Reklama

Głos z Torunia

Elżbietańskie dni skupienia

Niedziela toruńska 50/2017, str. 2

[ TEMATY ]

wspólnota

S. Damiana Szamotulska

Ożywione dyskusje na zakończenie rekolekcji

Ożywione dyskusje na zakończenie rekolekcji

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Wspólnota Apostolska św. Elżbiety przy Zgromadzeniu Sióstr św. Elżbiety tradycyjnie w dniach 12-14 listopada przeżywała rekolekcje. Czas wspólnej modlitwy i Eucharystii przyczynia się do ożywienia troski o najbardziej potrzebujących. Jednym z podstawowych rodzajów działalności wspólnoty jest rozdawnictwo żywności. Członkowie wspólnoty m.in. przygotowują świąteczne paczki żywnościowe dla rodzin w trudnej sytuacji finansowej, samotnych matek czy rodzin wielodzietnych. Tegorocznym kaznodzieją był ks. Paweł Borowski, redaktor toruńskiej edycji „Niedzieli”. Słowo Boże czytała Zofia Melechówna, toruńska aktorka.

Rozważaliśmy ewangeliczną historię o pannach mądrych i roztropnych. Obraz zaślubin, atmosfera oczekiwania na pana młodego, zapalone lampy – to wszystko stanęło nam przed oczami. Żeby lepiej zrozumieć tę przypowieść, ks. Paweł wyjaśnił, jak odbywały się uroczystości weselne w starożytnej Jerozolimie. Zwrócił uwagę, że panny nierozsądne to symbol osób myślących, iż wszystko im się należy. One robiły rzeczy dobre, ale nie te, które trzeba. Panny mądre miały pełne beczki oliwy i spały spokojnie, nie martwiły się, były gotowe spotkać się z Panem. Nasuwają się pytania: Co zrobić, aby nasze pochodnie nie zgasły podczas oczekiwania na Pana? Czy nasze pochodnie świecą pięknym blaskiem czy ledwo się tlą? Co jest moją oliwą? Trzeba być blisko Chrystusa, żeby nie stracić płomienia wiary, wypełniać się miłością i przebaczeniem.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Rekolekcjonista zwrócił także uwagę na fragment Ewangelii wg. św. Łukasza, gdy Jezus mówi: „Niepodobna, żeby nie przyszły zgorszenia; lecz biada temu, przez którego przychodzą”. Co to znaczy zgorszyć? To uczynić kogoś gorszym niż jest. Może warto się zastanowić, czy nie robię czegoś, co może uczynić kogoś gorszym. Wcale nie trzeba czynić jakiegoś zła. Mogę na przykład, czyniąc jakieś dobro, doprowadzić kogoś do zgorszenia. Dlaczego? Ponieważ czynię nie to, co trzeba, zaniedbuję swoje obowiązki. Ktoś, patrząc na moje postępowanie, może się zgorszyć.

Reklama

Podczas święta bł. Matki Marii Luizy usłyszeliśmy przypowieść o służbie, w której Pan Jezus podpowiada kolejny sposób na to, aby wiara w nas płonęła. To służba. Ks. Paweł przytoczył historię, jak bł. Maria Luiza zdjęła i oddała swoje buty ubogiej kobiecie. Jak mam służyć? Naśladować Chrystusa, który jest moim Panem. To Jezus ma być w centrum, to Chrystus ma być źródłem i celem mojej służby. Mam być dobry ze względu na Chrystusa, bo można też być filantropem, ale nie mieć nic wspólnego z Bogiem. Służba to dotarcie do człowieka bezdomnego, samotnego i ubogiego. Jezus mówił, że trzeba pochylać się nad cierpiącymi i sam to robił. Jak mówił, że trzeba nieść swój krzyż, to sam go niósł. Prawdziwa służba, która otwiera niebo dla innych, ma miejsce wtedy, gdy działam w imię Chrystusa, nie dla poklasku.

Słowa wdzięczności dla rekolekcjonisty wygłosiła Bożena Podworska. Na zakończenie rekolekcji nie zabrakło pełnego ożywionych dyskusji spotkania przy stole ze smacznymi wypiekami przygotowanymi przez uczestniczki skupienia.

2017-12-06 13:42

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Jak być aktywnym katolikiem

Chrześcijańska wspólnota na miarę XXI wieku – to hasło opisujące nieznany dotąd w naszej diecezji sposób na bezpośrednie połączenie życia katolickiego z edukacją i inwestycjami. ChWEI, czyli Chrześcijańska Wspólnota Edukacyjno-Inwestycyjna SA powstała niecały rok temu i prężnie się rozwija.

CZYTAJ DALEJ

Marcin Zieliński: Znam Kościół, który żyje

2024-04-24 07:11

[ TEMATY ]

książka

Marcin Zieliński

Materiał promocyjny

Marcin Zieliński to jeden z liderów grup charyzmatycznych w Polsce. Jego spotkania modlitewne gromadzą dziesiątki tysięcy osób. W rozmowie z Renatą Czerwicką Zieliński dzieli się wizją żywego Kościoła, w którym ważną rolę odgrywają świeccy. Opowiada o młodych ludziach, którzy są gotyowi do działania.

Renata Czerwicka: Dlaczego tak mocno skupiłeś się na modlitwie o uzdrowienie? Nie ma ważniejszych tematów w Kościele?

Marcin Zieliński: Jeśli mam głosić Pana Jezusa, który, jak czytam w Piśmie Świętym, jest taki sam wczoraj i dzisiaj, i zawsze, to muszę Go naśladować. Bo pojawia się pytanie, czemu ludzie szli za Jezusem. I jest prosta odpowiedź w Ewangelii, dwuskładnikowa, że szli za Nim, żeby, po pierwsze, słuchać słowa, bo mówił tak, że dotykało to ludzkich serc i przemieniało ich życie. Mówił tak, że rzeczy się działy, i jestem pewien, że ludzie wracali zupełnie odmienieni nauczaniem Jezusa. A po drugie, chodzili za Nim, żeby znaleźć uzdrowienie z chorób. Więc kiedy myślę dzisiaj o głoszeniu Ewangelii, te dwa czynniki muszą iść w parze.

Wielu ewangelizatorów w ogóle się tym nie zajmuje.

To prawda.

A Zieliński się uparł.

Uparł się, bo przeczytał Ewangelię i w nią wierzy. I uważa, że gdyby się na tym nie skupiał, to by nie był posłuszny Ewangelii. Jezus powiedział, że nie tylko On będzie działał cuda, ale że większe znaki będą czynić ci, którzy pójdą za Nim. Powiedział: „Idźcie i głoście Ewangelię”. I nigdy na tym nie skończył. Wielu kaznodziejów na tym kończy, na „głoście, nauczajcie”, ale Jezus zawsze, kiedy posyłał, mówił: „Róbcie to z mocą”. I w każdej z tych obietnic dodawał: „Uzdrawiajcie chorych, wskrzeszajcie umarłych, oczyszczajcie trędowatych” (por. Mt 10, 7–8). Zawsze to mówił.

Przecież inni czytali tę samą Ewangelię, skąd taka różnica w punktach skupienia?

To trzeba innych spytać. Ja jestem bardzo prosty. Mnie nie trzeba było jakiejś wielkiej teologii. Kiedy miałem piętnaście lat i po swoim nawróceniu przeczytałem Ewangelię, od razu stwierdziłem, że skoro Jezus tak powiedział, to trzeba za tym iść. Wiedziałem, że należy to robić, bo przecież przeczytałem o tym w Biblii. No i robiłem. Zacząłem się modlić za chorych, bez efektu na początku, ale po paru latach, po którejś swojej tysięcznej modlitwie nad kimś, kiedy położyłem na kogoś ręce, bo Pan Jezus mówi, żebyśmy kładli ręce na chorych w Jego imię, a oni odzyskają zdrowie, zobaczyłem, jak Pan Bóg uzdrowił w szkole panią woźną z jej problemów z kręgosłupem.

Wiem, że wiele razy o tym mówiłeś, ale opowiedz, jak to było, kiedy pierwszy raz po tylu latach w końcu zobaczyłeś owoce swojego działania.

To było frustrujące chodzić po ulicach i zaczepiać ludzi, zwłaszcza gdy się jest nieśmiałym chłopakiem, bo taki byłem. Wystąpienia publiczne to była najbardziej znienawidzona rzecz w moim życiu. Nie występowałem w szkole, nawet w teatrzykach, mimo że wszyscy występowali. Po tamtym spotkaniu z Panem Jezusem, tym pierwszym prawdziwym, miałem pragnienie, aby wszyscy tego doświadczyli. I otrzymałem odwagę, która nie była moją własną. Przeczytałem w Ewangelii o tym, że mamy głosić i uzdrawiać, więc zacząłem modlić się za chorych wszędzie, gdzie akurat byłem. To nie było tak, że ktoś mnie dokądś zapraszał, bo niby dokąd miał mnie ktoś zaprosić.

Na początku pewnie nikt nie wiedział, że jakiś chłopak chodzi po mieście i modli się za chorych…

Do tego dzieciak. Chodziłem więc po szpitalach i modliłem się, czasami na zakupach, kiedy widziałem, że ktoś kuleje, zaczepiałem go i mówiłem, że wierzę, że Pan Jezus może go uzdrowić, i pytałem, czy mogę się za niego pomodlić. Wiele osób mówiło mi, że to było niesamowite, iż mając te naście lat, robiłem to przez cztery czy nawet pięć lat bez efektu i mimo wszystko nie odpuszczałem. Też mi się dziś wydaje, że to jest dość niezwykłe, ale dla mnie to dowód, że to nie mogło wychodzić tylko ode mnie. Gdyby było ode mnie, dawno bym to zostawił.

FRAGMENT KSIĄŻKI "Znam Kościół, który żyje". CAŁOŚĆ DO KUPIENIA W NASZEJ KSIĘGARNI!

CZYTAJ DALEJ

Abp S. Budzik: dialog Kościołów Polski i Niemiec jest na najlepszej drodze

2024-04-25 16:33

[ TEMATY ]

Polska

Polska

Niemcy

abp Stanisław Budzik

Episkopat News

„Cieszymy się, że nasz dialog przebiegał w bardzo sympatycznej atmosferze, wzajemnym zrozumieniu i życzliwości. Mówiliśmy także o różnicach, które są między nami a także o niepokojach, które budzi droga synodalna” - podsumowuje abp Stanisław Budzik. W dniach 23-25 kwietnia br. odbyło się coroczne spotkanie grupy kontaktowej Episkopatów Polski i Niemiec. Gospodarzem spotkania był metropolita lubelski, przewodniczący Zespołu KEP ds. Kontaktów z Konferencją Episkopatu Niemiec.

W spotkaniu grupy kontaktowej wzięli udział: kard. Rainer Maria Woelki z Kolonii, bp Wolfgang Ipold z Görlitz oraz szef komisji Justitia et Pax dr Jörg Lüer; ze strony polskiej obecny był abp Stanisław Budzik, metropolita lubelski i przewodniczący Zespołu ds. Kontaktów z Konferencją Episkopatu Niemiec, kard. Kazimierz Nycz, metropolita warszawski, bp Tadeusz Lityński, biskup zielonogórsko-gorzowski, ks. prałat Jarosław Mrówczyński, zastępca Sekretarza Generalnego Konferencji Episkopatu Polski oraz ks. prof. Grzegorz Chojnacki ze Szczecina. W spotkaniu nie mógł wziąć udziału współprzewodniczący grupy kontaktowej biskup Bertram Meier z Augsburga, a jego wystąpienie zostało odczytane podczas obrad.

CZYTAJ DALEJ

Reklama

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję