Reklama

Widziane z Brukseli

Widziane z Brukseli

Chrześcijańska Europa

Póki większość w Polsce i Europie stanowią jeszcze chrześcijanie, trzeba się organizować.

Niedziela Ogólnopolska 16/2017, str. 47

[ TEMATY ]

Unia Europejska

Europa

Wojciech Dudkiewicz

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Ostatnia kwietniowa sesja Parlamentu Europejskiego w Strasburgu. Wjeżdżamy do tego pięknego miasta, mijając nowy wielki meczet. Niebawem docieramy do siedziby głównej parlamentu, z której okien widać tysiącletnią katedrę, z jedną tylko wieżą. Drugiej nie zdołano do dziś dokończyć. To nie tylko, jak sądzę, symboliczny obraz dzisiejszej Unii Europejskiej, czy jak mówią jej apologeci – Europy. Organizacja ta właśnie świętowała swoje 60-lecie. Główne uroczystości odbywały się w Rzymie, gdzie w 1957 r. podpisano słynne Traktaty Rzymskie, których inicjatorami byli chrześcijańscy demokraci. Chrześcijańscy, tzn. publicznie przyznający się do zmartwychwstałego Chrystusa. Dwóch z nich (Robert Schuman i Alcide de Gasperi) to kandydaci na ołtarze Kościoła katolickiego. Podstawą europejskiej kultury, rozumianej kompleksowo, było chrześcijaństwo. Obecnie wiele społeczeństw się laicyzuje bądź islamizuje, ale to chyba nie powód, by zapominać o naszych korzeniach, tradycji, historii i wierze. Coraz więcej osób tę rzekomą niefrasobliwość postrzega jako działanie celowe i długofalowe. Dzwonkiem alarmowym były właśnie wspomniane unijne uroczystości, podczas których nawet nie zająknięto się na temat tożsamości Europy, czyli chrześcijaństwa. Poruszono ważniejsze, czyli „topowe”, sprawy, jak prawa lesbijek, gejów... słowem – LGBTIQ. To pokazuje, jakie Unia Europejska ma priorytety, co promuje, a czego się wstydzi. Idyllę tę burzą inicjatywy, jak chociażby ta, która wyszła z Częstochowy, z Jasnej Góry, czyli Ruch „Europa Christi”. Honorowy redaktor naczelny „Niedzieli” ks. inf. Ireneusz Skubiś publicznie twierdzi, że Europa jest Chrystusowa. Niby każdy o tym wie, ale hasło wzbudziło emocje, oczywiście, także negatywne. Samo sformułowanie dla unijnych kreatorów, nazwanych niedawno w PE „mafią”, w najłagodniejszej wersji pobrzmiewa jako: „król jest nagi”. Jedno, dwa sympozja, kilkunastu prelegentów, ministrowie polskiego rządu i list byłego premiera, a sprawa już zaczęła przybierać formę. Zelektryzowały się środowiska dotychczas niezbyt widoczne, chociażby Instytut Myśli Schumana, którego przewodniczący na specjalnej konferencji zapowiedział „promocję idei Europy opartej na wartościach chrześcijańskich”. Czyli jednak można. Póki większość w Polsce i Europie stanowią jeszcze chrześcijanie, trzeba się organizować. Istnieje wszak obawa, że pojawią się osoby, niekoniecznie o szczerych intencjach, pragnące je skanalizować i wypłukać z treści. Żeby się więc nie okazało, że to właśnie ich dłonie trzymać będą szyld z napisem „Chrześcijańska Europa”.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

2017-04-11 09:43

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Europa Chrystusa – drugie imię Europy

Po okrutnych doświadczeniach II wojny światowej wielcy europejscy politycy, patrząc na gruzy i zniszczenia, spowodowane sprzeniewierzeniem się Bogu, postanowili zbudować wspólnotę europejską na fundamencie trwałym, sprawdzonym i pewnym, a takim jest Ewangelia i najwyższe, chrześcijańskie wartości. Powstała tzw. Europejska Wspólnota Węgla i Stali, ale celem działań tych polityków było takie ustawienie relacji między krajami Europy, żeby możliwe były zdrowa współpraca, pokój i prawdziwy rozwój wszystkich.

CZYTAJ DALEJ

Marcin Zieliński: Znam Kościół, który żyje

2024-04-24 07:11

[ TEMATY ]

książka

Marcin Zieliński

Materiał promocyjny

Marcin Zieliński to jeden z liderów grup charyzmatycznych w Polsce. Jego spotkania modlitewne gromadzą dziesiątki tysięcy osób. W rozmowie z Renatą Czerwicką Zieliński dzieli się wizją żywego Kościoła, w którym ważną rolę odgrywają świeccy. Opowiada o młodych ludziach, którzy są gotyowi do działania.

Renata Czerwicka: Dlaczego tak mocno skupiłeś się na modlitwie o uzdrowienie? Nie ma ważniejszych tematów w Kościele?

Marcin Zieliński: Jeśli mam głosić Pana Jezusa, który, jak czytam w Piśmie Świętym, jest taki sam wczoraj i dzisiaj, i zawsze, to muszę Go naśladować. Bo pojawia się pytanie, czemu ludzie szli za Jezusem. I jest prosta odpowiedź w Ewangelii, dwuskładnikowa, że szli za Nim, żeby, po pierwsze, słuchać słowa, bo mówił tak, że dotykało to ludzkich serc i przemieniało ich życie. Mówił tak, że rzeczy się działy, i jestem pewien, że ludzie wracali zupełnie odmienieni nauczaniem Jezusa. A po drugie, chodzili za Nim, żeby znaleźć uzdrowienie z chorób. Więc kiedy myślę dzisiaj o głoszeniu Ewangelii, te dwa czynniki muszą iść w parze.

Wielu ewangelizatorów w ogóle się tym nie zajmuje.

To prawda.

A Zieliński się uparł.

Uparł się, bo przeczytał Ewangelię i w nią wierzy. I uważa, że gdyby się na tym nie skupiał, to by nie był posłuszny Ewangelii. Jezus powiedział, że nie tylko On będzie działał cuda, ale że większe znaki będą czynić ci, którzy pójdą za Nim. Powiedział: „Idźcie i głoście Ewangelię”. I nigdy na tym nie skończył. Wielu kaznodziejów na tym kończy, na „głoście, nauczajcie”, ale Jezus zawsze, kiedy posyłał, mówił: „Róbcie to z mocą”. I w każdej z tych obietnic dodawał: „Uzdrawiajcie chorych, wskrzeszajcie umarłych, oczyszczajcie trędowatych” (por. Mt 10, 7–8). Zawsze to mówił.

Przecież inni czytali tę samą Ewangelię, skąd taka różnica w punktach skupienia?

To trzeba innych spytać. Ja jestem bardzo prosty. Mnie nie trzeba było jakiejś wielkiej teologii. Kiedy miałem piętnaście lat i po swoim nawróceniu przeczytałem Ewangelię, od razu stwierdziłem, że skoro Jezus tak powiedział, to trzeba za tym iść. Wiedziałem, że należy to robić, bo przecież przeczytałem o tym w Biblii. No i robiłem. Zacząłem się modlić za chorych, bez efektu na początku, ale po paru latach, po którejś swojej tysięcznej modlitwie nad kimś, kiedy położyłem na kogoś ręce, bo Pan Jezus mówi, żebyśmy kładli ręce na chorych w Jego imię, a oni odzyskają zdrowie, zobaczyłem, jak Pan Bóg uzdrowił w szkole panią woźną z jej problemów z kręgosłupem.

Wiem, że wiele razy o tym mówiłeś, ale opowiedz, jak to było, kiedy pierwszy raz po tylu latach w końcu zobaczyłeś owoce swojego działania.

To było frustrujące chodzić po ulicach i zaczepiać ludzi, zwłaszcza gdy się jest nieśmiałym chłopakiem, bo taki byłem. Wystąpienia publiczne to była najbardziej znienawidzona rzecz w moim życiu. Nie występowałem w szkole, nawet w teatrzykach, mimo że wszyscy występowali. Po tamtym spotkaniu z Panem Jezusem, tym pierwszym prawdziwym, miałem pragnienie, aby wszyscy tego doświadczyli. I otrzymałem odwagę, która nie była moją własną. Przeczytałem w Ewangelii o tym, że mamy głosić i uzdrawiać, więc zacząłem modlić się za chorych wszędzie, gdzie akurat byłem. To nie było tak, że ktoś mnie dokądś zapraszał, bo niby dokąd miał mnie ktoś zaprosić.

Na początku pewnie nikt nie wiedział, że jakiś chłopak chodzi po mieście i modli się za chorych…

Do tego dzieciak. Chodziłem więc po szpitalach i modliłem się, czasami na zakupach, kiedy widziałem, że ktoś kuleje, zaczepiałem go i mówiłem, że wierzę, że Pan Jezus może go uzdrowić, i pytałem, czy mogę się za niego pomodlić. Wiele osób mówiło mi, że to było niesamowite, iż mając te naście lat, robiłem to przez cztery czy nawet pięć lat bez efektu i mimo wszystko nie odpuszczałem. Też mi się dziś wydaje, że to jest dość niezwykłe, ale dla mnie to dowód, że to nie mogło wychodzić tylko ode mnie. Gdyby było ode mnie, dawno bym to zostawił.

FRAGMENT KSIĄŻKI "Znam Kościół, który żyje". CAŁOŚĆ DO KUPIENIA W NASZEJ KSIĘGARNI!

CZYTAJ DALEJ

Konkurs fotograficzny na jubileusz 900-lecia

2024-04-24 19:00

[ TEMATY ]

konkurs fotograficzny

diecezja lubuska

Bożena Sztajner/Niedziela

Do końca sierpnia 2024 trwa konkurs fotograficzny z okazji jubileuszu 900-lecia utworzenia diecezji lubuskiej. Czekają atrakcyjne nagrody.

Konkurs jest przeznaczony zarówno dla fotografów amatorów, jak i profesjonalistów z wszystkich parafii naszej diecezji. Jego celem jest uwiecznienie śladów materialnych pozostałych po dawnej diecezji lubuskiej, która istniała od 1124 roku do II połowy XVI wieku.

CZYTAJ DALEJ

Reklama

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję