Idę pełną przeszkód drogą,
By się spotkać z Tobą, Panie.
Chociaż zewsząd patrzą wrogo
Oraz szydzą nieustannie.
I co krok się zastanawiam –
Czy ma sens mój trud i znoje?
Chociaż bardzo się obawiam,
Chcę przemierzać ścieżki Twoje.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Bo choć uczysz, że w pokorze
Siła nasza jest zaklęta,
To tak ciężko mi, mój Boże,
Tę naukę zapamiętać.
Wiem, że jeśli memu bratu
Podam rękę, gdy w potrzebie,
To tak, jakbym dłoń pomocną
Wyciągnęła też do Ciebie.
Muszę się nauczyć milczeć,
Bo kłamliwe czasem słowa.
I czynami Twoją wolę
Spełniać chcę już być gotowa.
Ale popatrz – za zakrętem
Tyle pokus na mnie czeka...
Czy nie mogę chociaż chwilę
Dłużej ze świętością zwlekać?
Znów zboczyłam z trudnej drogi,
Ale wracam, wracam, Panie,
Chociaż chyba nieba progi
Są ode mnie coraz dalej...
Wiem, że chcesz naszego dobra,
Chociaż trudno w to uwierzyć,
Kiedy coraz częściej widzę
Zło, które się w świecie szerzy.
Ale dzisiaj Ci zaufam!
Wybacz, Panie, me zwątpienia.
Chyba jeszcze nie rozumiem
Wagi Twego poświęcenia.
„Módl się, pracuj, kochaj bliźnich” –
Już pamiętam! Tędy droga!
Bo świętość wiedzie przez krzyże,
Wszystko z Bogiem i dla Boga.