Reklama

Świat

Misjonarz z pasją i z brodą

Zastać go w mieszkaniu w Centrum Formacji Misyjnej na warszawskim Zaciszu jest niezmiernie trudno, bo o. Kazimierz Szymczycha ze zgromadzenia werbistów stara się być zawsze tam, gdzie się dzieje coś ważnego dla misji. Postać sympatycznego brodatego zakonnika jest znana w całej Polsce, a także w wielu miejscach na świecie, gdzie działają nasi misjonarze

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

W Afryce pracował z przerwami ćwierć wieku: najpierw jako misjonarz w Demokratycznej Republice Konga, a potem jako wychowawca w werbistowskim panafrykańskim Wyższym Seminarium Duchownym w Kinszasie i wreszcie jako dyrektor Centrum Kultur Afrykańskich w Bandundu. Prawdopodobnie pracowałby na misjach do dziś, jednak w 2011 r. został wyrzucony przez kongijskie władze. „Bezpiekę reżimową” – jak mówi. Swoją misję mógł jednak skończyć o wiele wcześniej, gdyż zapadł na śmiertelną chorobę, z której został – jak podkreśla – uzdrowiony w cudowny sposób.

Teologia przy ognisku

O. Kazik nie przepada za określeniem „globalna wioska”, które nie przystaje do afrykańskich realiów. Jako misjonarz udawał się na własnych nogach do wsi, gdzie nie dotarła żadna forma cywilizacji. Szedł 300 km, bo przez puszczę tropikalną nie dało się jechać nawet rowerem. Taka podróż zajmowała miesiąc. Do parafian można było dotrzeć tylko dwa razy w roku, jedynie w porze suchej, gdy nie ma przypływów rzek.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Kiedy po raz pierwszy w wiosce przed odprawieniem Mszy św. zapytał, kto przeczyta lekcję Pisma Świętego, nie zgłosił się nikt, bo wszyscy jego parafianie byli analfabetami. Katechizował wieczorem. O. Kazik nazywał to „teologią przy ognisku”. Wtedy też, podczas tych rozmów, najlepiej „wchodził” w rodzimą kulturę.

Reklama

W CV o. Kazika widnieje określenie: afrykanista, jednak on sam mówi z pokorą, że kultura afrykańska jest „nie do ogarnięcia”. – Możesz być w Afryce 25 lat, będziesz dużo wiedział, ale nie możesz powiedzieć, że znasz Afrykę, bo bogactwo jej kultury jest przeogromne – tłumaczy o. Kazik. Dlatego dziwi się podróżnikom, którzy po dwutygodniowym pobycie na Czarnym Lądzie wydają książki.

Oczyszczanie przez Ewangelię

Inkulturację widzi jako dialog kultur. Uważa, że nie można niszczyć wszystkiego w kulturach rodzimych, nawet tych elementów, które ludzi z cywilizacji zachodniej mogą szokować. Dobrym przykładem jest szacunek dla zmarłych – w tym punkcie kultura chrześcijańska i kultura afrykańska się spotykają. Dla ludu Jansów, wśród którego o. Kazik pracował, zmarli są zawsze kimś bliskim. Zdarza się, że chowa się ich w mieszkaniu.

Jednak pewnych zwyczajów chrześcijaństwo nie może akceptować. Wśród ludu Jansów nie ma pojęcia „śmierć naturalna”. Według nich, zawsze ktoś ponosi winę za czyjąś śmierć. – Spada kokos z drzewa i kogoś zabija. Jansowie będą dochodzić, kto ten kokos strącił – wyjaśnia obrazowo o. Szymczycha. Jeśli uzna się kogoś za winnego czyjejś śmierci, jest on wyrzucany ze społeczności. Ten okrutny zwyczaj dotyczy także dzieci, jeśli starszyzna uzna, że któreś z nich kogoś „uśmierciło”. Z takim myśleniem nie mogą sobie poradzić nawet miejscowi biskupi.

Chrześcijaństwo w Afryce jeszcze się nie zakorzeniło. „Co to jest 100 lat ewangelizacji?!” – kwituje o. Kazik. Dlatego to, co złe, co nie służy człowiekowi, należy, jego zdaniem, „oczyścić przez Ewangelię”.

Reklama

Misjonarz nie może jednak być gwałtowny i np. palić fetysze. Afrykańskie kobiety noszą na piersiach owoce palmy, które, według miejscowych wierzeń, dają im siłę. Misjonarz może w zamian za to ofiarować kobiecie medalik.

W afrykańskiej kulturze niezaprzeczalną wartością jest troska o trwałość rodziny. Młodzi są zabezpieczani materialnie przez rodziców. Rodzina gwarantuje też, że panna młoda, wychodząc za mąż, jest dziewicą. U Afrykańczyków nie ma też czegoś takiego jak rozwody.

Natura ma sposób na wszystko

O. Kazimierz uważa, że misjonarze zbyt surowo obeszli się z rodzimą medycyną, opartą na naturalnym leczeniu. – Gdy Afrykańczyka ukąsi wąż, pobiegnie do lasu, zje jakieś listki i się śmieje. Przyroda ma sposób na wszystko – przekonuje o. Kazimierz.

W przypadku złamań panaceum też jest medycyna naturalna. – Specjaliści tak potrafią poukładać kostki, że założenie gipsu nie zrobi tego lepiej – tłumaczy misjonarz.

Oczywiście, nie wszystko da się wyleczyć w naturalny sposób. O. Szymczycha przekonał się o tym na własnej skórze, kiedy z wyczerpania zapadł na malarię mózgową. Jest to choroba śmiertelna. Uszkodzeniu ulegają wątroba i nerki, mocz ma barwę asfaltu. – Odpłynąłem. Przez 3 dni byłem w śpiączce. Dla parafian byłem już umarły – określa swój ówczesny stan misjonarz.

Reklama

Jakimś „cudem” proboszcz, Belg, połączył się z Kinszasą, gdzie jeszcze pracowali europejscy lekarze – Belgowie i Francuzi. Przyleciał samolot. W ostatniej chwili. Europejska medycyna zadziałała, ale nie tylko ona. – Po miesiącu byłem już w lesie – wspomina o. Kazik i podkreśla, że z tej choroby się nie wychodzi. Uzdrowienie zawdzięcza wstawiennictwu Matki Bożej z Kalwarii Pacławskiej, do której pielgrzymował w młodości i którą zawsze czcił.

Polacy nigdy nie uciekają

Przygotowanie do samodzielności na misjach o. Kazimierz zawdzięcza formacji werbistowskiej.

Dzięki pobytowi w seminarium diecezjalnym nabrał nawyku noszenia sutanny, a przynajmniej koloratki. – To ważne, w ten sposób daje się świadectwo – podkreśla misjonarz.

Zdaniem o. Kazika, Polacy mają coś, co odróżnia ich od innych misjonarzy. W seminariach w Polsce są tak wychowywani, aby mieć wyczulenie na sprawiedliwość. – To sprawia, że Polacy nigdy nie uciekają, nawet jak grozi im niebezpieczeństwo. Zawsze są z ludźmi. Gdyby nie to, nie mielibyśmy błogosławionych franciszkańskich męczenników z Pariacoto: o. Zbigniewa Strzałkowskiego i o. Michała Tomaszka – dowodzi o. Szymczycha.

Misje będą zawsze

Co dał mu pobyt w Afryce? – Na misjach stałem się bardziej ludzki. Tam dostrzegłem wyraźniej, jak wiele ludzi dzieli, ale z drugiej strony lepiej sobie uświadomiłem, jak bardzo łączy nas człowieczeństwo, jak można się ubogacić, gdy wejdzie się w dialog z inną kulturą.

Reklama

Przykład o. Kazimierza pokazuje, że misjonarzem nie przestaje się być wraz z powrotem do ojczyzny. Od 6 lat, jako sekretarz Komisji Episkopatu ds. Misji, jest prawą ręką jej przewodniczącego, swojego współbrata zakonnego – bp. Jerzego Mazura. W środowisku misyjnym opowiada się taką anegdotę. Bp Mazur mówi do o. Kazika: – Mnie wyrzucili z Rosji, ciebie wyrzucili z Konga. Spotkajmy się w Komisji ds. Misji, to dobre miejsce dla nas. I dwóch niechcianych za granicą utworzyło zgrany tandem, który ciągnie wóz misyjny Kościoła w Polsce.

Uzupełniają się znakomicie: bp Jerzy to wulkan pomysłów, o. Kazimierz natomiast konsekwentnie wprowadza jego idee w życie. Robi to z sercem i z uśmiechem na ustach. Twierdzi, że pracy nigdy nie zabraknie także tym, którzy przyjdą po nas.

– Misje zawsze będą, bo nie zanosi się na to, żeby Pana Boga nie było! – konkluduje z humorem o. Kazik.

2018-01-03 10:32

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Światowy Dzień Misyjny w diecezji świdnickiej

[ TEMATY ]

misje

Świdnica

Ks. Daniel Marcinkiewicz

Apele modlitewne, przedstawienia teatralne, kwesta do puszek we wszystkich kościołach, kiermasze misyjne po mszach św., obrzędy przyjęcia dzieci do Papieskiego Dzieła Misyjnego – tak w ponad 30 parafiach diecezji świdnickiej obchodzono Światowy Dzień Misyjny pod hasłem „Od nawrócenia do misji”.

W diecezji świdnickiej jest ponad półtora tysiąca dzieci należących do kół misyjnych, a także do Papieskiego Dzieła Misyjnego Dzieci. Koła te, prowadzone są w parafiach przez katechetów, czynnie włączających się w działalność misyjną Kościoła.
CZYTAJ DALEJ

Wspomnienie bł. Jana Karola Steeba

[ TEMATY ]

wspomnienie

pl.wikipedia.org

Bł. Jan Karol Steeb

Bł. Jan Karol Steeb

Jan Karol Steeb urodził się 18 grudnia 1773 r. w rodzinie luterańskiej. Do katolicyzmu zbliżył się czytając dzieła słynnego francuskiego duchownego Bossueta.

Przeszedł na katolicyzm w 1792 r. Rodzina wówczas zerwała z nim kontakty i wydziedziczyła go. Jan podjął studia teologiczne i po ich ukończeniu przyjął święcenia kapłańskie. Posługiwał chorym i rannym żołnierzom, a także ubogim. Założył zgromadzenie Sióstr Miłosierdzia z Werony wraz z Vincenzą Marią Polonią.
CZYTAJ DALEJ

Jesteście charyzmatyczkami, macie w sobie charyzmat swoich założycieli

2024-12-14 18:41

[ TEMATY ]

siostry zakonne

kardynał Grzegorz Ryś

Archidiecezja Łódzka

Kard. Grzegorz Ryś

Kard. Grzegorz Ryś

"Drogie siostry - to jest wasz autorytet! Bo nic na to nie wskazuje, byście miały wejść w takie czy inne urzędy kościelne - biskupami nie będziecie. Wasz autorytet nie jest czerpany z urzędu, tylko jest autorytetem czerpanym z charyzmatu. Wszystkie jesteście charyzmatyczkami, macie w sobie charyzmat swoich założycieli" - mówił kard. Ryś podczas adwentowego dnia skupienia dla sióstr.

Już po raz kolejny przedstawicielki żeńskich zgromadzeń zakonnych posługujących na terenie archidiecezji łódzkiej przeżywały swój dzień skupienia. Mszy świętej rozpoczynającej adwentowe skupienie dla sióstr, które odbywało się dziś w Wyższym Seminarium Duchownym, przewodniczył metropolita łódzki kardynał Grzegorz Ryś.
CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję