W czym tkwi tajemnica powołania do życia konsekrowanego? By chociaż spróbować ją zrozumieć, trzeba sięgnąć do treści ślubów, jakie składają osoby konsekrowane. Wśród przyrzeczeń, danych Panu Bogu, są
trzy rady ewangeliczne: ubóstwa, czystości i posłuszeństwa. W tych właśnie ślubach osoby konsekrowane zawierają istotę swego powołania. Jest nim pełne i całkowite oddanie się Bogu na Jego wyłączną służbę.
Ubóstwo to zjawisko dziś częste. Słychać o nim w radiu i telewizji, wyziera też z podwórek i ulic wielu wsi i miast. Kojarzy się z ciemnymi stronami ludzkiej egzystencji, z życiem w biedzie i poniżeniu;
z czymś, co trzeba zwalczać. Tymczasem osoby, wstępujące do zakonu, ubóstwo przyrzekają dobrowolnie... Czy to normalne?
O tym, czy ubóstwo jest plagą, czy wartością, z pewnością decyduje sposób jego przeżywania. Nie każdy umie ten stan zaakceptować i przyjąć. Może się zdarzyć, że ubóstwo stanie się źródłem niezadowolenia
czy wręcz oskarżania Pana Boga o to, że nie pamięta o tych, których powołał do życia. Jezus jednak poucza w Ewangelii: "Nie troszczcie się zbytnio o życie, co macie jeść, ani o ciało, czym macie się przyodziać"
(Mt 6, 25) i "dosyć ma dzień swojej biedy" (Mt 6, 34). Przeżywanie ubóstwa stwarza więc okazję do całkowitego zaufania Bogu, do zdania się na Jego łaskę, do oddania Jemu wszystkich materialnych trosk.
Może także stać się źródłem nadziei na to, że prawdziwa nagroda oczekuje na chrześcijan w niebie.
Drugi z zakonnych ślubów to ślub czystości. Świat oferuje dziś ludziom masę moralnego brudu, płynącego z przeróżnych źródeł, co więcej - ów moralny brud, zapakowany w kolorowe okładki czasopism czy
poparty zręczną reklamą, znajduje niemal powszechną akceptację. Może się więc wydawać, że ślub czystości jest w takim świecie anachronizmem. Można jednak powiedzieć inaczej: czystość osób konsekrowanych,
będąca wyrazem oddania duszy i ciała jedynie Panu Bogu, jest swoistą odtrutką, jakiej potrzebuje współczesność, zalana falą moralnego nieporządku.
Trzeci ślub, jaki składają osoby konsekrowane, to ślub posłuszeństwa. Założyciel Salezjanów św. Jan Bosko powiedział kiedyś, że choć nie zawsze przełożeni spełniają wolę Bożą, to jest wolą Bożą, abyśmy
ich zawsze słuchali. Posłuszeństwo to bardzo trudna sprawa - zwłaszcza w ostatnich latach, kiedy do rangi dogmatu urosło stwierdzenie "żyjemy w wolnym kraju", usprawiedliwiające niemal każde świństwo,
każdą anarchię i każde zło. Posłuszeństwo osób zakonnych swym przełożonym to tak naprawdę posłuszeństwo samemu Bogu. Tylko wtedy, gdy człowiek umie zrezygnować z własnych planów i przyjąć posłusznie ludzkie
polecenia, będzie umiał także przyjąć zrządzenia Bożej Opatrzności, postępując zgodnie z nimi.
Dziwne jest więc zakonne powołanie. Zupełnie nie przystaje do świata, kierującego się całkowicie odmiennymi regułami. Jezus przypomina jednak, że Jego Królestwo nie jest z tego świata. Osoby konsekrowane,
niezależnie od tego, czy pielęgnują umierających, katechizują rozkrzyczanych gimnazjalistów, czy też na kolanach błagają dniem i nocą o zbawienie świata - są świadkami tego Królestwa. I im bardziej różnią
się od świata - tym lepiej.
Pomóż w rozwoju naszego portalu