Reklama

Polska

Siłą Kościoła są wierni

Z abp. Henrykiem Hoserem SAC – ordynariuszem diecezji warszawsko-praskiej, przewodniczącym Zespołu Ekspertów KEP ds. Bioetycznych – rozmawia Alicja Dołowska

Niedziela Ogólnopolska 38/2014, str. 26-27

[ TEMATY ]

Warszawa

szpital

abp Henryk Hoser

Dominik Różański

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

ALICJA DOŁOWSKA: – Prof. Bogdan Chazan jako dyrektor szpitala postawił sprawę jasno: w Szpitalu im. Świętej Rodziny nie dokonuje się aborcji. Ale są placówki, w których można to robić: Szpital Przemienienia Pańskiego, Dzieciątka Jezus, Świętej Trójcy i inne, które mają świętych patronów. Czy te sprawy można pogodzić?

ABP HENRYK HOSER: – Na pewno święci patroni pozostają w sprzeczności z wymogami moralnymi i etycznymi, jakie dziś stawia się przed szpitalem noszącym tego typu imię. I to jest problem światowy, dlatego że wiele szpitali na świecie ma w nazwie tradycyjnie przypisane imiona świętych. Nazwy pozostają, a współczesna medycyna coraz bardziej odbiega od wartości zawartych w prawie naturalnym. Istnieje zatem coraz większy rozdźwięk między tym, co odbywa się w szpitalach, a wartościami, które uosabiają ich patroni. To sytuacja bardzo bolesna i trudna. Ukazuje też swego rodzaju konflikt, który dzisiaj istnieje między tym, co możemy kwalifikować jako zło (ponieważ wszystkie działania przeciwko życiu są złe), a tym, co jest promocją życia w jego integralności, a więc życia biologicznego i duchowego człowieka. Żyjemy w czasach pod tym względem dwuznacznych.

– Jak można rozwiązać ten problem?

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

– Są dwie możliwości. Albo próbować utrzymać medycynę w uwarunkowaniach czy wartościach wynikających z prawa naturalnego, a więc prawa, które jest podstawą redakcji Powszechnej Deklaracji Praw Człowieka z 1948 r., ogłoszonej po okropnościach II wojny światowej, po wszystkich dokonaniach medycyny SS, potępionych na procesach norymberskich właśnie lekarzy, które odbyły się po procesach zbrodniarzy wojennych. A druga rzecz – to ewentualnie zmienić nazwy tych szpitali na jakieś inne. Powrót do dawnych nazw, jak np. Szpital Dzieciątka Jezus, Szpital Przemienienia Pańskiego i wiele innych, dokonał się na początku tego, co nazywamy III RP, kiedy istniała nadzieja, że pewne tradycyjne dobra będą przeniesione i zachowane, ale przez 25 minionych lat przekonaliśmy się, że od tych wartości odchodzimy. Obecnie jesteśmy w zupełnie innej sytuacji społecznej i politycznej niż ta, którą wówczas zakładaliśmy.

– Jako przewodniczący Zespołu Ekspertów KEP ds. Bioetycznych stoi Ksiądz Arcybiskup na straży wartości bioetycznych. Do jakiego momentu można iść na ustępstwa? Nawet w środowisku niektórych księży padają bowiem zarzuty o skostnienie Kościoła.

– Wartości bioetyczne stanowią podstawę konkretnych decyzji, dotyczących pewnych procedur medycznych i ich zastosowań. Dzisiaj rozwój technologiczny medycyny, tzw. biotechnologia, sięga coraz głębiej w integralność osoby ludzkiej, a więc w życie cielesne i psychiczne (chodzi o dezintegrację psychofizycznej osoby ludzkiej, a nie o medycynę integrującą). To tendencja bardzo silna, wspierana przez interesy ekonomiczne, które za tym stoją. Jest taka smutna prawda, że tam, gdzie istnieją możliwości techniczne i finansowe – w dzisiejszym świecie tego postępu prawie nie sposób zatrzymać. Zostało to przejęte przez biopolitykę, presję rynku farmakologicznego czy usługowego, w związku z tym mamy bardzo trudną sytuację, co nie znaczy, że nie wolno nam o tym mówić. Dużo zależy od postawy społeczeństwa, a ono bardzo łatwo ulega tego typu propozycjom, bo wydaje mu się, że to jest postęp ludzkości. I niewątpliwie postęp techniczny istnieje, ale – przypominali nam o tym Jan Paweł II i Benedykt XVI – za postępem ekonomicznym czy technicznym nie idzie postęp moralny. W tym przypadku wybory są na pewno o wiele trudniejsze, dlatego że procedury ze skali makroskopowej przeniosły się do skali mikroskopowej. To, co jest niewidoczne gołym okiem, staje się właściwie tylko tworem wyobraźni. Ludzie tak głęboko nie sięgają. A taka jest właśnie m.in. technologia medycznego wspomagania prokreacji, która pozostaje niewidoczna dla zwykłego zjadacza chleba.

Reklama

– Jak pisał Albert Camus: „Bakcyl dżumy nie umiera” – wtedy, kiedy stracimy czujność, zło zawsze zaatakuje. Ciągle jesteśmy za mało czujni?

– Czujności nigdy dosyć, ale też nie próbujmy redukować życia Kościoła tylko do księży i biskupów, co jest najczęstszym błędem w Polsce. Siłą Kościoła są wierni.

– Jak polskiemu Kościołowi mogą pomóc wierni? Wspólna jest troska o coraz szybciej rozpadający się system wartości, który jeszcze do niedawna definiował naszą cywilizację, nasz krąg kulturowy.

– Pod tym względem sytuacja zmienia się pozytywnie. Nie ma tygodnia, żebym nie przyjmował ludzi przychodzących z inicjatywami, które chcą uzgodnić, dla których chcą znaleźć poparcie biskupa czy duszpasterzy. Dawna bierność laikatu coraz bardziej przekształca się w aktywną postawę, aktywne wybory między różnymi sytuacjami, które niesie życie, i opowiadanie się za wartościami. Także statystyki pokazują ciągły wzrost liczby osób, które żyją sakramentem Eucharystii – to też jest świadomy wybór. Nie zapominajmy również o ogromnej wartości polskiego Kościoła od strony pastoralnej: to Kościół, w którym ludzie masowo się spowiadają. Spowiedź zanikła już w wielu krajach Europy Zachodniej. Czerpię tę wiedzę nie z lektury, lecz z doświadczenia kapłana, który przez wiele lat przebywał na Zachodzie. Są kraje katolickie, które zaczęły już pół wieku temu od tzw. rozgrzeszeń zbiorowych, aczkolwiek nie ma sakramentów zbiorowych. Każdy sakrament jest indywidualny. Istnieje tylko jeden wyjątek: przed katastrofą lub w przypadku masowego napływu wiernych można udzielić absolucji warunkowej, która po przeżyciu tego momentu wymaga spowiedzi indywidualnej. Wszystkie sakramenty są indywidualne, a na Zachodzie często mówi się, że spowiedź może nie być indywidualna. A przecież to jest nie tylko sakrament kształcenia sumienia, ale również sakrament zaliczany do leczących. Tak jak leczący jest sakrament umocnienia, sakrament otrzymania łaski specyficznej, tzn. takiej łaski, która jest potrzebna danemu człowiekowi w jego konkretnej życiowej sytuacji.

– Niedawno obchodził Ksiądz Arcybiskup jubileusz 40-lecia kapłaństwa. Co w tym czasie zmieniło się w Kościele?

– W samym Kościele są rzeczy niezmienne. I to stanowi o jego sile. Niezmienny jest cały depozyt wiary, za który Kościół jest odpowiedzialny, i to, co nazywamy objawieniem, co Bóg przekazał Kościołowi, żeby te wartości stały się udziałem wszystkich ludzi. Nauczanie Kościoła, również moralne, jest też w swoich istotnych założeniach niezmienne. Natomiast Kościół funkcjonuje dzisiaj w zupełnie innym społeczeństwie. W społeczeństwie, w którym liczba osób niewierzących czy wyznających jakieś neopogańskie religie jest bardzo wysoka. Nigdy w historii nie było tylu ludzi niewierzących, ilu jest dzisiaj. Proszę zauważyć, że tradycyjni poganie – jak ich nazywamy, a nazwa jest jeszcze starożytna – byli ludźmi wierzącymi, mieli jakąś swoją religię. Nie było takich, którzy deklarowali się jako ateiści.

– Dzisiaj ateizm jest dla wielu ludzi normą...

– Czyli nastąpiła redukcja perspektywy istnienia tylko do życia ziemskiego, kiedy człowiek żyje jako istota cielesna. To bardzo istotna zmiana społeczeństwa, do której Kościół musi znaleźć nowe sposoby podejścia, nowe metody duszpasterstwa. Odnowa Kościoła, która zaczęła się wraz z Soborem Watykańskim II, daje nowe spojrzenie na Kościół, w którym odnajduje on coraz to nowe środowisko swojego działania i pola czekające na żniwa. Kościół nie boi się współczesnego świata, bo jest do niego posłany. Proszę zauważyć, jak ogromna jest doza optymizmu w ostatniej adhortacji apostolskiej papieża Franciszka „Radość Ewangelii”. Jeżeli ktoś jest przepełniony radością Ewangelii, nie lęka się. I idzie do świata takiego, jaki jest dzisiaj, dlatego że ludzie są ogromnie zagubieni. Znajdują się w sytuacji, o której mówił Pan Jezus, że są jak owce niemające pasterza. Dzisiaj już nie wiadomo, komu wierzyć, za kim iść. To dramat współczesnej młodzieży, która nie wie, co wybrać. A każe się tym młodym wybierać, kiedy nie ma żadnych kryteriów wyboru, bo nikt ich nie uczył. Z tego powodu ludzie dzisiaj tak łatwo popełniają życiowe błędy, których później gorzko żałują i do końca swoich dni z ich powodu ubolewają.

– Padają zarzuty o wtrącanie się Kościoła do polityki, a Ksiądz Arcybiskup uważa, że Kościół z natury rzeczy jest polityczny.

– Kościół nigdy nie będzie się separował od udziału w życiu społecznym, które jest życiem politycznym. „Polis” z grec. oznacza miasto-państwo. Nie żyjemy na pustkowiu czy w zamkniętych domach. Katolicy żyją we współczesnym świecie. Proszę zauważyć, jak kolosalnie rozwinęła się, począwszy od Leona XIII, katolicka nauka społeczna, którą można nazwać nauką polityczną, bo dotyczy sprawiedliwości społecznej. Przecież Kościół nie może się biernie przyglądać sytuacji zagrożenia ludzkiego życia, niesprawiedliwości rozdzielczej, gdy 80 proc. dóbr naszej ziemi jest zagarnianych przez grupę reprezentującą nie więcej niż 20 proc. społeczeństwa. Nożyce między biednymi i bogatymi coraz bardziej się rozwierają. Kościół w tej sprawie nie będzie milczał, ponieważ ma do odegrania rolę profetyczną, podobną do tej, kiedy to prorocy przychodzili do króla i go upominali.

– Najpierw Ksiądz Arcybiskup był lekarzem, potem został kapłanem. Od prof. Witolda Kieżuna wiem, że gdy obaj byliście w opanowanej wojną Rwandzie, a on zachorował, w sytuacji, gdy lot do Paryża na operację był możliwy dopiero za 3 miesiące, podjął się Ksiądz Arcybiskup operacji. „Henio uratował mi życie – mówi prof. Kieżun. – Operował mnie w wybudowanym przez siebie szpitalu”. Do jakiego stopnia Ksiądz Arcybiskup nadal czuje się lekarzem i czy w przypadku konieczności ratowania życia podjąłby się medycznych czynności również dziś?

– W okolicznościach, w których byłbym jedynym przedstawicielem zawodu, oczywiście podjąłbym się takich czynności. Jeżeli ktoś raz został lekarzem, nie przestaje nim być. Mam mentalność lekarską, czyli racjonalną, diagnostyczno-terapeutyczną, tego nie mogę się wyzbyć. Medycyna nauczyła mnie precyzji wyrażania się, pilnowania, żeby nie używać słów zbędnych oraz tego specyficznego kontaktu z pacjentem, niezwykłej zupełnie relacji z drugim człowiekiem, w której zawarty jest element duchowy.

2014-09-16 16:12

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Abp Hoser: największym bogactwem Caritas są ludzie, którzy ją tworzą

[ TEMATY ]

Warszawa

Caritas

abp Henryk Hoser

Artur Stelmasiak

Największym bogactwem Caritas są ludzie, którzy ją tworzą. O tego jacy oni są zależy skuteczność jej apostolskiej działalności - podkreślił abp Henryk Hoser. Bp warszawsko-praski przewodniczył uroczystej Mszy św. w siedzibie diecezjalnej Caritas w czasie której nastąpiło oficjalne przekazanie władzy nowemu dyrektorowi ks. Kamilowi Chojnackiemu. Zastąpił on na tym stanowisku ks. Dariusza Marczaka, który był dyr. instytucji przez ostatnie dziewięć lat.

W homilii abp Hoser przypomniał cele i zadania stojące przed diecezjalną instytucją charytatywną. - Nie tylko skupia ona trzy stany Kościoła, a więc kapłanów, osoby życia konsekrowanego i wiernych świeckich ale również realizuje jego główne funkcje jakimi są liturgiczna, martyria oraz diakonia – powiedział kaznodzieja. Przestrzegając przy tym przed sprowadzaniem działalności Caritas jedynie do działalności humanitarnej. - Nie możemy więc ograniczać się do tzw. ‘posługi stołu’. Każdy kto jest zaangażowany w posługę najuboższym musi być również wiernym świadkiem Jezusa Chrystusa, który nie cofa się przed zagrożeniami czy trudnościami – podkreślił bp warszawsko-praski. Przestrzegł przy tym przed idolatrią pieniędzy, która zdominowała współczesny świata.

CZYTAJ DALEJ

Jasna Góra: zaproszenie na uroczystość Królowej Polski

2024-04-29 12:48

[ TEMATY ]

Jasna Góra

uroczystość NMP Królowej Polski

Karol Porwich/Niedziela

Na Maryję jako tę, która jest doskonale wolną, bo doskonale kochającą, wolną od grzechu wskazuje o. Samuel Pacholski. Przeor Jasnej Góry zaprasza na uroczystość Najświętszej Maryi Panny Królowej Polski 3 maja. Podkreśla, że Jasna Góra jest miejscem, które rodzi nas do wiary, daje nadzieję, uczy miłości, a o tym świadczą ścieżki wydeptane przez miliony pielgrzymów. Zachęca, by pozwolić się wprowadzać Maryi w przestrzeń, w której uczymy się ufać Bogu i „wierzymy, że w oparciu o tę ufność nie ma dla nas śmiertelnych zagrożeń, śmiertelnych zagrożeń dla naszej wolności”.

- Żyjemy w czasach, kiedy nasza wspólnota narodowa jest bardzo podzielona. Myślę, że główny kryzys to kryzys wiary, który dotyka tych, którzy nominalnie są chrześcijanami, są katolikami. To ten kryzys generuje wszystkie inne wątpliwości. Trudno, by ci, którzy nie przeżywają wiary Kościoła, nie widząc naszego świadectwa, byli przekonani do naszych, modne słowo, „projektów”. To jest ciągle wołanie o rozwój wiary, o odrodzenie moralne osobiste i społeczne, bo bez tego nie będziemy wiarygodni i przekonujący - zauważa przeor. Jak wyjaśnia, jedną z głównych intencji zanoszonych do Maryi Królowej Polski będzie modlitwa o pokój, o dobre decyzje dla światowych przywódców i „byśmy zawsze potrafili budować relacje, w których jesteśmy gotowi na dialog, także z tymi, których nie rozumiemy”.

CZYTAJ DALEJ

Wałbrzych. Żonkilowa Kwesta

2024-04-30 15:27

[ TEMATY ]

hospicjum

Wałbrzych

Renata Wierzbicka

żonkilowa kwesta

Ryszard Wyszyński

Wolontariusze Wałbrzyskiego Hospicjum im. Jana Pawła II w zaangażowania podczas Żonkilowej Kwesty

Wolontariusze Wałbrzyskiego Hospicjum im. Jana Pawła II w zaangażowania podczas Żonkilowej Kwesty

Serca mieszkańców regionu wałbrzyskiego ponownie rozgrzała charytatywna inicjatywa, która zyskuje na znaczeniu z każdym rokiem.

Podczas kolejnej edycji Żonkilowej Kwesty, zorganizowanej pod patronatem bp Marka Mendyka, lokalna społeczność wykazała się niezwykłą hojnością, wspierając działania Wałbrzyskiego Hospicjum na rzecz najbardziej potrzebujących. Kwesta zorganizowana przez wałbrzyski oddział Polskiego Towarzystwa Opieki Paliatywnej trwała od 23 do 30 kwietnia i zgromadziła niemal tysiąc wolontariuszy – głównie uczniów i młodzieży z lokalnych szkół, którzy z balonami i żonkilami w rękach i żółtymi koszulkami na sobie, zbierali fundusze na ważny cel. Dzięki ich zaangażowaniu oraz hojności darczyńców, zbierane środki mają wesprzeć zakup nowego sprzętu medycznego oraz finansować rehabilitację dzieci, które znajdują się pod opieką Wałbrzyskiego Hospicjum im. św. Jana Pawła II. To placówka, która nie tylko zapewnia opiekę stacjonarną i domową dla setek pacjentów, ale również prowadzi poradnię opieki paliatywnej skupiającą się na wsparciu dla terminalnie chorych dzieci oraz dzieci osieroconych.

CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję