Reklama

Niedziela Przemyska

Święci nie mają epilogów

Niedziela przemyska 15/2018, str. IV

[ TEMATY ]

homilia

bł. Jan Balicki

Marek Łabuński

Bł. Jan Balicki to mocarz zmieniający świat poprzez miłość i pokorę

Bł. Jan Balicki to mocarz zmieniający świat poprzez miłość i pokorę

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Niczego nie można zacząć od nowa. Kontynuujesz, choć inaczej. Dajesz nową szansę swojej krwi i swoim marzeniom. Rysujesz nowe linie na popękanym obrazie. Wplatasz nowe nici na rozdarte płótno. Powoli na nowo kreślisz zniszczone kontury przeszłości. Może tak jest lepiej. Malowidło, rysunek, tkanina nabiera głębi wyrazu. Z pewnością życie osądza się po intensywności barw, a nie po jego długości”.

To cytat z książki, której nie da się przeczytać. To książka Luisiera „Zapiski syna marnotrawnego”. Książka dla wszystkich, którzy chcieliby odnowić w sobie świadomość grzechu i miłosierdzia Boga, i znaleźć tę przestrzeń, gdzie rozbity kamieniem grzechu obraz, przebite strzałą namiętności płótno, trzeba na nowo restaurować. Wtedy staje się to błogosławioną winą, bo ten obraz nabiera głębi i wyrazu.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Niczego nie można zacząć od nowa. Dzisiejsze pierwsze czytanie ujawnia bardzo dobitnie tę prawdę. Oto Mojżesz, po czterdziestu dniach pobytu na górze, otrzymał wyryte przez Boga dziesięć słów. Bóg już widział, że na dole ludzie zerwali przymierze. Bo czymże jest dziesięć słów? Grzegorz z Nysy tłumaczy, że jest to umowa między człowiekiem a Bogiem, w której to Bóg jest stroną zapewniającą: jeżeli między tobą i Mną, między naszymi twarzami nie pojawi się jakaś przeszkoda, to Ja to sprawię, że nie będziesz kradł, nie będziesz zbijał itd. Jeśli między twarzą Boga i moją twarzą nie będzie owego „drewienka”, to Bóg sprawi, że nie będziemy zabijać, kraść, mówić fałszywie. I rzeczywiście niczego nie można zacząć od nowa. Mojżesz, zirytowany, rzucił tablicami, ale wcześniej wymodlił u Boga łaskę, aby nie niszczył tego narodu. Dwa rozdziały dalej możemy przeczytać, że Mojżesz znowu wyszedł na górę i przez 40 dni nie jadł i nie pił, ale to były już inne dni. Pan Bóg powtórzył mu słowa, ale jednocześnie powiedział: zapisz te słowa, gdyż na ich podstawie zawarłem przymierze z tobą i z Izraelem. I znowu był tam, poszcząc 40 dni, ale nie była to już tylko obecność wobec Boga, ale trud wyrycia na nowo dziesięciu słów.

Reklama

Nie można nawiązać relacji i jej pogłębić, jeżeli między moją twarzą, a twoją twarzą istnieje jakaś tajemnica, jeżeli ukrywasz słabość, jeżeli zamykasz się w swojej mniemanej doskonałości. To są wszystko pozory. Dlatego to jest właśnie ów obraz, który trzeba na nowo odmalować, tkanina, którą trzeba snuć.

Błogosławiony Janie, kapłanie mężny. Żyjemy w dniach, w których wspominamy mocarzy stulecia naszej wolności. Dzisiaj, kiedy czytając litanię, zobaczyłem to wezwanie, które codziennie odmawiam, przyszło mi do głowy, że można jeszcze dodać: błogosławiony Janie, Mojżeszu ludu wędrującego do nowej ziemi obiecanej. O tym mało się mówi. Mówi się o spowiedniku. To prawda. Ale jego mocarstwo polega na tym, że nie zostawiał człowieka, który rozbił kamieniem obraz swojego życia, który strzałą przeszył tkaninę życia. Tak my robimy. Odpukamy i jesteśmy zadowoleni. Penitent naiwny idzie i myśli, że wszystko się załatwiło. Nie. Niczego nie można zacząć od nowa, ale to nie jest tragiczne, jeżeli potrafimy na nowo namalować ten obraz, jeśli potrafimy na nowo wydziergać tę tkaninę. Spowiedź odbiera moc kamieniowi i strzale, ale pozostaje przed nami trud zrobienia czegoś piękniejszego niż to, co zrobił grzech. Błogosławiony Jan był tym, który nie zostawiał penitenta. On był z nim, malując obraz, dziergając tkaninę. Dlatego przychodzili do niego tacy ludzie, którzy nie umieli sobie sami odmalować obrazu życia zniszczonego przez kamień grzechu, nie umieli na nowo utkać tkaniny, która byłaby piękniejsza, bo szatan im wmówił, że się nie da. A on mówił: da się.

Kapłanie mężny, to także uwydatnienie obrazu i tkaniny doskonałej, aby stała się jeszcze doskonalsza. Oto przychodzi 24-letnia zakonnica i mówi, że chciałaby złożyć jako ekspiację dar ze swojego życia. Ileż trzeba męstwa, aby stanąć przy niej. A tak było w jego życiu. Na Jasnej Górze zdarzył się wypadek, brat Paulin zabił swojego rodzonego brata. Zanim stwierdzono, że był psychicznie chory, prasa socjalistyczna rozpowszechniła tę wiadomość. Ta zakonnica postanowiła dokonać ekspiacji za ten grzech, w dobrej wierze, przekonana, że to szatan go opętał i mówi, że chciałaby złożyć ofiarę ze swojego życia. Co byśmy zrobili? Kapłan mężny przyjął ją i pozwolił jej na to. Zdrowa, młoda dziewczyna zmarła w ciągu trzech dni.

Reklama

Gdybyśmy pojechali na cmentarz na Kruhelu, znaleźlibyśmy tam pomnik i grób Gieni. Kiedy mówiono o tym, że Jan pomagał dziewczynom upadłym, to zawsze przypominała mi się Zapolska i jej syn Zbyszek, który uwodził służące. Był tu potężny garnizon wojska i, jak czytałem, niemal każdego tygodnia dochodziło do jakichś awantur, strzelaniny, także z zazdrości. To wojsko uwodziło dziewczyny. Jedną z tych, które zostały ranione kamieniem grzechu i strzałą namiętności, była 16-letnia Gienia, dziewczyna podobno nieprzeciętnej urody. On ją wyrwał, zabrał ją na Kruhel i tam ona pracowała i na nowo malowała obraz swojego młodego życia. Ale chłopcy dostrzegli jej urodę i chcieli dać upust swojej namiętności. 16-lenia Gienia przyszła do Jana i powiedziała: „Proszę ojca, ja tu nie wytrzymam, ja pójdę znowu na złą drogę. Niech mi ojciec pozwoli, abym złożyła ofiarę swojego życia”. Co byśmy zrobili? Jan się zgodził. Jest tam do dzisiaj jej grób, jej pomnik, który powinien być miejscem naszych pielgrzymek, kiedy zagraża nam zniszczenie obrazu naszego życia, kiedy wątpimy, czy to wszystko da się odnowić. Da się. Ale nie bądźmy naiwni. Niczego nie da się zacząć od nowa. Spowiedź to odebranie mocy kamieniu i szybkości strzale, ale skutki w naszym życiu pozostają.

Reklama

Ukazało się niedawno postscriptum do „Mocarza Pokory”. Miałem początkowo napisać epilog, ale stwierdziłem, że święci nie mają epilogów. Epilog zamyka pewną przestrzeń, a oni dopiero zaczynają. Chciałem więc pokazać jeszcze jedno postscriptum, obraz, który został przez Jana uratowany. Znałem tego chłopca od dziecka, służył do Mszy św., znałem jego rodziców. Potem nasze drogi jakoś się rozeszły. I któregoś dnia jego rodzice nagle przyjeżdżają i mówią: „Niech ksiądz coś zrobi. Nasz syn się ożenił i jego żona wyczyściła mu konto, mieszkanie i poszła z żonatym mężczyzną. On odchodzi od zmysłów. Bardzo ją kocha. Pyta naszego drugiego syna, który pracuje w mundurówce, gdzie można kupić pistolet, bo on zastrzeli jego, a potem siebie. Niech ksiądz coś zrobi”. Zadzwoniłem do niego. Po jakimś czasie odezwał się, przyjechał i mówi: „Proszę księdza, to już jest nieaktualne. Ja nie myślałem o pistolecie. Jako kierowca wiem, jak się zabić. Byłem zdecydowany, że wsiądę w samochód, wyjadę na A4 i wjadę w tira. To pewna śmieć. Ale przyszedłem jeszcze do katedry. Rozmawiałem z kapłanem, który powiedział mi, żebym poszedł do ks. Balickiego, zanim to zrobię. I wtedy wszystko mi odeszło. Powiedziałem sobie, że nie mogę się zabić”.

Święci nie mają epilogów, oni mają postscriptum: jedno, drugie, trzecie, którym jest każdy z nas. Dlatego, ile razy patrzę na ludzi, którzy się tam modlą, to przypomina mi się ten chłopak, któremu błogosławiony Jan pozwolił odmalować obraz życia, wydziergać jeszcze piękniejsze płótno, które ma głębię jego cierpienia, ale także doświadczenia dotknięcia świętości.

Niczego nie da się zacząć od nowa, grzech robi spustoszenie wokół nas i w nas, ale da się w tym zniszczonym przez kamień i strzałę życiu, wymalować obraz o większej głębi i piękniejszą, bogatszą tkaninę na nowo. Wtedy grzech staje się błogosławioną winą. Pamiętajcie, ile razy zbudujemy cielca, ile razy między nami a Bogiem stanie jakieś „drewienko”, wtedy idźmy do Jana. On jest kapłanem mężnym, on jest Mojżeszem, który pójdzie z nami do nowej ziemi obiecanej. Amen.

2018-04-11 14:49

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Kapłan mężny

Niedziela przemyska 15/2018, str. I

[ TEMATY ]

bł. Jan Balicki

Archiwum Redakcji

Zawsze z cierpliwością i pokorą starał się zbliżyć grzesznego człowieka do tronu Bożej łaski – powiedział o ks. Balickim papież Jan Paweł II w dniu beatyfikacji

Zawsze z cierpliwością i pokorą starał się zbliżyć grzesznego człowieka do tronu Bożej łaski – powiedział o ks. Balickim papież Jan Paweł II w dniu beatyfikacji

Uroczystości 70. rocznicy śmierci bł. Jana Balickiego zgromadziły w przemyskiej archikatedrze czcicieli skromnego kapłana, w którym tętnił wielki Duch Boga

Mszy św. przewodniczył abp Adam Szal. Na modlitwie trwali: abp Józef Michalik, Przemyska Kapituła Metropolitalna, księża przełożeni i profesorowie Wyższego Seminarium Duchownego, kapłani posługujący w instytucjach diecezjalnych, klerycy, siostry zakonne oraz duszpasterze i wierni przemyskich parafii. Homilię (publikujemy na str. 4-5) wygłosił ks. prał. Zbigniew Suchy, redaktor naczelny przemyskiej edycji „Niedzieli” i autor książki o bł. ks. Janie Balickim „Mocarz Pokory”.

CZYTAJ DALEJ

Abp Galbas do kapłanów: biskup nie jest dozorcą księdza, ani jego strażnikiem

2024-03-28 13:23

[ TEMATY ]

Abp Adrian Galbas

Episkopat News/Facebook

Biskup nie jest dozorcą księdza, ani jego strażnikiem. Jeśli ksiądz prowadzi podwójne życie, jakąkolwiek postać miałoby ono mieć, powinien to jak najszybciej przerwać - powiedział abp Adrian Galbas do kapłanów. Metropolita katowicki przewodniczył Mszy św. Krzyżma w katedrze Chrystusa Króla w Katowicach. Podczas liturgii błogosławił oleje chorych i katechumenów oraz poświęca krzyżmo.

W homilii metropolita katowicki zatrzymał się nad znaczeniem namaszczenia, szczególnie namaszczenia krzyżmem, „najszlachetniejszym ze wszystkich dziś poświęcanych olejów, mieszaniną oliwy z oliwek i wonnych balsamów.” Jak zauważył, olej od zawsze, aż do naszych czasów wykorzystywany jest jako produkt spożywczy, kosmetyczny i liturgiczny. W starożytności był także zabezpieczeniem walczących. Namaszczali się nim sportowcy, stający do zapaśniczej walki. Śliski olej wtarty w ciało stanowił ochronę przed uchwytem przeciwnika.

CZYTAJ DALEJ

„Bądź wieczną lampką” - od 20 lat jasnogórskie bractwo szerzy kult Eucharystii

2024-03-28 16:57

[ TEMATY ]

Jasna Góra

Bractwo Eucharystyczne

Karol Porwich/Niedziela

Od 20 lat, jak św. Jan Ewangelista, głoszą w swojej codzienności, że Chrystus jest „światłością świata, a kto za Nim idzie, nie będzie chodził w ciemności, lecz będzie miał światło życia”. To Jasnogórskie Bractwo Eucharystyczne, w którego misji jest szerzenie miłości do Jezusa w Eucharystii.

- Adorujmy Chrystusa, oddajmy Mu cześć, prośmy o powołania kapłańskie, o świętość kapłanów - zachęcają członkowie Jasnogórskiego Bractwa Eucharystycznego. - Adoracja jest potrzebna wierzącym, także kapłanom, jak tlen do życia - przekonują. Co miesiąc, w pierwszy czwartek, członkowie bractwa gromadzą się na Jasnej Górze na Mszy św., a następnie na adoracji Najświętszego Sakramentu.

CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję