Reklama

Wiadomości

rozmowa z mistrzem

W niebie

Aeroklub Polski ma już 100 lat! To jeden z najbardziej znanych polskich związków sportowych. Jego członkowie rozsławiają Polskę w różnych krajach świata. Na łamach „Niedzieli” przedstawiamy jednego z najlepszych polskich pilotów. To Wojciech Bógdał – zawodnik Motoparalotniowej Kadry Narodowej. I choć ma dopiero 25 lat, to jest najbardziej utytułowanym zawodnikiem w historii tego sportu w Polsce. Trzykrotnie zdobył tytuł mistrza świata, dwukrotnie mistrza Europy. Zdobył również złoty medal podczas The World Games 2017 i trzy razy mistrzostwo Polski.

Niedziela Ogólnopolska 14/2019, str. 22-23

[ TEMATY ]

rozmowa

Archiwum Wojciecha Bógdała

Wojciech Bógdał

Wojciech Bógdał

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

KRZYSZTOF TADEJ: – Co dla Ciebie jest najwspanialsze w lataniu?

WOJCIECH BÓGDAŁ: – Chwila, gdy odrywam się od ziemi. To jak przejście do innego świata, do innej krainy. Zaczynają działać trochę inne zasady fizyki, a cała codzienność i problemy zostają na dole. A potem, już wysoko, odczuwam wielki spokój. Patrzę na ziemię z góry i muszę przyznać, że czasem trudno jest wrócić, bo tak pięknie jest w niebie.

– Do czasu, kiedy zadzwoni telefon komórkowy?

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

– A tak! (śmiech). Na wysokościach, na które się wznoszę, można jeszcze znaleźć zasięg. Niektórzy zabierają ze sobą zestawy słuchawkowe i rozmawiają przez telefony komórkowe. Pewnego razu też mi się to zdarzyło. Latałem i rozmawiałem przez telefon. Nic nie pamiętałem z tego lotu.

– Czy możesz wyjaśnić, czym jest motoparalotnia?

– Często jest mylona z lotnią i paralotnią, a przecież łatwo je rozróżnić. Kiedy patrzymy na lotnię, to widzimy lekką konstrukcję z trójkątnym skrzydłem. Głównym elementem paralotni natomiast jest skrzydło podobne do spadochronu. Motoparalotnia to paralotnia z silnikiem.

– To bardzo ryzykowny sport?

Reklama

– Nie uważam, że jest niebezpieczny. Tak jak w innych dziedzinach życia należy przewidywać, co może się wydarzyć. Jeśli dobrze ocenimy warunki atmosferyczne, sprawdzimy sprzęt, to ryzyko wypadku spada praktycznie do zera. Kiedy przewidywane są burze, silny wiatr, deszcz, to rezygnujemy z latania. Loty rekreacyjne na motoparalotni to, moim zdaniem, jedna z bezpieczniejszych form aktywnego spędzenia czasu. Ryzyko pojawia się na pewno w przypadku zawodów. Tam rolę zaczynają grać presja, stres i chęć osiągnięcia jak najlepszego wyniku, a podejmowane pod wpływem emocji decyzje przesuwają czasem granice bezpieczeństwa. Ale te sytuacje dotyczą stosunkowo małego grona pilotów latających zawodowo.

– Masz zaledwie 25 lat i już trzykrotnie zdobyłeś tytuł mistrza świata. Co miało decydujące znaczenie w osiągnięciu sukcesów?

– Dzieciństwo i ciężka praca. Kiedy miałem 3 lata, mój tata zaczął latać na paralotni. Świadomość dziecka kształtuje się w najmłodszych latach, więc od razu zostałem odpowiednio ukierunkowany. Potem, gdy dorastałem, jeździłem z tatą w różne miejsca, gdzie obserwowałem loty. Spotykaliśmy tam ciekawych ludzi. Często wieczorami przychodzili do nas do domu i opowiadali o przygodach lotniczych. Przez te lata zżyłem się z tym sportem. Kolega z kadry – Michał Radka w ostatnim wywiadzie określił mnie jako „urodzonego ze skrzydłem na plecach” i powiem szczerze, że coś w tym chyba jest... Kolejny ważny element w drodze do sukcesów to ciężka praca. Bez niej nie osiągnie się wysokiego poziomu. Oczywiście, trzeba mieć też odpowiednie predyspozycje, takie jak umiejętność szybkiego podejmowania decyzji i analizy zmieniających się warunków atmosferycznych.

– I zapewne talent. Rodzice od razu zgodzili się, żebyś latał na motoparalotni?

– Byli przeciwni. Do dzisiaj pamiętam, co mówiła mama, gdy się dowiedziała, że pierwszy raz poleciałem samodzielnie. Nieźle się wówczas tacie dostało!

– Podobno chciałeś być księdzem?

Reklama

– Moi rodzice wspominają, że mówiłem o takich planach. Od najmłodszych lat wiara była ważna w moim życiu. W końcu nazwisko zobowiązuje! (śmiech). W parafii pw. Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny w Tłuchowie byłem ministrantem i lektorem. Natomiast w Sikorzu ukończyłem katolickie gimnazjum.

– Teraz skończyłeś studia magisterskie w filii płockiej Politechniki Warszawskiej.

– Studiowałem mechanikę budowy maszyn. Zostało mi tylko napisanie pracy magisterskiej i jej obrona.

– I nie wyobrażasz sobie życia bez latania?

– Obecnie już nie. To moja pasja i chęć przeżycia pięknych chwil. Cały czas poznaję wielu ciekawych, fajnych ludzi i jeżdżę po świecie. W ubiegłym roku byłem w Tajlandii, Egipcie i Omanie.

– W Tajlandii przeżywałeś trudne, stresujące chwile...

Reklama

– Podczas mistrzostw świata organizatorzy zdecydowali, że mimo zbliżającej się burzy zostanie rozegrana jedna z konkurencji. Każdy musiał wybierać, czy lecieć w stronę burzy – ryzykować, ale mieć szansę na uzyskanie świetnego wyniku, czy polecieć w drugą stronę i stracić punkty. Trudny wybór. Jeśli wleci się w chmurę burzową, to ona wciąga, leci się z ogromną prędkością do góry i potem nagle jest się wyrzuconym poza nią, na wysokości kilku kilometrów, gdzie stężenie tlenu jest bardzo małe, a temperatury ujemne. Takie przygody kończą się zwykle fatalnie, chociaż historia zna jeden podobny przypadek z dobrym zakończeniem. Nasza rodaczka – Ewa Wiśnierska w 2007 r. w Australii została wciągnięta w burzową chmurę i nieprzytomna została „wywindowana” na wysokość blisko 10 km. Kiedy odzyskała przytomność, była już na wysokości ok. 6 km i bezpiecznie udało jej się wylądować daleko od burzy.

– Bałeś się?

– Zawsze należy się trochę bać, bo bez tego wpada się w rutynę i popełnia błędy. Respekt w stosunku do powietrza to pierwsza rzecz, której powinni się nauczyć piloci. Staram się racjonalnie na wszystko reagować i przewidywać, a strach mnie nie paraliżuje.

– Na czym polega specyfika np. mistrzostw świata? Jak wygląda rywalizacja zawodników?

– W mistrzostwach uczestniczy ok. 80-100 osób z różnych krajów. Zawody dzielą się na dwie kategorie. Pierwsza – slalomowa. Latamy nad wodą między pylonami, czyli 12-metrowymi stożkami. Przed lotem pokazana jest nam trasa i musimy się jej nauczyć na pamięć. Jeśli ktoś się pomyli, źle skręci, to jest zdyskwalifikowany. Wygrywa osoba, która uzyska najkrótszy czas przelotu. Druga kategoria to klasyczne zawody nawigacyjno-sprawnościowe. Mamy mapy i rejestratory lotów. Podam dwa przykłady. Pierwszy – dostajemy ograniczoną ilość paliwa i musimy jak najdalej dolecieć. Drugi – dostajemy mapę z nakreśloną trasą o szerokości 50 m, którą musimy przelecieć w określonym czasie, a sędziowie sprawdzają, czy cały czas byliśmy w tym dość wąskim korytarzu. Natomiast w konkurencjach sprawnoś-

ciowych chodzi o umiejętność startu i np. celność lądowania w danym punkcie.

– Jak wysoko wznosisz się na motoparalotni?

Reklama

– Rekord Polski to 5 km. Ja byłem najwyżej na 3 km nad ziemią. Ale latanie tak wysoko jest już mało ciekawe.

– Dlaczego?

– Lata się powoli, a poza tym jest tam o ok. 20 stopni chłodniej niż na ziemi. Jeśli pojawi się wiatr, to odczuwalna temperatura będzie jeszcze niższa. Wzbicie się na tak małym sprzęcie na taką wysokość pozwala nam poczuć skalę ogromu świata, ale jeśli chodzi o emocje, to im bliżej ziemi, tym jest ich więcej.

– W jednym z wywiadów zadano ci pytanie: „Jak smakują chmury?”.

– Kiedy wlatuję w chmurę, czyli skroploną parę wodną, to krople czuję na twarzy. Po chwili pojawia się powiew czystego powietrza. Wspaniałe uczucie. W takich chwilach zastanawiam się, co robić: wylecieć z chmury czy w niej zostać.

– Czy czujesz się samotny podczas lotów?

– Jest to pewien rodzaj samotności, ale loty nie trwają zbyt długo. Zwykle ok. godziny. Teraz część lotów wykonuję komercyjnie, tzn. zabieram zainteresowane osoby, które chcą zobaczyć świat z góry. Założyłem własną działalność gospodarczą. Prowadzę też sprzedaż i serwis silników do motoparalotni.

– Jakie są reakcje ludzi, z którymi latasz?

Reklama

– Jeszcze nie spotkałem niezadowolonej osoby po locie. Dużo osób się waha, czy polecieć. Nieraz zaczynam lot, krążąc metr nad ziemią, żeby stopniowo przyzwyczajać kogoś do wysokości. Wiele osób mi dziękuje, że przełamało granicę własnych możliwości. Jedna pani powiedziała ze łzami w oczach, że mieszka z mężem, ma dwoje dzieci i myślała, że w życiu już nic nie osiągnie. Po locie stwierdziła, że może jeszcze dużo zrobić w życiu.

– Jakie są Twoje plany, marzenia?

– Chcę założyć szkołę latania. Zdałem egzaminy instruktorskie, muszę jeszcze odbyć praktyki. Wkrótce rozpocznę też szkolenie samolotowe. Na razie na cessnach, czyli lekkich samolotach szkolno-treningowych. Może kiedyś zechcę zostać pilotem samolotów pasażerskich – kto wie...

– Czyli – ciągle chcesz być w niebie?

– Oczywiście, świat lepiej wygląda z góry niż z dołu.

Konkurs z autografem

Wojciech Bógdał to najbardziej utytułowany w dyscyplinie motoparalotniowej zawodnik w historii tego sportu w Polsce. W wywiadzie, którego autorem jest Krzysztof Tadej, sportowy mistrz opowiada o swoich sukcesach i tajnikach tego ciekawego sportu. „Niedziela” otrzymała kartki z autografami Wojciecha Bógdała. Rozlosujemy je wśród Czytelników, którzy udzielą prawidłowych odpowiedzi na trzy pytania:

1. Jakie najważniejsze tytuły sportowe w dyscyplinie motoparalotniowej zdobył Wojciech Bógdał?
2. Na jaką wysokość Wojciech Bógdał wzniósł się najwyżej na motoparalotni?
3. Na jakich samolotach rozpocznie wkrótce szkolenie Wojciech Bógdał?

Prosimy o odpowiedzi nadsyłane pocztą tradycyjną pod adresem: Redakcja Tygodnika Katolickiego „Niedziela”, ul. 3 Maja 12, 42-200 Częstochowa, z dopiskiem „Konkurs z autografem”. Odpowiedzi wraz z dokładnym adresem uczestnika konkursu i numerem telefonu należy przysyłać do 30 kwietnia 2019 r. (decyduje data stempla pocztowego). Zapraszamy do udziału w konkursie!
Redakcja

2019-04-03 10:07

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Cud za przyczyną Papieża „Humanae vitae”

Niedziela Ogólnopolska 41/2018, str. 28-29

[ TEMATY ]

rozmowa

Archiwum rodziny Tagliaferro

Rodzina Tagliaferro

Rodzina Tagliaferro

Rzadko papieska encyklika była tak kwestionowana, nigdy papieski dokument nie był tak manipulowany i poddawany próbom interpretacji według „potrzeb świata”, jak to miało miejsce w przypadku encykliki „Humanae vitae”. Ale Opatrzność chciała, by właśnie Paweł VI – papież „Humanae vitae”, papież, który bronił życia, został ogłoszony błogosławionym dzięki cudowi uzdrowienia za jego wstawiennictwem nienarodzonego dziecka, a 14 października 2018 r. będzie ogłoszony świętym także dzięki kolejnemu cudowi uzdrowienia za jego przyczyną dziecka, które miało się nie narodzić. To są znaki nieba, których nie można lekceważyć.
Amanda, dziewczynka, która ma dzisiaj trzy lata, nie powinna się urodzić. Jej matka, Vanna, podczas ciąży postanowiła przeprowadzić inwazyjne badanie prenatalne (biopsję kosmówki). Nie wszystko poszło tak, jak powinno – błony zostały uszkodzone, co spowodowało całkowitą utratę płynu owodniowego; stało się to w trzynastym tygodniu ciąży. Lekarze powiedzieli rodzicom Amandy, że może dojść do poronienia, a gdyby jednak dziecko w łonie matki, wbrew wszelkim statystykom, przeżyło, to jedynym wyjściem jest aborcja terapeutyczna. W takich przypadkach bowiem – zgodnie z nowoczesną nauką medyczną – dziecko rodzi się niepełnosprawne z powodu braku odpowiednio rozwiniętych płuc i innych narządów. Ale w tej dramatycznej sytuacji jeden z lekarzy poradził rodzicom, którzy nie byli bardzo wierzący, by udali się na pielgrzymkę do sanktuarium Matki Bożej Łaskawej w Brescii. Powiedział: „Życie to nie tylko statystyki – kto inny jest Autorem życia.” W ten sposób Vanna i Alberto Tagliaferro z Villa Bartolomea w prowincji Werona znaleźli się przed figurą Pawła VI, która stoi w sanktuarium. Dziecku, które było w łonie matki, nie dawano już żadnej nadziei na przeżycie, ale pomimo tego rodzice prosili błogosławionego Papieża o łaskę zdrowia dla Amandy. Wrócili do domu i postanowili utrzymać ciążę. I tak dochodzimy do 23. tygodnia (we Włoszech prawo zezwala na aborcję tylko do tego momentu). Vanna nagle poczuła ulgę i wewnętrzny spokój – życie jej dziecka nie zależało już od jej wyboru. Mogła teraz oddać życie Amandy w ręce Boga za wstawiennictwem bł. Pawła VI. W noc Wigilii Bożego Narodzenia 2014 r., trzy miesiące przed naturalnym końcem ciąży, młoda matka musiała jechać do szpitala z powodu silnych bóli porodowych. W szpitalu lekarze byli pewni, że dziecko urodzi się martwe. Tymczasem Amanda przyszła na świat całkowicie zdrowa, bez żadnego poważnego problemu – dla nauk medycznych wszystko to było niewytłumaczalne.
Trzy lata później, 6 lutego 2018 r., Kongregacja Spraw Kanonizacyjnych wydała jednogłośnie pozytywną opinię na temat cudownego uzdrowienia przypisywanego wstawiennictwu błogosławionego papieża Pawła VI, a 19 maja, podczas konsystorza, Franciszek ogłosił, że 14 października 2018 r. w czasie ceremonii w Bazylice św. Piotra dokona kanonizacji papieża Montiniego.

Włodzimierz Rędzioch: – W 2014 r. zaszła Pani w ciążę z drugim dzieckiem. Dlaczego zdecydowała się Pani przeprowadzić badania prenatalne?
CZYTAJ DALEJ

Przerażające! Program tv prezentuje satanistyczny „rytuał”, w którym Lady Gaga przywołuje demony

2025-03-18 20:38

[ TEMATY ]

satanizm

Saturday Night Live YT/zrzut

W programie Saturday Night Live stacji NBC wyemitowano satanistyczną scenę z udziałem Lady Gagi, która obejmowała przywołanie prawdziwego demona i złożenie kobiety w ofierze diabłu!

W satanistycznym "skeczu" wyemitowanym 8 marca pojawiały się sceny przywoływania demonów i składania człowieka w ofierze diabłu. Spowodowało to, że wielu potępiło program za promowanie satanizmu jako czegoś normalnego, a nawet zabawnego.
CZYTAJ DALEJ

Czy Jezus czynił cuda, czy są to tylko pobożne bajki?

2025-03-23 20:26

[ TEMATY ]

cuda

bajki

symbol

Katechizm Wielkopostny

Adobe Stock

PAVIA, WŁOCHY: Obraz "Cud Nakarmienie tłumu" w kościele Bazyliki San Michele Maggiore autorstwa nieznanego artysty z XX w.

PAVIA, WŁOCHY: Obraz Cud Nakarmienie tłumu w kościele Bazyliki San Michele Maggiore autorstwa nieznanego artysty z XX w.

Na kartach ewangelii znajdujemy liczne opisy cudów, których dokonuje Jezus, a później także jego apostołowie. Czy to tylko ładne opowieści, jakiś symbol? Co to w ogóle są cuda?

Czy wiesz, co wyznajesz? Czy wiesz, w co wierzysz? Zastanawiałeś się kiedyś nad tym? Jeśli nie, zostań z nami. Jeśli tak, tym bardziej zachęcamy do tego duchowego powrotu do podstaw z portalem niedziela.pl. Przewodnikiem będzie nam Youcat – katechizm Kościoła katolickiego.
CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

REKLAMA

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję