Kiedy Piotr Uściński, starosta wołomiński, wymyślił akcję przyznawania certyfikatów „Szkoła Przyjazna Rodzinie”, spodziewał się, że sprawa nie przejdzie bez echa. Bo przyjazność była rozumiana specyficznie: chodziło o przeciwstawienie się lansowanej przez resort edukacji ideologii gender. I bez echa nie przeszła: ministerstwo, gdy dowiedziało się o sprawie, zapowiedziało kontrole w szkołach przyjaznych rodzinie, a media zaczęły je wyśmiewać i atakować.
Do miasta ściągnęli dziennikarze, częściej było widać i słychać starostę i burmistrza. Powód: miasto zaczęto odbierać jest jako konserwatywny bastion. W Polskę poszło ostrzeżenie: co dziś w Wołominie, może jutro w Polsce?!
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Bez gender i aborcji
Cel kontroli w szkołach był prosty: zastraszyć szkoły, które otrzymały certyfikat lub chciały się zgłosić do akcji, a zarzut, że autorzy pomysłu nie pytali o zgodę w kuratorium i resorcie. Dziś jednak starosta może mówić, że ogromna większość szkół nie wykruszyła się z akcji, która rozlała się po całej Polsce.
Gender – genderem, ale gdy władze powiatu zajęły się zakazem wykonywania aborcji w miejscowym szpitalu, co decyzją rady zapisano w jego statucie, rozszumiały się media. „Wołomin miastem bez aborcji” – pisano. I tego Andrzej Halicki, lider PO na Mazowszu, nie zdzierżył.
Reklama
– W Wołominie mamy do czynienia z próbą stworzenia nowego modelu państwa-katolifatu – ocenił. A jego kolega z partii, wojewoda mazowiecki Jacek Kozłowski, błyskawicznie uchylił uchwałę rady powiatu wołomińskiego, która zakazywała przeprowadzania aborcji w wołomińskim szpitalu. Taki zapis w statucie szpitala narusza przepisy i ogranicza prawa pacjenta – uzasadniał wojewoda.
6 września roku pamiętnego
Jest 6 września. 70 lat wcześniej sowieci przegonili z Wołomina Niemców. W czasach PRL miasto pełne było wdzięczności. Teraz jest inaczej: 6 września 2014 r. burmistrz Ryszard Madziar, żeby pokazać – pisał miejski portal – „jakie to było wyzwolenie i co oznaczało dla Polaków” odsłonił tablicę „W hołdzie ofiarom represji stalinowskich” na budynku byłego PUBP, dawnej miejscowej katowni.
Za takie pomysły jedni kochają, inni nienawidzą Ryszarda Madziara i Piotra Uścińskiego. Najgłośniejsza była sprawa pierwszego w Polsce pomnika Lecha Kaczyńskiego, który miał stanąć w centrum miasta. Plany powstały w dyskrecji, niektórzy radni dowiedzieli się o nim, gdy dzień stawiania go był bliski. Brak uchwały rady miasta spowodował, że popiersie śp. Prezydenta uświetniło dolinkę dębów smoleńskich przy cmentarzu poległych w 1920 r. w Ossowie.
Teraz pewnie Trybunał
Czy da mu to popularność, czy nie, starosta Piotr Uściński nie zamierza sprawy zakazu aborcji odpuścić. – Jako właściciele szpitala, jego organ założycielski, mamy prawo decydowania, co się w nim dzieje. I to się nie spodobało wojewodzie – mówi.
Reklama
Wojewoda powiedział mu, że prywatnie ich poglądy się nie różnią, bo on też jest praktykującym katolikiem, ale tutaj takie jest prawo. – Nie ma racji, bo prawo, mimo że dopuszcza aborcje, nie nakazuje, że każdy szpital musi je wykonywać – mówi Uściński. Odwołał się do wojewódzkiego sądu administracyjnego i... czeka. Rozstrzygniecie zapadnie na przełomie września i października.
Jeśli orzeczenie będzie niekorzystne, powinien odwołać się do NSA, bo taka jest kolej rzeczy. Tyle że tam trwa to półtora roku! – Chciałbym to ominąć, zgłosić sprawę do Trybunału Konstytucyjnego – zaznacza starosta. – Jeśli WSA uzna, że złamaliśmy ustawę aborcyjna, to chciałbym, żeby TK orzekł o zgodności ustawy w tym elemencie z Konstytucją.
Kwestia tradycji
40-tysięczny Wołomin i 220-tysięczny powiat są rządzone przez prawicę od 2010 r. To wtedy wybory w powiecie i mieście wygrało PiS. Od tego czasu dwie kluczowe postacie w mieście to starosta i burmistrz związani z PiS. Uściński i Madziar wybory wygrali w cuglach.
I popularności nie stracili do dziś. Starosta, nie kryjący eurosceptycyzmu (głosował np. przeciwko wejściu Polski do UE), startował nie bez sukcesu do Parlamentu Europejskiego. Był współautorem sukcesu PiS w okręgu warszawskim. W swoim powiecie był bezkonkurencyjny. Tu PiS odniósł największe zwycięstwo nad pozostałymi partiami. A starosta, startujący z siódmego miejsca, zdobył w powiecie wołomińskim najwięcej głosów.
„Dlaczego lokalnym politykom tak łatwo o moralną rewolucję w mieście położonym zaledwie 25 km od otwartej światopoglądowo stolicy?” – zastanawiała się warszawska gazeta. – Warszawa, jak każde duże miasto, które na wielką skalę doświadczyło migracji, jest zróżnicowane w kwestiach poglądowych, z większą skłonnością do lewicowania. Wołomin, gdzie tej zmienności brakuje, ze swoją zasiedziałością, w sposób naturalny jest konserwatywny – tłumaczy dr Rafał Chwedoruk, politolog z Uniwersytetu Warszawskiego.
– To z pewności kwestia m.in. tradycji patriotycznych, które tam przetrwały – mówi poseł Jacek Sasin, związany z okolicą, kandydat na prezydenta stolicy. – Okolice związane są z naszą najnowsza historią, walką o Polskę, o niepodległość. Bitwa Warszawska zawsze była obecna w ludziach, opowieściach rodzinnych. To z pewnością budowało formację duchową. To ludzie, którzy mieszkają tu od pokoleń, związani z tą ziemią. Mają tradycyjne, konserwatywne poglądy.