Reklama

Za Spiżową Bramą i w dalekim świecie

Często gości w naszych domach za pośrednictwem telewizji – jako watykańska i rzymska korespondentka. Relacjonuje to, co się dzieje za murami Watykanu, ale też wydarzenia z Wiecznego Miasta i całej Italii. Z czytelnikami „Niedzieli” dziennikarka dzieli się m.in. swoimi wspomnieniami ze Światowych Dni Młodzieży w Krakowie i Panamie.

Niedziela Ogólnopolska 7/2019, str. 16-17

Archiwum Magdaleny Wolińskiej-Riedi

Papież Franciszek i Magdalena Wolińska-Riedi na pokładzie samolotu w dialogu o Światowych Dniach Młodzieży w Krakowie

Papież Franciszek i Magdalena Wolińska-Riedi na pokładzie samolotu
w dialogu o Światowych Dniach Młodzieży w Krakowie

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Iwona Flisikowska: – Kiedy po raz pierwszy uczestniczyłaś w Światowych Dniach Młodzieży?

Reklama

Magdalena Wolińska-Riedi: – Moje pierwsze Światowe Dni Młodzieży to podróże do Loreto, a potem do Rzymu, które bez wątpienia były punktem zwrotnym w życiu moim i moich najbliższych. Momenty, w których tak wiele się zmieniło, tak wiele zaczęło kiełkować i na przestrzeni lat przyniosło piękne owoce. W aspekcie życiowym i duchowym.
Miałam 16 lat i chodziłam do warszawskiego liceum. Rok 1995. Pamiętam, że Światowe Dni Młodzieży miały się odbyć w Manili, a papież Jan Paweł II zorganizował zlot młodzieży Europy w Loreto, we Włoszech – aby jak najwięcej młodych stąd, ze Starego Kontynentu, także z Polski, którzy nie mieliby szansy polecieć na Filipiny, mogło uczestniczyć w tym wydarzeniu. Przyjechałam na to wielkie święto młodych z grupą oazową. To było niesamowite doświadczenie. Eksplozja pokładów emocji, najszlachetniejszych pobudek, które w nas drzemały. Poczucie wielkiej wspólnoty i wzajemnego wsparcia, odkrywanie głębi wiary – wszystko to, co kształtuje kręgosłup moralny i duchowy na całe życie.
Kiedy teraz patrzyłam na twarze tych rozentuzjazmowanych nieprzebranych rzesz młodych w Panamie, myślami powracałam do tamtych chwil, kiedy sama miałam kilkanaście lat. Światowe Dni Młodzieży to było dla mnie bezcenne doświadczenie. I stało się pewnym nurtem przewodnim na dalsze lata.
Na zakończenie spotkania młodych w Loreto Papież zaprosił nas do Rzymu, na Wielki Jubileusz Roku 2000. Pamiętam do dziś, stałam bardzo daleko w tłumie i widziałam Papę jako maleńki biały punkcik na horyzoncie... Któż wtedy mógł przypuszczać, że osiem lat później Jan Paweł II miał się stać jednym z najbliższych moich (przepraszam za kolokwializm) sąsiadów, że jego bezpośrednia bliskość tak mocno naznaczy moje życie. Że będę obserwować z bliska, z drżeniem serca, jego okna, kiedy odchodził do domu Ojca, a ja żyłam tuż obok niego, za murami Watykanu.
Tamtego wieczoru w Loreto zdecydowałam też o moim kierunku studiów. Wybrałam italianistykę. I postanowiłam, że przyjadę na Światowe Dni Młodzieży do Rzymu w 2000 r.

– I tak się rzeczywiście stało...

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Reklama

– Pojechałam razem z moją młodzieżową grupą z oazy. I to znów był niezapomniany czas. Ale też niewyobrażalny wysiłek, bo przez kilkanaście godzin wędrowaliśmy z drugiego końca Wiecznego Miasta do ogromnej otwartej przestrzeni na Tor Vergata w ponad 40-stopniowym upale. Ale nic nam nie przeszkadzało. Śpiewaliśmy, modliliśmy się, byliśmy razem. Setki tysięcy młodych z całego świata. Łącznie w noc czuwania było nas 2 miliony... Hymn tamtych Światowych Dni Młodzieży – „Emmanuel” do dziś pobrzmiewa mi w uszach. I nawet ostatnio, podczas ŚDM w Panamie, słuchałam go ponownie i z niemałym wzruszeniem odtwarzałam sobie nagrania z tamtych dni, kiedy już bardzo starszy i bardzo schorowany Jan Paweł II unosił ręce w rytmie dźwięków muzyki i mówił do wszystkich: „Z jakim przestajesz, takim się stajesz”.
Zaledwie miesiąc później, we wrześniu 2000 r., powróciłam do Rzymu, aby jako wolontariuszka pomagać pielgrzymom przybywającym z całego świata z okazji Wielkiego Jubileuszu, na progu nowego tysiąclecia. Wtedy, ostatniego dnia pobytu, przy Spiżowej Bramie poznałam Marcela, jak się później okazało, mojego przyszłego męża. Podeszłam do szwajcarskiego gwardzisty podczas audiencji generalnej i poprosiłam o informacje. Jakże zaskakujące potrafi być życie! Nie wyobrażałam sobie opuszczenia kraju i przeprowadzki za granicę, ale nie było innego wyjścia. Członkowie papieskiej gwardii mają obowiązek mieszkać w koszarach za murami Watykanu. Więc to ja dołączyłam do Marcela. Zamieszkałam w Watykanie i rozpoczęłam życie, którego nie można porównać z życiem w żadnym innym miejscu na ziemi ani z żadnym innym rytmem codzienności. Tak było przez ponad 15 długich lat.

– Wspominałaś, że wszystko zaczęło się od Loreto i od Światowych Dni Młodzieży w Rzymie, ale były też inne, równie ważne dla Ciebie spotkania młodych z całego świata.

Reklama

– Tak, zgadza się, najbardziej wyjątkowe pozostaną dla mnie jednak Światowe Dni Młodzieży u nas, w Krakowie. Nie tylko ze względu na to, że odbywały się w naszej ojczyźnie, ale też dlatego, że poleciałam na nie razem z papieżem Franciszkiem, na pokładzie jego samolotu. Towarzyszyłam Ojcu Świętemu przez cały czas. Jako korespondentka TVP prowadziłam relacje na żywo z przebiegu papieskiej wizyty. Szczególnie cenne były te wieczorne, z dachu hotelu z widokiem na Wawel, gdzie mieliśmy zainstalowane specjalne studio. Przez trzy wieczory zapraszałam do rozmowy na żywo w połączeniu z Warszawą moich kolegów dziennikarzy zagranicznych z tzw. volo papale, z pokładu papieskiego samolotu. Patrzyli na Kraków, na rzesze młodych, na naszą polską gościnność z zachwytem i nostalgią jednocześnie, bo dobrze zachowywali w pamięci czasy, gdy w podróżach do Polski towarzyszyli Papieżowi Polakowi. Muszę przyznać, że także dla mnie był on tam, w Krakowie, bardzo żywo obecny. To były na pewno Światowe Dni Młodzieży dwóch papieży.
Ostatniego wieczoru na Białych Morzach w Brzegach miałam ogromną radość i przywilej prowadzenia Nocy Czuwania. To było niezapomniane przeżycie. Pamiętam... nie miałam żadnej tremy. Przeciwnie – ogromny wewnętrzny spokój. Czułam się tam na scenie jak u siebie, bo byłam w Krakowie. No i byłam wśród swoich. Kilka metrów ode mnie siedział Papież, którego przecież widuję na co dzień w Watykanie, tuż obok stała cała jego świta, hierarchowie, sekretarz stanu, inni kardynałowie, ale też kamerdyner, fotograf, prałaci, szef papieskich ceremonii – ci, których spotykam tak często w zaułkach Watykanu. Spoglądałam na 1,5 mln młodych ludzi, którzy wypełniali Pola Miłosierdzia aż po horyzont... Słyszałam swój głos, jak pobrzmiewał echem, i chciałam bardzo, aby dotarł daleko, aby ta modlitwa do Matki Bożej Częstochowskiej, którą wypowiadałam i po polsku, i po włosku, stała się modlitwą tych nieprzebranych tłumów, aby w nich coś pozostało. Tak jak we mnie pozostało po tamtych pierwszych Dniach Młodzieży w Loreto 21 lat wcześniej.
Myślę, że tak jak kiedyś w Loreto, a potem w Rzymie i Krakowie dla mnie, tak i dziś po niezwykłym doświadczeniu Panamy w sercach tysięcy młodych coś się przemieni na zawsze. Światowe Dni Młodzieży to chyba jeden z najgenialniejszych i najbardziej dalekowzrocznych projektów św. Jana Pawła II.

– Od 5 lat telewidzowie mogą razem z Tobą – watykańską i rzymską korespondentką Telewizji Polskiej – dowiadywać się o Wiecznym Mieście i o tym, co ważnego dzieje się „za murami Watykanu”.

Reklama

– Życie prywatne za Spiżową Bramą również niespodziewanie, w 2014 r., splotło się z moją drogą zawodową. Zostałam korespondentką Telewizji Polskiej, zaczęłam relacjonować sprawy Stolicy Apostolskiej od wewnątrz. Z powodu pracy bardzo dużo i często jestem w ruchu. Moje zadania nie ograniczają się do Rzymu i Watykanu, ale dotyczą właściwie całego basenu Morza Śródziemnego, krajów południowych i związanej z nimi tematyki, jak choćby tak paląca w ostatnim czasie kwestia uchodźców i nielegalnych imigrantów. Trzykrotnie byłam na Lampedusie. Wypływaliśmy z kamerą na otwarte morze prawie pod libijskie wody terytorialne. Tamten czas pozostawił we mnie niezatarty ślad. Byłam też w obozach dla uchodźców w Libanie i w Jordanii. Ale także w innych ekstremalnych sytuacjach, jak w przypadku lawiny w styczniu 2017 r. w Rigopiano, gdzie pod śniegiem, w ruinach luksusowego hotelu w górach zginęło 29 osób... Albo pamiętne Amatrice – prawie 300 ofiar jednej nocy pośród mieszkańców i letników w słynnej miejscowości; trzęsienie ziemi zniszczyło cały dobytek tak wielu rodzin. Relacje na żywo, kiedy ziemia wciąż drży pod stopami, kiedy spod ruin dochodzą głosy wołania o pomoc, a służby ratownicze niewiele mogą zrobić... – to były chwile, które odcisnęły na mnie bardzo mocne piętno nie tylko zawodowo, ale także bardzo osobiście.

– Towarzyszysz często papieżowi Franciszkowi w jego niezwykłych, czasami egzotycznych podróżach w różne zakątki świata...

– Rzeczywiście, ze względu na swoją pracę często towarzyszę Ojcu Świętemu w jego zagranicznych podróżach. Bywa, że wraz z kilkudziesięcioma innymi dziennikarzami ze świata podróżuję z Franciszkiem na pokładzie jego samolotu w „volo papale”. To jest zawsze wyjątkowe przeżycie. Bo świetnie znamy się od lat, pracujemy razem także na miejscu, w Watykanie, i podczas uroczystości w różnych częściach Włoch. Najczęściej jednak „wyprzedzam” Papieża i lecę chwilę wcześniej, aby przygotować dla widzów grunt. W swoich materiałach chcę ukazać charakter miejsc, do których udaje się Ojciec Święty, uchylić rąbka tajemnicy w przygotowaniach do jego powitania, przedstawić znaczenie wyboru danego kraju.
Niesamowita była ubiegłoroczna pielgrzymka do krajów bałtyckich. Fascynująca! Pięć dni i trzy zupełnie odmienne rzeczywistości. Głęboko katolicka i wciąż jeszcze postkomunistyczna Litwa, nowoczesna, wielokulturowa i wielowyznaniowa Łotwa oraz bardzo skandynawska, prawie kompletnie ateistyczna (tylko 0,5 proc. katolików) Estonia.
Tak, wędrowanie z Ojcem Świętym po wielu tak odległych zakątkach ziemi to jest na pewno ogromne wyzwanie, ale i wielki przywilej. Wiem i wierzę, że Opatrzność obdarzyła mnie ogromnym bogactwem doświadczeń: osobistych i zawodowych i staram się każdego dnia być Bogu za to wdzięczna. Próbuję wychowywać swoje dwie córeczki w duchu wdzięczności za to, jak szczególne mają życie. W watykańskich murach od urodzenia, pośród wielu życzliwych ludzi, również z szeregów Gwardii Szwajcarskiej, co daje wielkie poczucie bezpieczeństwa, ale i mocną podstawę wiary, która będzie – mam nadzieję – prowadzić Melanię i Marię przez życie dobrą i piękną drogą.

– Bardzo tego życzę i dziękuję za rozmowę.

2019-02-13 07:43

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Prokuratura wszczęła 6 postępowań w sprawie znieważania córki prezydenta elekta

2025-07-07 13:25

[ TEMATY ]

Karol Nawrocki

Kasia Nawrocka

Karol Porwich/Niedziela

Mokotowska prokuratura wszczęła 6 postępowań w sprawie znieważania córki prezydenta elekta. Każde postępowanie dotyczy wpisów na osobnej platformie internetowej - przekazał rzecznik Prokuratury Okręgowej w Warszawie prok. Piotr Antoni Skiba.

Prok. Piotr Antoni Skiba poinformował PAP w poniedziałek, że do prokuratury wpłynęło kilkaset zgłoszeń w tej sprawie m.in od osób prywatnych, matki dziecka i Rzecznik Praw Dziecka.
CZYTAJ DALEJ

Polska świętość w sercu Rzymu

2025-07-07 09:00

[ TEMATY ]

Polska

Polska

Rzym

kaplica

Vatican Media

W rzymskim kościele św. Joachima w dzielnicy Prati znajduje się wyjątkowe miejsce, które upamiętnia duchowe i historyczne dziedzictwo Polski. To poświęcona naszemu krajowi kaplica, zaprojektowana z inicjatywy Czcigodnego Sługi Bożego o. Bernarda Łubieńskiego (1846–1933), redemptorysty, zwanego Apostołem Polski.

Kaplica polska to jedna z czternastu kaplic narodowych w kościele św. Joachima. Ich nazwy pochodzą od kraju, który przyczynił się do ich dekoracji. Kaplicę poświęconą Polsce ozdobił Attilio Palombi. Nad swoimi freskami pracował w latach 1890-1898.
CZYTAJ DALEJ

Rozważania na niedzielę ks. Mariusza Rosika: Samarytanie w sercu Argentyny

2025-07-07 14:58

[ TEMATY ]

rozważania

Ks. Mariusz Rosik

źródło: pixabay.com

W książce pt. "Jezuita. Papież Franciszek" dwoje argentyńskich dziennikarzy przedstawiło zapis wielogodzinnych rozmów przez dwa lata prowadzonych z prymasem Argentyny kardynałem Bergoglio. Książka jest bardzo osobista i odsłaniająca nie tylko fakty biograficzne papieża, ale nade wszystko jego wrażliwość, sposób postrzegania świata, odwagę i bezkompromisowość w podążaniu za Bogiem, któremu on ufa i który jemu zaufał.

Odpowiadając na wiele pytań kardynał powtarza, że utrata poczucia grzechu utrudnia spotkanie z Bogiem. Mówi, że są ludzie, którzy uważają się za sprawiedliwych, na swój sposób przyjmują katechezę, wiarę chrześcijańską, ale nie mają doświadczenia bycia zbawionymi. „Bo co innego – tłumaczy – gdy ktoś opowiada, że pewien chłopak topił się w rzece i jakaś osoba rzuciła mu się na ratunek, co innego, gdy to widzę, a jeszcze co innego, gdy to ja jestem tą osoba, która się topi i ktoś mnie ratuje. Są osoby, którym ktoś opowiedział, co się działo z chłopcem. One jednak same tego nie widziały, nie doświadczyły więc na własnej skórze, co to oznacza. Myślę, że tylko wielcy grzesznicy mają taką łaskę. Mam zwyczaj powtarzać za św. Pawłem, że chlubić się możemy tylko z naszych słabości” – mówił przyszły papież Franciszek.
CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

REKLAMA

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję