Gdy komisja próbowała wracać do przygotowanych kwestii, na sali rosła nerwowość, bo to nie świadek, lecz pytający byli pod presją faktów, które nie pasują do politycznej układanki.
Rządowe zaplecze dołożyło do tej sceny groteskową ramę. Minister spraw wewnętrznych, Marcin Kierwiński, w porannych występach przyznawał, że „nie wie, gdzie jest Ziobro”, podczas gdy wiedziały to redakcje od prawa do lewa. W tym samym czasie policja jeździła pod adresy, pod którymi świadka nie było. To nie jest tylko błąd operacyjny — to komunikat o jakości zarządzania państwowym aparatem przymusu, o marnotrawstwie i o upolitycznieniu decyzji, które powinny być proceduralne i oparte na rzetelnej informacji. A gdy prezes TK przypomniał, że wyroki Trybunału są ostateczne, zamiast refleksji usłyszeliśmy od szefa MSWiA insynuacje o spiskach, a następnego dnia skierowany minister Waldemar Żurek złożył wniosek o wyrażenie zgody na pociągnięcie go do odpowiedzialności karnej, a złożył go do… Trybunału, którego nie uznaje. Chcą być groźni, a są coraz bardziej groteskowi…
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Sedno
Reklama
Cyrk w Sejmie miał przykryć sprawę Nowaka, ale się nie udało. Ziobro wykorzystał przesłuchanie, by przypomnieć fakty niewygodne dla obecnych decydentów: decyzje prokuratury, nagłe zwroty akcji, rozjeżdżające się oceny wiarygodności kluczowych świadków. Pytania o to, jak i dlaczego doszło do umorzeń bądź wycofań oskarżeń po latach „leżakowania” akt, nie są „polityczną manipulacją”. To pytania o elementarną spójność państwa prawa: jeśli ten sam świadek jest wiarygodny w wątku A, a w wątku B już nie — opinia publiczna ma prawo znać kryteria, dowody i odpowiedzialnych za decyzje.
Kontrast dopełnił rzecznik rządu, Adam Szłapka, który w studiu telewizyjnym „nie potrafił sobie wyobrazić”, by w sprawach Romana Giertycha i Sławomira Nowaka była polityka. Deklaracje o niezależności prokuratury wybrzmiały jak żart, gdy równolegle resort siłowy robił z siebie centrum operacji „Znajdź Ziobrę”, tyle że bez mapy. Jeżeli rząd naprawdę wierzy w niezależność organów ścigania, powinien zacząć od siebie: przestać używać policji jako scenografii do politycznych narracji i odpowiedzieć na konkretne wątpliwości dotyczące sprawy Nowaka.
Poniedziałek nie był triumfem żadnej z partyjnych armii. Był testem dojrzałości instytucji i odporności na pokusę spektaklu. Komisja, która miała rozliczać, sama została rozliczona — z warsztatu, z przygotowania i z legalności własnego powołania. A co miała przykryć – i tak wypłynie.