Jedni szukali w internecie informacji lub rozrywki, inni wybierali rozmowy i spory rozpalające media społecznościowe, jeszcze inni czas przymusowego zatrzymania przeznaczyli na nadrobienie filmowych zaległości i postawili na filmy, które są nie tylko rozrywką. Wśród nich można odnaleźć opowieści o Jezusie, inspirowane przynajmniej pośrednio Ewangelią.
Reklama
Warto sobie uświadomić, że od 1897 r. Jezus z Nazaretu kilkaset razy stawał się bohaterem filmów fabularnych, które powstawały w przeróżnych okolicznościach. Niektóre kręcono z potrzeby ewangelizacji, np. rozpowszechniany z okazji Wielkiego Jubileuszu Roku 2000 Jezus z 1979 r., jednak większość ekranowych portretów Jezusa powstała z powodów komercyjnych: postać tak znana i ważna dla miliardów ludzi przyciąga do kin i przed telewizory zainteresowanych widzów. W ten sposób sukces odniosły zarówno kostiumowy Jezus z Nazaretu Franca Zeffirellego, jak i Pasja Mela Gibsona. Niewiele osób zdaje sobie sprawę z tego, że w ciągu niecałych dwóch dziesięcioleci XXI wieku powstało około siedemdziesięciu adaptacji Ewangelii! Jedne z nich zatrzymują się na dzieciństwie, np. Maryja, Matka Jezusa (reż. Guido Chiesa), Młody Mesjasz (reż. Cyrus Nowrasteh), niektóre próbują opowiedzieć o nauczaniu Jezusa, np. Opowieść o Zbawicielu (reż. Philip Saville), serial The Chosen, inne koncentrują się na wydarzeniach pasyjnych – Cierń Boga (reż. Óscar Parra d Carrizosa), i nieznany w Polsce Król (reż. Giovanni Columbu). Nie zawsze perspektywa twórców jest chrześcijańska: Ewangelia została odczytana w świetle Koranu w irańskim Mesjaszu (reż. Nader Talebzadeh), zaś w kilku filmach Jezus, Jego Matka i uczniowie są czarnoskórzy, np. Kolor Krzyża (reż. Jean-Claude La Marre).
Pomóż w rozwoju naszego portalu
W ekranowych adaptacjach z reguły odnajdujemy Ewangelię podkoloryzowaną przez fantazję twórców, którzy chcą ją na swój sposób uatrakcyjnić. O ile wzrusza to, że Dobra Nowina o Bożym Narodzeniu staje się też udziałem zwierząt w przeznaczonym dla najmłodszej publiczności animowanym filmie Pierwsza gwiazdka (reż. Timothy Reckart), o tyle bolesne dla ludzi wierzących są te produkcje, które nie kryją obrazoburczego, wręcz bluźnierczego traktowania Ewangelii. Kilka miesięcy temu wielu chrześcijan zgorszyła i zasmuciła brazylijska satyra o Jezusie.
Choć filmy o Jezusie przypominają dawne apokryfy, czyli pisane w stylu Ewangelii teksty, które próbują wypełnić braki w narracji Ewangelistów – np. o latach dzieciństwa Jezusa, można również w nich odnaleźć pokarm dla wiary, który na swój sposób odświeży spojrzenie na Ewangelię. Dla przykładu – wielu widzów przeżywa na nowo nabożeństwo Drogi Krzyżowej, by uświadomić sobie cierpienie Mesjasza, za sprawą Pasji Gibsona. Współczesny człowiek, który wątpi, stawia sobie samemu i Bogu pytanie o prawdę o Zmartwychwstaniu, może się rozpoznać w rzymskim oficerze, bohaterze filmu Zmartwychwstały (reż. Kevin Reynolds), który szuka ciała ukrzyżowanego Jezusa. Tęsknota za Jezusem żywym przenika Miłość i miłosierdzie Michała Kondrata, a nawet z pozoru bajkową historię o lwie Aslanie, który jest figurą Chrystusa w Opowieściach z Narnii. Filmy i seriale, które przetwarzają Ewangelię, nie powinny jej zastępować, mogą jednak doprowadzić widza do jej progu, do pragnienia karmienia się nią i życia jej słowem.