Reklama

Kościół nad Odrą i Bałtykiem

65 lat wiernej służby Bogu i Kościołowi

Niedziela szczecińsko-kamieńska 50/2017, str. 2

[ TEMATY ]

wywiad

Ks. Robert Gołębiowski

Ks. prał. Aleksander Jaszczur

Ks. prał. Aleksander Jaszczur

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Powołanie kapłańskie jest, jak nas uczył św. Jan Paweł II: „darem i zadaniem”. Darem, gdyż Bóg obdarowuje serce młodego człowieka skarbem służby wobec Boga i drugiego człowieka. Jest też zadaniem do wypełnienia przez wszystkie lata posługi duszpasterskiej. Jest czymś niezwykłym, gdy przychodzi nam oddać hołd Bogu za 65 lat wytrwałej pracy kapłańskiej ks. prał. Aleksandra Jaszczura.

Uroczystości jubileuszowe odbyły się 5 października br. w kolegiacie św. Jana Chrzciciela w Myśliborzu w obecności kapłanów, sióstr zakonnych, brata, grona wiernych z Myśliborza i Kierzkowa, ostatniej parafii proboszczowskiej.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Ks. prał. Aleksander Jaszczur urodził się 19 lutego 1930 r. Przybył na Ziemie Zachodnie z miejscowości Liw, niedaleko Węgrowa, na ziemi mazowieckiej, z diecezji siedleckiej. Swoją kapłańską wędrówkę rozpoczął tuż po wojnie, kończąc najpierw Niższe Seminarium Duchowne, a później studiując w Wyższym Seminarium Duchownym w Gorzowie Wlkp. Święcenia kapłańskie przyjął 5 października 1952 r. Był wikariuszem w katedrze gorzowskiej (1952-55), potem prefektem w Niższym Seminarium Duchownym we Wschowie (1955-57). Następnie powołany został na proboszcza w Białogórzynie k. Koszalina (1957-62). Później przybył do Cedyni, gdzie duszpasterzował przez 12 lat. Od 1974 do 1985 r. był proboszczem parafii w Łobzie i dziekanem tego dekanatu. Ostatnią parafią, w której pełnił funkcję proboszczowską, był Kierzków, dokąd przybył 1 października 1985 r.

Odwiedziłem Księdza Prałata w przytulnym mieszkaniu w Domu Rekolekcyjnym Sióstr Jezusa Miłosiernego w Myśliborzu, gdzie od pójścia w stan senioratu, czyli od 1 września 2009 r., pełni z niezwykłą ofiarnością funkcje kapelana oraz spowiednika w obydwu myśliborskich parafiach. Ksiądz Prałat urzeka skromnością, pokorą, dużym poczuciem humoru, a nade wszystko duchem wielkiej modlitwy i pracowitości w służbie Bożej. Mimo 87 lat życia zadziwia dobrym zdrowiem i ogromną witalnością. Z nieukrywaną radością wysłuchałem bogatej w fakty i daty historii posługi kapłańskiej.

Reklama

Ks. Robert Gołębiowski: – Księże Prałacie, zacznijmy nasze wspominanie od domu rodzinnego, gdzie kształtują się zręby powołania.

Ks. Prał. Aleksander Jaszczur: – Pochodzę z historycznej miejscowości Liw, w której w swoim czasie posługiwał ks. Jan Paweł Woronicz, późniejszy prymas Polski. Wiele zawdzięczam swoim rodzicom, ich wierze i trosce o dobre wychowanie. Moje pragnienie bycia kapłanem zrodziło się tuż po I Komunii św., w wieku 8 lat, gdy zostałem ministrantem. Były to dziecięce pragnienia, ale czułem się dobrze przy ołtarzu i już wówczas myślałem o tym, by stać się kapłanem, aby odprawiać Mszę św., głosić kazania, prowadzić katechezę i mówić ludziom o Bogu. Z naszej parafii pochodziło w tamtym czasie dwóch kleryków, którzy, jak przyjeżdżali na wakacje z seminarium w Siedlcach, stanowili dla mnie wzór i często myślałem o tym, że chciałbym pójść ich śladami. Ważną osobą w kształtowaniu mojej wizji kapłaństwa był jezuita o. Franciszek Kulesza, nasz wikariusz, który w czasie II wojny światowej zebrał nas, uczniów, którzy skończyli najpierw 6 klas szkoły podstawowej, i prowadził z nami tajne gimnazjum na poziomie I i II klasy. On sam na plebanii wykładał nam wszystkie przedmioty. Pamiętam, że dał mi solidne podstawy języka łacińskiego, a jednocześnie poprzez rozmowy i wspólną modlitwę rozbudzał we mnie łaskę powołania.

– Pochodzi Ksiądz Prałat z ziemi mazowieckiej. Jak to się stało, że trafił w konsekwencji na Ziemie Zachodnie?

– Zgłosiłem się, oczywiście, do Wyższego Seminarium Duchownego w Siedlcach, ale ze względu na brak świadectwa ukończenia gimnazjum, gdyż nie uznawano nauczania tajnego, zdałem egzamin w tzw. Gimnazjum Biskupim. Niestety, było bardzo dużo kandydatów do seminarium i nie dostałem się. W naszej wiosce było sporo osób wysiedlonych z Poznańskiego, w tym także ks. Kazimierz Adamczak, który powróciwszy po wojnie do Grodziska Wlkp., zaprosił mnie i kolegę w tamte strony. Na miejscu dowiedzieliśmy się o tym, że najbliższe seminarium jest w Poznaniu. Pojechaliśmy tam i od jednego z księży dowiedzieliśmy się, że nie ma seminarium diecezjalnego, ale funkcjonuje już seminarium Księży Chrystusowców. Udaliśmy się tam, jednak czuliśmy w sobie powołanie do życia w diecezji, dlatego ostatecznie dotarliśmy do Gorzowa Wlkp. i tam 2 września 1946 r. wstąpiłem najpierw do Niższego Seminarium Duchownego. Było nas w sumie 12 osób i to bardzo zróżnicowanych w wieku 16 lat tak jak ja, ale np. późniejszy ks. Jan Lis, zasłużony dla diecezji koszalińsko-kołobrzeskiej, miał wtedy już 25 lat, a np. ks. prał. Andrzej Majewicz służył wcześniej w wojsku rosyjskim. Ówczesny administrator ks. inf. Edmund Nowicki postanowił, że przejdziemy trybem tzw. galopek, czyli przyspieszonej nauki w postaci ukończenia w rok dwóch klas. Do Wyższego Seminarium Duchownego w Gorzowie Wlkp. wstąpiliśmy po maturze wszyscy, z tym jednak, że nie wszyscy je skończyli. Nasz rocznik dotarł do święceń w liczbie trzydziestu, z tym, że 29 otrzymało prezbiterat w maju, a ja ze względu na brak wymaganego wieku otrzymałem święcenia 5 października 1952 r. w kościele u Ojców Kapucynów pw. Świętego Krzyża w Gorzowie Wlkp. z rąk ówczesnego sufragana gnieźnieńskiego bp. Antoniego Baraniaka. Cieszyłem się, że także dwóch kolegów z Siedleckiego – ks. Tadeusz Caruk i ks. Zbigniew Skibniewski – dotrwało do święceń. Z czasów seminaryjnych mile wspominam nasze trzytygodniowe praktyki w parafiach, gdy prowadziliśmy intensywne przygotowanie dzieci do pierwszej spowiedzi, a także Komunii św., pomagaliśmy w kancelarii i budowaliśmy się postawą księży, którzy wtedy obsługiwali teren obecnych 4 czy 5 parafii.

– Czy pamięta Ksiądz Prałat swoje motto kapłańskie wypisane na obrazku prymicyjnym?

– Tak, oczywiście, gdyż nawet kilka obrazków przechowałem do tej pory. Były to słowa: „Pragnienie mojego serca spełniłeś Panie!”. Teraz po przeżyciu tylu lat w kapłaństwie myślę, że nie zmieniłbym tej dewizy życia, a wszystko, co się dokonało, potwierdza tylko moje pragnienie bycia Chrystusowym kapłanem.

– Jak wyglądało duszpasterstwo na naszych ziemiach w pierwszych latach pracy kapłańskiej Księdza Prałata?

– Najbardziej charakterystyczny był głód kapłanów. Ludzie przyjeżdżający na te ziemie pytali przede wszystkim o to, czy w tej miejscowości jest kościół, czy jest ksiądz, szkoła i jakiś środek lokomocji. Ksiądz był autorytetem, gdyż nawet radzieccy oficerowie polityczni przyjeżdżali do kurii i mówili ks. E. Nowickiemu, aby do danej parafii kierował księdza rzymskokatolickiego. Władzy zależało na ludziach pracujących w dużych gospodarstwach, a z miejscowosci, gdzie nie było księdza, ludność uciekała. Wielką potrzebą było również odbudowywanie zniszczonych kościołów i ich doposażenie po czasach reformacji. Kiedy przybyłem na pierwszą parafię jako proboszcz do Białogórzyna k. Białogardu, nie mogłem przez rok mieszkać w dawnej pastorówce, gdyż była bardzo zniszczona. Były to ciężkie czasy, gdyż władza walczyła z Kościołem i musiałem nawet wygrać proces o prawo użytkowania plebanii. W Cedyni np. przez jakiś czas kapłani mieszkali na parterze plebanii, a u góry egzystowały dwie rodziny zakwaterowane przez miasto. Razem z wikariuszem mieszkaliśmy w warunkach niemal polowych. Do obsługi było także 7 kościołów i kilkanaście szkół 4– i 6-klasowych. Przez jedenaście lat np. czekaliśmy na pozwolenie odbudowania kościoła w Osinowie Dln. Gdy pracowałem w Łobzie, odczułem już trochę lepsze warunki mieszkalne, ale teren był także bardzo duży do obsługi duszpasterskiej, jednak miałem do dyspozycji dwóch wikariuszy. Niezwykle życzliwie wspominam również ostatnią parafię w Kierzkowie, gdzie spotkałem się z wielką życzliwością ludzi, z niezwykle godną postawą modlitewną i budującymi tradycjami oraz klimatem rodzin, co przyniosło owoc chociażby w powołaniu kapłańskim ks. Krzysztofa Przybyło. Ogromnym wyróżnieniem, ale i zadaniem stała się posługa wobec Sióstr Jezusa Miłosiernego. Po roku pobytu w Kierzkowie zadzwoniła s. Izabela Różycka z prośbą, aby stać się spowiednikiem sióstr. Tak się złożyło, że rzeczywiście przez następne 17 lat szafowałem w klasztorze sakrament pokuty i pojednania. Z tego także zrodziła się myśl poparta przez Księdza Arcybiskupa, aby po przejściu na emeryturę zamieszkać właśnie w myśliborskiej wspólnocie sióstr. Jest to dla mnie bardzo cenne, kolejne doświadczenie kapłańskie, gdy otoczony ogromną radością serc sióstr mogę odwdzięczać się im sprawowaniem Eucharystii, przewodnictwem duchowym, wsparciem podczas prowadzonych licznych rekolekcji, a w dwóch parafiach w Myśliborzu stałym dyżurem w konfesjonale.

– Jak po 65 latach posługi może Ksiądz Prałat ogarnąć wspomnieniową myślą wartość Chrystusowego kapłaństwa szczególnie widoczną na naszej ziemi nad Odrą i Bałtykiem?

– Patrząc z perspektywy czasu, muszę powiedzieć, że księża odegrali tutaj niezwykle ważną rolę nie tylko religijną, ale również społeczną. Wielu z nich przyjechało ze swoimi parafianami ze Wschodu, przywożąc wiarę, ale również głębokie umiłowanie tradycji i zwyczajów ludowych. Dostrzegalne było to po wielu latach, że kościół i szkoła stały się miejscem integrowania ludności i jednoczenia wokół prawd patriotycznych. Z drugiej strony należy oddać hołd heroizmowi kapłanów, którzy właściwie do 1972 r. nie mieli zagwarantowanej własności kościołów i budynków, często byli sprawdzani, inwigilowani, wytaczano procesy, czy nakładano na nich nieuczciwe kary za byle co. Jednak swoją nieugiętą postawą budowali wiernych i byli dla nich przykładem mężności.

– A jakie kapłańskie przesłanie po przeżyciu 65 lat kapłaństwa przekazałby Ksiądz Prałat współczesnej młodzieży?

– Powołanie jest zawsze służbą Bogu i ludziom. Jest to nie tylko dar dla pojedynczej osoby, ale i dla całego Kościoła. Każda służba jest związana z trudem i cierpieniem, ale ważne jest to, by gdy spotykają nas trudności, nie uciekać, tylko je przezwyciężać. Jeśli z Bożą pomocą odniosę zwycięstwo i pozostanę wierny swojemu powołaniu, to mam także jako człowiek satysfakcję, że nie uległem trudnościom. Życzę więc współczesnej młodzieży tego ochoczego ducha chęci poświęcenia całego życia, aby być prawdziwym świadkiem Chrystusa w obecnych czasach.

– Z okazji pięknego jubileuszu życzymy ks. prał. Aleksandrowi Jaszczurowi mocy Ducha Świętego do dalszej posługi kapłańskiej, opieki Niepokalanego Serca Maryi i jak najlepszego zdrowia!

2017-12-06 13:42

Ocena: +2 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Abp Szewczuk: kierujemy do braci z Polski prośbę o wybaczenie!

[ TEMATY ]

wywiad

pl.wikipedia.org

Jestem przekonany, że jako chrześcijanie, jako przedstawiciele naszych Kościołów, mamy do odegrania bardzo ważną rolę w kontynuowaniu ukraińsko-polskiego pojednania - mówi KAI z okazji zbliżającej się 70. rocznicy rzezi wołyńskiej abp Światosław Szewczuk, arcybiskup większy kijowsko-halicki, zwierzchnik Ukraińskiego Kościoła Greckokatolickiego. „A jeśli kierujemy do braci z Polski prośbę o wybaczenie, oznacza to, że czujemy się winni” – dodaje. Abp Szewczuk odwiedzi w dniach 26-29 czerwca Polskę. jednym z głównych punktów wizyty będzie ogłoszenie wspólnej deklaracji Kościoła katolickiego w Polsce, Ukraińskiego Kościoła Greckokatolickiego oraz rzymskokatolickiego na Ukrainie - z okazji 70. rocznicy zbrodni wołyńskiej. Celem wizyty metropolity kijowsko-halickiego są też obchody 1025. rocznicy Chrztu Rusi Kijowskiej.

CZYTAJ DALEJ

Zwykła uczciwość

2024-04-23 12:03

Niedziela Ogólnopolska 17/2024, str. 3

[ TEMATY ]

Ks. Jarosław Grabowski

Piotr Dłubak

Ks. Jarosław Grabowski

Ks. Jarosław Grabowski

Duchowni są dziś światu w dwójnasób potrzebni. Bo ludzie stają się coraz bardziej obojętni na sprawy Boże.

Przyznam się, że coraz częściej w mojej refleksji dotyczącej kapłaństwa pojawia się gniewna irytacja. Pytam siebie: jak długo jeszcze mamy czuć się winni, bo jakaś niewielka liczba księży dopuściła się przestępstwa? Większość z nas nie tylko absolutnie nie akceptuje ich zachowań, ale też zwyczajnie cierpi na widok współbraci, którzy prowadzą podwójne życie i tym samym zdradzają swoje powołanie. Tylko czy z powodu grzechów jednostek wolno nakazywać reszcie milczenie? Mamy zaprzestać nazywania rzeczy w ewangelicznym stylu: tak, tak; nie, nie, z obawy, że komuś może się to nie spodobać? Przestać działać, by się nie narazić? Wiem, że wielu z nas, księży, stawia sobie dziś podobne pytania. To stanie pod pręgierzem za nie swoje winy jest na dłuższą metę nie do wytrzymania. Dobrze ujął to bp Edward Dajczak, który w rozmowie z red. Katarzyną Woynarowską mówi o przyczynach zmasowanej krytyki duchowieństwa, ale i o konieczności zmian w formacji przyszłych kapłanów, w relacjach między biskupami a księżmi i między księżmi a wiernymi świeckimi. „Wiele rzeczy wymaga teraz korekty” – przyznaje bp Dajczak (s. 10-13).

CZYTAJ DALEJ

Świętość w codzienności

2024-04-25 11:28

Ks. Wojciech Kania/Niedziela

Przy relikwiach Męczenników z Markowej modlili się wierni z dekanatów: staszowskiego, świętokrzyskiego i połanieckiego.

– Witamy Józefa, Wiktorię i ich dzieci: Stasia, Basię, Władzia, Franciszka, Antosia, Marysię i dzieciątko, które w chwili egzekucji przyszło na świat. Jako rodzice daliście życie siedmiorga dzieciom i jednocześnie chroniliście życie innych ludzi. Nikt nie musiał was przekonywać, że życie każdego człowieka jest wartościowe i zasługuje na szacunek bez względu na pochodzenie czy wyznanie. My małżeństwa chcemy się od was uczyć i stawać w obronie tego, co słuszne nawet za cenę życia i pamiętać, że miłość jest silniejsza od nienawiści – mówili małżonkowie, witając relikwie.

CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję