Reklama

Polityka

Wielka zmiana u podstaw

O postpolityce i pilnej potrzebie patriotycznego społeczeństwa obywatelskiego oraz o sposobach jego budzenia z prof. Piotrem Glińskim rozmawia Wiesława Lewandowska

Niedziela Ogólnopolska 41/2014, str. 36-37

[ TEMATY ]

wywiad

polityka

rozmowa

Dominik Różański

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

WIESŁAWA LEWANDOWSKA: – Gdy Donald Tusk rzucił hasło: „Nie róbmy polityki”, Polacy chętnie je kupili i zaczęli stronić nie tylko od niej, ale także w ogóle od życia publicznego, które często nie bez przyczyny kojarzą z „brudną polityką”. Jak zmienić to myślenie, Panie Profesorze?

PROF. PIOTR GLIŃSKI: – Uważam, że nie wszyscy Polacy zostali kupieni przez polityków, a jedynie pewne grupy społeczne – w różnym zakresie i z różnych powodów. Jedni awansowali materialnie albo/i związani są z systemem władzy, innym odpowiadają współczesne igrzyska konsumpcyjno-propagandowe, serwowane przez postpolitykę, jeszcze inni boją się władzy sprawiedliwej, niepozwalającej kraść i kombinować, rozliczającej przeszłość. Dzięki zasobom publicznym – w tym funduszom europejskim – obecna władza buduje sobie zaplecze i poparcie. Nie zależy jej na zbyt aktywnym społeczeństwie, wręcz przeciwnie. Żeby odzyskać zaufanie społeczeństwa, trzeba po prostu zmienić polską politykę. Ona musi stać się uczciwą rozmową polityków z narodem, który musi być aktywny i zorganizowany.

– Po takiej zmianie politycznej – ale także wcześniej, w celu jej przygotowania – potrzeba solidnej pracy u podstaw.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

– To prawda, trzeba wprowadzać bardzo podstawowe, wielowymiarowe reformy. W programie PiS przedstawiliśmy kilkadziesiąt propozycji konkretnych działań w obszarze społeczeństwa obywatelskiego, które trzeba podjąć na samym wstępie.

– Co jest najważniejsze?

– Prawdziwa edukacja obywatelska połączona z reformą systemu oświaty. Odbudowanie pluralizmu medialnego, zwłaszcza wsparcie niezależności mediów obywatelskich. Można to czynić w bardzo prosty sposób – wystarczy ustanowić centralny fundusz dla mediów obywatelskich, aby mogły w przejrzystych konkursach na różne przedsięwzięcia uzyskiwać środki do finansowania naprawdę niezależnej działalności. Najogólniej mówiąc – potrzebne jest przejrzyste wspieranie różnego rodzaju inicjatyw obywatelskich z poziomu centralnego.

– To wymaga centralnego sterowania. Mogą się posypać rozmaite zarzuty...

– Zapewne, ale najważniejsze jest to, że oddolnym inicjatywom obywatelskim naprawdę pilnie potrzebne jest realne wsparcie i odseparowanie ich od lokalnych grup interesów i układów władzy. Na poziomie politycznym postuluję też wprowadzenie pełnomocnika ds. rozwoju społeczeństwa obywatelskiego przy premierze, czyli silnego polityka, koordynującego tę politykę. Konieczny jest też program powielania dobrych praktyk. Bo cóż z tego, że wiemy np., jak resocjalizować więźniów z pomocą pozarządowych organizacji, skoro te organizacje nie „przeorały” całego systemu i zdecydowana większość byłych więźniów nie jest resocjalizowana. Nieliczne dobre praktyki obywatelskie nie przekładają się na prawdziwą zmianę społeczną i cywilizacyjną.

– Jak powielić program dobrych praktyk?

– Trzeba przede wszystkim dobrze wykorzystać już istniejące kadry i know-how tzw. trzeciego sektora, czyli organizacji pozarządowych. Jeżeli stworzy się im warunki – będą wiedzieć, jak to zrobić. Podobnie jest z szeroko pojętym sektorem katolickim. Wiemy np., że coraz więcej polskich parafii to dobrze działające wspólnoty obywatelskie. Kościół i państwo powinny współpracować dla ich dalszego rozwoju. Socjologowie badający polskie społeczności lokalne potwierdzają, że pierwszym, często jedynym, wymiarem obywatelskim i socjalnym jest parafia. Kościół jest tą instytucją, która pomaga, ale nie zawsze rozwija obywatelskie umiejętności i cnoty. Jednym z pomysłów w naszym programie jest też obywatelska rewitalizacja istniejących w Polsce, ale niedostatecznie wykorzystanych z punktu widzenia wartości obywatelskich, takich instytucji, jak np. Ochotnicza Straż Pożarna, Koło Gospodyń Wiejskich lub sieć wiejskich świetlic. Są to ośrodki ważne dla ludzi, zwłaszcza na wsi.

– Czy obecnie w Polsce nie potrzebujemy jednak przede wszystkim całkiem nowych instytucji obywatelskich, którymi mogłaby się zainteresować młodzież skazana na bezrobocie, emigrację?

– Wykorzystanie starych doświadczeń nie wyklucza tworzenia nowych. W programie PiS proponujemy np. rozwijanie wolontariatu na wzór amerykańskiego Korpusu Pokoju, który skupiał ludzi wokół bardzo konkretnych działań i który cieszył się uznaniem poza granicami Stanów Zjednoczonych. Amerykański Peace Corps w latach 90. XX wieku pojawił się także w Polsce i zrobił tu wiele dobrego – jego wolontariusze pomagali w nauce języka angielskiego, w edukacji ekologicznej, w rozwoju drobnej przedsiębiorczości. Dlaczego w Polsce nie moglibyśmy stworzyć takiego właśnie korpusu? Dlaczego nie zainteresować tym naszej młodzieży, która po studiach nie może w kraju znaleźć ani pracy, ani sensu życia? Biorąc pod uwagę olbrzymie obszary wykluczenia społecznego, potrzeby rozwojowe w wielu regionach kraju, można by zbudować Polski Korpus Solidarności o zadaniach wewnątrzkrajowych i zagranicznych, i zainspirować młodzież (ale także starszych obywateli) do pracy łączącej patriotyzm z edukacją, solidarnością społeczną i miłosierdziem...

– To brzmi bardzo idealistycznie, nierealistycznie, Panie Profesorze!

– A jednak uważam, że młodzi ludzie w Polsce gotowi są podejmować tego rodzaju wyzwania, mimo dominującego dziś konsumpcyjno-hedonistycznego stylu życia. Taka praca dla społeczności lokalnych, niekiedy wykluczonych, może być doświadczeniem sensu życia i może też być połączona z przydatnym później i cenionym praktycznym doświadczeniem zawodowym. Jednak tego rodzaju wzorce trzeba realizować w sposób autentyczny, a nie propagandowy i sztuczny, jak te wszystkie niby-społeczne akcje, z których mimo kolosalnego medialnego wsparcia tak niewiele wynika.

– Wydaje się jednak, że Polakom podobają się dziś właśnie takie akcje społeczne, z których niewiele wynika, w które nie trzeba się zanadto angażować, a można się tylko dobrze pobawić. Gotowość do działania i poświęcenia na rzecz kraju w ciągu 25 lat chyba jednak zmalała...

– Specjaliści kłócą się na ten temat. Zwolennicy obecnej władzy mówią, że transformacja niczego tu nie pogorszyła, że społeczeństwo od samego początku było takie bierne. Można się zgodzić, że takie było, ale przecież wtedy ledwie co wyszło z komunizmu – ludzie byli skołowani, zmęczeni i łatwo dawali sobą manipulować. Niestety, transformacja systemowa, zamiast pobudzić skokowo oddolną aktywność obywatelską, niewiele ten stan apatii zmieniła. Ludzie wybierają raczej indywidualne i przystosowawcze scenariusze życiowe niż te wspólnotowe i kreatywne. Polacy ciężko i najwięcej w Europie pracują. Zostali też niejako przekupieni konsumpcją, materializmem, medialnymi wzorcami hedonizmu i mało wybrednego stylu życia. Pojawiła się także demoralizacja związana z funkcjonowaniem polityki… Bardzo niski jest poziom zaufania do instytucji państwowych i ludzi do siebie nawzajem. A mimo to uważam, że społeczeństwo nie dało się do końca zmanipulować. To dzisiejsze odrzucanie polityki przez Polaków jest zachowaniem w obecnej sytuacji najzupełniej racjonalnym. Bo społeczeństwo widzi przecież obłudę i blichtr postpolityki.

– Z jednej strony Polacy uciekają od polityki, a z drugiej – istnieją przecież bardzo silne podziały polityczne wewnątrz społeczeństwa, które często prowadzą do rozrywania więzi, powodują niechęć do współdziałania. Od pewnego czasu mówi się o „dwóch Polskach”, które nawet nie lubią się z sobą spotykać…

– Pierwszą i podstawową tego przyczyną jest zapoczątkowany 25 lat temu system, wciąż potężny. Chociaż przechodził pewne przemiany, to nikt się nie spodziewał, że aż tak bardzo domknie się dzięki Platformie Obywatelskiej, a jego skutki tak bardzo uwidocznią się właśnie za rządów tej partii. Ten system sprawuje dziś kontrolę nad większością instytucji i zasobów, jest też wzmacniany z zewnątrz – i z Zachodu, i ze Wschodu. I świadomie dzieli Polaków, bo żywi się wciąż tym podsycanym przez propagandowych macherów i rządzących polityków konfliktem. Polacy, na szczęście, zaczynają coraz bardziej dostrzegać patologię tego systemu i organizują coraz bardziej widoczny sprzeciw. Możemy już dziś mówić o zjawisku określanym jako „archipelag polskości”, czyli o zaczynie patriotycznego społeczeństwa obywatelskiego.

– To po stronie opozycyjnej, ale jest przecież jeszcze mocny oficjalny patriotyzm, zwany kotylionowym. Chyba nie sposób odmówić mu znaczenia?

– To dobrze, że urząd prezydenta, w przeciwieństwie do wielu innych instytucji, jest jeszcze kojarzony z Polską. Bo to jest ważniejsze niż ocena działań tego akurat konkretnego Pana Prezydenta. Można więc się pocieszać, że ludzie ten kraj jeszcze jakoś kochają, że jeszcze jakieś resztki patriotyzmu istnieją, nawet wśród zadowolonych z obecnego stanu rzeczy. Wycofano się też chyba ostatnio – np. w „Gazecie Wyborczej” – z ostentacyjnych antypolskich ataków i wykluczania słów oraz pojęć takich jak: patriotyzm, naród, ojczyzna.

– Czemu zawdzięczamy to nawrócenie?

– Być może zorientowano się, że jednak słowa te mają dla bardzo wielu Polaków, wciąż i mimo wszystko, głębokie znaczenie, o czym świadczy choćby wysokie poparcie dla opozycji, która choć nie posiada zasobów, ma owe wartości na swoich sztandarach. Dlatego teraz próbuje się jej odebrać te patriotyczne atuty, zresztą często w tak pokraczny sposób, jak czczenie czekoladowego orła czy serialowa komedia ze świętowaniem 25 lat „wolności”.

– Pan Profesor uważa, że ci, którzy się sprzeciwiają potężnemu systemowi, mają jednak większe szanse na stworzenie prawdziwego patriotycznego społeczeństwa obywatelskiego niż ci, którzy mówią, że je tworzą od 25 lat?

Reklama

– Wydaje mi się to oczywiste. Ta „druga połowa”, stanowiąca dziś elektorat PO, jest prawie wyłącznie elektoratem interesu. Wierzę zatem, że wygra jednak ta wielka polska narracja sprzeciwu, która mówi: musimy być podmiotowi jako polskie społeczeństwo, żeby coś znaczyć we współczesnym świecie. To w tej narracji pojawia się także pojęcie sprawiedliwości społecznej, pojawiają się wartości chrześcijańskie i patriotyzm. Stąd mój optymizm, mimo wszystko, że uda nam się wreszcie zatrzymać ten trwający 25 lat negatywny trend. Jeśli jednak zwycięży obecny system, to w dłuższej perspektywie może być bardzo nieciekawie i niebezpiecznie: zostaniemy sprzedani i nie będziemy mieli na to żadnego wpływu…

– Gruntowna zmiana wymaga radykalnego zwycięstwa partii opozycyjnej, umożliwiającego jej samodzielne rządzenie. Czy to jest realne?

– Przeciwnik jest bardzo silny. Obecny system trzyma się mocno, mimo że ma olbrzymie wady i merytoryczną pustkę… Jego przewagą jest to, że mając dostęp do najprawdopodobniej relatywnie największych w historii świata (!) transferów środków zagranicznych, po prostu kupuje sobie trwanie władzy, kupuje ludzi.
Prawo i Sprawiedliwość nigdy takich możliwości nie miało. Jeżeli chcielibyśmy teraz uzyskać możliwość samodzielnych rządów, tak jak to się udało Fideszowi Viktora Orbána na Węgrzech, to musielibyśmy pójść podobną do Węgier drogą. Trzeba zbudować bardzo szeroką koalicję i szeroki ruch obywatelski. Moim zdaniem, powinniśmy się na to szybko zdecydować.

– Skoro opozycja nie może sobie „dokupić” ludzi, to musi ich do siebie przekonać w inny sposób. Jak?

– Budując mozolnie instytucje i struktury. Tworząc sieć organizacji i różnorodnych środowisk wokół największej partii opozycyjnej. Kreując wielką koalicję obywatelskich inicjatyw dla prawdziwej zmiany społecznej i politycznej w Polsce.

* * *

Prof. Piotr Gliński
Socjolog (Instytut Filozofii i Socjologii PAN), wykładowca akademicki, polityk, kandydat na premiera rządu technicznego PiS (2012 i 2014)

2014-10-07 15:30

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Premier Szydło o nadziejach związanych z Chinami

[ TEMATY ]

polityka

Chiny

szczyt

P. Tracz / KPRM

Polska wiąże duże nadzieje z rozwojem współpracy gospodarczej z Chinami - powiedziała w sobotę w Rydze premier Beata Szydło, która bierze udział w szczycie Chiny - Europa Środkowo-Wschodnia.

Polska wiąże duże nadzieje z rozwojem współpracy gospodarczej z Chinami - powiedziała premier w oświadczeniu przed rozpoczęciem rozmów plenarnych na szczycie w Rydze.

CZYTAJ DALEJ

Przerażający projekt w Belgii: eutanazja dla „ludzi zmęczonych życiem”

2024-04-17 09:46

[ TEMATY ]

eutanazja

Belgia

Adobe.Stock.pl

W Belgii mamy do czynienia z kolejną przerażającą odsłoną kultury śmierci. Luc Van Gorp, stojący na czele jednego z funduszy ubezpieczeń, których celem jest zapewnienie każdemu godnej opieki zdrowotnej, wyszedł z propozycją eutanazji dla „ludzi zmęczonych życiem”. W odpowiedzi belgijscy biskupi przypomnieli, że „ludzkie społeczeństwo zawsze opowiada się za życiem”.

Debatę na temat wspomaganego samobójstwa ludzi starszych Luc Van Gorp rozpoczął w minionym tygodniu na łamach flamandzkiej prasy. Powołał się przy tym w szczególności na presję finansową na system opieki zdrowotnej, jaką niesie ze sobą opieka nad ludźmi starszymi i często chorymi. W dwóch dziennikach zaproponował on radykalne rozwiązanie „kwestii starzenia się społeczeństwa”. Podkreślił, że „ci, którzy są zmęczeni życiem, powinni mieć możliwość spełnienia swojego pragnienia o końcu życia”. Wskazał, że „nie można przedłużać życia tych, którzy sami już tego nie chcą, bo chodzi o budżet i kosztuje to rząd duże pieniądze”. Zauważył, że w starzejących się społeczeństwach Europy jest to ogromny problem, brakuje też niezbędnego personelu do opieki.

CZYTAJ DALEJ

Kard. Ryś: Stanisława Leszczyńska to wzór obrony życia

2024-04-18 16:33

[ TEMATY ]

Auschwitz

Stanisława Leszczyńska

Kard. Grzegorz Ryś

domena publiczna

Stanisława Leszczyńska (ok. 1935)

Stanisława Leszczyńska (ok. 1935)

Ona jest potężnym znakiem ratowania każdego życia. Świadczy o tym zdanie, które sama zapisała w swoim raporcie położnej z Auschwitz: «dzieci nie wolno zabijać». Tak o heroicznej postawie Stanisławy Leszczyńskiej opowiada kard. Grzegorz Ryś. Zakończył się diecezjalny etap procesu beatyfikacyjnego sługi Bożej. Wczoraj zebrane dokumenty dostarczono do watykańskiej Dykasterii Spraw Kanonizacyjnych.

Portatorowi akt, ks. dr. Łukaszowi Burchardowi, pomogli w tym kard. Konrad Krajewski, jałmużnik papieski, kard. Grzegorz Ryś, metropolita łódzki, ks. prał. Krzysztof Nykiel - regens Penitencjarii Apostolskiej, ks. prał. Zbigniew Tracz - kanclerz Kurii Metropolitalnej Łódzkiej.

CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję