Mroźne, zimowe powietrze maluje na oknach samochodów misterne kwiaty, ale w pięknym, nowym kościele Matki Bożej Królowej Polski w Przemyślu-Kmiecach atmosfera wcale nie jest zimowa, przeciwnie - ciepła,
radosna i przytulna. Przy zbitej z drewna szopce, w zimowe popołudnia 5 i 12 stycznia 2003 r., zgromadziły się licznie małe i większe dzieci wraz ze swymi rodzicami, babciami, dziadkami i starszym rodzeństwem.
Co ich tu przywiodło w tych dniach? To magia bożonarodzeniowego czasu zgromadziła przybyłych, aby byli świadkami tradycyjnych w polskiej kulturze jasełek. Jednakże te przemyskie jasełka nie do końca mieściły
się w tradycyjnych kanonach. Przygotowały je bowiem dzieci z Ogniska Misyjnego i Oazy Dzieci Bożych, prowadzonej przez wiele lat przez niezwykle oddaną tej sprawie s. Wandę Mierzwę. Dlatego też bardzo
wyraziście zaakcentowane zostały aspekty misyjne, jak również te codzienne, typowe dla współczesnej, aktualnej sytuacji społecznej. Do żłóbka Bożej Dzieciny idą bowiem nie tylko przedstawiciele "licznych
narodów i krajów niosąc rodzimą kolędę i ludowe swe obyczaje" - a więc dzieci z Afryki i Azji, z dalekiej Oceanii, mali Indianie oraz misjonarz z krzyżem w ręku. Do żłóbka przychodzi także grzesznik ze
swym darem - skruszonym sercem, współczesne małżeństwo przepraszając za brak miłości, egoizm, nienawiść i znieczulicę. Swój dar u stóp żłóbka składa także polski górnik, a lekarka zaprasza Jezusa do polskich
szpitali, aby Boże Dziecię ogarnęło swą miłością wszystkich cierpiących.
Niezwykłe to było misterium. Z prostą, ale i bolesną szczerością obnażyło nasze współczesne grzechy i bolączki codziennego życia, poruszyło sumienia i - myślę, że niejednego doprowadziło do przeprowadzenia
głębokiego rachunku ze swego życa. A do dzieci zapewne bardziej przemawiało bogactwo i kolorystyka strojów, egzotyczność przybywających do Jezusa gości: czarnoskórego króla z Afryki wyznającego wiarę,
hinduskiego króla odnajdującego Prawdę, arabskiego króla zapowiadającego cierpienie, maleńkiej Indianeczki z kruczoczarnymi warkoczami, skośnookich Japonek w oryginalnych kimonach, gromady aniołów w bieli
z rozpostartymi skrzydłami.
Dlatego też gorące wyrazy uznania i podziękowania należą się s. Wandzie, która te piękne jasełka reżyserowała, a także rodzicom dzieci, którzy przyczynili się wydatnie do zdobycia oryginalnych strojów
oraz ucharakteryzowania 56 małych aktorów.
Oprac. aktorzy:
Pomóż w rozwoju naszego portalu