Jestem uczennicą I klasy LO nr 1 im. B. Nowodworskiego w Krakowie. Moje leczenie trwa od 15 listopada 2012 r. Zdiagnozowano u mnie guza mózgu. (…) Choroba sprawiła, że stałam się dojrzalsza, dlatego wiem, że kiedy będę silniejsza, zostanę wolontariuszką. Po ukończeniu szkoły wiem, że chciałabym pracować z dziećmi…”. List szesnastoletniej Ireny z Krakowa był jednym z wielu napisanych przez osoby chore (dzieci, młodzież, dorosłych), a przeczytanych w krakowskim magistracie przez znane osoby: Magdalenę Walach, Beatę Chmielowską-Olech i Radosława Krzyżowskiego.
Marzeń chorych na nowotwory wysłuchali uczestnicy VII Marszu Nadziei i Życia, zorganizowanego przez Fundację Urszuli Smok „Podaruj Życie” w sobotę 27 września. Celem cyklicznego wydarzenia jest nagłośnienie idei dawstwa szpiku kostnego oraz przybliżenie społeczeństwu sytuacji osób chorujących onkologicznie. – Proszę, jeżeli ktoś z waszego otoczenia zachoruje, bądźcie przy tej osobie, nie bójcie się tego świata, ponieważ on tylko na początku wygląda groźnie – przekonywała Urszula Smok, która 16 lat temu dzięki przeszczepowi pokonała chorobę. Założycielka fundacji podkreślała, że chorzy potrzebują obecności, wiary i wsparcia ze strony rodziny i przyjaciół, ponieważ to motywuje ich do walki o zdrowie.
W wydarzeniu, nad którym honorowy patronat objął metropolita krakowski kard. Stanisław Dziwisz oraz prezydent Krakowa Jacek Majchrowski, wzięło udział kilkaset osób, wśród których byli autorzy czytanych listów. Drogę z krakowskiego magistratu przez ul. Grodzką do znajdującej się na rynku sceny uczestnicy Marszu przeszli, niosąc zielone baloniki, do których przyczepione były listy pełne nadziei na odzyskanie zdrowia, na godne, piękne i szczęśliwe życie. Zanim baloniki odleciały do nieba, odczytano kolejne marzenia chorych. Pojawiło się również to, z którym prof. Aleksander Skotnicki, kierownik Katedry i Kliniki Hematologii Collegium Medicum Uniwersytetu Jagiellońskiego, zwrócił się do prezydenta Jacka Majchrowskiego: – Panie prezydencie, na oddziale, gdzie przeprowadziliśmy 1000 transplantacji, mam tylko 8 łóżek. Potrzebuję kolejnych 10, aby wykonywać więcej przeszczepów. Prof. Skotnicki przyznał, że ze względu na warunki musi odsyłać chorych do innych miast. I dodał: – Panie prezydencie, wierzę, że pod koniec mego życia podwoimy liczbę transplantacji, a ci wspaniali krakowianie będą dawać swój szpik!
Pomóż w rozwoju naszego portalu