Reklama

Święty z Dzieciątkiem Jezus

W naszych kościołach do początku lutego oczy radowały bożonarodzeniowe stajenki, warto więc przypomnieć objawienie, w którym betlejemski cud ma swoje wyjątkowe znaczenie

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Tak dzieje się w przypadku św. Hermana Józefa. Postać ta ukazana jest z Dzieciątkiem Jezus, co miało oznaczać, że jego miłość do Maryi musi prowadzić do naśladowania miłości Matki Najświętszej do Jezusa. W ten sposób objawienia z XII wieku ukazują teologiczną prawdę na temat Maryi, będącej drogą wiodącą do swego Syna.

Jak spotkanie przyjaciół

Niewielu jest wizjonerów, którzy zasłużyli sobie na mianowanie ich przez Maryję oblubieńcami. Tak było w przypadku wspomnianego Hermana. Zachował się opis mistycznych zaślubin tego człowieka z Maryją, która podczas objawienia wskazała na jego podobieństwo do św. Józefa i poprosiła, by przyjął imię Józef jako swe drugie imię.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Ze względu na odległość czasów, w których miały miejsce objawienia w Kolonii, historia nie zapisała wielu szczegółów. Te zaś, które znamy, pozwalają na uznanie jego świętości i mistycyzmu. Pewnego razu, kiedy jeszcze jako chłopiec udawał się do szkoły, swoim zwyczajem wstąpił do kościoła, by się pomodlić. Zwykle wychwalał Matkę Najświętszą za pomocą znanych na pamięć formuł. Tym razem jednak postanowił zrobić inaczej. Ponieważ jego obuwie uległo zniszczeniu i czuł ziąb oraz chłód, postanowił poprosić Matkę Bożą o nowe buty. I nawet się specjalnie nie zdziwił, że czekała na niego w domu nowa para. Jak się później dowiedział, matka znalazła w podłodze kilka monet i postanowiła kupić za nie na targu potrzebne obuwie.

Reklama

Nazajutrz młody Herman pragnął podziękować Maryi, ale nie miał pieniędzy, by zapalić przed Jej figurą świecę czy obdarować Ją kwiatami. Postanowił więc ofiarować Matce Bożej jabłko, które otrzymał jako śniadanie do szkoły. Ponieważ trudno mu było wspiąć się na odpowiednią wysokość, by dać Maryi owoc, drewniana figura niejako „ożyła”. Wielkie zdziwienie ogarnęło świadków tego zdarzenia, którzy widzieli postać Maryi pochylającej się w stronę chłopca i prostującej rękę, by wziąć od niego dar. Nie dziwił się tylko młody Herman, dla którego autentyczna obecność Matki Najświętszej była czymś najzupełniej oczywistym.

Wizjoner i mistyk

Św. Herman urodził się w 1150 r. w Kolonii. Jako dwunastoletni chłopiec opuścił rodzinny dom i wstąpił do Zakonu Norbertynów. Do jego codziennych obowiązków należało usługiwanie zakonnikom w refektarzu, czyli w zakonnej jadalni. Początkowo nie był zadowolony z tego zajęcia, bo brakowało mu czasu na modlitwę. Wtedy to miało miejsce objawienie, podczas którego Matka Boża uspokajała mistyka, przekonując go, że nie ma zaszczytniejszego zajęcia niż służba braciom.

Herman Józef zmarł w 1241 r. w Zakonie Cysterek w Hoven. Kiedy siostry klasztorne uprosiły go, by przybył do nich i odprawił liturgię na cześć Maryi, był już człowiekiem starym i schorowanym. Ale nawet wtedy nie zrezygnował ze swego zwyczaju, który towarzyszył mu przez całe życie. Jako miłośnik prostoty Herman nigdy nie wsiadł na konia czy do powozu. Przez całą drogę pielgrzymował pieszo. Gdy zbliżał się do klasztoru, osobiście wskazał miejsce swego pochówku. Po kilku dniach zmarł w opinii świętości; pozostawił po sobie przepiękną mistyczną literaturę średniowieczną.

Reklama

Kanonizowany został dopiero w 1958 r. Skoro Kościół wyniósł go na ołtarze, rodzi się pytanie, co chce przez ten akt powiedzieć współczesnemu człowiekowi. Po pierwsze – jak podpowiadają znawcy – w Hermanie współczesny człowiek ma widzieć wzór kogoś, kto zwraca się do Maryi nie tylko w sprawach duchowych, ale też doczesnych. Tak jak ów młody niemiecki chłopiec mamy prawo modlić się w sprawach najbardziej nieraz prozaicznych. Po drugie chodzi o to, by Maryję nie tylko prosić, ale umieć Jej też dziękować. To właśnie w Hermanie spotkaliśmy człowieka, który ucieszony ze spełnienia przez Maryję jego prośby, powrócił do kościoła następnego dnia, by wyrazić swą wdzięczność i obdarzyć Ją swoim darem.

Św. Herman zachęca nas także, by w swojej pobożności być jak dziecko. Maryja naprawdę jest naszą Matką, odkąd na krzyżu Pan Jezus kazał św. Janowi przyjąć dar Jej macierzyństwa. Im więcej będzie w nas postawy dziecka, tym większą pomoc będziemy otrzymywać od Tej, która jest naszą Matką.

Korzystałem z książki Wincentego Łaszewskiego pt. „Świat maryjnych objawień”.

* * *

„Jezus chce, abym była bardziej znana i miłowana”. Słowa te wypowiedziała Matka Boża w Fatimie w 1917 r. Warto je przywołać w rocznicę objawień w portugalskiej wiosce. Wincenty Łaszewski powołuje się na nie, gdy opisuje liczne objawienia w książce pt. „Świat maryjnych objawień”. Maryja była wszędzie. Książka jest więc zaproszeniem do pasjonującej wyprawy po całym świecie śladami Matki Bożej. Ta szczególna pielgrzymka wraz z Nią to podróż życia, a z takich podróży zawsze wraca się odmienionym.

Świat maryjnych objawień

Wincenty Łaszewski

Cena 139 zł

Zamówienia: Wydawnictwo POLWEN, ul. Prosta 7, 26-600 Radom, tel. 48 384 66 66, sklep@polwen.pl

2017-02-01 10:01

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Położna ujawniła horror w Oleśnicy

2025-05-28 16:28

[ TEMATY ]

aborcja

Oleśnica

Adobe.Stock

Położna, która uczestniczyła w aborcjach w szpitalu w Oleśnicy, ujawniła szczegóły horroru trwającego za murami tej placówki.

Gizela Jagielska szkoli personel z zabijania chlorkiem potasu tłumacząc, że należy go wstrzykiwać dziecku tak długo aż jego serce przestanie bić, gdyż inaczej dziecko zacznie uciekać i trzeba będzie "kłuć jeszcze raz". Dla położnych z Oleśnicy aborcja ma być "łatwiejszą pracą" niż przyjmowanie porodów żywych dzieci. "Pacjentki" Jagielskiej robią sobie pamiątki z okazji zamordowania własnego dziecka. Inne kobiety płaczą z rozpaczy na szpitalnych korytarzach.
CZYTAJ DALEJ

Świadek zdarzenia może podać lek – weszła w życie nowa definicja pierwszej pomocy

2025-05-30 07:13

[ TEMATY ]

pierwsza pomoc

Adobe Stock

Osoba udzielająca pierwszej pomocy może zgodnie z prawem podać dostępny na miejscu lek wydawany na receptę – w piątek weszły w życie przepisy, które zmieniły definicję pierwszej pomocy.

Na problem braku przepisów uwzględniających podawanie leków wydawanych na receptę w ramach pierwszej pomocy od lat zwracali uwagę rodzice dzieci zagrożonych wstrząsem anafilaktycznym. Nawet jeśli dziecko uczęszczające do przedszkola lub szkoły miało przy sobie adrenalinę, np. w tzw. epipenie, to jej podanie wymagało wcześniejszego upoważnienia rodziców i zgody nauczyciela. Jeśli w szkole nie było pielęgniarki lub innej osoby uprawnionej do podania leku, świadkowie czekali na przyjazd karetki.
CZYTAJ DALEJ

Błogosławione w Braniewie – bolesne męczennice komunizmu

2025-05-30 19:30

[ TEMATY ]

Braniewo

siostry katarzynki

beatyfikacjia

Red

Miały od 26 do 64 lat. Ginęły po kolei – w ciągu kilku miesięcy 1945 roku. Dlatego, że do końca pozostały z dziećmi - sierotami, z pacjentami w szpitalu, z osobami starszymi, które nie miały rodzin ani opieki. Z tymi wszystkimi, którzy nie byli w stanie się bronić ani uciekać przed Armią Czerwoną, która brutalnie wkroczyła wtedy na Ziemię Warmińską. Czy można zrozumieć postępowanie sióstr katarzynek?

Pracowały na całej Warmii, w różnych domach zakonnych i w różnych miejscach: domach dziecka, szpitalach, ośrodkach opieki. Gdy żołnierze sowieccy zaczęli zajmować te ziemie, ludzie zaczęli się masowo ewakuować. Nie mogło być na tych ziemiach dzieci, które nie miały rodziców, chorych bez własnych rodzin czy najstarszych mieszkańców. Takich osób nie opuściły jednak siostry katarzynki. Mimo że były przez czerwonoarmistów bite, gwałcone, torturowane – na przykład w szpitalnej piwnicy, gdzie szukały schronienia wraz ze swymi podopiecznymi. Te, które zostały wtedy z pacjentami, były wielokrotnie wykorzystywane przez Sowietów. Niektóre więziono, a potem zesłano w głąb ZSRR. Pracowały w łagrach, zmarły z wycieńczenia. Siostra, która zorganizowała ewakuację dzieci – zgromadziła je w grupie na dworcu kolejowym, sama zaś poszła szukać dla nich wody i pożywienia. Żołnierz Armii Czerwonej zastrzelił ją, gdy tylko wyszła na zewnątrz. Były siostry, które zginęły wskutek ciągnięcia ich za samochodem po ulicach Kętrzyna. Po zajęciu Gdańska przez Sowietów pod koniec marca 1945 r. rozpoczęły się mordy, grabieże i gwałty na miejscowej ludności. Ofiarą napaści padły też siostry katarzynki, które znalazły się w mieście po przymusowej ewakuacji macierzystego domu w Braniewie. Jak podaje KAI, 58-letnia siostra Caritina Fahl, nauczycielka i ówczesna wikaria generalna Zgromadzenia, ze wszystkich sił starała się bronić młodsze siostry przed gwałtem. Została straszliwie pobita, zmarła po kilku dniach. Takie były ich losy.
CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

REKLAMA

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję