Ks. Zbigniew Suchy: – Spotkania z egzorcystami cieszą się zawsze ogromnym zainteresowaniem. W księgarni także widzę masę książek poświęconych tej tematyce, a także wizjach końca świata. Skąd bierze się ta ciekawość czy nawet fascynacja?
Reklama
Ks. prof. Marian Rajchel: – Nie zawsze tak jest, bo byłem na spotkaniach, na których było bardzo małe zainteresowanie. To chyba zależy od wielu czynników. Natomiast wierzę, że młodzież się tym interesuje. Młodzież jest szczególnie atakowana przez zło, łatwo oddaje pole złemu i odchodzi od Pana Boga. Mało tego – wmawia się jej, że to jest znak postępu, kultury, tolerancji. Wszyscy mają nie tylko dopuszczać zło, ale i chwalić, czcić tego, który czyni zło. I dlatego, w takim zdrowym odruchu, szukają odpowiedzi. To nie są jeszcze ci ludzie, którzy już „wdepnęli”, ale ci, którzy już coś zobaczyli, ale jeszcze się zastanawiają i szukają argumentów. Problem słabości człowieka to odwieczny problem. Jest dużo takich sytuacji, w których człowiek mógłby – a nie chce i tłumaczy się, że nie może – czynić dobra. Bo łatwiej jest wpadać w zło. Jednak zawsze jest jakiś głos, który dobrze radzi. Nawet ludzie opętani wspominają, że mieli ostrzeżenia, ale ten głos Boży był delikatny, a pokusy są bardzo nachalne. Taki człowiek bardziej boi się demona, niż kocha Pana Boga. Słaba miłość nie pociągnie. Wielki strach na pewno wciągnie.
– Czytając pierwszy tomik „Z Bogiem albo…”, w połowie lektury miałem już ochotę przyjechać do Księdza, żeby się wyegzorcyzmować. Taki niepokój się we mnie zrodził, że być może ja też… Jak się nie przestraszyć?
Reklama
– Kiedyś młody lekarz opowiadał mi, że kiedy uczyli się o chorobach, to studenci każdą chorobę rozpoznawali u siebie. Z chorobami duchowymi może być podobnie. Są pokusy i one dotyczą każdego. Zły duch jest bardziej inteligentny od człowieka, ale tak gardzi człowiekiem, że nie chce się za bardzo wysilać, tylko chce go zdeptać. Zwykle stosuje więc takie same schematy i jeśli człowiek się okaże odporny, wtedy dopiero zaczyna myśleć o poważniejszych pułapkach. Dwie dziewczyny, które odeszły od Pana Boga i którym wydawało się, że wolno im szukać tego, czego chcą, weszły w horrory. Najpierw zaczęły pisać horrory o wampirach, ale uznały, że to jest za mało ciekawe, więc weszły w horrory o demonach. Aby o kimś pisać, trzeba go poznać, a najlepiej zaprzyjaźnić się, więc weszły z demonami w małe pakty. Pan Bóg zaczął znikać z ich horyzontu, coraz mniej o Nim myślały, coraz mniej w Niego wierzyły, a zło było coraz potężniejsze. Człowiek wybiera, może służyć albo Bogu, albo demonowi. Pan Bóg zawsze zostawia wolność człowiekowi, ale demon, jeśli zniewoli człowieka, nie wypuści go łatwo. Trzeba koniecznie odbudować wiarę, że Bóg jest, a po drugie, że w dalszym ciągu mnie kocha, mimo że ja przestałem Go kochać, czyli mieć zaufanie w Jego miłosierdzie, przebaczające zbłąkanemu dziecku. I wtedy można budować drogę powrotu. Zło jest krzykliwe, ale wobec Pana Boga jest pyłkiem. Trzeba zawierzyć Temu, który wszystko stworzył i wszystko może.
– Grzech jest czymś świadomym i dobrowolnym. Kiedy czytałem książkę „W jakim duchu”, było mi żal tej kobiety, która miała przecież dobrą wolę, ujawniła się jednak jej pycha, poczucie wyższości, doskonałości. Okazało się, że szatan poluje nie tylko na tych, którzy sami wchodzą w pole jego oddziaływania, ale także tych, którzy są pobożni. Potrafi wykorzystać czyjeś dobre intencje dla swojego celu.
– Ta kobieta daje świadectwo, że od dziecka słyszała od rodziców: „Bądź grzeczną dziewczynką, a Pan Bóg będzie cię chronił”, więc całe życie starała się być grzeczna i była pewna, że jest przy Panu Bogu, a Pan Bóg przy niej. Później miała pretensje, że nic nie słyszała o demonie, o tym, że on może zafałszować nawet natchnienia Boże. Dzisiaj powtarza się bardzo często, że człowiek może osiągnąć wszystko, jeśli tylko będzie tego mocno chciał. Podkreśla się możliwości dobra w człowieku, nic nie mówiąc o jego słabościach, a po drodze jest dużo takich okazji, gdzie człowiek, tęskniąc za dobrem, może wdepnąć w zło. I tak się właśnie tutaj zdarzyło, ona nie zauważyła, że np. przemoc, którą ona stosuje, nie może być dziełem Bożym. Myślała, że walczy o dobro w duszach swoich najbliższych i uważała, że wszystkie środki są dostępne. Nieprawda. Cel nie uświęca środków. Takie błędy w myśleniu wykorzystuje zły duch. Zły duch może przekonywać, że jak dojdziesz do takiego stanowiska, do takich pieniędzy, do takiej władzy, to będziesz mógł zrobić dużo dobrego, ale po drodze trzeba też trochę złego. A potem zapomina się o tym celu, a wsiąka się w zło.
Pomóż w rozwoju naszego portalu