W październiku 1914 r. w trakcie działań wojennych podczas I wojny światowej Austriacy wysadzili wieżę kościelną przy klasztorze na Świętym Krzyżu. Czynu tego dokonali saperzy wojsk austriackich. Wycofujący
się pod naporem rosyjskiej ofensywy żołnierze zniszczyli wieżę, aby nie dopuścić do wglądu na swoje ugrupowanie wojsk z wysokiej budowli. Austriacy zdobyli ten teren w sierpniu 1914 r. Zdążyli w ramach
rabunkowej gospodarki zerwać miedziany dach z kościoła i klasztoru, zabrać z wieży trzy barokowe dzwony. Z uwagi na ich ciężar rozsadzili je w pomieszczeniach wieży. Wysadzenie wieży kościelnej dopełniło
okaleczenia budowli pobenedyktyńskiego klasztoru. Wieża runęła na kościół, zrujnowała strop świątyni i jej więźbę dachową. W następstwie wybuchł pożar, którego nikt nie gasił. Spaliły się organy i wiele
cennych elementów wyposażenia świątyni. Uszkodzona budowla stała przez kilka lat poddana oddziaływaniom atmosferycznym. Do odbudowy doszło dopiero po 1936 r., gdy osiedli się tu Ojcowie Oblaci Najświętszej
Maryi Panny. To dzięki ich staraniom bryła kościoła została odbudowana i pokryto dachem zniszczone obiekty klasztoru.
Niestety, nowy kataklizm dziejowy zniszczył ich prace. 6 września 1939 r. w opactwie eksplodowały hitlerowskie bomby lotnicze. Okaleczone budynki stały niezabezpieczone przez całą wojnę. Prace remontowe
rozpoczęły się dopiero po 1946 r. Przez wiele lat ogromnego wysiłku i pracy ojcom oblatom udało się uratować wspaniały klasztor pamiętający stare dzieje Polski i Puszczy Świętokrzyskiej. Odbudowali kościół
i użytkowane przez siebie pomieszczenia klasztorne. Wieży z dzwonami nie udało się odbudować. Nie było, i nadal nie ma, środków pieniężnych. Na przeszkodzie stały: powojenna bieda i polityka izolacji
Kościoła od społeczeństwa oraz inne przeszkody ze strony różnych urzędów. Do kościoła powróciły organy - niestety, dopiero w 1967 r. Zostały one podarowane przez jedną z parafii w Katowicach. Do dziś
po prawej stronie tych organów widoczna jest rysa w murze - ślad rany zadanej wysadzeniem wieży. Po południowej stronie kościoła leżą resztki obrobionej kamieniarki z tej wieży. Te leżące kamienie przypominają,
że odbudowa Świętokrzyskiego Sanktuarium Pańskiego jest niezakończona. Za 11 lat upłynie 100 lat od wydarzenia wysadzenia wieży i zadanej rany pięknu klasztoru na Świętym Krzyżu. Ta 100. rocznica nasuwa
szereg pytań. Czy naprawdę Kielecczyzny nie stać na odbudowę wieży klasztoru na Świętym Krzyżu, który jest wizytówką naszego regionu? Czy nadal musimy się dzielić, zamiast wspólnie troszczyć się o piękno
naszego regionu i jego promocję? Zmienia się Polska, wszyscy włączajmy się w dobrą przemianę jej oblicza. Módlmy się za dzieło odbudowy wspomnianej wieży. Przed kilku laty powiało jakąś nadzieją odbudowy.
Była nawet sesja naukowa w tej sprawie. A jej wynik to dalsze milczenie władz cywilnych, kościelnych i ludzi, którzy w tej sprawie coś mogą! Nikt nic nie mówi na ten temat, nie pisze, nie informuje. A
stulecie tuż, tuż...! Zapewne odbudowa takiego obiektu wymaga sporych nakładów pieniężnych. To Sanktuarium Pańskie leży na styku trzech diecezji - gospodarzy ziemi świętokrzyskiej, na terenie której mieszka
ok. 4 mln ludzi.
Jak jest taka bezsiła, to może organizować setne rocznice "bezsiły" i nagradzać tych, którzy nie zrobili nic, aby zakończyć odbudowę Świętokrzyskiego Sanktuarium.
Pomóż w rozwoju naszego portalu