Reklama

Wiadomości

My wszyscy z Niego

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Rozliczne i nieustannie ujawniające się wobec otaczających go ludzi oznaki i znamiona świętości były uderzającym rysem postawy oraz codziennych zachowań Karola Wojtyły. Tak było już na długo przed tym, zanim został papieżem. A od momentu, kiedy to się stało, jesienią 1978 r., owo przedziwne promieniowanie sacrum z jego słów, gestów i czynów zaczęło być jeszcze bardziej widoczne. Ujawniało się bowiem stale wobec tysięcy i milionów wiernych w bezpośrednich kontaktach z nimi. Było też rejestrowane i przekazywane na cały świat przez środki masowego przekazu. Nic więc dziwnego, że odejście Jana Pawła II do domu Ojca w 2005 r. wywołało tak mocne i powszechne żądanie, by został ogłoszony świętym natychmiast.

Nadzwyczaj szybką kanonizacją naszego wielkiego rodaka cieszymy się już od dwóch lat, lecz mimo to wciąż jesteśmy ciekawi kolejnych – bo było ich już wiele – świadectw jego życia i świętości. Szczególnie cenne są dla nas relacje składane przez tych, którzy spotykali się z nim często, byli obok niego przez lata, znali go dobrze i cieszyli się jego przyjaźnią. Ich świadectwa słusznie uchodzą za najbardziej wiarygodne. Pod wieloma względami są też najciekawsze. A zdają się szczególnie ważne, gdyż obejmują największy zakres poznawczy, widziany z możliwie nabliższego dystansu obserwacyjnego.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

W duchu trzech wieszczów

Świadom tego wieloletni redaktor naczelny Tygodnika Katolickiego „Niedziela” ks. inf. Ireneusz Skubiś gromadził od dawna takie właśnie świadectwa. Korzystał przy tym – co warte specjalnego podkreślenia – z rzadkiej raczej możliwości rejestrowania ich także kamerą. Powstał w ten sposób obszerny materiał audiowizualny, możliwy do wykorzystania również na sposób filmowy – do celów dokumentalistyki ekranowej.

Niełatwego zadania stworzenia z fragmentów tego materiału kolejnej próby całościowego obrazu postaci i świętości Jana Pawła II, widzianych oczami bliskich i najbliższych mu osób, podjęła się niedawno Alina Czerniakowska. Powstał z tego nietypowy dokument, zatytułowany „My wszyscy z Niego”.

Reklama

Tytuł ten to oczywiście cytat – dosłowne przytoczenie słynnej opinii Zygmunta Krasińskiego na temat Adama Mickiewicza, wypowiedzianej na wieść o jego zgonie w Konstantynopolu, 26 listopada 1855 r. W tym kontekście jednak nabiera ona innego sensu. Autor „Nie-Boskiej komedii” ocenił w tych słowach przede wszystkim rolę poezji autora „Pana Tadeusza” w umacnianiu naszego poczucia narodowej tożsamości. W tak samo maksymalistyczny sposób reżyserka filmowego dokumentu o Papieżu Polaku sugeruje już w tytule swe przekonanie o decydującym wpływie Jana Pawła II na rodaków. Na kształtownie przezeń nie tylko naszej świadomości religijnej i moralnej, lecz również postaw patriotycznych, obywatelskich, społecznych, kulturalnych... Romantyczna parantela, powstała przez odwołanie się do słów jednego z naszych trzech wieszczów, nadaje temu zabiegowi mocne zabarwienie emocjonalne i podniosły ton, co zresztą charakteryzuje również inne dokumenty filmowe Aliny Czerniakowskiej.

Papież Słowianin

Najnowszy z nich, rekomendowany na wstępie przez metropolitę częstochowskiego abp. Wacława Depo przede wszystkim młodszym odbiorcom, nieznającym już z bezpośrednich spotkań głównego bohatera filmu, zestawia i łączy wspomnieniowe relacje dobrze znanych na ogół osób w prawie 50-minutowy ciąg narracyjny. Jest on obficie ilustrowany, a chwilami po prostu dość swobodnie przeplatany fotografiami z różnych lat życia Karola Wojtyły, później Jana Pawła II. Bywa też przerywany fragmentem archiwalnego nagrania amatorskiego sprzed lat czy późniejszych telewizyjnych relacji (zrozumiałe, że z podróży do Ojczyzny oraz papieskich podczas nich wystąpień).

Większość tych zdjęć i wypowiedzi Papieża jest dobrze znana zwłaszcza starszym odbiorcom. Jednak tutaj, wkomponowane wraz z wyrazistym podkładem muzycznym i zwięzłym komentarzem autorki filmu we wspomnienia rozmówców ks. red. Skubisia, układają się one w jeszcze jedną próbę popularnego przedstawienia na ekranie życia i duchowej sylwetki Papieża Polaka, a zarazem Słowianina. I – poza wszystkim – również dziedzica i kontynuatora wspaniałej tradycji naszej wielkiej literatury romantycznej.

Reklama

Jego dzieciństwo i lata młodości krótko zarysowuje wieloletni kolega szkolny Eugeniusz Mróz, mówiąc m.in. o pobożności rodzinnego domu Wojtyłów, piłkarskich rozgrywkach Karola oraz jego recytatorskim talencie i aktorskiej pasji teatralnej.

Niestety, kilka wybitnych osób wspominających w tym dokumencie swe kontakty z Janem Pawłem II już nie żyje, ale właśnie z tego smutnego powodu złożone przez nie świadectwa mają dodatkową wartość. Ich los podzielił niedawno o. Jan Góra OP. Może on być przykładem zupełnej identyfikacji z osobą i apostolskim programem Papieża, który powołał do istnienia pokolenie młodych ludzi wzorujących się na wymagającym nauczaniu Papieża Polaka – dlatego nazwane jest jego imieniem. Twórca wielotysięcznych spotkań młodych na Lednicy zapewnia i tu o realności tego pokolenia.

Habemus papam!

Od prawie trzech lat nie żyje również, zmarły w sędziwym wieku, inny przyjaciel Jana Pawła II – kard. Stanisław Nagy SCJ, który w swoich retrospekcjach akcentuje przede wszystkim nieprzeciętny format umysłowy świętego.

Na geniusz intelektualny prof. Karola Wojtyły zwraca uwagę również wybitna religioznawczyni z Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego – s. Zofia Zdybicka USJK. Podkreśla przy tym wewnętrzną harmonię osobowości tego niezwykłego człowieka, który łącząc swe rozliczne talenty oraz naukowe, filozoficzno-antropologiczne teorie z praktycznym działaniem, był również geniuszem... świętości.

Na odmianę nutkę humoru wprowadza w swej wspomnieniowej anegdocie bp Adam Dyczkowski, dawny towarzysz tatrzańskich wędrówek przyszłego Papieża. Opowiada, jak to kiedyś na wspólnej wycieczce jeden z kolegów, znalazłszy kawałek papy do zakrycia dziury w podłodze namiotu, obwieścił żartobliwie, a jak się później okazało – trochę profetycznie: „Habemus papam!”.

Reklama

Rysy świętości kapłana, który każdego spotkanego człowieka traktował poważnie i każdemu okazywał nie tylko szacunek, lecz także ewangeliczną miłość, a najtrudniejsze problemy zawsze rozwiązywał na modlitwie i często na kolanach, wyłaniają się z następnych opowieści. Łączą się w nich głosy arcybiskupów Józefa Michalika i Stanisława Nowaka.

O adresowanej szczególnie do młodych pedagogice świętości Jana Pawła II, który każdego wzywał do odwagi stawania się świętym, mówi w obszernym i bardzo ciekawym wywiadzie dr Wanda Półtawska. Zwraca ona uwagę na zorganizowane struktury zła i deprawacji człowieka we współczesnym świecie. Jest to centralny i bodaj najważniejszy składnik tej dokumentalnej kompozycji, w którym za pośrednictwem swej szczególnie bliskiej współpracownicy święty Papież niejako dzieli się swoją świętością z bliźnimi.

Świadkowie z ekranu

Nie sposób w krótkiej prezentacji zasygnalizować wypowiedzi wszystkich rozmówców ks. Skubisia, którzy byli bliskimi świadkami błogosławionego od najmłodszych lat życia Jana Pawła II, a teraz mówią o tym z ekranu. Są wśród nich również kardynałowie Marian Jaworski i Stanisław Dziwisz, bp Ryszard Karpiński, a nawet słynny papieski fotograf Arturo Mari. Wprawdzie znamy go dobrze z filmu i serialu „Metr od świętości”, ale i tu warto go posłuchać. A ten tekst to jedynie zachęta, żeby raz jeszcze z uwagą i ze wzruszeniem wysłuchać wybranych przez Alinę Czerniakowską, a kierowanych do nas nadal słów polskiego Papieża, także wszystkich innych bohaterów filmu, który powstał w Studiu Telewizyjnym Tygodnika Katolickiego „Niedziela”. I by po obejrzeniu go móc z przekonaniem uznać jego bardzo zobowiązujący tytuł: „My wszyscy z Niego”, również za swój własny.

2016-05-04 10:33

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Marcin Zieliński: Znam Kościół, który żyje

2024-04-24 07:11

[ TEMATY ]

książka

Marcin Zieliński

Materiał promocyjny

Marcin Zieliński to jeden z liderów grup charyzmatycznych w Polsce. Jego spotkania modlitewne gromadzą dziesiątki tysięcy osób. W rozmowie z Renatą Czerwicką Zieliński dzieli się wizją żywego Kościoła, w którym ważną rolę odgrywają świeccy. Opowiada o młodych ludziach, którzy są gotyowi do działania.

Renata Czerwicka: Dlaczego tak mocno skupiłeś się na modlitwie o uzdrowienie? Nie ma ważniejszych tematów w Kościele?

Marcin Zieliński: Jeśli mam głosić Pana Jezusa, który, jak czytam w Piśmie Świętym, jest taki sam wczoraj i dzisiaj, i zawsze, to muszę Go naśladować. Bo pojawia się pytanie, czemu ludzie szli za Jezusem. I jest prosta odpowiedź w Ewangelii, dwuskładnikowa, że szli za Nim, żeby, po pierwsze, słuchać słowa, bo mówił tak, że dotykało to ludzkich serc i przemieniało ich życie. Mówił tak, że rzeczy się działy, i jestem pewien, że ludzie wracali zupełnie odmienieni nauczaniem Jezusa. A po drugie, chodzili za Nim, żeby znaleźć uzdrowienie z chorób. Więc kiedy myślę dzisiaj o głoszeniu Ewangelii, te dwa czynniki muszą iść w parze.

Wielu ewangelizatorów w ogóle się tym nie zajmuje.

To prawda.

A Zieliński się uparł.

Uparł się, bo przeczytał Ewangelię i w nią wierzy. I uważa, że gdyby się na tym nie skupiał, to by nie był posłuszny Ewangelii. Jezus powiedział, że nie tylko On będzie działał cuda, ale że większe znaki będą czynić ci, którzy pójdą za Nim. Powiedział: „Idźcie i głoście Ewangelię”. I nigdy na tym nie skończył. Wielu kaznodziejów na tym kończy, na „głoście, nauczajcie”, ale Jezus zawsze, kiedy posyłał, mówił: „Róbcie to z mocą”. I w każdej z tych obietnic dodawał: „Uzdrawiajcie chorych, wskrzeszajcie umarłych, oczyszczajcie trędowatych” (por. Mt 10, 7–8). Zawsze to mówił.

Przecież inni czytali tę samą Ewangelię, skąd taka różnica w punktach skupienia?

To trzeba innych spytać. Ja jestem bardzo prosty. Mnie nie trzeba było jakiejś wielkiej teologii. Kiedy miałem piętnaście lat i po swoim nawróceniu przeczytałem Ewangelię, od razu stwierdziłem, że skoro Jezus tak powiedział, to trzeba za tym iść. Wiedziałem, że należy to robić, bo przecież przeczytałem o tym w Biblii. No i robiłem. Zacząłem się modlić za chorych, bez efektu na początku, ale po paru latach, po którejś swojej tysięcznej modlitwie nad kimś, kiedy położyłem na kogoś ręce, bo Pan Jezus mówi, żebyśmy kładli ręce na chorych w Jego imię, a oni odzyskają zdrowie, zobaczyłem, jak Pan Bóg uzdrowił w szkole panią woźną z jej problemów z kręgosłupem.

Wiem, że wiele razy o tym mówiłeś, ale opowiedz, jak to było, kiedy pierwszy raz po tylu latach w końcu zobaczyłeś owoce swojego działania.

To było frustrujące chodzić po ulicach i zaczepiać ludzi, zwłaszcza gdy się jest nieśmiałym chłopakiem, bo taki byłem. Wystąpienia publiczne to była najbardziej znienawidzona rzecz w moim życiu. Nie występowałem w szkole, nawet w teatrzykach, mimo że wszyscy występowali. Po tamtym spotkaniu z Panem Jezusem, tym pierwszym prawdziwym, miałem pragnienie, aby wszyscy tego doświadczyli. I otrzymałem odwagę, która nie była moją własną. Przeczytałem w Ewangelii o tym, że mamy głosić i uzdrawiać, więc zacząłem modlić się za chorych wszędzie, gdzie akurat byłem. To nie było tak, że ktoś mnie dokądś zapraszał, bo niby dokąd miał mnie ktoś zaprosić.

Na początku pewnie nikt nie wiedział, że jakiś chłopak chodzi po mieście i modli się za chorych…

Do tego dzieciak. Chodziłem więc po szpitalach i modliłem się, czasami na zakupach, kiedy widziałem, że ktoś kuleje, zaczepiałem go i mówiłem, że wierzę, że Pan Jezus może go uzdrowić, i pytałem, czy mogę się za niego pomodlić. Wiele osób mówiło mi, że to było niesamowite, iż mając te naście lat, robiłem to przez cztery czy nawet pięć lat bez efektu i mimo wszystko nie odpuszczałem. Też mi się dziś wydaje, że to jest dość niezwykłe, ale dla mnie to dowód, że to nie mogło wychodzić tylko ode mnie. Gdyby było ode mnie, dawno bym to zostawił.

FRAGMENT KSIĄŻKI "Znam Kościół, który żyje". CAŁOŚĆ DO KUPIENIA W NASZEJ KSIĘGARNI!

CZYTAJ DALEJ

Droga nawrócenia św. Augustyna

Benedykt XVI w jednym ze swoich rozważań przytoczył wiernym niezwykłą historię nawrócenia św. Augustyna, którego wspomnienie w Kościele obchodzimy 28 sierpnia.

CZYTAJ DALEJ

Biblia nauczycielką miłości bliźniego

2024-04-24 11:24

Ks. Wojciech Kania/Niedziela

Kolejnym przystankiem na trasie peregrynacji relikwii bł. Rodziny Ulmów była bazylika katedralna w Sandomierzu. Na wspólnej modlitwie zgromadzili się kapłani oraz wierni z rejonu sandomierskiego.

Uroczystego wprowadzenia relikwii do świątyni dokonał ks. Jacek Marchewka. Następnie wierni uczestniczyli w modlitwie różańcowej w intencji rodzin oraz mieli możliwość wysłuchania wykładu ks. dr. Michała Powęski pt. „Biblia w rodzinie Ulmów”. Prelegent podkreślał, że Pismo Święte w życiu Rodziny Ulmów miało bardzo ważne znaczenie.

CZYTAJ DALEJ

Reklama

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję