Reklama

Wiara

Nikodemowe rozmowy

O pojednaniu ze sobą

Chrystus, którego odnajdujemy w sobie, nie jest wcale tym, co bezskutecznie staramy się w nas podziwiać i ubóstwiać. Utożsamił się On natomiast właśnie w tym, co nam w nas najbardziej przeszkadza, bo wziął na siebie naszą nędzę i miernotę, nasze ubóstwo i nasze grzechy. Nie możemy żyć w pokoju sami ze sobą, dopóki nie zrozumiemy, że odtrącając i odrzucając naszą nędzę, odtrącamy tym samym Chrystusa, który kocha nas nie w naszej chwale ludzkiej, lecz w naszym najgłębszym poniżeniu.

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Zaakceptować czy zmieniać?

Pamiętam anegdotę, jaką opowiedzieli mi kiedyś studenci po zajęciach z psychologii: do terapeuty przyszedł mężczyzna, który miał jakąś przykrą dla otoczenia przypadłość. Nie pamiętam dokładnie jaką, być może chodziło o to, że był agresywny albo złośliwy dla innych i po każdym wybuchu wstydził się z tego powodu, ponieważ potrafił zepsuć każde spotkanie. Po terapii znajomi pytają go, czy terapia go wyleczyła. On na to: „Tak, ciągle wybucham, ale już się tego nie wstydzę”. Ta uszczypliwa dla terapeutów historia pokazuje zarzut, jaki czasem się im stawia: że zamiast realnie zmieniać człowieka, to wyciszają mu poczucie winy albo wyrzuty sumienia, nie każą zmieniać nic i zachęcają do zaakceptowania siebie takim, jaki jest.

Ty się tym zajmij

Reklama

Zaakceptować czy zmieniać? Odpowiedź jest prosta: jedno i drugie. Zaakceptować siebie i zmieniać siebie. Proste już nie jest to, jak odróżnić jedno od drugiego, czyli co zmieniać, a z czym się godzić. W największym skrócie powiem tak: naszym zadaniem jest zaakceptować to, na co nie mamy realnego wpływu. To wszystko, czym nie rządzimy: przypływy i odpływy oceanów, pory roku i fazy księżyca. Ale nie mamy też wpływu na decyzje najbliższych ludzi. Nie mamy też do końca kontroli nad tym, jak nas inni odbierają. Rodzice dorosłych dzieci mierzą się czasem z uczuciem bezradności, kiedy ich dzieci tracą wiarę albo odchodzą z Kościoła. O każdą z tych rzeczy możemy walczyć i robić wszystko, co w naszej mocy. Ale prędzej czy później staniemy przed ścianą pod tytułem: bezradność. Możesz wtedy gryźć paznokcie, obrażać się i złościć – albo – pogodzić się. Z czym? Z prostą prawdą, że masz swoje ograniczenia, że ludzie są wolni i nie wszystko zależy od ciebie. Wbrew pozorom jest w tym bardzo pozytywna myśl: nie wszystko jest na twojej głowie. Nie musisz martwić się o wszystkich, możesz iść spać, nawet jeśli nie omodliłeś jeszcze wszystkich spraw swoich znajomych, bo to ostatecznie nie zależy od ciebie. To jest łaska zaufania Bogu, który jest większy. Nie zamartwiaj się zatem, idź spać. Najprostsza modlitwa zaufania przed snem brzmi: „Jezu, Ty się tym zajmij”. Taką modlitwę zostawił nam Dolindo Ruotolo, tercjarz franciszkański z Neapolu.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Ta droga musi dokądś prowadzić

Najważniejsza przestrzeń, z którą należy się pogodzić, to przeszłość. Tu już absolutnie nie mamy na nic wpływu. Wydarzenia już się stały, nie cofniemy czasu jak w „Efekcie motyla” i nie wprowadzimy zmian w tym, co już miało miejsce. Nie wybierzesz sobie nowej ojczyzny, nie zaprojektujesz sobie dzieciństwa od nowa, nie sprawisz, że śnieg, który już stopniał lata temu, będzie bielszy. Pojednanie z własną przeszłością nie oznacza jednak bezwolnego machnięcia ręką „było, jak było”. Czasem żeby zamknąć przeszłość, trzeba przebaczyć. Bardzo konkretnej osobie, bardzo konkretne sytuacje, w bardzo konkretnej modlitwie: „Ojcze, w imię Chrystusa przebaczam”. I nazwij odważnie, co przebaczasz. Zadbaj, żeby na tej modlitwie było ktoś z tobą i razem się módlcie. Czemu? Bo „gdzie dwaj albo trzej…”. Czasem, żeby udało się zamknąć przeszłość i żeby to „przebaczam” mogło wyjść z serca, potrzebny jest czas, ktoś drugi – terapeuta, mądry spowiednik, dojrzała wspólnota. Ale ten proces ma prowadzić do zmiany, do jakiegoś punktu zwrotnego.

Jesteś Tu potrzebny

Reklama

Po tym między innymi możesz rozpoznać, na ile uzdrowienie i pojednanie ze sobą już się dokonało: po pierwsze, czy umiesz podziękować za swoje życie. Czy jesteś za nie wdzięczny? Czy kiedy myślisz o swojej przeszłości, to umiesz pomyśleć: „dziękuję”? Po drugie, na ile zajmujesz się swoją teraźniejszością? Czy jesteś aktywny w swoim „tu i teraz”? Mówiąc prosto, na ile ogarniasz swoją pracę, dom, powołanie, miłość do żony albo brak żony. Przeszłość niedomknięta będzie się wpychać drzwiami i oknami. I będzie udawać teraźniejszość.

Podsumuję w wielkim skrócie dwa zadania: pogodzić się z przeszłością i zająć się teraźniejszością. Nam to się czasem myli. Zajmujemy się przeszłością: na własną rękę, bez terapii, bez serca, i rozdrapujemy stare rany, doszukujemy się powodów i traum. Bez przewodnika może nas to sprowadzić na manowce. Jednocześnie godzimy się, żeby umykała nam z rąk teraźniejszość: praca, dom, miłość albo poszukiwanie miłości. Jak w dziewiątym rozdziale Ewangelii Łukasza, przykładamy rękę do pługa, a ciągle oglądamy się wstecz.

Wracaj do Tu.

Wracaj do Teraz!

* * *

Ks. Rafał Kowalski
psycholog, socjoterapeuta, obecnie pisze doktorat o teorii przywiązania, współpracuje ze Wspólnotą Bożego Ojcostwa.

2015-01-20 11:55

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Jan Paweł II będzie ogłoszony patronem polsko-ukraińskiego pojednania

[ TEMATY ]

Jan Paweł II

Ukraina

pojednanie

KEP

Biały Kruk/Adam Bujak, Arturo Mari

Biskupi zgromadzeni na 384. Zebraniu plenarnym KEP w Warszawie jednomyślnie przegłosowali postulat, aby Jan Paweł II został ogłoszony patronem polsko-ukraińskiego pojednania.

Przypominamy, że 27 sierpnia br. na Jasnej Górze abp Stanisław Gądecki, przewodniczący Konferencji Episkopatu Polski i arcybiskup większy metropolita kijowsko-halicki Światosław Szewczuk, zwierzchnik Ukraińskiego Kościoła Greckokatolickiego (UKGK) podpisali deklarację pt. „W miłości i w prawdzie”, na temat woli pogłębiania dialogu i pragnieniu głębszego pojednania między Polakami i Ukraińcami. W tekście stanowiska hierarchowie wyrazili nadzieję, że w "niedługim czasie oba Kościoły będą mogły wspólnie ogłosić papieża Polaka patronem pojednania, aby w jego osobie nasze Kościoły miały orędownika przed Bogiem w tej świętej sprawie".
CZYTAJ DALEJ

Niedziela Palmowa w tradycji Kościoła

Szósta niedziela Wielkiego Postu nazywana jest Niedzielą Palmową, inaczej Niedzielą Męki Pańskiej. Rozpoczyna ona najważniejszy i najbardziej uroczysty okres w roku liturgicznym - Wielki Tydzień.

Liturgia Kościoła wspomina tego dnia uroczysty wjazd Pana Jezusa do Jerozolimy, o którym mówią wszyscy czterej Ewangeliści. Uroczyste Msze św. rozpoczynają się od obrzędu poświęcenia palm i procesji do kościoła. Zwyczaj święcenia palm pojawił się ok. VII w. na terenach dzisiejszej Francji. Z kolei procesja wzięła swój początek z Ziemi Świętej. To właśnie Kościół w Jerozolimie starał się bardzo dokładnie powtarzać wydarzenia z życia Pana Jezusa. W IV w. istniała już procesja z Betanii do Jerozolimy, co poświadcza Egeria (chrześcijańska pątniczka pochodzenia galijskiego lub hiszpańskiego). Autorka tekstu znanego jako Itinerarium Egeriae lub Peregrinatio Aetheriae ad loca sancta. Według jej wspomnień w Niedzielę Palmową patriarcha otoczony tłumem ludzi wsiadał na osiołka i wjeżdżał na nim do Świętego Miasta, zaś zgromadzeni wierni, witając go z radością, ścielili przed nim swoje płaszcze i palmy. Następnie wszyscy udawali się do bazyliki Zmartwychwstania (Anastasis), gdzie sprawowano uroczystą liturgię. Procesja ta rozpowszechniła się w całym Kościele. W Rzymie szósta niedziela Przygotowania Paschalnego początkowo była obchodzona wyłącznie jako Niedziela Męki Pańskiej, podczas której uroczyście śpiewano Pasję. Dopiero w IX w. do liturgii rzymskiej wszedł jerozolimski zwyczaj urządzenia procesji upamiętniającej wjazd Pana Jezusa do Jeruzalem. Z czasem jednak obie te tradycje połączyły się, dając liturgii Niedzieli Palmowej podwójny charakter (wjazd i pasja). Jednak w różnych Kościołach lokalnych procesje te przybierały rozmaite formy, np. biskup szedł pieszo lub jechał na oślęciu, niesiono ozdobiony palmami krzyż, księgę Ewangelii, a nawet i Najświętszy Sakrament. Pierwszą udokumentowaną wzmiankę o procesji w Niedzielę Palmową przekazuje nam Teodulf z Orleanu (+ 821). Niektóre przekazy podają też, że tego dnia biskupom przysługiwało prawo uwalniania więźniów.
CZYTAJ DALEJ

Wrocław/ Trzy osoby ranne po wybuchu podczas chemicznego eksperymentu w liceum

2025-04-12 16:51

[ TEMATY ]

wypadek

szkola

stock.adobe

Trzy osoby trafiły do szpitala po wybuchu, do którego doszło w sobotę w Liceum Ogólnokształcącym nr 3 we Wrocławiu w trakcie eksperymentu chemicznego. W liceum odbywały się "dni otwarte", podczas których przyszli uczniowie zapoznawali się z ofertą szkoły.

Do eksplozji doszło podczas eksperymentu w pracowni chemicznej LO nr 3 przy ul. Składowej. „Pracownik szkoły przeprowadzał doświadczenie z nadtlenkiem wodoru. Substancja miała spalać się niebieskim płomieniem, ale z niewidomych na razie przyczyn doszło do wybuch” – powiedział PAP rzecznik wrocławskiej policji komisarz Wojciech Jabłoński.
CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

REKLAMA

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję