Kto wziął do ręki pierwszą część przygód Roberta Karcza, archeologa, ale bardziej awanturnika i złodzieja zabytków, mógł odnieść niemiłe wrażenie, że wydawca robi go w trąbę. Piękne wydanie, ilustracje, gruba okładka książki „Podziemne miasto” Przemka Corsy nie pasowały do treści, w której główną rolę odgrywały sztuczne dialogi. Niepozbawiony wielkiej wyobraźni autor musiał zostać pozbawiony redaktora, który pomógłby mu ominąć pojawiające się na drodze każdego literata rafy. W drugim tomie przygód Karcza – „Mieście złodziei” Corso albo przeszedł wyraźną twórczą przemianę na lepsze, albo dostał się w ręce redaktora. W tym tomie wszystko się już zgadza, zazębia. Książkę czyta się dobrze i szybko, co pozwala liczyć na to, że także trzeci tom, który właśnie się pojawił, będzie można wziąć do ręki bez strachu, co też kryje się za okładką. Wielką zaletą książek Corsy jest umiejscowienie akcji w Legnicy – pięknym, jeszcze nieodkrytym przez Polaków mieście, przez lata rządzonym przez Sowietów.
Pomóż w rozwoju naszego portalu