. Na Eucharystii zgromadziło się także wielu parafian, którzy na zakończenie Liturgii na ręce Matki Generalnej złożyli podziękowanie za 10-letnią pracę Sióstr w Bielsku Podlaskim.
Obecnie w Domu w Bielsku Podlaskim mieszkają i pracują: s. Franciszka Raciborska (przełożona domu, organistka); s. Łucja Sroka (zakrystianka); s. Weronika Mendera (katechetka); s. Bernardetta Chaim (katechetka).

2003-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Święty Jan Chryzostom

[ TEMATY ]

święty

Jan z Antiochii, nazywany Chryzostomem, czyli „Złotoustym”, z racji swej wymowy, jest nadal żywy, również ze względu na swoje dzieła. Anonimowy kopista napisał, że jego dzieła „przemierzają cały świat jak świetliste błyskawice”. Pozwalają również nam, podobnie jak wierzącym jego czasów, których okresowo opuszczał z powodu skazania na wygnanie, żyć treścią jego ksiąg mimo jego nieobecności. On sam sugerował to z wygnania w jednym z listów (por. Do Olimpiady, List 8, 45).

Urodził się około 349 r. w Antiochii w Syrii (dzisiaj Antakya na południu Turcji), tam też podejmował posługę kapłańską przez około 11 lat, aż do 397 r., gdy został mianowany biskupem Konstantynopola. W stolicy cesarstwa pełnił posługę biskupią do czasu dwóch wygnań, które nastąpiły krótko po sobie - między 403 a 407 r. Dzisiaj ograniczymy się do spojrzenia na lata antiocheńskie Chryzostoma. W młodym wieku stracił ojca i żył z matką Antuzą, która przekazała mu niezwykłą wrażliwość ludzką oraz głęboką wiarę chrześcijańską. Odbył niższe oraz wyższe studia, uwieńczone kursami filozofii oraz retoryki. Jako mistrza miał Libaniusza, poganina, najsłynniejszego retora tego czasu. W jego szkole Jan stał się wielkim mówcą późnej starożytności greckiej. Ochrzczony w 368 r. i przygotowany do życia kościelnego przez biskupa Melecjusza, przez niego też został ustanowiony lektorem w 371 r. Ten fakt oznaczał oficjalne przystąpienie Chryzostoma do kursu eklezjalnego. Uczęszczał w latach 367-372 do swego rodzaju seminarium w Antiochii, razem z grupą młodych. Niektórzy z nich zostali później biskupami, pod kierownictwem słynnego egzegety Diodora z Tarsu, który wprowadzał Jana w egzegezę historyczno-literacką, charakterystyczną dla tradycji antiocheńskiej. Później udał się wraz z eremitami na pobliską górę Sylpio. Przebywał tam przez kolejne dwa lata, przeżyte samotnie w grocie pod przewodnictwem pewnego „starszego”. W tym okresie poświęcił się całkowicie medytacji „praw Chrystusa”, Ewangelii, a zwłaszcza Listów św. Pawła. Gdy zachorował, nie mógł się leczyć sam i musiał powrócić do wspólnoty chrześcijańskiej w Antiochii (por. Palladiusz, „Życie”, 5). Pan - wyjaśnia jego biograf - interweniował przez chorobę we właściwym momencie, aby pozwolić Janowi iść za swoim prawdziwym powołaniem. W rzeczywistości, napisze on sam, postawiony wobec alternatywy wyboru między trudnościami rządzenia Kościołem a spokojem życia monastycznego, tysiąckroć wolałby służbę duszpasterską (por. „O kapłaństwie”, 6, 7), gdyż do tego właśnie Chryzostom czuł się powołany. I tutaj nastąpił decydujący przełom w historii jego powołania: został pasterzem dusz w pełnym wymiarze! Zażyłość ze Słowem Bożym, pielęgnowana podczas lat życia eremickiego, spowodowała dojrzewanie w nim silnej konieczności przepowiadania Ewangelii, dawania innym tego, co sam otrzymał podczas lat medytacji. Ideał misyjny ukierunkował go, płonącą duszę, na troskę pasterską. Między 378 a 379 r. powrócił do miasta. Został diakonem w 381 r., zaś kapłanem - w 386 r.; stał się słynnym mówcą w kościołach swego miasta. Wygłaszał homilie przeciwko arianom, następnie homilie na wspomnienie męczenników antiocheńskich oraz na najważniejsze święta liturgiczne. Mamy tutaj do czynienia z wielkim nauczaniem wiary w Chrystusa, również w świetle Jego świętych. Rok 387 był „rokiem heroicznym” dla Jana, czasem tzw. przewracania posągów. Lud obalił posągi cesarza, na znak protestu przeciwko podwyższeniu podatków. W owych dniach Wielkiego Postu, jak i wielkiej goryczy z powodu ogromnych kar ze strony cesarza, wygłosił on 22 gorące „Homilie o posągach”, ukierunkowane na pokutę i nawrócenie. Potem przyszedł okres spokojnej pracy pasterskiej (387-397). Chryzostom należy do Ojców najbardziej twórczych: dotarło do nas jego 17 traktatów, ponad 700 autentycznych homilii, komentarze do Ewangelii Mateusza i Listów Pawłowych (Listy do Rzymian, Koryntian, Efezjan i Hebrajczyków) oraz 241 listów. Nie uprawiał teologii spekulatywnej, ale przekazywał tradycyjną i pewną naukę Kościoła w czasach sporów teologicznych, spowodowanych przede wszystkim przez arianizm, czyli zaprzeczenie boskości Chrystusa. Jest też ważnym świadkiem rozwoju dogmatycznego, osiągniętego przez Kościół w IV-V wieku. Jego teologia jest wyłącznie duszpasterska, towarzyszy jej nieustanna troska o współbrzmienie między myśleniem wyrażonym słowami a przeżyciem egzystencjalnym. Jest to przewodnia myśl wspaniałych katechez, przez które przygotowywał katechumenów na przyjęcie chrztu. Tuż przed śmiercią napisał, że wartość człowieka leży w „dokładnym poznaniu prawdziwej doktryny oraz w uczciwości życia” („List z wygnania”). Te sprawy, poznanie prawdy i uczciwość życia, muszą iść razem: poznanie musi się przekładać na życie. Każda jego mowa była zawsze ukierunkowana na rozwijanie w wierzących wysiłku umysłowego, autentycznego myślenia, celem zrozumienia i wprowadzenia w praktykę wymagań moralnych i duchowych wiary. Jan Chryzostom troszczył się, aby służyć swoimi pismami integralnemu rozwojowi osoby, w wymiarach fizycznym, intelektualnym i religijnym. Różne fazy wzrostu są porównane do licznych mórz ogromnego oceanu: „Pierwszym z tych mórz jest dzieciństwo” (Homilia 81, 5 o Ewangelii Mateusza). Rzeczywiście, „właśnie w tym pierwszym okresie objawiają się skłonności do wad albo do cnoty”. Dlatego też prawo Boże powinno być już od początku wyciśnięte na duszy, „jak na woskowej tabliczce” (Homilia 3, 1 do Ewangelii Jana): w istocie jest to wiek najważniejszy. Musimy brać pod uwagę, jak ważne jest, aby w tym pierwszym etapie życia człowiek posiadł naprawdę te wielkie ukierunkowania, które dają właściwą perspektywę życiu. Dlatego też Chryzostom zaleca: „Już od najwcześniejszego wieku uzbrajajcie dzieci bronią duchową i uczcie je czynić ręką znak krzyża na czole” (Homilia 12, 7 do Pierwszego Listu do Koryntian). Później przychodzi okres dziecięcy oraz młodość: „Po okresie niemowlęcym przychodzi morze okresu dziecięcego, gdzie wieją gwałtowne wichury (…), rośnie w nas bowiem pożądliwość…” (Homilia 81, 5 do Ewangelii Mateusza). Potem jest narzeczeństwo i małżeństwo: „Po młodości przychodzi wiek dojrzały, związany z obowiązkami rodzinnymi: jest to czas szukania współmałżonka” (tamże). Przypomina on cele małżeństwa, ubogacając je - z odniesieniem do cnoty łagodności - bogatą gamą relacji osobowych. Dobrze przygotowani małżonkowie zagradzają w ten sposób drogę rozwodowi: wszystko dzieje się z radością i można wychowywać dzieci w cnocie. Gdy rodzi się pierwsze dziecko, jest ono „jak most; tych troje staje się jednym ciałem, gdyż dziecko łączy obie części” (Homilia 12, 5 do Listu do Kolosan); tych troje stanowi „jedną rodzinę, mały Kościół” (Homilia 20, 6 do Listu do Efezjan). Przepowiadanie Chryzostoma dokonywało się zazwyczaj podczas liturgii, w „miejscu”, w którym wspólnota buduje się Słowem i Eucharystią. Tutaj zgromadzona wspólnota wyraża jeden Kościół (Homilia 8, 7 do Listu do Rzymian), to samo słowo jest skierowane w każdym miejscu do wszystkich (Homilia 24, 2 do Pierwszego Listu do Koryntian), zaś komunia Eucharystyczna staje się skutecznym znakiem jedności (Homilia 32, 7 do Ewangelii Mateusza). Jego plan duszpasterski był włączony w życie Kościoła, w którym wierni świeccy przez fakt chrztu podejmują zadania kapłańskie, królewskie i prorockie. Do wierzącego laika mówi: „Również ciebie chrzest czyni królem, kapłanem i prorokiem” (Homilia 3, 5 do Drugiego Listu do Koryntian). Stąd też rodzi się fundamentalny obowiązek misyjny, gdyż każdy w jakiejś mierze jest odpowiedzialny za zbawienie innych: „Jest to zasada naszego życia społecznego (…) żeby nie interesować się tylko sobą” (Homilia 9, 2 do Księgi Rodzaju). Wszystko dokonuje się między dwoma biegunami, wielkim Kościołem oraz „małym Kościołem” - rodziną - we wzajemnych relacjach. Jak możecie zauważyć, Drodzy Bracia i Siostry, ta lekcja Chryzostoma o autentycznej obecności chrześcijańskiej wiernych świeckich w rodzinie oraz w społeczności pozostaje również dziś jak najbardziej aktualna. Módlmy się do Pana, aby uczynił nas wrażliwymi na nauczanie tego wielkiego Nauczyciela Wiary.
CZYTAJ DALEJ

Koronka do Miłosierdzia Bożego – potężna modlitwa grzeszników

2025-09-13 21:22

[ TEMATY ]

Jan Paweł II

Koronka Bożego Miłosierdzia

Red.

90 lat temu, 13 i 14 sierpnia 1935 roku, Pan Jezus podczas objawienia przekazał siostrze Faustynie treść Koronki do Miłosierdzia Bożego. To najbardziej dziś znana na świecie modlitwa do Bożego Miłosierdzia, która – zgodnie z obietnicą Jezusa – wyjednuje wiele łask dla grzeszników. Do jej odmawiania zachęcał Jan Paweł II. Jej przesłanie wybrzmiało także podczas organizowanej na całym świecie Symfonii Miłosierdzia.

Objawienie Koronki wydarzyło się w dniach 13 i 14 sierpnia, kiedy zakonnica otrzymała wizję anioła, wykonawcę gniewu Bożego. Jak pisze w Dzienniczku (Dz. 474-475), widząc znak kary na grzeszną ludzkość wychodzący od anioła, natchniona zaczęła się modlić słowami koronki. „Kiedy się tak modliłam, ujrzałam bezsilność anioła i nie mógł wypełnić sprawiedliwej kary, która się słusznie należała za grzechy” – pisze s. Faustyna.
CZYTAJ DALEJ

Profanacja krzyża w cerkwi Kościoła greckokatolickiego w Legnicy.

2025-09-14 06:36

ks. Waldemar Wesołowski

W nocy z piątku na sobotę nieznani dotąd sprawcy odcięli metalowy krzyż znajdujący się na szczycie kopuły cerkwi Zaśnięcia NMP w Legnicy.

Sprawcy musieli być dobrze przygotowani i wyposażeni w sprzęt, stąd podejrzenie, że była to akcja celowa. Na dach świątyni dostali się po drabinie, następnie w poszycie kopuły wbijali kotwy, które umożliwiały wspięcie się na drugą, mniejszą kopułę, na której był krzyż.
CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

REKLAMA

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję