Reklama

Kultura

Zawodowi i spontaniczni

Niebawem Zespół Pieśni i Tańca „Mazowsze” skończy 70 lat. Przez ten czas dał ponad 7 tys. koncertów dla 23 mln ludzi w 50 krajach. Na następne lata ma już podpisane kontrakty. Nazywany jest dziś „ambasadorem kultury polskiej”. W tym roku został uhonorowany najwyższym odznaczeniem artystycznym – Złotym Medalem Zasłużony Kulturze Gloria Artis

Niedziela Ogólnopolska 10/2018, str. 14-17

[ TEMATY ]

Mazowsze

Archiwum „Mazowsza”

Zespół Pieśni i Tańca „Mazowsze” – ambasador Polski w świecie

Zespół Pieśni i Tańca „Mazowsze” – ambasador Polski w świecie

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Dziś cały Zespół Pieśni i Tańca „Mazowsze” liczy 150 osób, tylko zawodowców – po szkołach baletowych, wokalnych, studiach muzycznych. I choć przez te siedem dekad przeszło przez „Mazowsze” już kilka pokoleń artystów, zespół nadal zachwyca swoją świeżością.

Filarami „Mazowsza” byli jego założyciele: Tadeusz Sygietyński i Mira Zimińska. Sygietyński oprócz tego, że miał niezwykły talent kompozytorski i dyrygencki, był niewątpliwie pasjonatem folkloru. Ten zdolny muzyk, który komponował już jako jedenastolatek, zaś kilka lat później prowadził zajęcia w Operze Lwowskiej, studiował m.in. u tak wybitnych kompozytorów, jak Zygmunt Noskowski czy Arnold Schönberg. Podczas studiów muzycznych jednocześnie edukował się na wydziałach medycyny i etnografii. Po studiach dyrygował m.in. w teatrach Warszawy, Krakowa i Lwowa. Również w Polskim Radiu.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Przedwojenny debiut Miry Zimińskiej w warszawskim teatrzyku literackim „Miraż” otworzył aktorce drogę do kariery. Popularną uczyniły ją występy w niezwykle renomowanym teatrzyku „Qui Pro Quo”, swoją wszechstronność pokazała natomiast rolą Mazie w „Artystach”, zagraną w Teatrze Polskim. Od tego czasu jej kariera rozwijała się w sposób niezagrożony – do czasu wojny.

Lawinowy rozwój

Mira Zimińska i Tadeusz Sygietyński poznali się w 1933 r. Byli nierozłączną parą, choć pobrali się dopiero w 1954 r. W latach trzydziestych ubiegłego wieku aktywnie uczestniczyli w życiu artystycznym II RP, pracowicie dbając o swoje kariery. Po mianowaniu Sygietyńskiego kierownikiem przyszłego „Mazowsza” dano mu do wyboru kilka propozycji na siedzibę zespołu. Wybrał budynki sanatorium Towarzystwa Opieki nad Psychicznie i Nerwowo Chorymi w Karolinie-Otrębusach.

Kierownicy „Mazowsza” szybko zaczęli organizować zespół. Sygietyński zjeździł niemal cały kraj w poszukiwaniu utalentowanej wiejskiej młodzieży. Szukał też starych pieśni i przyśpiewek, przede wszystkim jednak sięgnął po zbiory Oskara Kolberga, który zbadał ponad 60 regionów pod względem etnograficznym. Do dziś „Mazowsze” dysponuje opracowaniami scenicznymi tańców i przyśpiewek z 42 regionów – są w tym zbiorze oryginalne kompozycje Tadeusza Sygietyńskiego, dla których inspiracją były ludowe przyśpiewki. Do „Mazowsza” sprowadzano też artystów ludowych, aby pokazywali, jak śpiewa się czy tańczy w ich regionie przekazywane z pokolenia na pokolenie utwory.

Reklama

Po dwóch latach przygotowań stuosobowego zespołu tancerzy i śpiewaków 6 listopada 1950 r. „Mazowsze” wystąpiło w Teatrze Polskim przed notablami partyjnymi, towarzyszami z KC PZPR, robotnikami i chłopami wyróżnionymi w działalności partyjnej. Już w trakcie koncertu widoczny był entuzjazm, zwłaszcza gdy śpiewano pieśni chwalące Stalina i obecnego na sali Bieruta.

Polskie przyśpiewki po obcemu

Pierwsze tournée zespołu miało miejsce w 1951 r. – po Związku Sowieckim. Trzy lata później „Mazowsze” zachwycało już paryską publiczność, a w 1957 r. podbiło „polski Londyn”.

Zespół rozwijał się i zdobywał serca widzów w sposób lawinowy do 1955 r., kiedy to jego fundamentami zachwiała śmierć Tadeusza Sygietyńskiego. Przez blisko dwa lata dalszy byt zespołu stał pod znakiem zapytania, po śmierci Sygietyńskiego w komunistycznych władzach zastanawiano się bowiem, czy pozostawić zespół jego żonie. Tu pomocne okazały się przedwojenne znajomości Zimińskiej. Znalazło się też wiele osobowości, które wypromowały „Mazowsze” do rangi zespołu narodowego: Elwira Kamińska, Michał Jarczyk, Krystyna Jusińska, Zofia Kliza, Zbigniew Kiliński, Eugeniusz Papliński, Mieczysław Piwkowski, w szczególności zaś tancerz i choreograf Witold Zapała oraz tancerz i pieśniarz Stanisław Jopek. Choreografia Zapały sprawiała, że „Mazowsze” z zespołu śpiewającego przekształciło się w śpiewająco-tańczący, a sam choreograf coraz częściej korzystał z rad doświadczonych pieśniarzy i tancerzy ludowych. Wprowadzał pieśni z kolejnych regionów Polski, opracowywał je i dynamizował. Stanisław Jopek natomiast w „Mazowszu” postawił na najwyższym poziomie pieśń solową. Artysta z łatwością śpiewał w kilkudziesięciu językach, czym budził ogromny aplauz obcych widowni.

Reklama

Przed najważniejszymi osobami świata

Mieczysław Chróścielewski przyszedł do „Mazowsza” po warszawskiej szkole baletowej w 1971 r. Jeszcze wówczas panowały tam stare obyczaje. Mira Zimińska rządziła twardą ręką. Miała swoich faworytów i giermków. Jeśli ktoś jej podpadł, musiał niechybnie opuścić Karolin.

– Jedno, co mnie urzekło w „Mazowszu”, to pięknie dziewczyny, które tu śpiewały i tańczyły, a drugie to fakt, że „Mazowsze” jeździło po świecie. A ja to lubiłem. I nie chodziło tu tylko o sprawy finansowe, choć to też było istotne, ale najbardziej wciągała mnie turystyka – wspomina Chróścielewski, który od ćwierć wieku już nie tańczy i nie śpiewa, ale zajmuje się archiwum „Mazowsza”. – Kiedy jechałem do Karolina po raz pierwszy, zaproszony przez p. Witolda Zapałę, „Mazowsze” pachniało tajemnicą. Byłem mile zaskoczony, na jak dobrym poziomie stał zespół baletowy. Samego tańca klasycznego mieliśmy codziennie godzinę. Zresztą wielu ludzi, którzy przewinęli się przez „Mazowsze”, później tańczyło np. w Teatrze Wielkim, Baleto Mexico. Ktoś również u Maurice’a Béjarta. Była to wielka zasługa Witolda Zapały. No i spełniło się moje marzenie: zjechałem z „Mazowszem” przez blisko ćwierć wieku niemal cały świat. Mieszkało się prawie na walizkach. Bywało, że zespół miał dwieście koncertów rocznie! Dla mnie „Mazowsze” to jest mój dom. Tu poznałem swoją żonę. Do dziś tu pracuję, choć w innej roli.

Spuścizna naszych przodków

Dziś zespół „Mazowsze” to nie tylko ponad setka artystów, śpiewaków, tancerzy, muzyków, to również prawie tyle samo pracowników zaplecza technicznego – krawców, kostiumologów, którzy dbają o ponad dwa tysiące kostiumów z pietyzmem oddających stroje poszczególnych regionów, niezwykle starannie wykonanych z oryginalnych, rzadko dziś produkowanych materiałów. Najcenniejsze stroje, które są w posiadaniu „Mazowsza”, pochodzą z końca XIX wieku. Te jednak prezentowane są już nie na scenie, lecz w gablotach siedziby zespołu.

Reklama

„Mazowsze” współcześnie to jeden z największych zespołów folklorystycznych na świecie. Bez wątpienia też znajduje się na drugim, trzecim miejscu w światowej czołówce. Obecnie w jego repertuarze są nie tylko pieśni ludowe, lecz także utwory patriotyczne i polskie kolędy, pieśni wielkopostne, litanie ostrobramskie. Od kilku lat „Mazowsze” poszerza swój repertuar również o muzykę klasyczną – wykonuje m.in. „Mszę Koronacyjną” i „Requiem” Mozarta, a od niedawna – „Stabat Mater” Pergolesiego.

– „Mazowsze” dziś to wielka spuścizna naszych przodków, naszej kultury z kilkudziesięciu regionów – mówi dyrektor i dyrygent zespołu Jacek Boniecki. – Niebawem zamierzamy wzbogacić nasz repertuar o pieśni i tańce z terenów II RP, bo jak do tej pory tamten teren był przez nas zaniedbany. Bez wątpienia wielki Tadeusz Sygietyński stworzył koncepcję zespołu, natomiast Mira Zimińska przyjęła ją i kontynuowała. Ale dzisiaj już się nie tańczy i nie śpiewa tak jak pół wieku temu. Zespół podlega więc ewolucji pod względem opracowań zarówno choreograficznych, jak i muzycznych. Należy sobie uzmysłowić, że układy choreograficzne zbudowane przed pół wiekiem są dzisiaj nieco anachroniczne. Trzeba te aranżacje zmieniać. Dziś szukamy też muzyki innych regionów, które nie zostały jeszcze opracowane, jak choćby Bieszczad, Warmii i Mazur. Będziemy również włączać do repertuaru twórczość Łemków. W Wilnie przyszła pani redaktor i zapytała, dlaczego nie mamy utworów z terenów II RP. No właśnie! Poszerzenie repertuaru oznacza jednak ściągnięcie muzyki, przygotowanie aranżacji, choreografii i to, co będzie najbardziej kosztowne – wykonanie kostiumów tych regionów. Ale zespół ciągle się rozwija i jest wciąż żywy, choć mogło się wydawać, że przez te siedemdziesiąt lat pokazaliśmy już wszystko – podsumowuje Jacek Boniecki.

2018-03-07 11:09

Ocena: +1 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Mazowsze liczy piece

W województwie trwa największa w historii inwentaryzacja pieców. Pozwoli ona ustalić, ile pieców na Mazowszu wymaga pilnej wymiany i jakie środki trzeba będzie na to przeznaczyć.

Głównym źródłem zanieczyszczenia powietrza na Mazowszu są gospodarstwa domowe ogrzewane przestarzałymi kotłami na paliwa stałe. „Dlatego najważniejsze jest, aby jak najszybciej zinwentaryzować źródła ciepła, a następnie wymienić je na niskoemisyjne” – czytamy w informacji przesłanej przez Urzędu Marszałkowskiego Województwa Mazowieckiego.

CZYTAJ DALEJ

Czy przylgnąłem sercem do Jezusa dość mocno?

[ TEMATY ]

homilia

rozważania

Grażyna Kołek

Rozważania do Ewangelii J 6, 44-51.

Czwartek, 18 kwietnia

CZYTAJ DALEJ

„Każdy próg ghetta będzie twierdzą” – 81 lat temu wybuchło powstanie w getcie warszawskim

2024-04-19 07:33

[ TEMATY ]

powstanie w getcie

domena publiczna Yad Vashem, IPN, ZIH

19 kwietnia 1943 r., w getcie warszawskim rozpoczęło się powstanie, które przeszło do historii jako największy akt zbrojnego sprzeciwu wobec Holokaustu. Kronikarz getta Emanuel Ringelblum pisał o walce motywowanej honorem, który nakazywał Żydom nie dać się „prowadzić bezwolnie na rzeź”.

„Była wśród nas wielka radość, wśród żydowskich bojowników. Nagle stał się cud, oto wielcy niemieccy +bohaterowie+ wycofali się w ogromnej panice w obliczu żydowskich granatów i bomb” – zeznawała podczas słynnego procesu Adolfa Eichmanna, jednego z architektów Holokaustu, Cywia Lubetkin ps. Celina. W kwietniu 1943 r. należała do dowództwa Żydowskiej Organizacji Bojowej, jednej z dwóch formacji zbrojnych żydowskiego podziemia w getcie. Zrzeszeni w nich konspiratorzy podjęli decyzję o podjęciu walki, której najważniejszym celem miała być „śmierć na własnych warunkach”. Tym samym odrzucili dominujące wcześniej przekonanie, że tylko stosowanie się do poleceń okupantów może uratować choćby część społeczności żydowskiej w okupowanej Polsce. W połowie 1942 r. było już jasne, że założeniem działań III Rzeszy jest doprowadzenie do eksterminacji narodu żydowskiego.

CZYTAJ DALEJ

Reklama

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję