Reklama

Wiadomości

Szukam Jana

Czy śmierć Jana Chrzciciela miała sens?
Czy dziś, w 2015 r. po narodzeniu Chrystusa, można zaryzykować stwierdzenie, że Jan się pomylił, gdy wykrzyczał prosto w twarz Herodowi Antypasowi: „Nie wolno ci mieć żony twego brata” (Mk 6, 18)? Wszak za to go uwięziono i ścięto... Dziś już niewielu krzyczy: „Nie wolno ci mieć innej żony, masz już jedną, teraz żyjesz w cudzołóstwie!”.
Dziś tu i ówdzie słychać głosy, które przypominają wężowy szept w Edenie: „Pozwólmy żyjącym w nowych związkach na Komunię św.”

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Dyskusja nad kwestią zgody na to, by pod pewnymi warunkami osoby rozwiedzione i żyjące w nowych związkach mogły otrzymać sakramentalne rozgrzeszenie i przystępować do Komunii św., zdaje się targać Łodzią Piotrową jak wicher. Niektórzy, świadomi istniejących praktyk, z których usiłują uczynić normę, w myśl której osoby decydujące się na życie w nowym związku niesakramentalnym mogłyby przystępować do Komunii św., dzielą się swymi obserwacjami i sugerują konieczność udzielenia odpowiedzi duszpasterskiej na nowe wyzwania świata. Rozwodów przecież jest coraz więcej, a co za tym idzie – przybywa również nowych, niesakramentalnych związków...

Nie gubić istoty rzeczy

Niestety, nie zawsze próbuje się wracać do źródła, do początku, do istoty małżeństwa; wielu ma ochotę pójść na skróty i słuchać tych, którzy rzekomo są większością: rozwiedzionych pragnących przystępować do Komunii św. A przecież Chrystus powiedział Piłatowi prosto w oczy: „Królestwo moje nie jest z tego świata” (J 18, 36).

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Katechizm Kościoła Katolickiego głosi, że cudzołóstwo „oznacza niewierność małżeńską. Gdy dwoje partnerów, z których przynajmniej jeden jest w związku małżeńskim, nawiązuje stosunki płciowe, nawet przelotne, popełniają oni cudzołóstwo. Chrystus potępia cudzołóstwo nawet w postaci zwykłego pożądania. Szóste przykazanie i Nowy Testament bezwzględnie zakazują cudzołóstwa. Prorocy ukazują jego ciężar. Widzą w cudzołóstwie figurę grzechu bałwochwalstwa” (n. 2380). Do tej pory Kościół nie wycofał się z tak rozumianego naruszenia godności małżeństwa. Czy teraz miałyby nas czekać zmiany?

Liczba rozwodów stale wzrasta i statystyki nie pozostawiają złudzeń: zawieramy coraz mniej małżeństw trwałych, małżeństw na zawsze. Składa się na to wiele czynników i bynajmniej nie podejmiemy tutaj analizy przyczyn rozpadania się tylu małżeństw. Jednak duszpasterskie zatrwożenie z powodu tsunami rozwodów to jedno, a próba rozmywania i rozmiękczania doktrynalnego nauczania Kościoła to już zupełnie coś innego. Ważne, aby w tej delikatnej polemice, którą usiłują narzucać Kościołowi duszpasterstwa Europy Zachodniej, nie zgubić istoty rzeczy: Kościół należy do Chrystusa, to przecież Jego łódź. To On go ustanowił i nadał mu określony kształt. Z Jego świętej myśli i woli ukształtowało się Ciało, którego On jest Głową. To On również ustanowił sakrament małżeństwa, podniósł naturalny związek dwóch osób do rangi sakramentu. Jedno i drugie – Kościół i małżeństwo – powołał do świętości. Jeśli coś się nie udaje, to nie dlatego, że Bóg popełnił błąd, ale dlatego, że my, ludzie, wciąż chcemy Go poprawiać.

Reklama

Wyprawa w nieznane?

Małżeństwo, w zamyśle Chrystusa, to nie związek dwojga ludzi, którzy się sobie spodobali, wybrali siebie spośród tłumu, bo coś między nimi „zaiskrzyło”, bo jemu „spodobały się jej nogi” albo wyczuli między sobą jakąś „chemię” – nie. Małżeństwo sakramentalne, w Jego zamyśle, to związek dwóch osób: kobiety i mężczyzny, którzy zaprosili samego Boga do swojej miłości! To właśnie oznacza ślub w Kościele... Stają naprzeciw siebie, ona i on, a między nimi staje Bóg. I to nie jest wyprawa w nieznane tych dwojga ludzi, którzy – gdy coś nie wyjdzie – zwyczajnie rozwiodą się, zerwą nierozerwalną (ze swojej natury) umowę. To nie jest „ryzyko” dwóch osób! Jest tam też Bóg, bo Go zaproszono, gdy podjęto decyzję o zawarciu małżeństwa w Kościele.

Można pytać: Dlaczego Chrystus podniósł małżeństwo do rangi sakramentu? Żebyśmy nie pozostali z tą naszą ludzką miłością sami... Bo sami nie dajemy rady, bo sami z siebie, bez Jego pomocy, nie zdołamy wypełnić przysięgi: „że cię nie opuszczę aż do śmierci”. Małżeństwo zakorzenione w Chrystusie nie ma prawa się nie udać. Małżeństwo, nawet w kryzysie, budowane z Nim, zawsze można uratować.

Reklama

Bzdura? Nie, Bóg nigdy nie oszukał człowieka. On jest wierny na zawsze.

Tęsknota prowadzi do nawrócenia

Chrystus tak bardzo kocha człowieka, że gdy wszystkie inne sposoby zawiodły, postanowił oddać za niego życie – udowodnił swoją miłość. Tę samą Krew, która obficie przelała się na Golgocie, i to samo Ciało, które zostało tam przybite do krzyża, przyjmujemy w Komunii św. Nigdy nie będziemy wystarczająco godni i czyści, aby uczestniczyć w tej Tajemnicy bez drżenia serca. „Sposób obecności Chrystusa pod postaciami eucharystycznymi jest wyjątkowy. Stawia to Eucharystię ponad wszystkimi sakramentami i czyni z niej «jakby doskonałość życia duchowego i cel, do którego zmierzają wszystkie sakramenty»”, czytamy w Katechizmie Kościoła Katolickiego (n. 1374). A sam Pan mówi do nas: „Zaprawdę, zaprawdę, powiadam wam: Jeżeli nie będziecie spożywali Ciała Syna Człowieczego i nie będziecie pili Krwi Jego, nie będziecie mieli życia w sobie” (J 6, 53).

„Aby odpowiedzieć na to zaproszenie, musimy przygotować się do tej wielkiej i świętej chwili. Św. Paweł wzywa nas do rachunku sumienia: «Kto spożywa chleb lub pije kielich Pański niegodnie, winny będzie Ciała i Krwi Pańskiej. Niech przeto człowiek baczy na siebie samego, spożywając ten chleb i pijąc z tego kielicha. Kto bowiem spożywa i pije, nie zważając na Ciało Pańskie, wyrok sobie spożywa i pije» (1 Kor 11, 27-29). Jeśli ktoś ma świadomość grzechu ciężkiego, przed przyjęciem Komunii powinien przystąpić do sakramentu pojednania” – głosi Katechizm Kościoła Katolickiego (n. 1385). A potem, zgodnie z warunkami sakramentu pojednania, powinien wyrzekać się nie tylko grzechu, ale też okazji do grzechu.

Tęsknota za Komunią św. jest jedną z najpiękniejszych tęsknot. Jeśli pojawia się w sercu, jeśli odczytamy to pragnienie, oddzielimy je od natłoku wszystkich innych pragnień, to znaczy, że słyszymy wołanie Boga, który obiecał, że nie spocznie, dopóki nie znajdzie każdej ze swoich owiec i nie przyprowadzi jej do Domu (por. Łk 15, 3-7 i J 10, 16). Woła więc: „Oto stoję u drzwi i kołaczę: jeśli kto usłyszy mój głos i drzwi otworzy, wejdę do niego i będę z nim wieczerzał, a on ze Mną” (Ap 3, 20).

Reklama

Tęsknota za Komunią św. oznacza, że Bóg już działa w sercu i sumieniu człowieka! To wołanie intymne, zarezerwowane: Stwórca upomina się o tego, którego z miłości stworzył. I odpowiedź na to wołanie, jeśli jest autentyczna, zawsze oznacza początek nawrócenia. Komunia, czyli zjednoczenie, ma się przecież odbyć między Świętym Bogiem a zwykłym stworzeniem. Spotkanie ma się odbyć w komnacie ludzkiego serca. Czy można pozwolić, abyśmy żyjąc w grzechu śmiertelnym, jakim jest współżycie w związku niesakramentalnym, zgodzili się zapraszać Boga do miejsca, w którym cuchnie i nie było sprzątane przez długi czas?

Wielu zwolenników pomysłu, aby osoby żyjące w niesakramentalnych związkach mogły przystępować do Komunii św., podkreśla, że Eucharystia leczy duszę człowieka. To prawda, ale – jak podaje Katechizm Kościoła Katolickiego: „Celem Eucharystii nie jest jednak odpuszczenie grzechów śmiertelnych. Jest ono właściwe dla sakramentu pojednania. Eucharystia jest natomiast sakramentem tych, którzy pozostają w pełnej komunii z Kościołem” (n. 1395).

Pragnienie przyjmowania Eucharystii przez osoby żyjące w związkach niesakramentalnych, gdy się rodzi, jest z pewnością pragnieniem szczerym, świętym i ważnym. Nie można tego pragnienia pomniejszać, zagłuszać czy lekceważyć. Przeciwnie, trzeba je podtrzymywać i rozwijać – nie łamać trzciny już nadłamanej (por. Iz 42, 3).

Czy można jednak – dla szybkiego rozwiązania problemu duszpasterskiego – podjąć ryzyko, aby Najświętszy Sakrament był przyjmowany w sposób świętokradzki?

* * *

Szukam Jana, proroka naszych czasów,
który odważy się podnieść głos,
zaryzykuje i nie pozwoli,
aby wężowy szept prowadził nas na manowce.
Szukam Jana, który nie ugnie się
przed polityczną poprawnością
piętrowych układów.
Szukam Jana, który rozpozna Baranka.
Jana, który powie: chorujesz.
Szukam Jana.
Pustynię już znalazłam.

2015-06-16 11:33

Ocena: +1 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Małżeństwo – warto?

Po raz czwarty w Świdnicy odbędzie się Ogólnopolski Kongres Małżeństw. Hasło tegorocznego spotkania brzmi: „Miłość i pieniądze”

O tych zależnościach będą mówić wybitni znawcy tematu. Organizatorzy zaprosili m.in. Wandę Półtawską z Krakowa i Jacka Pulikowskiego z Poznania. Oprócz cennych konferencji, nie zabraknie również wydarzeń kulturalnych, które wypełnią występy Ireneusza Krosnego i Kwartetu Wokalnego „Cantus”. Od 3 października do niedzieli 5 października uczestnicy Kongresu będą mieli szczególną okazję świętować swoje małżeństwo.

CZYTAJ DALEJ

Mokrsko. Maryja przywitana wierszem

2024-04-25 15:27

[ TEMATY ]

peregrynacja

parafia św. Stanisława BM

Mokrsko

Maciej Orman/Niedziela

Kolejnym etapem peregrynacji kopii obrazu Matki Bożej Częstochowskiej była parafia św. Stanisława Biskupa i Męczennika w Mokrsku.

W imieniu wspólnoty Maryję w kopii jasnogórskiego wizerunku powitał proboszcz ks. Zbigniew Bigaj. Duszpasterz jest poetą, wydał cztery tomiki ze swoimi utworami: „Po życia drogach”; „Aniele, przy mnie stój”; „Po drogach wspomnień” i „Mojej Mamie”. Do Matki Bożej zwrócił się słowami wiersza pt. „Mama”.

CZYTAJ DALEJ

Bp Milewski: nie możemy ustawać w głoszeniu Ewangelii

2024-04-25 19:23

[ TEMATY ]

Ewangelia

bp Mirosław Milewski

Karol Porwich/Niedziela

Wielu powie, że głoszenie Ewangelii to niemożliwe zadanie. Trzeba nam jednak ją głosić i się nie zniechęcać, choć przeszkód i problemów tak dużo - uważał bp Mirosław Milewski w Nasielsku w diecezji płockiej, w święto św. Marka Ewangelisty. Zachęcił także wiernych, aby „pozostawali wierni sobie i wierni Bogu”.

W święto św. Marka Ewangelisty, ucznia Pana Jezusa, towarzysza św. Piotra i św. Pawła, apostoła - misjonarza, bp Milewski stwierdził, że dzięki jego Ewangelii poznajemy czyny miłości Boga wobec ludzkości. Naoczny świadek życia Jezusa swoją księgę zaadresował do ludzi do środowiska chrześcijan, którzy nie urodzili się Żydami. Symbolem ewangelisty stał się skrzydlaty lew, zwierzę symbolizujące potęgę i działanie, moc i odwagę, siłę ducha.

CZYTAJ DALEJ
Przejdź teraz
REKLAMA: Artykuł wyświetli się za 15 sekund

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję