Długa jest lista cech, którymi powinien odznaczać się ksiądz. Biskupi chcieliby mieć samych idealnych kapłanów w swoich diecezjach. Wierni czekają na pobożnych i zdolnych duszpasterzy, którzy grają na gitarze i radzą sobie na boisku. Każda parafia chciałaby mieć proboszcza o nieskazitelnym zmyśle gospodarskim i płomiennym talencie kaznodziejskim. Nie ma wątpliwości, że wszyscy chcą dobrze i wszyscy mają rację, tyle tylko, że tacy kapłani zdarzają się rzadko, a może nawet w ogóle.
Reklama
Sam czasem pytam Pana Boga, dlaczego powołał nas, jakby ze szpitala, z tyloma słabościami i brakami? Czy kapłanowi wolno mieć słabości? Św. Paweł po swoim nawróceniu pod Damaszkiem też miał taką nadzieję, że będzie skutecznym, mocnym sługą Pana. I musiał przeżyć jeszcze jedno nawrócenie w konfrontacji ze swoimi słabościami. Pamiętacie te wszystkie zwierzenia św. Pawła typu: „ilekroć niedomagam, tylekroć jestem mocny”, „moc w słabości się doskonali”? Każdy z kapłanów musi zaakceptować i uznać, że jak inni ludzie też jest z gliny. Nosi swoje święte kapłaństwo w glinianych naczyniach. Czasem te naczynia popękają wyjątkowo mocno i boleśnie. Są więc w naszych szeregach bracia, którzy walczą z ciężkimi chorobami, również z tymi, których coraz więcej – z depresjami, nerwicami, psychozami. Niektórzy z nas uwikłali się w uzależnienia od alkoholu, hazardu czy pornografii. Zwykle oczekujemy, że to kapłan ma pomagać, a czy kiedyś zastanowiliśmy się, jak pomóc kapłanowi, który się w życiu potłukł? Najgorszą reakcją jest krytyka i osądzanie. Tego jest coraz więcej w mediach, głównie w Internecie, w naszych rozmowach. Dobrze wiemy, że taka reakcja nie tylko nie pozwala się podnieść, ale jeszcze bardziej wpycha w słabość. Trzeba się najpierw zastanowić, zanim dokopie się księdzu. To naprawdę też człowiek i to żyjący w wyjątkowym napięciu między ludzkimi oczekiwaniami a swoją słabością. Dziś bardzo potrzeba, żeby nasze wspólnoty kościelne zastanowiły się, jak pomóc kapłanowi w kryzysie?
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Usłyszałem kiedyś historię o kapłanie alkoholiku, którego w obawie przed zgorszeniem biskup usunął z parafii. Biskup zdziwił się, kiedy po kilku dniach przyjechała do niego delegacja z tej parafii, prosząc, aby im oddał ich proboszcza. „Jak to, przecież wiecie, że on ma duży problem z alkoholem?” – stwierdził hierarcha. „Wiemy – powiedzieli wierni. – Ale czujemy, że jego problem, to trochę nasza wina. Bo kiedy były święta, nikt z nas nie pomyślał, czy nasz ksiądz nie siedzi samotnie na plebanii. Gdy prosił nas o pomoc, o posprzątanie kościoła, nikt z nas nie miał czasu i wprost mu mówiliśmy, że to jego praca i jego kościół, to niech się sam martwi. Kiedy próbował od nas i naszych dzieci czegoś wymagać, to gadaliśmy, że jest niedobry i nas nie rozumie. A po kolędzie sami częstowaliśmy go wódką”.
Tak, wiele jest słabości księży, bo kapłaństwo nosimy w glinianych naczyniach. Czy jednak, jako wspólnota Kościoła, umiemy pomóc księdzu, gdy pęka, czy pomyślimy, nie nad tym, jak mu „dowalić”, ale jak pomóc? Bo może jego słabości to również nasza wina?