Reklama

Wiadomości

Król z Sieradza

Niedziela Ogólnopolska 45/2015, str. 40-41

Z archiwum Jana Pietrzaka

Antoni Cierplikowski – szarmancki twórca sztuki fryzjerskiej podczas pokazów

Antoni Cierplikowski – szarmancki twórca sztuki fryzjerskiej podczas pokazów

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

W 2014 r. przypadła 130. rocznica urodzin Antoniego „Antoine’a” Cierplikowskiego, fryzjera i stylisty wszech czasów, wybitnego Polaka, sieradzanina i patrioty. Nie tylko razem z Coco Chanel stworzył współczesną kobietę chłopczycę, ale również miał zmysł wynalazcy – np. wymyślił i wyprodukował pierwszą piankę oraz pierwszy lakier do włosów. Był człowiekiem wybitnie utalentowanym, który prócz fryzjerstwa miał liczne pasje: kręcił filmy, rzeźbił, wydawał gazetę, projektował stroje, torebki i damskie nakrycia głowy, stworzył też własną linię kosmetyków. Nadzorował prace 400 fryzjerów podczas przygotowań do koronacji króla Jerzego VI w 1936 r., a także kilkanaście lat później, gdy na tronie zasiadała królowa Wielkiej Brytanii – Elżbieta II. Z jego usług korzystało łącznie 6 koronowanych głów. Obwołano go „fryzjerem królów i królem fryzjerów”.

Młodość w Sieradzu

Reklama

Antoni Cierplikowski urodził się w Wigilię – 24 grudnia 1884 r. w Sieradzu w biednej rodzinie szewca Antoniego i krawcowej Joanny z domu Majchrzak. Miał starsze rodzeństwo: Rafała (ur. 1875), Józefę (ur. 1877), Władysława (ur. 1880) i Salomeę (ur. 1882) oraz młodszego brata Hieronima (ur. 1887). Mieszkali w pobliżu dzisiejszego kościoła św. Stanisława przy ul. Dominikańskiej. Gdy miał zaledwie 13 lat, rozpoczął naukę u cyrulika Czarneckiego w Sieradzu. Stawiał pijawki i pomagał rwać zęby, ale bez entuzjazmu. Pociągało go natomiast układanie włosów. W wieku 14 lat ułożył fryzurę swojej siostrze Salomei i utrwalił ją miodem. To spowodowało, że rodzice oddali syna na praktykę do wuja, znanego łódzkiego fryzjera Pawła Lewandowskiego.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Praktyka fryzjerska w Łodzi

Do Łodzi przybył pod koniec 1898 r. i przebywał u swego wuja do grudnia 1901 r. Damy nie przychodziły wówczas do zakładu, lecz zapraszały fryzjera do siebie. Do salonu przychodziły biedniejsze klientki i tylko te mógł czesać młody Antoni. Wuj Paweł miał jednak słabość do alkoholu i pewnego dnia nie był w stanie iść uczesać pani Ginsberg. Ciotka, chcąc ratować sytuację, posłała do niej Antka, który tak wspaniale uczesał klientkę, że ta stwierdziła, iż jego miejsce jest w Paryżu! Spontaniczne wyznanie pani Ginsberg utwierdziło Antoniego w jego powołaniu.

Paryż

Z kilkoma frankami w kieszeni i słabym francuskim pod koniec 1901 r. Cierplikowski znalazł się w Paryżu. Trafił do pana Decoux, właściciela maleńkiego zakładu fryzjerskiego robiącego również peruki. Pracownia peruk była w podziemiu i tam Antoni zaczął swoją paryską karierę. Poznał tam młodszą od siebie Marie-Louise-Berthe Astier (ur. 30 lipca 1887 r.), która była zatrudniona jako manicurzystka. Szybko stała się dla niego najważniejszą osobą.

Przełom w karierze fryzjerskiej Antoniego nastąpił w dniu św. Katarzyny – niezwykle ważnego święta we Francji. W zakładzie Decoux było tak dużo klientek, że fryzjer wezwał go do pomocy. Cierplikowski zaczął urzeczywistniać swoje pomysły, aby zadowolić kobiece oczekiwania. Odtąd mówiono o nim – Antoine. Kobiety powracały do zakładu pana Decoux i żądały, aby czesał je Antoine. W sezonie letnim szef Cierplikowskiego wyjeżdżał do Truville, dokąd zabierał swojego podopiecznego. To właśnie tam w 1904 r. Antoni zupełnie przypadkiem stał się osobistością. Kobietą, która nieświadomie mu w tym pomogła, była Lily de Moure. Gdy przybył, by ją uczesać, zastał ją w dramatycznej sytuacji – w drodze zaginął jej kapelusz, a w tamtym czasie na balach wyższych sfer kobieta nie śmiała pokazać się bez nakrycia głowy. Antoni wpadł na pomysł stworzenia artystycznej fryzury, która przeobraziła się w kapelusz z włosów. Kiedy książę Ligne, z którym Lily miała iść na bal, przyszedł z nowym kapeluszem, oszołomiony fryzurą towarzyszki nie pozwolił jej go założyć. Kiedy Lily pokazała się – jako pierwsza dama w historii takich przyjęć – bez kapelusza, wywołała równocześnie zgorszenie i zachwyt.

Anglia – miłość i rozpacz

W 1905 r. Antoni wyjechał do Anglii, by nauczyć się angielskiego. Wcześniej wyjechała tam Marie-Berthe, z córką swego patrona – panną Calou. Tam wybuchła ich miłość, a zawdzięczali to ogromnej burzy, która rozszalała się pewnego wieczoru. Zmusiła ona przerażonego Antoniego, by zapukał do drzwi posesji, gdzie mieszkała Marie-Berthe. Zaledwie kilka miesięcy później – 24 stycznia 1909 r. Antoni zawarł z nią sakramentalny związek małżeński. 27 kwietnia 1909 r. przyszedł na świat ich jedyny syn Jacob Antoine Georges. Niespełna miesiąc później chłopiec został ochrzczony i tej samej nocy dostał wysokiej gorączki. Najlepsi specjaliści nie zdołali go uratować. Rozpacz rodziców była niezmierna i już nigdy nie zdecydowali się na kolejne dziecko.

2015-11-04 08:49

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Próba rozgrywania prezydenta

2025-08-23 07:09

[ TEMATY ]

Samuel Pereira

Materiały własne autora

Samuel Pereira

Samuel Pereira

Polityka to sztuka pozorów – ale nawet w tej dyscyplinie przychodzi moment, w którym maska opada. Najnowsza odsłona sporu o tzw. Ustawę wiatrakową i jej prezydenckie weto pokazuje to aż nadto wyraźnie. Donald Tusk i jego koalicja rządząca zbudowali całą narrację na hasłach „obniżymy ceny energii” i „będziemy państwem przewidywalnym”. Problem w tym, że kiedy przyszło co do czego, zamiast spełniać obietnice, zaczęli rozgrywać… Karola Nawrockiego.

Bo właśnie Nawrocki, po zawetowaniu ustawy wiatrakowej, przedstawił własny projekt obniżki cen energii – pozbawiony kontrowersyjnych zapisów o wiatrakach, które pachniały lobbingiem. Co więcej, ustawa ta w kluczowych punktach jest kopią rozwiązań z wersji „wiatrakowej”. Logika podpowiadałaby, że skoro przepisy są takie same, większość sejmowa powinna poprzeć projekt bez wahania. A jednak wcale się do tego nie pali. Dlaczego? Bo nie chodzi o realne rozwiązania, tylko o polityczną grę i możliwość obarczenia winą kogoś innego.
CZYTAJ DALEJ

Rozważania na niedzielę ks. Mariusza Rosika: Filoteos zakłada okulary

2025-08-19 11:18

[ TEMATY ]

rozważania

Ks. Mariusz Rosik

Adobe Stock

Był rok 1873, kiedy metropolita Konstantynopola Filoteos Bryennios otoczył się księgami biblioteki Hospicjum św. Krzyża. Pogrążony w lekturze, natrafił na manuskrypt pochodzący z XI stulecia. Hierarcha zanurzył się lekturze… Już w pierwszych zdaniach wyczytał: „Dwie są drogi, jedna droga życia, a druga śmierci – i wielka jest różnica między nimi. Oto droga życia: Przede wszystkim będziesz miłował Boga, który cię stworzył, następnie zaś bliźniego twego jak siebie samego, a czego nie chcesz, by ktoś ci robił, tego wszystkiego i ty także nie rób drugiemu”.

Odkryty przez Filoteosa apokryf, któremu nadano tytuł Nauka Dwunastu Apostołów, jest bardzo wczesny. Badacze datują go na koniec pierwszego stulecia, a jako miejsce jego powstania wskazują Syrię. Przytoczony powyżej fragment mógłby stać się doskonałym komentarzem do słów Jezusa, zanotowanych przez Łukasza w tym samym mniej więcej czasie: „Przyjdą ze wschodu i zachodu, z północy i południa, i siądą za stołem w królestwie Bożym. Tak oto są ostatni, którzy będą pierwszymi, i są pierwsi, którzy będą ostatnimi” (Łk 13,29-30). Jeśli sprawiedliwi przyjdą do królestwa Bożego, to kroczyć tam będą drogą życia – musiał myśleć Filoteos – a na niej drogowskazem jest przykazanie miłości Boga i bliźniego. Wskazanie na cztery strony świata dzisiejszemu czytelnikowi Ewangelii wydaje się zupełnie zrozumiałe, jednak pierwszych słuchaczy Nauczyciela z Nazaretu słowa te musiały szokować. Przecież królestwo Boże przeznaczone jest tylko dla wybranych, dla należących do narodu Boga, dla Żydów, którzy odziedziczyli obietnice dane Abrahamowi! Mówiąc o czterech stronach świata, Jezus włącza w zbawcze oddziaływanie Boga także pogan. To właśnie oni, choć przez wyznawców judaizmu uznani byli za ostatnich, staną się pierwszymi!…
CZYTAJ DALEJ

MŚ w kajakarstwie - złoty medal Puławskiej w K1 500 m

2025-08-23 15:49

[ TEMATY ]

sport

PAP

Kajakarka Anna Puławska zdobyła złoty medal w olimpijskiej konkurencji K1 500 m w mistrzostwach świata rozgrywanych w Mediolanie. Zawodniczka AZS AWF Gorzów Wlkp. pokonała Australijkę Natalię Drobot o 0,43 s, trzecia była Węgierka Zsoka Csikos.

To pierwszy medal wywalczony przez polską reprezentację w zawodach. Puławska natomiast w niedzielę stanie przed szansą wywalczenia kolejnego krążka w dwójce na 500 m z Martyną Klatt.(PAP)
CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

REKLAMA

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję