Reklama

Kultura

Bóg za mną tęsknił

O czułej terapii piosenkami z płyty pt. „Atramentowa”, o samotności Boga, fundamencie z modlitwy „Jezu, ufam Tobie” i cudzie, który Bóg sprawił, ze Stanisławą Celińską rozmawia Agnieszka Bugała

Niedziela Ogólnopolska 22/2016, str. 44-45

[ TEMATY ]

muzyka

Piotr Grzybowski

Stanisława Celińska

Stanisława Celińska

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

AGNIESZKA BUGAŁA: – Czy to prawda, że w czasie realizacji spektaklu o Hiobie pokochała Pani Pana Boga, grając Jego głos, i odkryła, że jest On bardzo samotny? Jak to jest grać Pana Boga?

STANISŁAWA CELIŃSKA: – Tak, tak się zdarzyło. Miałam nagrać głos Boga. Długo się miotałam w tym pomieszczeniu, gdzie miałam nagrywać, nie byłam pewna, czy to powinnam być ja, kobieta. Zastanawiałam się, jak to zrobić, myślałam o Gustawie Holoubku do tej roli. Wreszcie doszłam do wniosku, że tu nie chodzi o płeć głosu, ale przede wszystkim o to, aby był to głos pełen miłości, cierpliwości, ciepła. I taki głos z siebie wydobyłam i nagrałam. I wtedy dotarło do mnie, że Bóg jest samotny. Bo gdy ktoś jest na szczycie, a On jest, to dmucha i wieje dookoła i jest to miejsce odosobnione. Wszyscy zadzierają głowy, patrzą w górę, modlą się, a On jest sam. I bardzo potrzebuje naszej miłości. Wtedy zrozumiałam, że ta miłość jest Mu potrzebna. Tak, Jemu. I prawdę mówiąc, zagrałam Go, wydobywając z siebie Jego głos – samotny i tęskniący. Ten moment wzięcia w siebie Boga był niesamowity. Koncentrowałam się przede wszystkim na tym, aby usłyszeć Go najpierw w sobie. I usłyszałam: Bóg tęskni też za mną. Ta tęsknota Boga za człowiekiem dała mi do myślenia. I naprowadziła na powstanie tekstu piosenki pt. „Drzwi odemknij”...

– ...autorstwa Wojciecha Młynarskiego. To piosenka o tym, że Bóg tęskni za człowiekiem tak bardzo, że czasem z tej tęsknoty nawet się do niego modli...

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

– I prosi go, żeby w Niego uwierzył. Tak, zagranie głosu Boga podsunęło mi pomysł na taką piosenkę, poprosiłam Młynarskiego o napisanie tekstu, a jego musiało to widocznie bardzo poruszyć, bo następnego dnia ten tekst był gotów.

– Bóg rzeczywiście tęskni za każdym człowiekiem, jednak każdy człowiek dochodzi do tego odkrycia we własny sposób. Nie da się sterować naszym docieraniem do Pana Boga. Droga, która nas do tego odkrycia prowadzi, często jest długa i wyboista. Pani też ma taką za sobą...

– Moja była wyboista. To jest droga, na której przede wszystkim trzeba przeżyć kilka rzeczy. Niekoniecznie każdy musi przeżyć rzeczy trudne, ale w przypadku moim i kilku innych osób myślę, że było tak: przychodzi moment, w którym nie mogę sobie poradzić z czymś, co wykracza poza ramy ludzkie. Walka o duszę człowieka rozgrywa się w nim samym, ale należy też do innego świata. Jest to walka dobra ze złem. Człowiek sam sobie nie poradzi i musi zgłosić się do Wyższej Instancji, żeby ktoś tego szatana, często zadomowionego w nim, zdeptał, żeby mu łeb urwał. Dlatego ta Siła Wyższa jest potrzebna. Pewne rzeczy są w podświadomości. Nie jesteśmy w stanie ich ogarnąć i sami zwalczyć. Potrzebujemy Boga, potrzebujemy modlitwy. Zwracając się do Niego, dajemy sobie szansę na ocalenie.

– Powiedziała Pani taką niezwykłą, szaloną wręcz, rzecz, gdy opowiadała o wychodzeniu z nałogu alkoholowego: „Poszłam do Niego i powiedziałam, żeby coś z tym zrobił”. I zrobił?

– Zrobił! Ale nie był nachalny. Modliłam się często i dużo. Właściwie wciąż, nie ustawałam. Fundamentem było: „Jezu, ufam Tobie”. Wzięłam to od św. Faustyny i powtarzałam z uporem. Zaufanie przyszło z czasem, ale ono jest chyba kluczowe w relacji, we współpracy z Panem Bogiem. Jeśli uważam, że sama dam radę, to nurzam się w pysze, która z pewnością pomoże mi, ale utonąć. Zaufanie do Boga jest z jednej strony bardzo ważne, a z drugiej – bardzo wygodne – zdaję się na Niego i sama nic nie robię. Ale to pozór. Tak naprawdę zaufanie do Niego jest bardzo trudne. To w swojej pysze człowiek uważa, że sam da radę – ale nie da. „To” zostało mi Odjęte. To był cud. To było Odjęcie przez duże „O”. Bóg interweniował naprawdę.

– „Słup ognisty”?

– To był dla mnie „słup ognisty” i On w nim był. Kolejny „słup ognisty” był wtedy, gdy miałam o tym powiedzieć innym, przyznać się. Niby prosta sprawa: piłaś – nie pijesz. Ale ci, którzy tego doświadczyli, wiedzą, że to wcale nie jest łatwe. To wręcz niemożliwe o własnych siłach. Gdy już dotarło do mnie, że ta zmiana przyszła spoza mnie, że ja prosiłam, a On rzeczywiście wysłuchał tej prośby – musiałam zmierzyć się z powiedzeniem o tym, z daniem świadectwa nie tyle o zmianie we mnie, ile o Jego interwencji, o cudzie, który się wydarzył. To był mój psi obowiązek mówić o tym, że Bóg dokonał cudu w moim życiu, że został mi odjęty nałóg. Ale trudny do wykonania. Podjęłam ten trud i to dopiero jest przygoda.

– Działa Pani jak terapeuta. Wiem, że także płyta pt. „Atramentowa” jest terapią dla wielu osób. Ludzie przychodzą do Pani po koncertach i wyznają, że gdy słuchają tych piosenek, to całe życie im się przesuwa przed oczami. Płaczą, naprawiają jakieś błędy, rozumieją nagle trudne doświadczenia, które przeżyli. Gdy śpiewała Pani w duecie z Muńkiem Staszczykiem piosenkę pt. „Wielka słota”, ja też się rozpłakałam. Czasem jedno słowo dotyka w nas takiego miejsca, o którym nie wiedzieliśmy, że istnieje.

– Właśnie, tak... Ale nie spodziewałam się, że tak będzie. W tych piosenkach chodzę na palcach, śpiewam szeptem do ludzi o trudnych czasem sprawach. Cieszę się, że ludzie przychodzą mi powiedzieć, że dałam im coś szczególnego. To nie jest moja nowa rola, nowa kreacja. Tu nikogo nie gram. Nie wchodzę w obcą skórę, której muszę nadać jakieś wiarygodne rysy. Nie udaję. To nie spektakl ani film, w których kontroluję emocje i sączę je po kropli dla określonego efektu. Jestem sobą, a więc jestem całkowicie odsłonięta. To ma swoją cenę. Ale przekazuję to, co chcę przekazać. Podpisuję się pod tym prawą i lewą ręką. Staję przed ludźmi po to, aby im po prostu pomóc; np. tekst pt. „Za małe serce”, który przyszedł mi do głowy, zachęca, aby wybierać słoneczną stronę ulicy. To czasem ryzyko, ale warto je podjąć. Albo to moje z Muńkiem wyznanie w „Wielkiej słocie”, które Panią wzruszyło – widać w nim, że nawet w najtrudniejszych sprawach może się udać ludziom wybaczyć sobie i zrozumieć. To nie są koncerty, w których popisuję się swoimi umiejętnościami. To są ciepłe spotkania, podczas których za pomocą piosenek mówię: Tak, wiem, bywa naprawdę ciężko. Życie nie należy do zadań łatwych. Czasem trudno się pozbierać, ale warto. Ja też mam dzieci, mnóstwo zwykłych problemów, codzienność mnie nie rozpieszczała. Walczyłam, przegrywałam, wstawałam i od początku. Zdarzył się cud. To już nie moja zasługa, ale o tym wszystkim opowiadam, zasłonięta trochę piosenkami i odsłonięta brakiem gry aktorskiej podczas śpiewania „Atramentowej”.

– W tej nierozpieszczającej rzeczywistości było jednak dużo niezwykłego blasku. Nie zapominajmy o Pani wielkich zawodowych sukcesach – nominacja do głównej nagrody w Cannes, główna nagroda za debiut w 1969 r. na festiwalu w Opolu.

– Tak, było Cannes, film „Krajobraz po bitwie” Andrzeja Wajdy, był wielki teatr. Ale teraz te sprawy schodzą na dalszy plan. Zrezygnowałam z zaangażowania w taki rodzaj teatru. Może jeśli zdarzy się jakaś „Boża” propozycja, to podejmę rękawicę. Teraz są koncerty, płyta i rola w „Barwach szczęścia”, którą bardzo lubię.

– Czyli nie zobaczymy już Pani w spektaklach Krzysztofa Warlikowskiego?

– Nie, już nie. Człowiek musi dokonać wyboru. Pewnych rzeczy nie da się ze sobą połączyć. I takiego teatru z taką mną teraz połączyć się nie da.

– Pani jest cała muzyczna. Gdy myślę o Pani mamie grającej na skrzypcach na ulicy, o tacie, który grał Chopina, a Pani siedziała pod fortepianem... Ta muzyczność nie mogła siedzieć w środku, musiała wyjść na zewnątrz. Co zamierza Pani muzycznego po „Atramentowej”?

Reklama

– Będą kolejne płyty. Jest już kilka moich tekstów, które są taką odpowiedzią na różne ludzkie bolączki. Takie teraz mi się piszą i takie się śpiewają.

– Bardzo się cieszę, bo gdy widziałam Panią na scenie dmuchającą z dziecięcą radością w gliniane ptaszki i przypomniałam sobie Pani występ, zwycięski, w Opolu – też z ptaszkami – to zdałam sobie sprawę, że teraz w życiu muzycznym Stanisławy Celińskiej klamrowo wszystko się zamyka, łączy Bożym palcem w jedną całość. I że nie może Pani przestać śpiewać.

– Też tak to czuję w środku. I musiałabym być głucha, ślepa i uparta, żeby nie reagować na te piękne prośby wielu ludzi. A że ja lubię słuchać ludzi i lubię śpiewać – to da się to połączyć.

– A Stasia ze Stalowej na Pradze jaka jest dziś?

– Mam nadzieję, że nie zabrzmi to zarozumiale, ale czuję w sobie wielką świetlistość. Stasia ze Stalowej jest dziś pełna światła.

– A światło nie może stać pod korcem...

– Nie, trzeba je podzielić, dać innym. I to staram się robić moimi piosenkami. Dzielenie się światłem to też rozmawianie o Panu Bogu. Czasem niezbyt łatwe, ale konieczne. Mówienie, że On jest, że czeka, że jest samotny, że tęskni, że pomaga we wszystkim, gdy tylko zaufasz. Zło się bardzo panoszy, dlatego konieczne jest wnoszenie światła, gdzie się tylko da, wnoszenie Boga – wszędzie. Ania Dymna napisała mi kiedyś sms, po jednym z występów, że gdy śpiewam, świat jest dzięki mnie lepszy. I o to chodzi, żebyśmy robili coś, dzięki czemu naprawiamy świat, a nie psujemy bardziej.

2016-05-25 08:49

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Muzyka synagogalna i sakralna muzyka Gruzji na Festiwalu „Gaude Mater”

[ TEMATY ]

muzyka

Gaude Mater

Magdalena Niebudek

Izrael Rand jeden z najlepszych na świecie kantorów wystąpił 2 maja w Filharmonii Częstochowskiej, zbudowanej na gruzach synagogi. Tego samego wieczoru w ramach XXIV Międzynarodowego Festiwalu Muzyki Sakralnej „Gaude Mater” w kościele pw. św. Jakuba Apostoła w Częstochowie zabrzmiała sakralna muzyka Gruzji w wykonaniu chóru męskiego Anchiskhati.

Izrael Rand urodził się w Tel-Avivie w 1963 r. Był solistą w chórze dziecięcym Pirchei Yerushalaim pod dyrekcją Yigala Caleka oraz w chórze dziecięcym kantora Shlomo Ravitza, gdzie zdobył podstawy śpiewu kantoralnego. Następnie doskonalił swój głos w Izraelskim Instytucie Śpiewu Kantoralnego pod kierunkiem Eli Jaffe, a później Naftali Hershtick oraz Moshe Sterna. Został głównym kantorem w synagodze Heichal Meir w Tel Avivie, a wkrótce potem głównym kantorem Wielkiej Synagogi w Ramat Gan. Od 1994 roku Israel Rand pełni funkcję głównego kantora synagogi Hampton w Nowym Jorku, jednej z najbardziej cenionych synagog w Stanach Zjednoczonych.
Podczas koncertu wystąpił także Chór Synagogi Pod Białym Bocianem z Wrocławia. Chór ten jest jedynym profesjonalnym chórem synagogalnym w Polsce. powstał w kwietniu 1996 z inicjatywy wrocławskiego dyrygenta Stanisława Rybarczyka oraz studentów i absolwentów Akademii Muzycznej we Wrocławiu, a także dzięki przychylności Gminy Wyznaniowej Żydowskiej we Wrocławiu.
Muzykę sakralną Gruzji wykonał chór męski Anchiskhati. Koncert ten odbędzie się pod patronatem honorowym JE Ambasadora Gruzji Nikoloza Nikolozishvili.
Zalążkiem słynnego dziś chóru męskiego Anchiskhati stała się grupa muzyków zainteresowanych gruzińskim śpiewem ludowym. Pierwszym zadaniem, jakie postawił sobie nowoutworzony zespół, były studia nad długo zapomnianymi dziewiętnastowiecznymi rękopisami z notacją muzyczną śpiewów chóralnych. Wkrótce potem Patriarcha Gruzji powołał młodych do pierwszego sakralnego chóru Gruzji, który osadził w najstarszym kościele w Tbilisi – Bazylice Anchiskhati. W ten sposób rozpoczął się powrót śpiewu chóralnego do Kościoła Gruzińskiego.
Chór ten jest niekwestionowanym autorytetem w wykonawstwie tradycyjnej gruzińskiej muzyki kościelnej. Od 1993 r. chór Anchiskhati regularnie koncertuje poza krajem: w Niemczech, Austrii, Francji, Polsce, Grecji, Wielkiej Brytanii, USA, Kanadzie, Włoszech, Szwajcarii, Liechtensteinie, Szwecji, Rosji. Członkowie chóru prowadzą też kursy mistrzowskie. Chór Anchiskhati brał udział w wielu międzynarodowych projektach. W 2007 r. w opactwie Royaumont we Francji współpracował z francuskim kompozytorem greckiego pochodzenia - Alexandrosem Markeasem; w 2008 koncertował ze Sztokholmską Orkiestrą Symfoniczną. Zespół składa się obecnie z 11 mężczyzn.
Międzynarodowy Festiwal Muzyki Sakralnej „Gaude Mater” w Częstochowie to obecnie największy w Polsce projekt promujący muzykę różnych religii i kultur. Festiwal ma dwie misje: dialog międzykulturowy w ramach trzech największych religii monoteistycznych - chrześcijaństwa, judaizmu i islamu oraz promocję polskiej muzyki sakralnej, zarówno dawnej jak i współczesnej. Od 2013 r. Festiwal ma nową formułę - koncerty odbywają się w różnych miastach Polski. Sercem festiwalowych prezentacji pozostaje Częstochowa.
Więcej informacji na temat Festiwalu "Gaude Mater" na stronie www.gaudemater.com

CZYTAJ DALEJ

Ks. dr hab. Sławomir Zych - zasłużony dla Powiatu Kolbuszowskiego

2024-04-28 22:10

Bartosz Walicki

Zasłużeni dla Powiatu Kolbuszowskiego

Zasłużeni dla Powiatu Kolbuszowskiego

Przyznaje się je osobom fizycznym lub prawnym, a także instytucjom państwowym, jednostkom samorządu terytorialnego oraz organizacjom społecznym i zawodowym, które poprzez swoją działalność zawodową i społeczną przyczyniły się do gospodarczego, kulturalnego i społecznego rozwoju powiatu kolbuszowskiego. Zaznaczyć należy, że wzór odznaki został zaopiniowany przez Komisję Heraldyczną działającą przy Ministrze Spraw Wewnętrznych i Administracji oraz uzyskał zgodę Prezydenta RP Andrzeja Dudy.

Jednym z wyróżnionych odznaką został kapłan diecezji rzeszowskiej, ks. dr hab. Sławomir Zych, dyrektor Ośrodka Badań nad Polonią i Duszpasterstwem Polonijnym KUL. Po pozytywnym rozpatrzeniu wniosku przez Komisję Odznaki Honorowej Powiatu Kolbuszowskiego postanowienie o przyznaniu odznaki podjął w dniu 27 marca br. Zarząd Powiatu w Kolbuszowej. Razem z ks. S. Zychem uhonorowani zostali: Józef Kardyś, Zbigniew Chmielowiec, Władysław Ortyl, Maciej Szymański, Zbigniew Strzelczyk i Andrzej Jagodziński.

CZYTAJ DALEJ

W czasie Roku Świętego 2025 nie będzie specjalnego wystawienia Całunu Turyńskiego

W czasie Roku Świętego nie będzie specjalnego wystawienia Całunu Turyńskiego. Zorganizowane zostaną jednak przy nim specjalne czuwania przeznaczone dla młodzieży. Jubileuszową inicjatywę zapowiedział metropolita Turynu, abp Roberto Repole.

- Chcemy, aby odkrywanie na nowo Całunu, niemego świadka śmierci i zmartwychwstania Jezusa stało się dla młodzieży drogą do poznawania Kościoła i odnajdywania w nim swojego miejsca - powiedział abp Repole na konferencji prasowej prezentującej jubileuszowe wydarzenia. Hierarcha podkreślił, że archidiecezja zamierza w tym celu wykorzystać najnowsze środki przekazu, które są codziennością młodego pokolenia. Przy katedrze, w której przechowywany jest Całun Turyński powstanie ogromny namiot multimedialny przybliżający historię i przesłanie tej bezcennej relikwii napisanej ciałem Jezusa. W przygotowanie prezentacji bezpośrednio zaangażowana jest młodzież, związana m.in. z Fundacją bł. Carla Acutisa, który opatrznościowo potrafił wykorzystywać internet do ewangelizacji.

CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję