Benedykt XVI był mistrzem jasności spojrzenia. Mam na myśli zwłaszcza słowa tego wielkiego papieża wypowiedziane pod koniec jego pontyfikatu, w październiku 2012 r., w związku z pięćdziesiątą rocznicą otwarcia Soboru: „Dziś również jesteśmy szczęśliwi, mamy w sercach radość. Ale powiedziałbym, że jest to być może radość bardziej powściągliwa, radość pokorna. W ciągu minionych pięćdziesięciu lat nauczyliśmy się i doświadczyliśmy tego, że grzech pierworodny istnieje i nieustannie na nowo przekłada się na grzechy osobiste, które mogą również stać się strukturami grzechu. Widzieliśmy, że na polu Pana jest zawsze także kąkol. Widzieliśmy, że w sieci Piotrowej zawsze znajdują się również złe ryby. Widzieliśmy, że ludzka słabość jest obecna także w Kościele, że łódź Kościoła płynie także przy wietrze przeciwnym, pośród burz, które zagrażają łodzi, i niekiedy myśleliśmy, że «Pan śpi i o nas zapomniał». To jest jedna część naszych doświadczeń w ciągu minionych pięćdziesięciu lat, a doświadczyliśmy również nowej obecności Pana, Jego dobroci, Jego mocy. Ogień Ducha Świętego, ogień Chrystusa nie jest ogniem pochłaniającym, niszczącym; jest ogniem cichym, małym płomykiem dobra – dobra i prawdy – który przemienia, daje światło i ciepło. Przekonaliśmy się, że Pan o nas nie zapomina. Także dzisiaj Pan jest obecny w Jemu właściwy sposób, pokornie, i ogrzewa nasze serca, wskazuje życie, wzbudza charyzmaty dobroci i miłości, które rozświetlają świat i są dla nas gwarancją dobroci Boga”.
Za: „Bóg albo nic. Rozmowa o wierze”. Z kard. Robertem Sarahem rozmawia Nicolas Diat. Wydawnictwo Sióstr Loretanek, Warszawa 2016.
Pomóż w rozwoju naszego portalu