Reklama

Niedziela na Podbeskidziu

Trzeba być pouczalnym

O formacji seminaryjnej z ks. Sławomirem Kołatą, wicerektorem Seminarium Duchownego w Krakowie, rozmawia ks. Piotr Bączek

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

KS. PIOTR BĄCZEK: – Od kilku lat pełni Ksiądz funkcję wicedyrektora seminarium w Krakowie. Jak na przestrzeni tych kilku lat wygląda sprawa ilości powołań kapłańskich. Media od czasu do czasu karmią opinię publiczną informacjami, że nastąpił drastyczny spadek powołań, że młodzi ludzie nie chcą wybierać już takej drogi. Jak to jest w rzeczywistości?

KS. SŁAWOMIR KOŁATA: – W pierwszym tygodniu września odbywał się zjazd rektorów seminariów duchownych z całej Polski. Wtedy też zbierano dane dotyczące ilości powołań. W tym roku sumaryczna liczba to około 750 kandydatów na rok pierwszy w skali Polski. Okazuje się, że liczba powołań zakonnych wzrosła o około 20%, ale iość wstępjących do seminarów diecezjalnych spadła o około 10%.

– A jak to wygląda w skali naszej diecezji?

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

– Jeśli chodzi o dane statystyczne w dwudziestoleciu istnienia diecezji bielsko-żywieckiej, to możemy powiedzieć, że zasadniczo liczba kandydatów, którzy przychodzą do seminarium na pierwszych rok oscyluje między 20 a 30. W ostanich latach mamy ich około 15. W takim sumarycznym zestawieniu możemy powiedzieć, że ilość kandydatów do seminarium z naszej diecezji utrzymuje się mniej więcej na tym samym poziomie. Z kolei, co do liczby wyświęconych u nas kapłanów, to widać wahania. Na przykład w tym roku biskup ordynariusz wyświęcił 5 prezbiterów, ale już na kolejnym roczniku mamy 14 wyświęconych diakonów. W historii diecezji maksymalnie w jednym roku wyświęcono bodaj 17 kapłanów. I trudno szukać jakiegoś klucza, który wyjaśniałby takie rozbieżności... Uogólniając, możemy przyjąć, że liczba 10-12 to jakaś norma, która od lat utrzymuje się na względnie stałym poziomie.

– Z czym musi się zmierzyć dzisiejszy młody człowiek, który w niełatwej atmosferze wokół Kościoła i kapłaństwa wybiera jednak drogę powołania?

– Najpierw trzeba zauważyć, że w ogóle przesuwa się w czasie dojrzewanie do poważnych decyzji w życiu młodych ludzi. Widzimy to zarówno u tych, którzy decydują się wstępować w związki małżeńskie i widać to także u tych, którzy chcą wstąpić do seminarium. Mamy coraz więcej kandydatów starszych, którzy mają już za sobą np. studia, choć cały czas najwięcej jest tych, którzy dopiero co zdali maturę. Najpierw po prostu trzeba się zdecydować. Jeśli ktoś słyszy głos powołującego Boga, to trzeba się zdecydwać. I to jest pierwsze wyzwanie. Atmosfera medialna wokół Kościoła z pewnością nie ułatwia podejmowania takiej decyzji.
Coraz częściej zdarzają się kandydaci, których diecyzja jest bardzo nietwała. Zgłaszają się, zdają egzamin, albo już na ten egzamin nie przyjeżdzają – jednym słowem nie ma w tym względzie stałości. Ale tu myślę nie różnią się oni od swoich kolegów i koleżanek, którzy mają trudności ze zbudowaniem stałego związku w drodze ku małżeństwu.
Kolejna trudność wiąże się ze światem, w jakim wyrasta i wychowuje się dziś młodzież. Młody człowiek musi się zmierzyć z tym, co moglibyśmy nazwać współczesną wersją edukacji seksualnej, którą młodzież przechodzi nie tyle w rodzinie, co poprzez oddziaływanie świata mediów. W to trzeba wliczyć także ogólną łatwość dostępu do pornografii. Z takiego stanu rzeczy mogą się rodzić trudności. Wielu kandydatów obciążonych jest już jakimś balastem związanym z tego rodzaju doświadczeniami. Powstaje zawsze pytanie, na ile jest to przeszkodą, by w ogóle rozpocząć formację do kapłaństwa. Temu między innymi, czyli problemom psychoseksualnym, poświęcony był w części tegoroczny zjazd rektorów pod hasłem „Trudne przestrzenie formacji kapłańskiej i seminaryjnej”.
Możemy mówić także o trudnościach zwiazanych np. z wychowywaniem się w niepełnych rodzinach. To rodzi czasem braki natury emocjonalnej, może utrudniać pełną integrację osobowości, poczucie własnej wartości. Są na przykład roczniki, gdzie na 20 kleryków pięciu wychowywało się bez ojca.

Reklama

– Dziś świat zmienia się bardzo szybko. Czy w związku z tym można mówić o adekwatnych do sytuacji zmianach w profilu wychowania seminaryjnego, czy też w tym wypadku „młyny Kościoła mielą powoli”…?

– Powiedzmy najpierw, że priorytet wychowania seminaryjnego, formacji do kapłaństwa się nie zmienia. Chodzi przecież o zbudowanie relacji człowieka z Chrystusem i Kościołem.
Ale widać, że coraz więcej korzysta się w tym procesie wielopłaszczyznowego przygotowania do kapłaństwa ze współczesnej wiedzy psychologicznej. Pojawiają się postulaty wprowadzania roku zerowego, propedeutycznego, będącego przygotowawaniem do wstąpienia do seminarium. My staraliśmy się w seminarium krakowskim na pierwszym roku zminimalizować ilość zajęć na uczelni, by można było uzupełniać deficyty, z którymi do seminarium wstępują kandydaci – deficyty w edukacji, w integracji osobowości, w życiu duchowym. To jest jakaś próba nadrobienia czegoś, co nie dokonało się na drodze dotychczasowego dojrzewania i wychowania młodego człowieka. Tu właśnie jest miejsce m.in. na zajęcia z psychologami.
Można powiedzieć, że zwiększa się indywidualizacja w podejściu do kleryka przygotowującego się do kapłaństwa. Obserwujemy na przykład, że pojawiają się osoby, które mają coraz mniej samodzielności, np. nie miały możliwości pracy fizycznej, nie zawsze są zaradni. Proponujemy w takich wypadkach różnego rodzaju praktyki. Tłumaczymy, że to nie jest jakaś kara, ale coś, czego dany młody człowiek potrzebuje. Chodzi o to, by on to sam zaakceptował, a najlepiej byłoby, gdyby sam o taką praktykę roczną poprosił. Zdarzają się np. takie praktyki, że ktoś ma za zadanie znaleźć sobie w Krakowie pracę na jeden rok, jakieś mieszkanie – wszystko po to, by nauczył się samodzielności, bo zbyt był uzależniony od mamusi, która nadopiekuńczo wszystko synowi załatwiła. Taki młody człowiek na rocznej praktyce w Krakowie ma udowodnić sobie i nam, że jest w stanie żyć samodzielnie. I po takim roku doświadczenia wraca z powrotem do seminarium.
Innym przykładem jest nasza współpraca ze wspólnotą „Cenacolo” pomagającą ludziom wychodzić z uzależnień narkomanii przez pracę i życie wspólnotowe. W posługę w tejże wspólnocie zaangażowanych jest dwóch kleryków, którzy sami poprosili o możliwość takich praktyk.
Również pod względem rozwoju intelektualnego istnieje przestrzeń dla samodzielności i kreatywności kleryków. Chodzi o to, by sami alumni zorganizowali w roku akademickim jakieś sympozjum naukowe. To wiąże się także z rozwijaniem umiejętności organizacyjnych, uczy kontaktów z mediami...
Genaralnie seminarium w tym procesie wychwania do kapłaństwa młodych ludzi musi znaleźć drogę między dwoma biegunami. Czy tylko zakazywać i restryktywnie oddzielać kleryka od świata zewnętrzenego, czy raczej liczyć na jego dojrzałość i dać wolność, mając nadzieję, że w tej przestrzeni nauczy się odpowiedzialności. Weźmy za przykład kwestię używania komórek. Czy wskazać – jak to jest teraz – określony czas i miejsce gdzie można ich używać, czy też dać zupełną swobodę z ich korzystania...

– Przygotowanie do kapłaństwa trwa 6 lat. To dużo czy mało?

– Trzeba podkreślić bardzo istnotny fakt, że formacja nie może zakończyć się wraz opuszczeniem murów seminaryjnch. Kapłan musi mieć świdomość, że sam powinien dbać o swój rozwój. Seminarium ma wychować do tego, by człowiek był świadomy, że trzeba formować się dalej. Muszę walczyć o jakość swojego kapłaństwa cały czas. Jeśli kapłan ma innym coć dawać, to ciągle sam musi od siebie wymagać i podejmować osobisty wysiłek formacji siebie. Jeden z autorów zajmujących się duchowościa nawał taką umiejętność „docibilitas” – pouczalność. Trzeba „być puczalnym”, zdolnym do uczenia się, ciągłego formowania. Przez całe życie uczę się od życia bycia człowiekiem, chrześcijaninem, kapłanem. Właściwie całą formację seminaryjną można zamknąć w tym jednym: zaszczepić w przyszłym kapłanie świadomość, że ma być twórczy, że ma się ciągle doskonalić. Jeśli się to uda, to można mieć nadzieję, że w przypadku kryzysu duchowego, trudnych sytuacji, które przynosi życie, taki człowiek będzie umiał zareagować, będzie wiedział co zrobić.
Spotykam się czasem z takim zdaniem wypowiadanym przez kapłanów: mnie tego nie nauczyli w seminarium. Dziś czasy bardzo szybko się zmieniają i seminarium nie jest w stanie nauczyć wszystkiego. Trzeba samemu podejmować wysiłek uczenia się. Zresztą wszyscy żyjemy w takich czasach, gdzie podsuwa się nam wszelkiego rodzaju instrukcje, które wyznaczją nam konkretne scieżki działania, ale często zwalniają przy tym z samodzielnego myślenia.

– Czego seminarium oczekuje od wiernych?

– Przede wszystkim pomocy duchowej, modlitwy. Mam świadomość, że kapłani, siostry zakonne i świeccy modlą się zarówno o powołania jak i za kleryków, za seminarium. Taka forma wsparcia kleryków i kapłanów jest bardzo ważna, także w kontekście całej medialnej nagonki i nieprzyjaznej atmosfery wokół duchowieństwa. Dobrze, że ciągle są ludzie, którzy uświadamiają klerykom, że są potrzebni. Przygotowujący się do kapłaństwa doświadczają tego szczególnie podcza wakacji np. na pielgrzymkach, duszpasterskich spotkaniach. To z pewnością jest cenny sygnał dla młodych ludzi, to motywuje do pracy formacyjnej i intelektualnej w czasie roku akademickiego w seminarium. Zresztą widzimy, że jednym z najczęstszych motwów wstąpienia do seminarium, o którym mówią kandydaci jest chęć pomocy innym.

2014-11-13 10:41

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Seminarium świętuje

Uroczystymi Nieszporami, sprawowanymi w niedzielę Chrztu Pańskiego pod przewodnictwem abp. Stanisława Budzika, Wyższe Metropolitalne Seminarium Duchowne w Lublinie zainaugurowało rok jubileuszowy

Seminarium duchowne w Lublinie, utworzone 8 października 1714 r., zalicza się do najstarszych w Polsce instytucji kształcących przyszłych księży. Główne uroczystości jubileuszowe zaplanowano dopiero na 25 października 2014 r., jednak już od 12 stycznia seminarium rozpoczęło obchody 300-lecia istnienia. Począwszy od Nieszporów niedzieli Chrztu Pańskiego, aż po Mszę św. zamykającą obchody 22 grudnia br., w każdym miesiącu zaplanowano nawet po kilka jubileuszowych stacji. Szczególnie ważnym w przeżywaniu jubileuszowej radości jest powołaniowy szlak modlitwy, w ramach którego przez cały rok, codziennie jedna z parafii archidiecezji lubelskiej modli się w intencjach seminarium i powołań, a wspólnota alumnów i wychowawców odwzajemnia tę modlitwę w swoim kościele seminaryjnym. – W tak bogatej formie chcemy podziękować Bogu za naszą historię oraz wyrazić wdzięczność tym ludziom, którzy tę historię współtworzyli – mówił ks. Marek Słomka, rektor. – Chcę zaprosić wszystkich do uczestniczenia w naszej radości; szczególnie do udziału w niedzielnych Mszach św. w kościele seminaryjnym o godz. 11.30 – podkreślał. Zapraszając wiernych do zainteresowania się różnymi inicjatywami zaplanowanymi przez wychowawców i alumnów, abp Stanisław Budzik w okolicznościowym folderze napisał: – Seminarium zawsze pozostaje w centrum naszej wspólnej troski, jest dla nas „źrenicą oka” i „sercem” archidiecezji. Z nadzieją patrzymy na formację alumnów, przygotowujących się do pasterskiej służby ludowi Bożemu. Dziękuję wszystkim wspierającym nasze seminarium, zarówno duchowo, jak i materialnie. Niech czas jubileuszu będzie jednym wielkim wołaniem do Pana, aby posyłał na swoje żniwo i do swojej winnicy nowe zastępy gorliwych i świętych pracowników”.

CZYTAJ DALEJ

Ks. Ripamonti: jesteśmy świadkami wycofywania się z prawa do azylu w Europie

2024-04-18 17:39

[ TEMATY ]

Unia Europejska

Włochy

migracja

Ks. Ripamonti

robertopierucci/pl.fotolia.com

W Europie jesteśmy świadkami wycofywania się z prawa do azylu - uważa ks. Camillo Ripamonti, kierujący Centro Astalli - jezuickim ośrodkiem dla uchodźców w Rzymie. Postawę taką sankcjonuje, jego zdaniem, Pakt Migracyjny, przyjęty kilka dni temu przez Parlament Europejski.

Według niego fakty i sytuacje z 2023 roku pokazały, że „zjawiska migracji nie rozwiązuje się poprzez outsourcing [kierowanie migrantów do krajów trzecich - KAI], push-backi, brak realnej polityki ratowniczej na morzu i przyspieszone procedury na granicy”. „Tego, co uważa się za problem migracyjny, nie rozwiązuje się poprzez usuwanie ludzi z ziemi europejskiej, ale poprzez usuwanie przyczyn przymusowej migracji” - wskazał włoski duchowny.

CZYTAJ DALEJ

Fundacja Grupa Proelio: nowy przedmiot „edukacja zdrowotna” to permisywna edukacja seksualna

2024-04-19 14:27

[ TEMATY ]

edukacja

Adobe Stock

Od września 2025 r. w szkołach realizowany ma być nowy przedmiot „Edukacja zdrowotna”, który zastąpi „Wychowanie do życia w rodzinie”. - Ministerstwo Edukacji wraz z resortami zdrowia i sportu, pod przykrywką troski o zdrowie dzieci i młodzieży, planuje wprowadzić do szkół permisywną, deprawacyjną, edukację seksualną. W odróżnieniu od Wychowania do Życia w rodzinie nowy przedmiot może być obowiązkowy - alarmuje Grupa Proelio i zachęca do sprzeciwu wobec tych planów.

Ministrowie edukacji, zdrowia i sportu na wspólnej konferencji prasowej zapowiedzieli, że od września 2025 r. w szkołach realizowany ma być nowy przedmiot, który zastąpi „Wychowanie do życia w rodzinie” - „Edukacja zdrowotna”. Jego elementem ma być edukacja seksualna.

CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję