Reklama

Wiadomości

Czy powinniśmy rozumieć Rosję?

Rosja istnieje tuż przy naszych granicach i jest wielkim nieznanym nam żywiołem

Niedziela Ogólnopolska 45/2019, str. 32-33

[ TEMATY ]

Rosja

wikipedia.org / foter.com / CC BY-SA 3.0

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

To zaiste smutne, ale przeciętny Polak niewiele wie o najbliższych sąsiadach naszego kraju. Jest to o tyle dziwne, że od kilku wieków nasza państwowość definiuje się m.in. w oparciu o stosunek do Rosji. Nieco spłaszczając problem, można nawet zapytać: jak określalibyśmy nasze miejsce w świecie, gdyby Rosja nagle wyparowała z mapy, gdyby jej nie było?

W publicystyce i dyskusjach politycznych tak się już utarło, że jeśli ktoś apeluje o poznanie Rosji i próbę zrozumienia rządzących nią mechanizmów, to właściwie zbywany jest stwierdzeniem: rosyjska agentura. Tymczasem Rosja istnieje tuż przy naszych granicach i jest wielkim nieznanym nam żywiołem, do którego przyzwyczailiśmy się jako do wiecznego wroga. Jest silniejsza od Polski i istotnie nieprzychylna naszej niepodległości. Od wielu lat jednak za cały pomysł uprawiania polityki wobec niej wystarczała nam tzw. doktryna Jerzego Giedroycia, polegająca na budowaniu wokół Polski „wianuszka” przyjaznych państw sąsiadujących, które oddzielą nas od Rosji. Była to więc idea tworzenia swoistego kordonu sanitarnego, zakładająca, że z Rosją – z jej władzami – po prostu dogadać się nie sposób. Takie idee powtarzali zgodnie wszyscy politycy władzy od 1990 r., bez różnicy, czy byli to Aleksander Kwaśniewski czy też premier Jan Olszewski. „Giedroyć” był właściwie parawanem, za którym ukrywał się brak strategii i elastycznej formy reagowania na zmieniające się w Moskwie prądy władzy. W praktyce nie zmieniliśmy (nasi przedstawiciele) swojego myślenia niezależnie od tego, czy na Kremlu panowali Gorbaczow, Jelcyn czy Putin. Długotrwała pustka w poznawaniu Rosji i reagowaniu na jej plany zaowocowała nawet kilkoma kuriozalnymi sytuacjami – takimi jak choćby próby dziwacznego zbliżenia za czasów Donalda Tuska czy też nadinterpretowanie wydarzeń na Ukrainie. Przypomnę, że z wrogą Polsce fundacją „Otwarty Dialog” Lyudmyly Kozlovskiej – w pewnym momencie – zgodnie współpracowali politycy zarówno PiS, jak i PO. W ciągu ostatnich lat – pod wpływem USA – na sile przybrała nowa koncepcja tworzenia tzw. Międzymorza, a więc autonomicznego związku państw od nadczarnomorskiej Rumunii aż do nadbałtyckiej Polski. Władze Rosji traktują Polskę niechętnie, a próby dialogu z nimi dotychczas spełzały na niczym. W tym samym czasie rozkwitały interesy robione ponad naszymi głowami między Niemcami a Rosją – przejawem tej sytuacji są choćby dwie nitki gazociągu Nord Stream. Mówiąc krótko: niewiele z Rosją dotąd ugraliśmy, a własną inercją i brakiem pomysłu na korzyści utorowaliśmy drogę do znakomitych interesów w Rosji Niemcom, Wielkiej Brytanii czy Francji. Czy jednak Rosję da się zrozumieć – i co z tego wynika?

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Reklama

U naszego wielkiego i nieprzyjaznego sąsiada musimy zauważyć dwa fenomeny. Władza ciągle nie jest tam demokratyczna, a ludzie – ciekawi i z natury przyjaźni – są jednak fatalnie zdominowani przez kremlowski reżim i jego służby. Jednocześnie Rosjanie patrzą na nas przez pryzmat kilku stereotypów – często bardzo groteskowych. Po pierwsze, widzą w nas „polskich szlachciców”, którzy charakteryzują się kłótliwością i szkodzącą własnemu interesowi skłonnością do zwady. Często wspomina się tam serial „Czterej pancerni i pies” oraz piosenkarkę Annę German... i to właściwie wszystko.

Czy zatem chęć zrozumienia Rosji w Polsce i Polski w Rosji to utopia i rzecz zgoła szkodliwa? – tak chcieliby widzieć ten problem politycy, którzy niejako zawodowo uprawiają jedynie straszenie naszym wschodnim sąsiadem. Tymczasem dzisiejsza Rosja przeżywa sporo kłopotów z własną tożsamością. Przyzwyczajona jest do odgrywania roli imperium, podczas gdy jej rzeczywista miara, mimo znakomitych służb specjalnych, maleje do rozmiaru jedynie regionalnego mocarstwa. Jest zbyt silna dla Europy, jednak ma już zbyt mały potencjał, by – na równych prawach – konkurować ze Stanami Zjednoczonymi i Chinami.

Reklama

Spójrzmy, jak ścierają się wewnątrz Rosji rozmaite koncepcje jej definiowania i istnienia. Ciekawą koncepcją w rosyjskiej myśli politycznej jest atlantyzm, zwany także okcydentalizmem. Według tej szkoły, Rosja powinna się europeizować i łączyć ze wspólnotą atlantycką, aby modernizować swoje państwo i kierujące nim zjawiska społeczne. Zwolennicy takiego kierunku w Rosji zwani są zapadnikami. Krążą nawet wieści, że po części „zapadnikiem”, a na pewno germanofilem jest sam Władimir Putin. Jednocześnie dyktator Rosji pozuje na polityka konserwatywnego, szanującego wartości rodzinne i angażującego się w obronę chrześcijan na Bliskim Wschodzie i w Afryce. Wcześniej myślenie atlantyckie w rosyjskiej polityce utożsamiane było z tzw. doktryną Kozyriewa. Koncepcja włączenia Rosji w nurt zachodniego świata poniosła jednak porażkę i teraz w tym kraju panuje wobec niej coraz większy sceptycyzm. Być może Putin nie porzucił całkiem projektów okcydentalizacji Rosji, są one jednak wyraźnie zmodyfikowane. Stosunek państw wysokorozwiniętych do Kremla jest bowiem daleki od rosyjskich oczekiwań.

Dziś konsekwencjami wypierania Rosji z Europy są praktyczne istnienie ożywionych kontaktów na linii Moskwa – Pekin – Teheran i coraz częstsze konsultacje z Ankarą, co umożliwia Rosji osiąganie sporych sukcesów na Bliskim Wschodzie.

Drugim poglądem, który w Rosji zawsze miał wielu zwolenników, jest euroazjatyzm i obecny neoeuroazjatyzm. Wyznawcy tej koncepcji twierdzą, że Rosja jednak w znacznej mierze przynależy do Azji i tam powinna szukać źródeł swojego rozwoju. Rosnąc dzięki azjatyckim sukcesom, Rosja może w konsekwencji zdominować Europę na swoich warunkach – wierzą neoeuroazjaci. Ta koncepcja – w warstwie filozoficznej i antropologicznej – głosi, że Rosja stanowi odrębną wartość w świecie, a tzw. człowiek rosyjski ma w istocie dwie dusze: azjatycką i europejską. Realiści wyznający tę doktrynę mówią o wyjątkowej wartości tzw. rosyjskiej głębi strategicznej, która daje ich państwu wielką przewagę nad każdym innym podmiotem. Koncepcja ta wyraźnie zakłada potrzebę rywalizacji z dominującymi na Zachodzie Anglosasami. W praktyce takie myślenie rosyjskich elit skutkuje zbliżeniem z Chinami, przejawiającym się w umowach handlowych, w których z rozliczeń wyparty jest dolar, oraz wspólnymi projektami budowania niezależnych od USA morskich szlaków handlowych (np. „szlaku Północnego” zahaczającego o Arktykę).

Reklama

Trzecim silnym historycznie i politycznie kierunkiem myślenia rosyjskich elit o sobie i swoim państwie jest bizantynizm. Jest on m.in. związany z mistycznymi koncepcjami prawosławia, mówiącymi, że Rosja nie tylko jest duchowym spadkobiercą Cesarstwa Bizantyńskiego, ale też ma być wręcz „trzecim i ostatnim Rzymem”. W tym sposobie myślenia istotną historycznie obserwacją jest fakt, że w momencie, gdy upadł Konstantynopol, Księstwo Moskiewskie zrzuciło z siebie zwierzchność muzułmańskich Tatarów. Jeden z ideologów neobizantynizmu – (współczesny analityk) Artur Ustian twierdzi, że zepsuciu świata zachodniego i postępującej globalizacji Rosja powinna przeciwstawić swoje tradycje prawosławne i tym samym stać się wiodącym ośrodkiem walki z liberalizmem i prądami neomarksizmu w świecie. Neobizantynizm uznaje prawosławie za podstawę do wszelkiej aktywności politycznej Rosji na arenie międzynarodowej. Rosja, w tej myśli, jest kolebką bizantyńskich wartości i musi je rozszerzać na cały obszar dawnego cesarstwa oraz na „Wielki Step”, gdzie – według Lwa Gumilowa – dominowała wywiedziona z Konstantynopola nestoriańska wersja bizantyńskiego chrześcijaństwa. Taki styl myślenia zakłada także – znajdujący duży poklask – rosyjski mesjanizm, pokazujący Rosję jako zjawisko wyjątkowe nie tylko na fizycznej mapie świata, ale także w duchowej przestrzeni dzisiejszych cywilizacji. Konsekwencją takiego myślenia jest tworzenie antyzachodniego sojuszu Rosji z krajami Południa. Paradoksalnie właśnie takie koncepcje sprawiają, że Rosja – bez przeszkód – zbliża się z krajami muzułmańskimi. Istnieją także koncepcje mówiące o tym, że dzisiejsza Rosja jest „wyspą” i powinna uprawiać konsekwentny izolacjonizm – stanowi bowiem „świat sam w sobie”.

Jak zatem widać już nawet z tak pobieżnego przeglądu rosyjskiego myślenia geopolitycznego – jest to skomplikowany organizm, który Polska powinna dogłębnie poznać i właśnie w jego złożoności znaleźć swoje współczesne szanse.

2019-11-05 12:48

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Patriarchat Moskiewski: nigdy nie będziemy w opozycji do władzy

[ TEMATY ]

prawosławie

Rosja

josef.stuefer / Foter.com / CC BY

Rosyjski Kościół Prawosławny (RKP) nigdy nie znajdzie się w opozycji do istniejącej w kraju władzy, gdyż tego rodzaju postawa jest obca ludziom Kościoła - zapewnił Władimir Legojda, przewodniczący synodalnego Wydziału ds. Stosunków Wzajemnych Kościoła ze Społeczeństwem i Środkami Przekazu. W wywiadzie dla „Rossijskiej Gaziety” odrzucił on możliwość jakiegokolwiek sprzeciwu wobec rządu. „Zbawiciel nas do tego nie wzywał” - podkreślił.

Opozycja wobec rządzącego w kraju reżymu „nie jest właściwa ludziom Kościoła”, to znaczy jego kierownictwu i wiernym – zapewnił Legojda. Jednocześnie przyznał: „wśród naszej inteligencji są ludzie, którym odpowiada w Kościele jedynie otwarta opozycja wobec władzy”, ale – dodał – „tego nigdy nie będzie”. Wyjaśnił, że „Zbawiciel nie wzywał nas do tego i nie mamy błogosławieństwa na pozostawanie w opozycji”.

CZYTAJ DALEJ

Francja: kościół ks. Hamela niczym sanktuarium, na ołtarzu wciąż są ślady noża

2024-04-18 17:01

[ TEMATY ]

Kościół

Francja

ks. Jacques Hamel

laCroix

Ks. Jacques Hamel

Ks. Jacques Hamel

Kościół parafialny ks. Jacques’a Hamela powoli przemienia się w sanktuarium. Pielgrzymów bowiem stale przybywa. Grupy szkolne, członkowie ruchów, bractwa kapłańskie, z północnej Francji, z regionu paryskiego, a nawet z Anglii czy Japonii - opowiada 92-letni kościelny, mianowany jeszcze przez ks. Hamela. Wspomina, że w przeszłości kościół często bywał zamknięty. Teraz pozostaje otwarty przez cały dzień.

Jak informuje tygodnik „Famille Chrétienne”, pielgrzymi przybywający do Saint-Étienne-du-Rouvray adorują krzyż zbezczeszczony podczas ataku i całują prosty drewniany ołtarz, na którym wciąż widnieją ślady zadanych nożem ciosów. O życiu kapłana męczennika opowiada s. Danièle, która 26 lipca 2016 r. uczestniczyła we Mszy, podczas której do kościoła wtargnęli terroryści. Jej udało się uciec przez zakrystię i powiadomić policję. Dziś niechętnie wraca do tamtych wydarzeń. Woli opowiadać o niespodziewanych owocach tego męczeństwa również w lokalnej społeczności muzułmańskiej.

CZYTAJ DALEJ

Ks. Ripamonti: jesteśmy świadkami wycofywania się z prawa do azylu w Europie

2024-04-18 17:39

[ TEMATY ]

Unia Europejska

Włochy

migracja

Ks. Ripamonti

robertopierucci/pl.fotolia.com

W Europie jesteśmy świadkami wycofywania się z prawa do azylu - uważa ks. Camillo Ripamonti, kierujący Centro Astalli - jezuickim ośrodkiem dla uchodźców w Rzymie. Postawę taką sankcjonuje, jego zdaniem, Pakt Migracyjny, przyjęty kilka dni temu przez Parlament Europejski.

Według niego fakty i sytuacje z 2023 roku pokazały, że „zjawiska migracji nie rozwiązuje się poprzez outsourcing [kierowanie migrantów do krajów trzecich - KAI], push-backi, brak realnej polityki ratowniczej na morzu i przyspieszone procedury na granicy”. „Tego, co uważa się za problem migracyjny, nie rozwiązuje się poprzez usuwanie ludzi z ziemi europejskiej, ale poprzez usuwanie przyczyn przymusowej migracji” - wskazał włoski duchowny.

CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję