Reklama

Niedziela w Warszawie

Nie tylko Konstytucja

Uchwalenie pierwszej w Europie Konstytucji przyćmiło inne ważne przyjęte przez Sejm Czteroletni ustawy. Jedną z nich było prawo o miastach, o które najmocniej zabiegali prezydent Warszawy Jan Dekert oraz polityk i kapłan Hugo Kołłątaj

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Kronikarze nie są zgodni co do liczb. Jedni twierdzą, że mężczyzn było niemal 200, inni że 141, bo tyle w sumie królewskich ośrodków miejskich było reprezentowanych w stolicy. Wszyscy natomiast zgadzają się, że każdy uczestnik wydarzenia – jakie rozegrało się 230 lat temu – od stóp do głów ubrany był na czarno. I to właśnie kolor stroju sprawił, że w historycznych kalendarzach pod datą 2 grudnia 1789 r. widnieje informacja o „czarnej procesji” w Warszawie.

Rozpoczęła się ona na Rynku Starego Miasta, gdzie swoją siedzibę miał wówczas ratusz. Wcześniej jednak w kamienicy magistratu przez kilka dni obradowali reprezentanci królewskich miast. To ważne rozróżnienie, ponieważ w I Rzeczypospolitej były jeszcze miasta prywatne, jak np. Sejny czy Zamość – tam mieszkańców obowiązywały prawa ustanawiane przez właścicieli miast.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Głównym celem spotkania w Warszawie było napisanie memoriału o przywróceniu i poszerzeniu praw publicznych mieszczanom. Kiedy treść postulatów została ustalona a dokument zredagowany, delegaci wsiedli do czekających na nich karet. Ten jedyny w swoim rodzaju „kondukt” ubranych na czarno mieszczan skierował się do Zamku Królewskiego, gdzie delegację przyjął król Stanisław August Poniatowski.

– Czarnym ubiorem chciano pokazać, że miasta umierają. Na ich trudną sytuację złożyło się szereg przyczyn, m.in.: zniszczenia wojenne, epidemie i niekorzystne dla mieszczan ustawodawstwo. Wszystko to razem spowodowało, że miasta od wielu lat traciły znaczenie polityczne i ekonomiczne – mówi „Niedzieli” prof. Wiesław Wysocki, historyk z Uniwersytetu Kardynała Stefana Wyszyńskiego.

Zaciskanie pasa mieszczanom

Kiedy w zachodniej Europie miasta przeżywały dynamiczny rozwój nad Wisłą następował proces odwrotny. Rosnąca pozycja miast w czasach Złotego Wieku nie podobała się szlachcie, a to ona była wówczas jedynym stanem uchwalającym prawo. Wpływu na kształt prawa nie mieli ani mieszczanie, ani chłopi.

Reklama

Już w 1496 r. zakazano mieszczanom sprawowania ważnych urzędów kościelnych. Zabroniono im również nabywania i posiadania dóbr ziemskich. Miasta odcięto też od napływu nowych mieszkańców. Skutek był taki, że o ile liczba miast w XVI wieku wzrosła o 25 proc., to w połowie wieku XVII już tylko o 8 proc.

Nieprzychylny stosunek szlachty do mieszczan skutkował kolejnymi ograniczeniami. W 1565 r. zakazano kupcom polskim wywożenia towarów krajowych za granicę, dając ten przywilej obcym handlarzom.

Jednak największe znaczenie dla zahamowania rozwoju miast nad Wisłą miała nieobecności mieszczan w życiu politycznym. Na początku XVI wieku miasta nie miały swoich reprezentantów w sejmie. Jedynie pięć ośrodków mogło wysyłać posłów na sejm z prawem głosu, lecz był on ograniczony tylko do spraw miast. W sejmach elekcyjnych i koronacyjnych brali udział przedstawiciele ośmiu miast, w tym Warszawy. Przywilej ten został uchylony w połowie XVII wieku, skutkiem czego Warszawa straciła przedstawicieli na sejmach elekcyjnych.

„Feudalizacja miast wielkich i agraryzacja miast małych i średnich – oto charakterystyczne cechy urbanizacji Rzeczypospolitej w XVI-XVIII wieku” – ocenili profesorowie Maria Bogucka i Henryk Samsonowicz, autorzy książki „Dzieje miast i mieszczaństwa w Polsce przedrozbiorowej”.

Trzy wieki temu nie wszyscy byli równi wobec prawa. I nie chodzi tylko o różnice między stanami, ale i wewnątrz nich. Jak więc wyglądała pozycja prawna XVIII-wiecznych mieszczan na poziomie samych miast? – Musimy pamiętać, że mamy co najmniej trzy rodzaje mieszkańców miast. Obywatel miasta w XVIII wieku to był tytuł stosunkowo rzadki w Warszawie i Lwowie. Drugą kategorią byli mieszkańcy, którzy przebywali w mieście, ale nie cieszyli się pełnią praw, zwłaszcza tych politycznych, które upoważniałyby ich do uczestnictwa np. w wyborach władz miejskich. Trzecią grupą byli ci, którzy w tych miastach przebywali na różnych prawach i na różnym tytule (np. Żydzi czy cudzoziemcy – przyp. at) – powiedział prof. Wojciech Kriegseisen, dyrektor Instytutu historii PAN podczas spotkania z cyklu „Czy mogła się uratować? Rzeczpospolita w XVIII wieku”, jakie zorganizowano w Łazienkach Królewskich.

Reklama

Kuźnica kołłątajowska

Od początku panowania Stanisława Augusta Poniatowskiego (1764 r.) zaczęto dużo mówić o poprawie kondycji miast. Miało to się dokonać przez reformę prawa oraz ściągnięcie do polskich miast rzemieślników i kupców z Zachodu.

Jednym z największych zwolenników takich zmian był Hugo Kołłątaj. W encyklopedii przy jego nazwisku możemy przeczytać, że był politykiem, publicystą, pisarzem, katolickim prezbiterem, satyrykiem, poetą, geografem i historykiem. Sporo określeń jak na jednego człowieka, ale w tym konkretnym wypadku żadne z nich nie jest przesadą. Kołłątaj był bowiem jednostką wybitną. Wystarczy przypomnieć, że jego dzieło „Rozbiór krytyczny zasada historii o początkach roku ludzkiego” wyprzedziło prace Charlesa Lyella uznawanego za pioniera nowoczesnej geologii. A rozważania o wpływie środowiska na społeczeństwo stały się podstawą pod system antropogeografii.

Kiedy w 1779 r. Kołłątaj przeniósł się do Warszawy miał już za sobą reformę Akademii Krakowskiej. Przeprowadził ją w taki sposób, że dostęp do nauki uzyskali studenci pochodzący ze stanu mieszczańskiego.

W stolicy kapłan i polityk skupił wokół siebie grono publicystów – przeciwnicy nazywali ich „Kuźnicą Kołłątajowską” – którzy krytykowali przestarzały system polityczno-społeczny państwa. – W swoich poglądach Kołłątaj uchodził za radykała – mówi prof. Wysocki.

Kiedy w październiku 1788 r. zaczął obradować Sejm Czteroletni Kołłątaj był jednym z najaktywniejszych działaczy stronnictwa patriotycznego. Postulował m.in.: dziedziczność tronu, zniesienie liberum veto oraz wolność dla chłopstwa, które w owym czasie stanowiło niemal 80 proc. ogółu społeczeństwa. W jego politycznej agendzie znalazło się także szereg postulatów poprawiających prawną pozycję mieszkańców miast.

Reklama

Self-made man z Wielkopolski

Kołłątaj razem ze stronnictwem patriotycznym działali w sejmie. Z zewnątrz wspierał ich prezydent Starej Warszawy Jan Dekert. To właśnie on stał na czele „czarnej procesji”, a wcześniej organizował zjazdy delegatów w celu wypracowania wspólnej linii postępowania wobec zasiadającej w sejmie szlachty. „Zjazdy te (...) tworzyły na Ratuszu staromiejskim odpowiednik sejmu mieszczańskiego, obradującego obok sejmu szlacheckiego na Zamku” – ocenił historyk i varsavianista prof. Andrzej Zahorski, autor m.in. „Warszawy za Sasów i Stanisława Augusta”.

Dzisiaj o takich ludziach jak Jan Dekert mówi się z angielska self-made man, czyli osoba wszystko zawdzięczająca sobie, swoim zdolnościom i własnej pracowitości.

Przyszyły prezydent Warszawy urodził się w 1738 r. w ubogiej rodzinie w Bledzewie nad Odrą. Kiedy do Warszawy przyjechał za pracą, miał niecałe 20 lat. Zatrudnił się jako pomocnik u sukiennika Kazimierza Martynkowskiego. Pracował tam wiele lat. Z córką sukiennika wziął ślub. Żona Róża przedwcześnie umarła. Dekert otworzył własny sklep, potem zawiązał kompanię manufaktur wełnianych. A w kolejnych latach wydzierżawił monopol tabaczny i teatr warszawski.

Równolegle z działalnością biznesową Dekert udzielał się na niwie społeczno-politycznej miasta. Od 1769 r. był warszawskim ławnikiem. Brał udział w pracach magistratu, na sejmikach domagał się szerszych uprawnień dla mieszczan. 17 lutego 1789 r. został wybrany prezydentem Warszawy. A niecałe 10 miesięcy później wkroczył do Zamku Królewskiego, jako lider ruchu miejskiego i wręczył królowi Poniatowskiemu memoriał z postulatami praw dla mieszczan.

Reklama

Sukces czy porażka?

Autorzy dokumentu domagali się m.in.: nietykalności cielesnej, prawa do nabywania dóbr ziemskich i obejmowania urzędów, stopni wojskowych i godności duchownych. A także tego, aby reprezentacje miast były dopuszczane na posiedzenia sejmu.

– Stanisław August życzliwie przyjął reprezentację mieszczan. Należał bowiem do grona tych, którzy uważali, że rozszerzenie praw miejskich wpłynie na rozwój miast. A w konsekwencji także na rozwój i wzmocnienie państwa – mówi prof. Wysocki.

Sejm Czteroletni jeszcze w grudniu 1789 r. powołał Deputację do Miast Naszych Królewskich, której zadaniem było przygotowanie prawa o miastach. Cztery miesiące później projekt był gotowy, ale po burzliwej dyskusji został odrzucony. W kwietniu własny projekt o miastach przedstawił poseł Jan Suchorzewski. I to jego założenia stały się podstawą do uchwalonego prawa o miastach.

Współcześni specjaliści od historii XVIII wieku toczą polemiki na temat znaczenia przyjętego prawa. Dla jednych było ono ważnym krokiem w reformie państwa. Zdaniem oponentów zapisy ustawy były niewielkim ustępstwem ze strony szlachty, które nie odpowiadało ówczesnym ambicjom mieszczan. Obie strony sporu zgadzają się, że prawo o miastach nie wpłynęło na pozycję mieszczan tak jak mogło, gdyż wkrótce zaborcy podzieli między siebie Rzeczpospolitą.

Jednak dla posłów Sejmu Czteroletniego prawo o miastach miało duże znaczenie. Świadczy o tym fakt, że ostatecznie jego zapisy zostały włączone w treść Konstytucji 3 maja.

Po jej uchwaleniu Hugo Kołłątaj triumfował. Na krótko został nawet podkanclerzem koronnym. Potem uczestniczył w insurekcji kościuszkowskiej, za co trafił do więzienia w Ołomuńcu. To tam napisał wspomniany „Rozbiór krytyczny zasada historii...”. Po zwolnieniu z więzienia współtworzył na Wołyniu słynne Liceum Krzemienieckie. Za podejrzenie kontaktów z Napoleonem znowu trafił do więzienia. Umarł w Księstwie Warszawskim w 1812 r.

Co o przyjętym przez Sejm Wielki prawie o miastach sądził prezydent Warszawy, nie wiemy. Dekert umarł w 1790 r. W dowód uznania dla jego dokonań prezydenckich północną pierzeję Rynku Starego Miasta nazwano Stroną Dekerta. Dzisiaj mieści się tam m.in. Muzeum Warszawy.

2019-04-24 09:01

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Miasto Maryi

Niedziela lubelska 33/2017, str. 4

[ TEMATY ]

miasto

dni

Paweł Wysoki

Kraśnicka kolegiata jest najważniejszym zabytkiem miasta

Kraśnicka kolegiata
jest najważniejszym zabytkiem miasta

Dni Kraśnika upłynęły w tym roku pod znakiem jubileuszu 640-lecia miasta. Obchody w dniach 21-23 lipca zgromadziły mieszkańców i gości na konferencjach naukowych, koncertach, festynach oraz widowiskach historycznych z udziałem Chorągwi Rycerstwa Ziemi Sandomierskiej. Po raz pierwszy w historii miasta została zaprezentowana rekonstrukcji bitwy pod Bełzem, w trakcie której wojska dowodzone przez króla Polski Ludwika Węgierskiego pokonały najeźdźców z Litwy. Za wsparcie finansowe oraz bohaterską postawę w czasie wyprawy wojennej Ludwik Węgierski przekazał Kraśnik w ręce Iwana i Dymitra z Goraja. Królewski akt przekazania to pierwsza udokumentowana wzmianka. Data 26 lipca 1377 r. uważana jest za początek historii Kraśnika.

CZYTAJ DALEJ

Krewna św. Maksymiliana Kolbego: w moim życiu dzieją się cuda!

Niedziela Ogólnopolska 12/2024, str. 68-69

[ TEMATY ]

świadectwo

Karol Porwich/Niedziela

Jej prababcia i ojciec św. Maksymiliana Kolbego byli rodzeństwem. Trzy lata temu przeżyła nawrócenie – i to w momencie, gdy jej koleżanki uczestniczyły w czarnych marszach, domagając się prawa do aborcji.

Pani Sylwia Łabińska urodziła się w Szczecinie. Od ponad 30 lat mieszka w Niemczech, w Hanowerze. To tu skończyła szkołę, a następnie rozpoczęła pracę w hotelarstwie. Jej rodzina nigdy nie była zbytnio wierząca. Kobieta więc przez wiele lat żyła tak, jakby Boga nie było. – Do kościoła chodziłam jedynie z babcią, to było jeszcze w Szczecinie, potem już nie – tłumaczy.

CZYTAJ DALEJ

Jasna Góra: Wystawa unikatowych pamiątek związanych z bitwami pod Mokrą i o Monte Cassino

2024-04-19 18:33

[ TEMATY ]

Jasna Góra

wystawa

BPJG

Unikatowe dokumenty jak np. listy oficera 12 Pułku Ułanów Podolskich z Kozielska czy oryginalną kurtkę mundurową typu battle-dress z kampanii włoskiej, a także prezentowane po raz pierwszy, pochodzące z jasnogórskich zbiorów, szczątki bombowca Vickers Wellington Dywizjonu 305 można zobaczyć na wystawie „Od Mokrej do Monte Cassino - szlakiem 12 Pułku Ułanów Podolskich”. Na wernisażu obecny był syn rotmistrza Antoniego Kropielnickiego uczestnika bitwy pod Mokrą. Ekspozycja znajduje się w pawilonie wystaw czasowych w Bastionie św. Rocha na Jasnej Górze.

Wystawa na Jasnej Górze wpisuje się w obchody 85. rocznicy bitwy pod Mokrą, jednej z najbardziej bohaterskich bitew polskiego żołnierza z przeważającymi siłami Niemców z 4 Dywizji Pancernej oraz 80. rocznicy bitwy o Monte Cassino, w której oddziały 2. Korpusu Polskiego pod dowództwem gen. Władysława Andersa zdobyły włoski klasztor.

CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję